How does it feel? - Rozdział 13


 TOM

Oczywiście cieszyłem się, że rodzice wrócili do domu ale cały czas czułem niepokój i w jakiś sposób wyczuwałem, że niedługo coś spowoduje wybuch który zmiecie nas wszystkich z powierzchni ziemi. I wiecie co? Kompletnie nie byłem z siebie dumny, że znowu miałem rację.

Mama była cierpliwa tylko do czasu - mniej więcej godzinę po ich powrocie do domu miała dość tego, że Bill w tak dobitny sposób ich unika i nie ma zamiaru się nawet przywitać, więc mimo moich próśb i nalegań wtargnęła do jego pokoju, gdzie mój bliźniak właśnie pracował na swoim laptopie. Stałem za plecami naszej rodzicielki i widziałem, jak mierzy ją krytycznym spojrzeniem a ja tylko modliłem się, żeby sobie odpuścił kłótnię. Miałem wrażenie, że atmosfera momentalnie zgęstniała a temperatura powietrza znacznie się podniosła, mimo że nie padło jeszcze ani jedno słowo.

-Jestem zajęty.

Mruknął Bill, wracając do rytmicznego stukania w klawiaturę laptopa i śledzenie tekstu swoimi pięknymi oczami, które tak często podkreślał czarną kredką - tak, bo w tej chwili dokładnie o tym myślałem. Brawo ja, prawda?

-Nie masz zamiaru się nawet przywitać? Zjeść z nami kolacji?

-To nie ja uciekłem od odpowiedzialności.

Ton głosu mojego bliźniaka przyprawił mnie o ciarki na plecach. Wyraźnie słyszałem w nim ostrzeżenie i wiedziałem, że jeśli nasza matka je zignoruje to Czarny nie ma zamiaru się powstrzymywać. Chociaż jestem ateistą to i tak w tym momencie zacząłem się modlić do wszelkich świętości, żeby mi pomogły.

-Nie masz prawa tak do mnie mówić, nie masz pojęcia co razem z Gordonem przeżyliśmy.

-Co WY przeżyliście?

Bill mówił cicho, bardzo cicho. Miałem durne wrażenie, że w pokoju pociemniało a gdy skierował swój wzrok na naszą mamę to przysiągłbym, że widziałem pioruny w jego oczach. Bardziej wyczułem niż zauważyłem, że mama odrobinę się cofnęła i chyba wiedziała, że posunęła się za daleko ale było już za późno. Rozpoczęła lawinę, która była w stanie nas pochłonąć i porwać z niewyobrażalną siłą.

-To nie ty obudziłaś się w szpitalu nie mając pojęcia, kim jesteś. To nie ty czułaś się obco i nie na miejscu we własnym pokoju. To nie ty nie miałaś pojęcia, jak dalej będziesz żyć bez swoich wspomnień ani jakichkolwiek informacji. To nie ty żyłaś ze świadomością, że jeśli wspomnienia ci nie wrócą to zrujnujesz nie tylko swoje życie, ale również życia trzech innych bardzo bliskich ci osób. Tom był przy mnie całą dobę, opiekował się mną. Dzięki niemu odzyskałem wspomnienia i nie oszalałem. Georg i Gustav codziennie dzwonią i byli u nas kilka razy, respektując to czy chciałem się z nimi widzieć czy nie. A ty? Gordon? Tata? Gdzie wy byliście, co? Daleko stąd, bo uważacie że to was najbardziej dotknął mój wypadek, podczas gdy najbardziej poszkodowani byliśmy my z Tomem. Więc nie waż mi się mówić, że nie mam pojęcia co WY przeżyliście, bo to tu akurat jest najmniej istotne.

Światła w pokoju zaczęły mrugać a w ostatniej części wypowiedzi mojego bliźniaka nawet ziemia zaczęła drżeć. Widziałem, że moja matka się wystraszyła a Bill ciskał w tym momencie dosłownie błyskami z oczu, co było najstraszniejszym i najdziwniejszym co w życiu widziałem. 

-Wynoś się stąd i zostaw mnie w spokoju, inaczej nie ręczę za siebie.

Dodał w końcu wracając wzrokiem do laptopa a wszystko w jednej sekundzie się uspokoiło. Mimo to wiedziałem, że to wszystko wydarzyło się naprawdę i nie wiedziałem, co mam o tym myśleć ani co mam zrobić z tym fantem. Mama zbiegła na dół z płaczem a ja wpatrywałem się z otwartymi ustami w bliźniaka, nie mogąc się ruszyć nawet odrobinę.


BILL

Ciężko było mi ukrywać to, że wszystko co działo się w trakcie mojej krótkiej wymiany zdań z mamą mnie nie przerażało ale nie chciałem dopuścić do siebie myśli, że to mogło być w jakikolwiek sposób realne. Czułem drżenie moich dłoni ale chciałem je jakoś zamaskować, dlatego szybko wróciłem do odpisywania na maile od fanów ale wpatrujący się we mnie, będący w permanentnym szoku bliźniak ani trochę mi tego nie ułatwiał. W końcu najwyraźniej podjął decyzję bo wszedł do pokoju, zamknął za sobą drzwi i dopadł do mnie, przerywając mi moje zajęcie.

-Co to było?

Głos mu drżał a gdy spojrzałem mu w twarz i zobaczyłem tę fascynację mieszającą się z przerażeniem... po prostu nie wytrzymałem i się rozpłakałem. Tom wziął mnie w ramiona i przytulił mocno do siebie, kołysząc mnie w swoich objęciach i starając się mnie uspokoić, co nie było takie proste. Chlipałem w jego ramionach, nie będąc w stanie nawet normalnie oddychać.

-Co się ze mną dzieje, Tom?

Zapytałem cicho, samemu nie mając pojęcia co mam o tym wszystkim właściwie myśleć. Bliźniak pocałował mnie w czubek głowy i zaczął głaskać mnie uspokajająco po plecach.

-Nie mam pojęcia, Billy. Nie mam pojęcia...

Szeptał mi do ucha i nie pozwalał mi się odsunąć od niego nawet o centymetr, aż w końcu się uspokoiłem. Wtedy uniósł mnie za podbródek i zmusił mnie do tego, bym spojrzał mu w oczy. Bał się tego, co się ze mną działo, doskonale to po nim widziałem. Mimo to widziałem w jego ciemnych tęczówkach tę bezbrzeżną, bezwarunkową miłość jaką mnie obdarzył i oddanie, w które nigdy w życiu nie mogłem zwątpić nawet na sekundę.

-Dowiemy się, o co w tym chodzi. Razem, Billy. Dobrze? A teraz uspokój się i pokaż mi swój piękny uśmiech, kociaku.

Jego głos był tak czuły i emanował taką pewnością siebie, że aż nie mogłem nie uwierzyć w jego słowa. Starłem łzy z policzków i postarałem się uśmiechnąć, czym wyraźnie go zadowoliłem i pocałował mnie czule prosto w usta, pozostawiając niestety niedosty. Chciałbym móc przeleżeć z nim całą noc w łóżku i całować te miękkie, zakolczykowane usta aż Słońce znów wzejdzie na niebie. Niestety obecność naszych rodziców skutecznie mi to uniemożliwiała, co było kolejnym powodem do złoszczenia się na nich. Westchnąłem cicho i oparłem głowę o ramię Dredziarza, uspokajając się.

-Musimy się szybko wyprowadzić. Nie chcę musieć się powstrzymywać przed dotknięciem cię, bo może rodzice coś zauważą i zaczną podejrzewać.

Westchnął Tom a ja nie mogłem się nie roześmiać.

-Zawsze zastanawia mnie, jakim cudem wciąż czytasz mi w myślach.

I wiecie co? Byłem cholernie szczęśliwy, że zawsze mogę na niego liczyć.

Komentarze

Popularne posty