Przypadek - Rozdział 9
TOM
Mimo, że nie przespałem ani minuty z naszego 15-godzinnego lotu, to siedząc w swoim salonie byłem w pełni rozbudzony i zaniepokojony, obserwując krążącego po pokoju, panikującego bliźniaka. Nie uspokajał mnie fakt, że znajomy którego poprosiłem o pomoc też się nie odzywał a relacja Billa była na tyle ogólnikowa, że nie miałem pojęcia, co się właściwie stało. Nie próbowałem już nawet go uspokoić, bo moje starania i tak spełzały na niczym a od trzech godzin nie byliśmy w stanie skontaktować się z Emily. Miałem całkiem silne przeczucie, że cała ta sytuacja to była moja wina.
-Geo, błagam, możesz jeszcze raz spróbować?
Bill niemal odchodził od zmysłów. Jeszcze w drodze do domu udało mu się dodzwonić do Georga i poprosił, żeby ten pojechał do Hamburga i zorientował się, co z Emily. Problem w tym, że ani policja ani ochroniarz pracujący w biurze Emily nie chcieli powiedzieć, do którego ze szpitali została ona zabrana i nie byliśmy w stanie dowiedzieć się absolutnie nic.
-Rozumiem, ale...
Doskonale widziałem, że mój braciszek jest niemal bliski obłędu. Cieszyłem się w duchu, że Heidi bez słowa zabrała dzieciaki do innej części domu, dając mi możliwość zajęcia się moim bliźniakiem. Gorzej, że nic co robiłem mu nie pomagało.
-W porządku, dziękuję. Jesteś najlepszy, Geo.
Bill opadł na kanapę obok mnie i ukrył twarz w dłoniach. Wiedziałem, że nie płakał ale i tak był tego bardzo bliski. Szalał z niepokoju i nie potrafiłem mu się dziwić, bo sam się martwiłem o tę dziewczynę. Nie było jednak nic, co mógłbym powiedzieć aby pomóc mojemu bliźniakowi i nienawidziłem się w tym momencie za to. Niemal podskoczyłem, gdy rozdzwonił się telefon Billa.
-Emily?!
Poderwał się ale zaraz potem zauważyłem, jak łzy zaczynają mu płynąć po policzkach a mina mu zrzedła. Chciałem wstać i go przytulić ale wiedziałem, że w tym momencie by mnie tylko odepchnął.
-Tak... Tak, rozumiem. Dziękuję. Czy Geo może do niej przyjść? Tak, tak, w Los Angeles. Tak. Dziękuję. Proszę ją ode mnie uściskać. Do usłyszenia.
Rozłączył się ale nim zdołałem zadać jakiekolwiek pytanie, wybrał jakiś numer.
-Geo? Jest w Asklepios na Eimsbuttel, możesz tam pojechać? Tak, jej ciotka wie, że przyjdziesz. Są na SOR. Dzięki, Geo. Czekam.
Bardzo sztucznym i spokojnym ruchem odłożył telefon na stolik do kawy, po czym osunął się na kolana i zaczął najzwyczajniej w świecie płakać, jak małe dziecko. Od razu do niego dopadłem i przytuliłem go mocno do siebie, starając się go jakoś uspokoić, chociaż miałem na to marne szanse. Kołysałem się z nim, klęcząc na podłodze i modląc się, żeby wszystko dobrze się skończyło.
-Ten facet... zaczaił się na Emily pod jej pracą. Zaatakował ją, gdy tylko wyszła z pracy...
Głos Billa drżał i miałem wrażenie, że mój braciszek rozpada się w moich ramionach. Poczucie winy dopadło mnie niczym najgorszy koszmar i miałem wrażenie, że zaraz zapadnę się pod ziemię.
-Jest w szpitalu, nieprzytomna... Jej ciocia mówi, że w trakcie szarpaniny uderzyła się mocno w głowę.
-Cholera...
-Obroniła się a potem pomógl jej ochroniarz, który właśnie robił obchód... ale ma obrzęk mózgu i nie są w stanie powiedzieć, jaki będzie jej stan po obudzeniu się...
Bill płakał z każdym słowem coraz bardziej a ja czułem się jak najgorszy dupek na świecie. Doskonale już wiedziałem, że to moja wina i że nigdy nie będę w stanie zadośćuczynić ani Emily, ani Billowi ale w tym momencie nie mogłem się do tego przyznać. Nie mogłem zostawić go samego a te słowa też nie chciały przejść przez moje gardło.
Długo uspokajałem swojego bliźniaka, który mimo dalszego płaczu przykleił się do telefonu, gdy tylko Geo dał nam znać, że jest już przy łóżku Emily. Siedziałem tuż obok i starałem się go wesprzeć, obserwowałem, jak rozpada się na kawałki i miałem wrażenie, że ktoś powinien strzelić mi kulkę w łeb za to, co zrobiłem.
-Lekarz mówił właśnie, że tomograf mózgu nie wygląda tak źle. Rana na głowie jest powierzchowna ale chodzi o obrzęk mózgu. Raczej nie będzie trwałych uszkodzeń ale może mieć chwilową amnezję.
Zdawał relację Geo w samym środku nocy, trwając razem z Samuelą przy łóżku Emily. Bill otarł spływające mu z oczu łzy i zauważyłem, jak odpala laptopa jednym ruchem.
-Dzięki, Geo. Jutro zmienię cię w szpitalu.
Z zaskoczeniem spojrzałem na bliźniaka, który właśnie bookował bilet na lot do Hamburga. On jednak wydawał się być skupiony i bardzo zdeterminowany a jego mina wskazywała na to, że wszedł w tryb zadaniowy co oznacza, że ignoruje wszystkie swoje emocje i skupia się tylko na swoich zadaniach.
-Bill, dopiero co wróciłeś do LA, masz zobowiązania, nie musisz...
-Ale chcę. Będę u was za 20 godzin.
Po drugiej stronie telefonu usłyszałem westchnięcie naszego przyjaciela.
-W porządku. Odebrać cię z lotniska?
-Nie, zostań z Emily i informuj mnie na bieżąco, proszę.
-Dobra. Nie martw się, Bill, będzie dobrze.
-Wiem.
Nie miałem w cale pewności, że wszystko będzie dobrze ani tego, że Bill faktycznie jest tego taki pewien, ale nie miałem zamiaru mu tego teraz odbierać. W głowie miałem istną burzę myśli ale wiedziałem, że muszę coś zrobić i jeśli nie zrobię tego teraz, to potem będę tego żałować jeszcze bardziej i będzie mi jeszcze trudniej to wyznać. Przerwałem połączenie z Geo, czym zwróciłem na siebie uwagę bliźniaka i zacząłem bawić się dłońmi ze zdenerwowania. Nie byłem w stanie spojrzeć mu w oczy wiedząc, co muszę mu powiedzieć.
-Tom?
Zapytał wyraźnie zaniepokojony a ja westchnąłem cicho. Nie miałem wyboru. Nie mogłem okłamywać swojego bliźniaka.
-Bill... muszę ci coś powiedzieć.
Mój brat siedział cicho i czekał a to w cale nie ułatwiało mi zadania. Miałem wręcz wrażenie, że zaraz oszaleję i nie wiedziałem, co mam zrobić z tym faktem, więc po prostu czekałem.
-To przeze mnie Emily wylądowała w szpitalu.
Wyznałem w końcu i czułem, jak powietrze między nami gęstnieje.
-Poprosiłem mojego znajomego, żeby ją sprawdził. Miał z nią flirtować, jeszcze żadna mu się nie oparła. Miał tylko sprawdzić, czy nie będzie się puszczać na prawo i lewo, gdy nie będzie cię w pobliżu. To on ją zaatakował, ja... nie sądziłem, że on się do tego posunie, Bill, uwierz mi...
Ale nie uwierzył. Usłyszałem trzask laptopa a zaraz potem trzask drzwi i czułem, jak coś w środku mnie po prostu umarło w momencie, gdy mój bliźniak opuścił pokój. Moje życie się skończyło.
Komentarze
Prześlij komentarz