Dlaczego? - Rozdział 28


 GUSTAV

Po dziwnej wiadomości Billa próbowaliśmy się dodzwonić na numer jego albo Toma ale oba telefony były wyłączone. Jost powiedział nam, że telefony bliźniaków zostały oddane ich rodzicom ale z nikim nie podzieliliśmy się informacją o wiadomości zza światów na naszym czacie.

Tymczasem mijały dni, tygodnie. Świat po początkowej sensacji gdy dowiedzieli się o związku dwóch utalentowanych bliźniaków po tym, jak zapiski Billa jakimś cudem wyciekły do sieci zanim ukazały się w książce (chociaż szczerze mówiąc wątpię, że był to wypadek) powoli zapominał o tragedii, która wydarzyła się w dniu w którym mieliśmy nagrać nasze pierwsze, profesjonalne demo.

Razem z Geo spotykaliśmy się niemal codziennie i ćwiczyliśmy piosenki pozostawione nam przez chłopaków ale nigdy więcej nie zamieniliśmy słowa na ten temat. Obaj czekaliśmy ale tak w sumie nie wiedzieliśmy, na co tak właściwie czekamy. Czasami myślałem nawet, że to wszystko tylko wymysł mojego pogrążonego w żałobie umysłu i nigdy taka wiadomość w trakcie pogrzebu nie przyszła na nasz czat grupowy ale ilekroć go otwierałem, była tam - przypominała mi o tym wszystkim, co przeżyliśmy w dniu gdy znaleźliśmy Billa martwego w jego kryjówce.

Nachodziły mnie nawet myśli, że ktoś chciał po prostu sobie z nas zażartować i to ten ktoś, kimkolwiek był, posłużył się telefonem Billa do wysłania nam wiadomości ale nie potrafiłem sobie wyobrazić, żeby ktokolwiek mógł być tak okrutny.

Minęły dwa miesiące i dalej nic się nie wydarzyło. Chyba jakoś w tym czasie odpuściliśmy sobie czekanie na jeszcze jakiś znak od bliźniaków, chociaż żaden z nas nie chciał tego przyznać.

Minęły święta potem Nowy Rok i z ciężkim sercem wiedzieliśmy, że musimy ruszyć naprzód. Tyle tylko, że zbytnio przywiązaliśmy się do bliźniaków i nie mogliśmy się odnaleźć w muzyce bez nich. Każdy jeden gitarzysta, każdy wokalista którego sprowadzał dla nas Jost, był nie taki jak trzeba.

W końcu nadeszła też rocznica ich śmierci. Chcieliśmy iść na grób i posiedzieć tam, opowiedzieć im jak strasznie jest budować zespół bez nich ale Jost zmusił nas do przyjścia najpierw do studia pod groźbą, że inaczej zrezygnuje z nas.

Siedzieliśmy więc w niezbyt dobrych humorach w aucie gdy nagle na nasz grupowy czat przyszła kolejna wiadomość. Myślałem, że mam przewidzenia ale faktycznie tam była. Nic konkretnego, tylko jakiś numer telefonu. Spojrzałem na Geo który co prawda prowadził ale zerknął na to, co mu pokazałem i wiedziałem, że myślimy o tym samym. Chciałem wybrać numer i na niego zadzwonić ale zanim zdążyłem to zrobić, przyszła kolejna wiadomość - właśnie z tego numeru.

Znowu nie było treści w tej wiadomości. Nic poza pinezką z lokalizacją. Zerknąłem na mapie, gdzie jest to miejsce i spojrzałem na zerkającego ciągle w mój telefon Georga. W jednej chwili podjęliśmy decyzję.

Wjechaliśmy w kolejny zjazd z głównej drogi i prowadzeni przez GPS jechaliśmy w część miasta, której nigdy wcześniej nie odwiedzaliśmy. Znana była z tego, że kręciło się tu wielu dilerów i innych niebezpiecznych typów, więc serce waliło mi jak oszalałe gdy wjechaliśmy na ich teren. Dziękowałem w duchu, że Geo kupił właśnie tego starego grata a nie inny samochód, bo moglibyśmy stać się bardzo łatwym celem dla zamieszkujących tu bandytów.

Adres poprowadził nas do jakiegoś niewielkiego domku na obrzeżach dzielnicy który wyglądał, jakby był opuszczony. Zardzewiała skrzynka na listy nie wyglądała, jakby jeszcze przyjmowała jakieś listy ale wisiała na niej karteczka. Miałem przeczucie, że to dla nas.

-Nie wyłączaj silnika.

Rzuciłem i wysiadłem z samochodu, podchodząc do skrzynki na listy. „OTWÓRZ MNIE”. Napisane grubymi, czarnymi literami były to jedyne słowa znajdujące się na kartce. Niepewnie otworzyłem skrzynkę i sam zastanawiałem się, co też może z niej na mnie wyskoczyć - jakaś mysz, nietoperz czy cokolwiek. Ale gdy po chwili nic się nie działo zajrzałem do środka i zauważyłem klucze. Wyciągnąłem je i pokazałem Geo, który od razu wyłączył silnik i do mnie dołączył. Przy kluczach była zawieszka z numerem, który zgadzał się z tym wiszącym przy drzwiach do domu. 483.

-Wchodzimy?

Zapytał mnie Geo i po jego głosie już wiedziałem, że jest tak samo przerażony jak ja. Jednak ciągle miałem przed oczami wiadomość z dniu pogrzebu bliźniaków i zastanawiałem się, czy to może być jakiś podstęp ale… ciekawość i nadzieja na dobre zakończenie tej historii była silniejsza, niż zdrowy rozsądek.

-Wchodzimy.

Przytaknąłem w końcu. Pierwszy z kluczy otwierał starą, zardzewiałą bramę, która oddzielała posesję od okolicy. Próbowałem gdzieś wypatrzeć nazwisko ale nigdzie nic takiego nie widziałem. Przeszliśmy kamienną ścieżką do drzwi wejściowych i dopasowaliśmy do nich drugi klucz. Powoli przekreśliłem go w zamku a drzwi otwarły się przed nami z lekkim skrzypieniem. 

-Wszystkie okna są pozasłaniane.

Zauważył szeptem Geo. Przyznałem mu racje pomimo, że nawet tam nie spojrzałem. Popchnąłem lekko drzwi i po chwili znaleźliśmy się w hallu. Chociaż spodziewałem się, że dom od środka również będzie stary i zaniedbany tak, jak zewnętrzna część domu ale o dziwo wcale tak nie było. Ściskając klucze w ręce zamknąłem za nami drzwi wejściowe i rozejrzałem się po słabo oświetlonym pomieszczeniu. Po lewej mieliśmy jedne drzwi i schody prowadzące na górę, po prawej znajdowały się drzwi do dwóch innych pomieszczeń. Ściany były chyba świeżo odmalowane na biało, wszystkie drewniane elementy błyszczały od oleju jakimi je pokryto a na ścianach wisiało kilka drewnianych ramek, jednak nie chciałem przyglądać się zdjęciom znajdujących się w nich. Miałem wrażenie, że to może nie być najlepsza decyzja.

-Gdzie teraz?

Zapytałem ale nie odpowiedział mi mój przyjaciel. Po domu rozniósł się śmiech i aż przeszedł mnie dreszcz. Gdy zerknąłem na Geo zobaczyłem, że pobladł na twarzy. 

-To chyba stamtąd. 

Mruknął jakimś nieswoim głosem i pokazał na znajdujące się bliżej nas drzwi po prawej. Przyznałem mu rację bo mnie również tak się wydawało. Zetknęliśmy na siebie i przeszliśmy do tamtego pomieszczenia a było w nim jeszcze ciemniej niż w hallu. Okazało się, że znaleźliśmy się w salonie. Obok okna znajdował się duży telewizor, wyglądająca na wygodną kanapa była zwrócona w jego stronę a pomiędzy nami a tą kanapą stał zwrócony do nas tyłem fotel. Chociaż było tam więcej rzeczy, to w tym momencie nie byłem w stanie zwrócić na nie uwagi. Miałem dziwne wrażenie, że ktoś siedzi w tym fotelu, chociaż z tej perspektywy nikogo w nim nie widziałem.

Przez kilka sekund, które wydały mi się upiornie długie, nie działo się nic a potem…

Najpierw usłyszałem jakiś ruch. Dopiero potem zorientowałem się, że z fotela ktoś się podnosi. Ciemna postać, przez którą prawie dostałem zawału. Odwróciła się w naszą stronę ale było zbyt ciemno, żebym mógł ją rozpoznać.

-Geo, stoisz bliżej, zapalisz światło?

Głos wydał mi się dziwnie znajomy. Ale to przecież nie mógł być…

Usłyszałem pstryknięcie a pokój zalało światło, niemal mnie oślepiając. Wpatrywałem się w znajdującą się przede mną postać i nie wiedziałem, czy to żart czy jawa, mam się wściekać czy uciekać.

Przed nami stał młody, 19-letni chłopak. Był szczupły i wysoki, miał tak jasną skórę że była niemal biała a czarne, długie włosy opadały mu na twarz. Przyglądał nam się z zaczepnym uśmiechem i błyszczącymi z rozbawienia oczami. Zdawało się, że wygląda tak samo a jednocześnie zupełnie inaczej. Nie byłem pewien, czy jest to osoba którą znam. 

-Boźe...

Usłyszałem jęk Georga ale nie byłem w stanie oderwać wzroku od czarnowłosego, który roześmiał się cicho słysząc to. 

-Wystarczy Bill. 

Odpowiedział wyraźnie rozbawiony i już nie wytrzymałem. Dopadłem do niego i przytuliłem tego chłopaka, którego pamiętałem jeszcze jako zamkniętego w sobie dzieciaka i genialnego tekściarza. O dziwo odwzajemnił mój uścisk, czego chyba najmniej się w tym momencie spodziewałem.

-Bill, Jezu ale jak, co, przecież ty...

-Billy, nie ładnie tak straszyć naszych gości.

Zesztywniałem słysząc drugi bardzo znajomy głos za plecami. Oderwałem się od Billa i spojrzałem na roześmianego chłopaka o trochę opalonej skórze, kolczyku w wardze i czarnych warkoczykach. Trochę przypakował przez ten rok ale gdy już wiedziałem, że to na prawdę on - nie miałem wątpliwości w rozpoznaniu go. 

-Wybacz, nie mogłem się powstrzymać. Chyba oglądam ostatnio za dużo filmów.

Bliźniaków najwyraźniej bardzo bawiła ta cała sytuacja a ja nie potrafiłem w to wszystko uwierzyć. Z resztą Geo nie wyglądał w cale lepiej, bo blady jak ściana klęczał na podłodze i przeskakiwał wzrokiem pomiędzy braćmi i poruszał ustami ale nie wypowiedział ani słowa.

-Jak.... Co... Nie... Wy... Ale...

Wyjąkał w końcu i nawet ja musiałem się roześmiać. Bill bardzo zgrabnie mnie wyminął i lekkim krokiem podszedł do swojego bliźniaka, który od razu objął go ramieniem i pocałował go w czoło. Wyglądali na wypoczętych i szczęśliwych ale najdziwniejsze było, że...

-Jakim cudem wy żyjecie?

Zapytałem, formułując to co Geo i mnie siedziało w głowie od samego początku. Bliźniacy wymienili szybkie spojrzenia a na twarz Toma wpłynęło coś w rodzaju poczucia winy.

-Chyba powinniśmy wam co nieco wyjaśnić... Zjecie coś?

Komentarze

  1. Zakończyłaś w takim momencie że chęć dokonania mordu śniegu zenitu xD hahaha
    Po naprawdę długim czasie śledzenia i czytania Twojego bloga postanowiłam się w końcu ujawnić i coś napisać od siebie - tak czysto od serca! Dawno nie czytałam czegoś tak bardzo dobrego i poruszającego - potrafisz grać na emocjach czytelników! Kocham jak piszesz :) Nadrobiłam zaległości we wszystkich Twoich twincestach o bliźniakach K. Uwielbiam jak robisz z Billa taką skrzywdzona przez życie, z wielkim bagażem trudnych i nieprzyjemnych doświadczeń 'sierotkę' oraz jak przedstawiasz Toma jako opiekuńczego 'księcia na białym koniu', który za wszelką cenę powoli próbuje zaskarbić sobie zaufanie tego drugiego, a poprzez pokazanie, że mu zależy daje Billowi 'drugie życie'. Po prostu uwielbiam jak tak to przedstawiasz! W ogóle to Ludzką Maszynę przeczytałam kilka razy - tak bardzo mnie ono ujęło za serducho :) Nie ukrywam że z całą resztą trwających opowiadań jestem na bieżąco i z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy! Kolejna sprawa - liczę po cichu, że wrócisz do 'dla Ciebie' w Twojej nowej interpretacji... To jest mega mocne! A Stay, Dlaczego no i Blackie są moimi faworytami!!! Pisz kochana bo masz talent! Twoja wierna czytelniczka ASIA :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty