Od początku - rozdział 14

-Oi, wszyscy słuchajcie! - wrzasnął jeden z dryblasów, stojąc na podeście. Nie był sam. Obok niego, skryty w cieniu, stał jeszcze drugi mężczyzna. Rozmowy nie zamilkły zupełnie, ale było o wiele ciszej, co dużo bardziej odpowiadało Oriharze. Po chwili tajemniczy jegomość wyszedł z cienia. Był to mężczyzna o ciemnych włosach i okularach przeciwsłonecznych na nosie. Odziany w ciemny płaszcz i niebieski szalik, ze zniecierpliwieniem tupał nogą, jakby na coś czekając. Nie odezwał się, póki wszyscy nie zamilkli. Wszyscy, poza jednym gościem.
-Ty. - mężczyzna wskazał na wciąż rozmawiającego członka nowego gangu. Nie wiadomo, kiedy w jego dłoni pojawił się pistolet, a w następnej chwili gaduła już nie żył. Wszyscy zamarli, patrząc z niemałym strachem w oczach na swego przywódce. - Tak będziecie karani za nieposłuszeństwo. - oznajmił niskim głosem i schował broń.
Wielu stało jak na baczność, a Izaya dobrze wiedział, że każda z zebranych tu osób może zabić z zimną krwią niejednego człowieka. Jednak od tego mężczyzny wyraźnie wyczuwało się chłodną, złowrogą aurę. Nawet on, siedzący wysoko nad nimi, schowany, czuł to wyraźnie. Chłopak wyciągnął swoją komórkę i zaczął robić dyskretnie zdjęcia. Przywódcy, trupowi, zwolennikom tego szaleńca i jego dryblasowi. Obstawiał że nie wszyscy są z Ikebukurou albo niedawno się wprowadzili. Nie znał nawet połowy osób! To było dla niego nowe ale nie przejął się tym. Mając ich zdjęcia szybko znajdzie o nich wszystko czego będzie potrzebował. Słuchał w napięciu, ale nie rozmawiali o niczym ważnym. Mimo to nie uronił ani słowa.
-A teraz może zadecydujmy jak się nazwiemy. Nie możemy nazywać się po prostu "niebiescy". Mamy dwie propozycje: "niebieskie kółka" lub "niebieskie kwadraty". Kto chce "niebieskie kółka"? - kilka pojedynczych osób podniosło w górę dłonie. - Rozumiem, że reszta jest za "kwadratami". Dobrze. W takim razie od dzisiaj nazywamy się "niebieskie kwadraty". To wszystko na dzisiaj. I pamiętajcie, że jeśli piśniecie komuś chociażby słówko, zabiję. - powiedział to takim tonem, że nawet jego ochroniarz się wzdrygnął. Odszedł z dumnie uniesioną głową.

Izaya wszedł pewnie do głównej siedziby Awakusu-kai. Od zakończenia spotkania Niebieskich Kwadratów minęły dwie godziny i na szczęście nie wracał z pustymi rękami.  Miał już kompletną listę nazwisk. Chłopak wszedł do ciemnego pokoju. Na białej kanapie zastał brązowowłosego mężczyznę, spokojnie wypalającego papierosa.
-Czego się dowiedziałeś, Izaya? - zapytał mężczyzna nawet na niego nie spoglądając. Chłopak z pewnym uśmiechem usiadł naprzeciw niego, a na stole położył akta.
-Grupa od dziś nazywa się Niebieskie Kwadraty, a ich przywódcą jest Ran Izumii. Grupa liczy na razie 84 osoby, żadna nie jest bezpośrednio związana z Awakusu-kai. - powiedział i gdy mężczyzna już sięgał po błękitną teczkę zabrał mu ją sprzed nosa. - To jest kopia. - zaznaczył - Ale najpierw chcę moje wynagrodzenie. Myślę że 55 000 yenów będzie wystarczające. - uśmiechnął się lekko asymetrycznie, niemal tak jak zawsze uśmiechał się do swego przyjaciela. Shiki jednak sięgnął tylko po walizkę i otworzył przed  nim. Cała była wypełniona pieniędzmi.
-Tutaj jest 100 000 yenów. Te informacje są dla nas bardzo cenne, więc dostajesz tyle. - oznajmił widząc, jak chłopakowi zaświeciły się oczy. Nic dziwnego, nigdy nie posiadał tak dużej ilości pieniędzy.
-Możesz mi to przelać na konto? - zapytał, podając mu karteczkę z numerem konta. Nie uśmiechało mu się chodzenie z walizką pełną pieniędzy. Mężczyzna zgasił papierosa i skinął głową.
-Najpóźniej jutro popołudniu będziesz miał całą sumę na koncie.
-Dzięki. Na razie~! - pomachał całej trójce i w podskokach niczym dziecko opuścił budynek. Był zadowolony. Na tak prostej robocie zarobił 100 000 yenów! Myślał przez chwilę, że Shiki żartuje, ale nie, naprawdę tyle dostanie~!
Zadowolony ruszył w stronę boiska gdzie miał się spotkać z Manami. Dotarł tam dosłownie chwilę przed nią.
-Nie ładnie, Manami. Urywamy się z lekcji? - zapytał, gdy dziewczyna podeszła do niego.
-No bo Ty już skończyłeś lekcje, a mi została tylko jedna, mogę sobie odpuścić. - stwierdziła szczebiocąc słodziutkim głosikiem, co działało brunetowi na nerwy.
-Tak, tak. - skwitował.
-O czym chciałeś porozmawiać? Co to za niespodzianka? - dziewczyna była wyraźnie przejęta. Chciała ująć dłonie Orihary w swoje jednak ten jej na to nie pozwolił. - Co się stało? - zmartwiła się.
-Manami, zrywam z Tobą. - powiedział opanowanym głosem, który przebijał jej drobne serduszko niczym sople lodu.
-Co? A-ale... dlaczego? Masz kogoś?! - zapytała płaczliwie, licząc, że może to jeszcze nie koniec.
-Nie, ale nie kocham Cię. Trzymaj się~! - powiedział i odszedł od załamanej dziewczyny. Akurat był pewien, że jej szybko przejdzie. W gimnazjum zawsze jak jeden ją zostawiał to wiązała się z kimś innym. Teraz też tak będzie. Spojrzał na zegarek. 15:47. Ma jeszcze ponad dwie godziny do spotkania  z Hime. Niezadowolony poszedł do swojego domu, aby zabrać swoje rzeczy. Na szczęście nikogo nie było i spokojnie spakował się do dwóch walizek i plecaka. Wziął jeszcze laptopa i już miał wszystko czego mu trzeba. Zadowolony opuścił dom, idąc w stronę domu potworka. Miał niebywałe szczęście, że nie spotkał swoich rodziców, Siostry były jeszcze w szkole, zastanawiał się chwilę, gdzie ich posiało. Ale tylko chwilę, bo nie bardzo go to interesowało. Przyjeżdżają raz czy dwa razy na rok i jeszcze się czepiali! Ugh.. jakby nie można było poudawać chociaż normalnej, szczęśliwej rodzinki przez ten tydzień czy dwa. Są niemożliwi!
Niestety nie wiedział, jak długo jego rodzice pozostaną w kraju.
Doszedł do domu potworka po jakiś 40 minutach drogi. Postawił walizki w przedpokoju i wyszedł już w stronę hotelu widząc, że zostało mu tylko pół godziny.

Gdy pojawił się w zarezerwowanym wcześniej pokoju, szarowłosy chłopak już tam był.
-Jesteś, Chrome. - powiedział. Mimo, że znał prawdziwe nazwisko chłopaka, używał pseudonimu pod jakim mu się przedstawił, gdy pierwszy raz rozmawiali.
-Witaj, Hime. - dobrze wiedział, że czarnooki i umięśniony chłopak nienawidzi nazywania go księżniczką. Dlatego właśnie to robił. Dzisiaj jednak mężczyzna, bo jest starszy od Orihary o 5 lat, wzruszył tylko ramionami.
-Tak jak zwykle? Sadystycznie? - dopytał.
-Tak. - potwierdził Izaya i już po chwili poczuł delikatny materiał na swojej twarzy.
Gdy miał już związane oczy, został pchnięty w stronę łóżka. Zdjął po drodze kurtkę i gdy był już na skraju łóżka, poczuł jak dwudziestojednolatek powalił go na miękki materac i pocałował gwałtownie. Szybko obnażył Oriharę i jedyny materiał jaki został był ten na jego oczach. Związał jego nadgarstki i przywiązał do zagłówka łóżka. Nie cackał się zbytnio ze swoim "klientem". Rozciągnął go tylko pobieżnie, zadbał o to by bardziej się podniecił i wszedł w niego szybko. Izayi aż zabrakło powietrza w tamtym momencie. Cały czas poruszając ręką na męskości chłopaka, poruszał się w nim szybko i gwałtownie, zapewne raniąc go, ale tego zawsze chciał brunet.
Szarowłosy wyczuł że licealista już niewiele potrzebuje, więc zaczął poruszać się w nim jeszcze szybciej i głębiej. Chłopak wygiął się w łuk, gdy doszedł na dłoń swojego tymczasowego kochanka.
-Shizu... - powiedział, gdy szczytował. To zbiło na chwilę Hime z tropu, ale nie przejmował się tym. Po prostu odwrócił Oriharę i znów zaczął go rżnąć, niemal jak prostytutkę. Chłopak krzyczał, ale nie poprosił by przestał, ani razu. Nadgarstki były już obtarte niemal do krwi, a jego krzyki nasiliły się, gdy znów kończył. Czarnooki oczywiście rozlewał się w jego wnętrzu.
Niczego nieświadomy Orihara wypowiadał co jakiś czas imię Heiwajimy będąc pewnym, że to imię jego kochanka. Brzmiało ono Shizuo.
 Opadł z sił już po drugim razie i nie był w stanie się podnieść.
-To już? - zapytał trochę zawiedziony szarowłosy, ale wyszedł z chłopaka i rozwiązał go. Orihara miał przeszklone oczy, jakby za chwilę miał zacząć płakać. - W porządku? - mężczyzna wiedział, że trochę przesadził, no ale sam tego chciał, tak?
Izaya skinął powoli głową. Nie zdobył się na powiedzenie czegokolwiek. Zakopał się pod kołdrą i zasnął.

Kiedy się obudził był sam. Obudził go sygnał z komórki.
-Halo? - odebrał nie patrząc na wyświetlacz.
-Izaya? Miałeś być wieczorem, a zaraz 22. Gdzie jesteś? Coś się stało? Masz dziwny głos.- Shizuo martwił się o przyjaciela. Wiedział, że będzie źle jeśli dorwą go jego rodzice.
-Jestem w hotelu.. tym pół godziny drogi od Ciebie, pierwszy raz tu uprawiałeś seks. - powiedział sennie Orihara. - Nie dam rady wrócić.. wszystko mnie boli. - jęknął do słuchawki. Na chwilę pomiędzy nimi zapadła cisza.
-Który pokój? - zapytał w końcu blondyn.
-Huh? Ehm.. 134. - brązowooki spojrzał na kluczyk leżący obok.
-Będę za 20 minut. - oznajmił Heiwajima i rozłączył się.
-On  serio ma zamiar po mnie przyjść? - zastanowił się. Oczywiście Hime powiedział mu nim zasnął, że wołał imię przyjaciela zamiast jego. To trochę wytrąciło początkującego informatora z równowagi, ale nie dawał tego po sobie poznać. Musiało mu się pomylić. On w  końcu nie może kochać Heiwajimy Shizuo. A jednak czuł się źle, gdy temu zaprzeczał.
-I co ja mam teraz zrobić? - westchnął i usiadł. Poczuł jak ta część spermy, która jeszcze nie zaschła wypływa z niego. Ciekawe, że dał radę zrobić to tak krótko.. i tak szybko dochodził.. nie podobało mu się to, ale nie wiedział, co może na to poradzić. Chociaż sam siebie za to beształ, to w czasie stosunku przed oczami miał Shizuo. Nie pierwszy raz fantazjował o blondynie w ten sposób. Może i normalnie spróbował by z nim być, ale Heiwajima jest jego przyjacielem, a to mogłoby wszystko zniszczyć.
Poczuł rosnące w podbrzuszu ciepło, gdy jego umysł samoistnie nawiedziły wizję podnieconego blondyna, który się z nim kocha. Nie mógł tego wyrzucić z głowy i po chwili jego męskość była już lekko podniecona. Wiedział, że musi się tego pozbyć, zanim przyjdzie potworek, więc zaczął się masturbować. Był na siebie wściekły o to, że tak bardzo pragnął dotyku potworka. Nie umiał jednak nic na to poradzić. Doszedł po dość niedługim czasie i odsapnął chwilę, patrząc w sufit. Wiedział, że za chwilę przyjdzie Shizuś. Musiał się uspokoić. I umyć. W końcu nie minęło jeszcze dwadzieścia minut.
A jednak ledwo wstał i usłyszał pukanie do drzwi. Będąc jak go natura stworzyła, otworzył drzwi zdyszanemu złotookiemu. Ten zmierzył go spojrzeniem i wszedł do środka.
-Nie musiałeś biec. - powiedział brunet. Trochę kręciło mu się w głowie. Najwyraźniej leki które łykał od czasu gwałtu przez Kaname osłabiły znacznie jego ciało. Zachwiał się lekko, ale podparł się ściany.
-Musiałem. Nieumyty? Weź zrób to szybko. - poprosił uspokajając oddech. Brunet skinął głową i już miał wejść do łazienki, kiedy prawie się przewrócił.
-Oi, w porządku? - Heiwajima na szczęście w porę go złapał.
-Tak... - kiwnął głową chociaż mu się w niej kręciło. Shinra coś mówił, żeby nie uprawiał seksu póki nie skończy z tabletkami, bo będzie się źle czuł, ale nie brał tego na poważnie.. Dlaczego przy innym wysiłku fizycznym tak się nie działo?
Masz dosyć słaby organizm a te leki są silne. Póki będziesz je zażywał wraz z normalną aktywnością fizyczną i zdrową dietą, nic Ci nie będzie. Ale póki je zażywasz nie myśl nawet o stosunku, nie ważne czy z dziewczyną czy chłopakiem! Tabletki te są wynalezione przez mojego tatę i z badań wyszło, że po seksie przez co najmniej kilka godzin osoba biorąca te tabletki jest znacznie osłabiona, szczególnie mężczyźni. Leki źle działają jeśli ciało tak się nagrzewa. 
Ah.. no tak. Teraz pamiętał. No cóż. Wyrwał się z uścisku Heiwajimy i poszedł do łazienki.
-Dam sobie radę, Shizzy. - powiedział i zniknął za drzwiami.

Komentarze

Popularne posty