How does it feel? - Rozdział 9
BILL
Widziałem, jak Tom bardzo martwił się faktem, że wspomnienia tak powoli do mnie wracały i nie mogłem nic na to poradzić, że czułem się winny z tego powodu. Stałem przed lustrem i próbowałem się jakoś ogarnąć przed zejściem na przygotowaną przez niego kolację i wpatrywałem się w swoje odbicie, gdy nagle stało się coś okropnie dziwnego. Moje odbicie... uśmiechało się do mnie. Dotknąłem swojej twarzy ale moje odbicie tego nie powtórzyło, wciąż się do mnie uśmiechając.
-Jak możesz mu to robić, Bill?
Usłyszałem swój głos ale byłem w stu procentach pewien, że nic nie powiedziałem. Poczułem przechodzące mi po kręgosłupie ciarki i miałem wrażenie, że zaraz zemdleję z tego wszystkiego a mimo to dalej stałem w miejscu jak skamieniały.
-Tom tak bardzo cię kocha a ty tak go zawodzisz. Jak ci nie wstyd? Postaraj się! Przypomnij sobie!
Moje odbicie na mnie krzyczało a ja czułem wzbierające mi w oczach łzy i nadchodzący ból głowy. Sam nie miałem pojęcia, dlaczego właściwie zacząłem odpowiadać swojemu własnemu odbiciu, skoro dobrze wiedziałem że nie jest to w żaden sposób logiczne.
-Staram się, przecież się staram!
Krzyczałem ale ten głos dalej nie chciał ucichnąć. Wciąż tylko powtarzał, "Postaraj się! Przypomnij sobie!" a ja mogłem tylko tam płakać, kuląc się na ziemi od zniewalającego bólu głowy, który mnie nawiedził i który sprawił, że nie potrafiłem już nawet normalnie oddychać. Przerażenie coraz bardziej mnie ogarniało a ja nie miałem pojęcia, co mam zrobić. Jakieś obrazy przelatywały mi przed oczami jednak znikały one zbyt szybko, bym mógł je do czegokolwiek przyporządkować. Sam nie wiem nawet, kiedy ogarnęła mnie ciemność i straciłem przytomność.
TOM
Wołałem Billa na kolację już od dobrej chwili, jednak bliźniak mi nie odpowiadał. Było to dosyć dziwne, więc poszedłem na górę do jego pokoju ale go tam nie zastałem. Trochę zgłupiałem ale zauważyłem palące się w łazience światło, więc zapukałem do drzwi i czekałem na odpowiedź.
-Bill? Billy, jesteś tam?
Zapytałem ale odpowiedziała mi głucha cisza. Mocno zaniepokojony nacisnąłem klamkę i wszedłem do środka a cała krew odpłynęła mi z twarzy, gdy zobaczyłem go nieprzytomnego na podłodze. Od razu do niego dopadłem i próbowałem go ocucić, jednak jego ciało dosłownie przelewało mi się w rękach. Łzy zbierały mi się w oczach i nie potrafiłem nic na to poradzić, że przerażenie mnie opanowało i mogłem jedynie się trząść. Jakimś cudem udało mi się go zebrać z zimnych kafelek i zabrałem go na łóżko, gdzie zacząłem odgarniać mu włosy z twarzy. Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek był tak przeraźliwie blady jak w tym momencie. Widziałem ślady po łzach na jego policzkach i zastanawiałem się, co się tak właściwie stało ale nie potrafiłem znaleźć żadnego logicznego wytłumaczenia.
-Billy, co się stało? Jak mam ci pomóc, braciszku?
Pytałem, chociaż tak właściwie nie oczekiwałem żadnej odpowiedzi. Chwyciłem jego dłoń tak jak wtedy, w szpitalu i czekałem na jakiś cholerny cud. Sam nie wiem, ile tak trwałem w bezruchu, nim w końcu braciszek zaczął się poruszać. Od razu się poderwałem i spojrzałem na niego mając nadzieję, że już nadszedł czas i się obudzi. Przez chwilę jeszcze nic się nie działo a potem... potem nagle otworzył oczy i zamrugał szybko, przyzwyczajając się do światła. Od razu porwałem go w ramiona i przytuliłem go mocno do siebie, dziękując w duchu wszystkim świętościom, że się obudził.
-Billy, jak się czujesz?
Zapytałem cichutko widząc po jego minie, że dopadła go migrena. Nie miewał ich często ale kiedy już mu się zdarzały, to lepiej było go nie niepokoić i dać mu spokojnie wypocząć.
-Zaskakująco... dobrze. Chyba... chyba nawet sobie coś przypomniałem.
Szczęka opadła mi zupełnie jak w kreskówkach gdy to usłyszałem. Spojrzałem mu uważnie prosto w twarz i zadałem najważniejsze dla mnie pytanie.
-Co takiego? Billy, co sobie przypomniałeś?
Czarnowłosy spojrzał na mnie z czymś dziwnym w oczach, po czym odetchnął cicho i przytulił się do mojej ręki a ja zacząłem przeczesywać mu włosy palcami. Wiedziałem, że uwielbia tą pieszczotę i nie myliłem się widząc, jak się rozluźnia i przymila.
-Dużo, bardzo dużo. Nie pamiętam wszystkiego ale...
W tym momencie zaczął swoją historię. Wiele rzeczy sobie przypomniał i aż byłem zaskoczony, że nagle tak mu wróciła pamięć. Ustaliliśmy, że przypomniał sobie prawie wszystko od momentu, gdy mieliśmy jakieś 13 lat aż do dnia dzisiejszego, co bardzo mnie cieszyło. Zastanawiał mnie tylko wzrok, jakim na mnie patrzył - jakby coś go bardzo zastanawiało i chciał coś powiedzieć ale z jakiegoś powodu tego nie mówił. Nie do końca wiedziałem, dlaczego tak jest ale nie chciałem ciągnąć go za język. Był już i tak bardzo zmęczony, więc chciałem dać mu odrobinę spokoju i po upewnieniu się, że niczego mu nie potrzeba, zostawiłem go samego w pokoju.
BILL
Tej nocy nie mogłem kompletnie spać. Były ku temu dwa powody - po pierwsze, ten głos w mojej głowie dalej mnie prześladował i w cale nie mówił przyjemnych rzeczy a po drugie, zataiłem przed Tomem jedną rzecz, którą sobie przypomniałem i nie miałem zamiaru nigdy mu o tym mówić. Byłem pewien, że o niczym nie wiedział i nie chciałem tego zmieniać, to mogłoby kompletnie zrujnować naszą karierę oraz jedyną w swoim rodzaju, braterską więź. Westchnąłem cicho i przekręciłem się na drugi bok, widząc wdzierające się powoli przez zasłony promienie Słońca. Cała noc minęła mi bezsennie. Do tej pory zawsze najlepiej mi się spało z Tomem...
Przez chwilę rozważałem swoje opcje i wszystkie za i przeciw, jednak w końcu zwlokłem się ze swojego łóżka i bardzo cichutko podszedłem do pokoju bliźniaka. Przez chwilę po prostu nasłuchiwałem ale gdy nic nie słyszałem, nacisnąłem powoli klamkę i zajrzałem do środka. Tom leżał rozwalony na swoim łóżku i spał w najlepsze, pochrapując cicho. Wsunąłem się najciszej, jak umiałem do środka i najdelikatniej jak potrafiłem wsunąłem się pod kołdrę obok niego. Splotłem palce z tymi u jego dłoni i przyłożyłem głowę do poduszki. Sam nie wiem, kiedy zasnąłem.
TOM
Obudziłem się nagle nie mając pojęcia, dlaczego tak właściwie się przebudziłem. Do późna nie mogłem zasnąć i wciąż byłem niezwykle zmęczony, jednak wyczułem że coś jest inaczej. Niechętnie otworzyłem oczy i od razu dostrzegłem burzę czarnych włosów tuż obok mojej twarzy. Uśmiechnąłem się lekko i przytuliłem do siebie tę rozczochraną postać, która od razu się we mnie mocniej wtuliła. Nie mówiłem już, że mój bliźniak to okropny pieszczoch? Jeśli nie, to właśnie o tym mówię. Nie mogłem jednak już więcej zasnąć, bo coś mnie martwiło i najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie potrafiłem tego nawet nazwać. Po prostu się martwiłem, chociaż przecież wszystko wskazywało na to, że z Billem jest coraz lepiej, prawda?
Moje rozmyślania przerwał jednak dzwonek do drzwi. Zerknąłem na zegarek i zauważyłem, że wybiła już godzina 9 i zastanawiałem się, kto i czego tak właściwie od nas chce o tej porze? Dzwonek się jednak powtórzył a ja nie chciałem dać im obudzić Billa, ktokolwiek to był. Wyplątałem się delikatnie z jego ramion i zwlokłem się na dół, będąc jeszcze na wpół zaspanym. Otworzyłem drzwi i wpuściłem kumpli do środka kompletnie nie przejmując się moim wyglądem i tym, że jestem w samej bieliźnie, więc poszedłem do kuchni będąc pewnym, że się za mną powloką. Włączyłem ekspres do kawy i niecierpliwie czekałem, aż dzbanek się napełni.
-Co was tak wcześnie tu przywiało?
Zapytałem w końcu zaraz po tym, jak przemyłem twarz wodą w kuchennym zlewie i zerknąłem na nich znad ramienia. Obaj wyglądali na trochę skołowanych co mnie zastanawiało, jednak postanowiłem poczekać na to, co mi powiedzą.
-Uhm... Umówiliśmy się, że przyjdziemy dziś do was i zobaczymy, czy uda nam się jakoś pomóc.
-Och, tak... Zapomniałem, wybaczcie, nie spałem za dobrze.
-Z Billem wszystko w porządku?
Zerknąłem na chłopaków i uśmiechnąłem się lekko, nalewając sobie w końcu kawy do kubka i upijając pierwszy łyk. Może w przeszłości to mój bliźniak był uzależniony od kawy, jednak odkąd miał wypadek to ja się o wiele bardziej uzależniłem od tego ciemnego, gorzkiego napoju, żeby jakoś za wszystkin móc nadążyć.
-Tak, nic mu nie jest. Chyba. W sumie to wczoraj sobie dość sporo przypomniał, sam nie wiem, dlaczego. Pamięta wszystko od jakiegoś 2004 do dzisiaj.
-To świetne wieści, Tom! Czemu do nas nie zadzwoniłeś?
-Bill był zmęczony a potem jakoś zapomniałem.
-Czyli co, idziemy ku lepszemu?
Zastanowiłem się przez chwilę przypominając sobie to, co wczoraj z Billem omawialiśmy i że coś przede mną ukrywa. Nie chciałem jednak na razie mówić o tym chłopakom.
-Tak, wydaje mi się, że tak.
Przyznałem w końcu i usłyszałem kroki na schodach. Spojrzałem w drzwi i zauważyłem w nich nikogo innego, jak mojego bliźniaka. Włosy związał w kucyk a zaspane oczy wciąż przecierał dłońmi.
-Hej, Billy.
-Cześć Bill.
Przywitaliśmy się z nim, na co mruknął odrobinę niewyraźnie i podszedł do ekspresu, nalewając sobie kawy. Ziewnął przy tym potężnie i spojrzał na mnie wzrokiem, który mówił mniej więcej tyle, co "mogłeś mnie obudzić" i usiadł przy stole, zerkając na chłopaków.
-Mamy dzisiaj próbę?
-A czujesz się na siłach?
-W końcu muszę zacząć śpiewać.
Czarny wzruszył ramionami i uśmiechnął się lekko, dosysając się do swojego kubka z kawą i musze przyznać - cieszę się, ze w końcu zaczynało być normalnie. Bo jeszcze będzie normalnie... prawda?
Komentarze
Prześlij komentarz