O krok od przepaści - rozdział 2


Harry  ocknął się, ale nie czuł żadnej władzy nad swoim ciałem. Zdziwiony spróbował podnieść rękę, która bardzo go bolała, ale nie mógł. Ruszenie głową też było niemożliwe. Mógł tylko patrzeć, chociaż obraz też był lekko oddalony. Jakby oglądał film a nie patrzył swoimi oczami.

Teraz się zabawimy...

Usłyszał szyderczy, znajomy głos otaczający go ze wszystkich stron. Przeszły go dreszcze. Chciał coś powiedzieć, ale... nie mógł.

C-co się dzieje?

Tylko o tym pomyślał, ale jego słowa odbijały się echem po pustkowiu, na którym był.

Przejąłem kontrolę nad Twoim ciałem. Nie uda Ci się uciec, to stara i bardzo potężna magia. Nawet sam Dumbledore miałby problem, żeby się z tego wyrwać. Pozwolę Ci wszystko obserwować. Ale nie pozwolę Ci przejąć ponownej kontroli aż do chwili, gdy zechcę Cię zabić.

Po policzkach Harryego popłynęły łzy. Mimo, że na zewnątrz jego ciała nie było ich widać, on czuł je wyraźnie, jakby były kwasem wyżerającym skórę.

Nie próbował walczyć. Wiedział, że to bez sensu. Po prostu nie miał nawet sił, by walczyć.
Obserwował, jak sterujący jego ciałem Voldemort przechodzi przez dziedziniec i wchodzi do Wielkiej Sali, gdzie właśnie zaczęło się śniadanie. Zdziwił się, bo na podeście leżała Tiara Przydziału, jednak pewność siebie jego oprawcy dawała mu do zrozumienia, że to również było częścią jego planu.

-Harry, podejdź proszę.

Usłyszał z mównicy głos dyrektora szkoły. Jego ciało ruszyło w stronę mężczyzny i stanęło przed nim z dumnie wyprostowaną głową i szyderczym uśmiechem na ustach.

-Dziś rano... znana Wam wszystkim Tiara Przydziału poprosiła mnie, bym ponownie pozwolił jej przydzielić jednego z naszych uczniów, wspominając, że cztery lata temu popełniła błąd. Dlateg, szanowny pan Potter, przejdzie raz jeszcze przez ceremonię przydziału. Szczerze mówiąc, jest to pierwszy raz, gdy spotykam się z czymś takim, jednak w Tiarze są cząstki dusz każdego z założycieli, dlatego pozwolę na to. Panie Potter, proszę usiąść.

Chłopiec usiadł na wskazanym krześle i czekał, aż Tiara znajdzie się na jego głowie.

-Co roku, od czasu przyjęcia Pana Pottera do domu Gryffindora, założyciele spierali się, czy decyzja ta była dobra. Ponieważ Pan Potter ma w sobie nie tylko cechy wspaniale, godne najlepszego Gryfona, ale i mroczne, godne Salazara Slytherina. Dzisiaj ja naprawiam ten błąd, w imię Helgi Huffelpuf, Salazara Slytherina, Godryka Gryffindora i Roweny Rawenclaw. Pan Potter od dziś przynależeć będzie do domu Slytherina.

Wszyscy zamilkli. Jak zaczarowani wpatrywali się w Tiarę, mając nadzieję, że to tylko żart. A jednak... to było prawdziwe. Profesorowie ledwo powstrzymywali łzy. Dyrektor parzył tempo przed siebie, nie okazując nic. Jednak wszyscy wiedzieli, że jest zdruzgotany. Harry wstał i z dumnie wypiętą piersią podszedł do stołu, gdzie zasiadała jego nowa rodzina. Oczy wszystkich obserwowały go w milczeniu, gdy zabierał miejsce naprzeciwko samego Dracona Malfoya i zabierał się za śniadanie, zachowując się zgodnie z należną szlachcicowi gracją i etykietą. Brew Malfoya drgnęła. Nie wiedział, że jego wróg potrafi zachowywać się przy stole jak człowiek. Zawsze miał go za bezmyślnego zwierzaka, a tu proszę.

-Witamy w domu węża, Potter.

Powiedział blondyn, przerywając milczenie wnoszonym toastem. Wszyscy ślizgoni poszli w jego ślady, łącznie z nowym członkiem.

-Za Slytherin, Malfoy.

-Za Slyherin!

Powtórzyli wszyscy obecni przy stole. Harry płakał. Ten prawdziwy Harry. Gdy jego ciało odchodziło od podestu do stołu, widział szok i ból na twarzach przyjaciół, a jeszcze większy czuł w sercu.

Ze smutkiem patrzył na Hermionę, gdy wymijał ją przy wyjściu z sali.

-Z drogi, szlamo. Szlachta ma pierwszeństwo.

Warknął  do niej i trącił ją ramieniem na tyle mocno, że dziewczyna poleciała na ścianę. Za sobą usłyszał cichy śmiech a gdy się odwrócił, zobaczył radosnego Dracona.

-Brawo, Potter. Zawsze wiedziałem, że się polubimy.

-Mów mi Harry.

Na ustach obojga wykwitły uśmiechy. Blondyn wyciągnął rękę w jego stronę a ten ją złapał.

-Witaj, Harry... w swoim nowym życiu.

Komentarze

  1. Hejeczka,
    wspaniale, o nie tak bardzo boję się o Harrego, ale czy nikt nie zauważył... chociaż teraz zachowuje się zupełnie inaczej...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty