Stay - Rozdział 11


 -Tom, możesz ze mną porozmawiać, proszę?

Cichy głos rozbrzmiał w pokoju, jednak został zignorowany. Bill od dwóch dni nie wyszedł z pokoju, żywiąc się jedynie swoimi zapasami słodyczy, które uwielbiał a które sobie zorganizował jakiś czas temu. Czuł się fatalnie a nastawienie jego przyjaciela w cale mu w tym nie pomagało. Wstał ze swojego miejsca na podłodze i podszedł do Dredziarza, kładąc mu dłoń na ramieniu, jednak zaraz tego pożałował. Tom złapał go mocno za nadgarstek i odepchnął od siebie, wyrywając jęk bólu z gardła współlokatora, gdy ten obił się o biurko.

-Nie dotykaj mnie. Brzydzę się tobą.

Warknął niemiło a Bill miał po prostu najzwyczajniej w świecie dość. Minęły zaledwie dwa dni, odkąd te spreparowane zdjęcia wywróciły jego życie do góry nogami, a on już dłużej tak nie potrafił. Po kolejnej przepłakanej nocy, gdy został w pokoju sam, z podkrążonymi oczami i łzami w oczach usiadł przy biurku i zaczął pisać. Pisał długo i zapisał na prawdę wiele stron, nim w końcu złożył je na pół i włożył do koperty, pisząc na niej trzy litery, układające się w imię jego współlokatora. Rozejrzał się dookoła i zaczął się zbierać. Ubrał ciepłą bluzę na t-shirt i długie spodnie, po czym wziął tylko dowód osobisty, fajki i portfel, zostawiając swój telefon na szafce nocnej. Powiódł spojrzeniem po pomieszczeniu jeszcze po raz ostatni, nim z ciężkim sercem zarzucił kaptur na głowę i wyszedł. Korzystając z tego, że trwają lekcję, wymknął się z terenu szkoły i zaczął po prostu iść przed siebie. Nie miał pojęcia, co teraz zrobi. Po prostu wiedział, że nie może tam zostać. Musiał zniknąć i nie ranić już więcej nikogo.

Szedł tak przez dość długi czas, patrząc cały czas pod nogi, nim w końcu jego wycieńczony od płaczu, braku snu i porządnego jedzenia ogranizm powiedział mu "dość". Przysiadł pod jednym z murków przy ulicy w cieniu i skulił się, podciągając kolana pod brodę. Miał zamiar tylko przez chwilę odpocząć a potem iść dalej. Jednak oczywiście los nie był dla niego łaskawy i długo nie pozostał sam.

Tom wrócił niechętnie do pokoju po zajęciach i rozejrzał się, gdy tylko przekroczył próg. Emocje powoli zaczynały w nim opadać i postanowił, że porozmawia dzisiaj z Billem i wysłucha go uważnie. Gdy tak o tym myślał, to faktycznie nie miał dowodów na to, że coś się w ogóle działo, że jego współlokator miał jakiś romans. Nastawiony pokojowo zaczął szukać Czarnego, ale zauważył tylko jego telefon na szafce nocnej. To go uspokoiło, że chłopak niedługo wróci, więc postanowił poczekać. Jednak mijały kolejne godziny i w końcu nadeszła noc. W szkole nikt nie widział Billa i nikt nie wiedział, gdzie podział się nastolatek. Oprócz kilkorga nauczycieli, nikt zdawał się tym nie przejmować.

Leżąc w środku nocy na łóżku, Dredziarz w cale nie mógł zasnąć. Z każdą minioną godziną miał coraz gorsze przeczucia i zastanawiał się, gdzie też mógł podziać się jego przyjaciel? Nie miał jednak żadnego pomysłu i wiedział, że jego towarzysz nie zna miasta, mógł więc być wszędzie i po prostu się zgubić. Jednak dyrektor nakazał czekać i zdecydował, że dopiero rano zgłoszą jego zaginięcie na policję.

Zegar już dawno wybił godzinę trzecią w nocy, gdy Tom usłyszał kroki na korytarzu a potem ciche pukanie do drzwi. Miał ogromną nadzieję, że to jego współlokator, ale podskórnie czuł, że to w cale nie on. Niestety, za drzwiami znalazł jedynie dyrektora szkoły i... dwóch oficerów policji.

-Wybacz, że cię budzimy, Tom. Panowie chcieliby z tobą porozmawiać.

-Oczywiście.

Odpowiedział i wpuścił mężczyzn do środka, siadając przy biurku i zapalając światło. Mężczyźni zaczęli rozglądać się po pomieszczeniu, aż w końcu jeden z nich usiadł przy biurku Billa na przeciwko Dredziarza i wyciągnął notes.

-Nazywasz się Tom Cauletz i masz 17 lat?

-Tak jest.

-Uczysz się w tej szkole od pięciu lat?

-Zgadza się.

-Opowiedz nam o twoim współlokatorze.

Tom przez chwilę się zawahał. Prośba wydawała się banalnie prosta, a jednak sprawiła mu trochę problemu.

-Zacznijmy od tego, jak się poznaliście i jakie były wasze relacje.

Zaproponował policjant po chwili milczenia. Obaj się przedstawili przy wejściu, ale Tom kompletnie nie pamiętał ich imion. 

-Bill dołączył do nas na jakieś dwa miesiące przed świętami. Był dziwny, to było widać od razu, ale w tej kwestii była między nami jakaś nić porozumienia. Wyalienował się, odciął się od całego świata i po prostu jakoś tak żyliśmy obok siebie, ale nie mieliśmy szczególnej relacji. To zmieniło się po Nowym Roku.

-Wydarzyło się wtedy coś szczególnego?

-Po powrocie do akademika dowiedziałem się, że Bill spędził tu całe święta. Poczułem do niego jakiś napływ sympatii i jakoś tak... zbliżyliśmy się do siebie. Staliśmy się przyjaciółmi, ale...

-Ale?

-Ostatnio wszystko zniszczyłem. To chyba moja wina, że Bill uciekł.

-Co się stało?

Dredziarz czuł się jak ostatni idiota na samo wspomnienie o tym, co się wydarzyło przez ostatnie trzy dni, ale musiał odpowiedzieć. Chciał przecież, żeby ten rozczochrany chłopak znalazł się cały i zdrowy.

-Z Billem łączyło mnie coś więcej niż przyjaźń. Obaj to czuliśmy ale nie przekraczaliśmy pewnych granic. Po prostu byliśmy blisko. Ze trzy dni temu po szkole zaczęły krążyć zdjęcia. Jego znajomi ze Stuttgartu opublikowali je i rozesłali do nas. Twierdzili, że Bill jest kochankiem jakiegoś starszego mężczyzny i jest tu tylko na przeczekanie, aż będą mogli się legalnie pobrać.

-Jak zareagowałeś?

-Wkurzyłem się. Zwymyślałem go i ignorowałem go przez kolejne dwa dni. 

-A Bill?

-Chciał ze mną porozmawiać. Powtarzał, że ktoś przerobił te zdjęcia i że to wszystko kłamstwa ale byłem zbyt wkurzony, żeby słuchać. Nawet go skrzywdziłem, gdy próbował ze mną porozmawiać.

-W jaki sposób?

-Pchnąłem go na biurko, gdy mnie dotknął.

-Rozumiem.

-Bill się załamał. Znowu się wycofał, zamknął się tutaj i prawie nie wychodził z łóżka. Jak wstałem rano zauważyłem, że on wciąż śpi. Wyglądał okropnie, zrobiło mi się tak głupio... Przemyślałem to wszystko w trakcie lekcji i postanowiłem z nim o tym porozmawiać po zajęciach.

-Doszło do tej rozmowy?

-Nie. Gdy wróciłem do pokoju, Billa już tu nie było. Myślałem, że zaraz wróci, ale do tej pory go nie ma.

-Dlaczego myślałeś, że wróci?

-Zostawił swój telefon, praktycznie się z nim nie rozstaje.

Mężczyzna notował ostatnie słowa Dredziarza, ale nie zadawał kolejnych pytań. Tom zrozumiał, że to jego okazja.

-Znaleźliście Billa?

-Jeszcze nie, ale szukamy. Twoje zeznania z pewnością pomogą.

-Czy... możecie mi powiedzieć, gdy go znajdziecie?

-Powiadomimy dyrektora. On zdecyduje, czy ci powiedzieć czy nie.

-Rozumiem...

Mruknął Tom. Kilka minut później wszyscy się pożegnali i chłopak został na powrót sam. Gotowało się w nim tyle różnych emocji, że nie potrafił nad nimi zapanować. Wkurzony zrzucił swoje rzeczy z biurka i katem oka zarejestrował coś, czego nie powinno na nim być. Szybko wyszperał ten przedmiot z leżącej na podłodze sterty i zorientował się, że jest to gruba koperta. Koperta z jego imieniem napisanym z pewnością ręką jego współlokatora. Poczuł serce w gardle, ale usiadł na łóżku i zaczął czytać.

Tom, 
nie wiem, kiedy znalazłeś mój list. Może w ogóle go wyrzucisz, nim go przeczytasz, ale zawsze jest szansa, że się nade mną zlitujesz, prawda?
Mężczyzna ze zdjęć to Rogger, mój szofer. Praktycznie mnie wychował, znam go odkąd pamiętam. To z nim telefonuję. Czasem przy okazji rozmawiam z pozostałymi pracownikami domu a poza tym znam ich osobiście i znam ich rodziny, ich dzieci. Ostatnio więcej z nimi rozmawiałem, bo Rogger się zaręczył z kobietą, którą od dawna kochał i chciałem pomóc w organizacji ślubu.
Przez te kilka miesięcy stałeś się moim prawdziwym przyjacielem, moją ostoją, osobą, której ufam najbardziej na świecie. Nie sądziłem, że tak łatwo dasz się nabrać na ten żart Andy'ego.
Nie mam pojęcia, dlaczego Andy dalej chce mnie zniszczyć ale osiągnął to, czego chciał. Zniszczył mi życie. Byłeś jedynym, co trzymało mnie przy rzeczywistości a teraz nie chcę już do niej wracać.
Jeśli ktoś zgłosił moje zaginięcie, proszę, odwołajcie je. Nie chcę wracać do tego burdelu, nie chcę wracać do tego piekła, proszę, zlituj się i nie zmuszaj mnie do tego. 
Nie wiem, gdzie teraz wyląduję. Może na ulicy, może w domu publicznym, może w kostnicy. Wszystko będzie lepsze niż życie obok ciebie ze świadomością, jak bardzo mną gardzisz.
Nie potrafiłem sobie z tym wszystkim poradzić i dlatego postanowiłem odejść. Chcę tylko podzielić się jeszcze z tobą czymś, o czym nikt nie wie.
Mam rodzeństwo. Brata albo siostrę, nie jestem pewien. Rozdzielono nas krótko po urodzeniu. Chciałem ich znaleźć, gdy skończę 18 lat, ale to już nie będzie możliwe. Chciałem zobaczyć, czy uda mi się zdobyć rodzinę. 
Teraz z tego rezygnuję. Z tego życia, które jest dla mnie czystym piekłem. Pozostałe strony to strony z mojego pamiętnika, których nie musisz czytać. Szczerze mówiąc nie zdziwię się, gdy je wyrzucisz bez spojrzenia na nie. Rezygnuję z siebie samego i rezygnuję z ciebie mimo że czułem, że możemy być razem... z resztą nie ważne.
Kocham cię, Tom. Pewnie mówię to za późno, ale tak jest. Mam nadzieję, że chociaż czasem pomyślisz o mnie ciepło. Nigdy więcej się nie spotkamy.
Żegnaj,
Bill

Chłopak czuł się okropnie zdając sobie sprawę, że gdyby wysłuchał swojego przyjaciela, prawdopodobnie teraz obaj spaliby spokojnie w swoich łóżkach. 

-Bill, gdzieś ty się podział?

Komentarze

Popularne posty