How does it feel? - Rozdział 11


 BILL

Stałem tak, przyszpilony przez bliźniaka do krzesła, czując na sobie ciepło jego ciała i patrząc mu prosto w tak bardzo szczere oczy, że aż oblewało mnie gorąco od samej bliskości, jaka między nami była. Przysięgam, że niewiele brakowało mi do tego, żebym zemdlał ale to, co mi powiedział sprawiło, że aż zaczęło mi się kręcić w głowie i miałem wrażenie, że się przesłyszałem.

-P... proszę?

Zapytałem nie wiedząc, czy faktycznie usłyszałem to, co powiedział czy też był to jedynie wytwór mojej nadwyraz bujnej wyobraźni. Tom uśmiechnął się do mnie tym swoim ciepłym, szczerym uśmiechem.

-Kocham cię, Billy. Najbardziej na świecie i chcę z tobą być. Ty czujesz to samo, prawda?

Nie mogłem nawet spokojnie przełknąć śliny, bo zalało mnie gorąco i nie mogłem oderwać od niego wzroku. Oczywiście nie mogłem zaprzeczyć, bo od razu by się zorientował, że kłamię. Potrzebowałem jednak chwili żeby zebrać się w sobie i móc odpowiedzieć.

-Masz rację. Zakochałem się w tobie tak dawno temu, że już sam nie pamiętam kiedy to było.

Przyznałem w końcu chociaż głos mi drżał. Tom uniósł swoją dłoń do mojej twarzy i dotknął mojego policzka a ja aż na moment przestałem oddychać. Nie mogłem odwrócić wzroku od jego hipnotyzujących oczu. Jego kciuk przejechał po moich ustach a ja nie mogłem nic poradzić na to, że westchnąłem cicho i przymknąłem oczy, rozkoszując się ta chwilą.

-Billy?

-Tak wiele razy marzyłem o tym, żeby znaleźć się w takiej sytuacji...

Dopiero po tym jak to powiedziałem zdałem sobie sprawę, jakie zdanie tak właściwie opuściło moje usta. Momentalnie poczułem wpływające mi na policzki rumieńce ale nie miałem nawet jak się odwrócić, żeby w jakikolwiek sposób ukryć moje zawstydzenie.

-Wiesz, o czym ja od dawna marzę?

Usłyszałem jego cichy, bardzo niski głos tuż przy moim uchu i poczułem elektryzujący dreszcz wzdłuż kręgosłupa. Nawet ciężko było mi w tym momencie oddychać od tych wszystkich emocji.

-O czym takim?

Zapytałem chyba tylko po to, żeby nie zejść w końcu na zawał z tej całej niepewności i ekscytacji. Tom już dłużej nie czekał i poczułem delikatne muśnięcie jego warg na swoich ustach. Momentalnie zamarłem i pozwoliłem oddać się tej chwili, pozwalając bratu być panem całej tej sytuacji. Przez chwilę po prostu tak trwaliśmy aż w końcu po niezmiernie długich sekundach złączył nasze usta w czułym pocałunku który był tak.. taki... sam nawet nie potrafię tego do końca opisać. To było po prostu niezwykłe i idealne i nie mogłem uwierzyć, że to się dzieje. A jednak dłoń Toma na moich policzku, jego usta masujące moje w pełnym emocji pierwszym pocałunku, ciepło jego ciała na moim ciele oraz moje ramiona wędrujące na jego szyję i pragnienie, by ta jedna chwila trwała przez resztę mojego życia. Tak niestety oczywiście być nie mogło i w końcu poczułem, jak bliźniak się ode mnie odsuwa, co skwitowałem bardzo niezadowolonym westchnięciem. Nie spodziewałem się tego, co zaraz nadejdzie...

Tom odsunął się ode mnie tylko odrobinę. Jego dłoń zjechała z mojej twarzy na szyję i byłem w takim niebie, że nigdy w życiu nie byłbym w stanie opisać tego niezapomnianego uczucia. Czułem na sobie jego wzrok aż w końcu po tych długich torturach znów na moment złączył nasze usta w pocałunku, nim odszedł ode mnie parę kroków w tył.

-Zastanów się, Billy. Ja jestem gotów się z tobą związać. Na zawsze, Billy. Daj mi odpowiedź gdy to przemyślisz.

Wyszeptał bardzo niskim głosem po czym usłyszałem, jak wychodzi z kuchni i wchodzi po schodach na górę a ja mogłem jedynie opaść na krzesło i próbować uspokoić bicie mojego rozszalałego serca.


TOM 

Wiedziałem, że zaskoczyłem bliźniaka i namieszałem mu nieźle w głowie ale taki był mój zamiar. Nie wiem dlaczego ale po prostu poczułem, że jest to odpowiedni moment na wyznanie mu moich uczuć. Po jego reakcji wiedziałem, że on czuje do mnie to samo ale chciałem, żeby sam mógł podjąć decyzję. Mimo to nie mogłem tak siedzieć spokojnie, więc po prostu poszedłem pod prysznic i stałem tak pod strumieniem ciepłej wody, gdy usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi. Kiedy się odwróciłem zobaczyłem przyglądającego mi się z dziwnym wyrazem twarzy bliźniaka.

-Billy?

Zawowałem do niego na co drgnął lekko i uśmiechnął się. Usiadł na zamkniętym sedesie nie spuszczając ze mnie wzroku, jednak przez dłuższą chwilę się nie odezwał.

-Wiem, czego chcę. Sam nie wiem, co mam zrobić. Tak bardzo pragnąłem z tobą być. Nawet nie wiesz, jak wiele razy wyobrażałem sobie, że wyznajesz mi miłość. Jak bardzo chciałem zasmakować twoich ust i dowiedzieć się, czy będzie nam dane być razem.

Mówił cicho i bardzo spokojnie a ja musiałem skupić się na tym, żeby go usłyszeć. Nie mogłem się nie uśmiechnąć na jego wyznanie. Otworzyłem drzwi od kabiny i podszedłem do niego, podczas gdy Bill nie odrywał wzroku od mojej twarzy. Tak bardzo go kochałem i miałem nadzieję, że potoczy się to dokładnie tak, jak się na to zapowiadało ale póki nie powie tego wprost - niczego nie mogę być pewny.

-Już wiesz, że tak. Wiesz, co do ciebie czuję. Znasz smak moich ust. Co cię niepokoi?

Zapytałem prosto z mostu, na co bliźniak pokręcił głową i wstał, niwelując jakąkowliek odległość jaka nas jeszcze do tej pory dzieliła.

-Sam nie wiem, nie mam pojęcia. Po prostu... tak bardzo chciałbym z tobą być, że aż się tego boję.

Przyznał, co bardzo mnie rozczuliło. Nie mogłem powiedzieć, że nie jest w tej chwili cholernie uroczy, bo bym najzwyczajniej w świecie skłamał.

-Nie masz się czego bać, Billy. Obiecuję.

Dodałem i po chwili już nie mogłem nic mówić, bo Billy wpił się w moje usta w tęsknym, czułym pocałunku i odebrał mi zdolność mówienia. Poczułem jego ramiona oplatające się wokół mojej szyji i nie mogłem powstrzymać się, żeby nie złapać go za biodra i nie przyciągnąć bliżej siebie. Dopiero po chwili uświadomiłem sobie, że zmoczyłem mu całe ubranie a skoro już tak było... to wciągnąłem go razem ze mną pod prysznic, na co pisnął cicho i przerwał pocałunek. Przez chwilę wpatrywałem się w jego zaskoczoną twarz ale w końcu zrzucił swoją ciążącą mu już dość sporo bluzę i na powrót dał mi posmakować swoich ust. Muszę przyznać, że żaden pocałunek nigdy nie smakował tak dobrze, jak właśnie usta mojego własnego brata bliźniaka. Zakazany owoc smakuje najlepiej, prawda?

Chciałem jednak go trochę jeszcze zaskoczyć i gdy przerwaliśmy pocałunek by zaczerpnąć powietrza, opadłem przed nim na kolana i rozpiąłemm mu spodnie. Byłem zdecydowany jak nigdy dotąd i nie miałem zamiaru się z tego wycofać - ani teraz, ani nigdy. Rozebrałem go od pasa w dół, wyrzucając jego spodnie wraz z bielizną za kabinę i zacząłem kąsać go po udach, czym zarobiłem sobie u niego westchnięcie przyjemności. W końcu przejechałem językiem po jego penisie i poczułem, jak całym jego ciałem wstrząsnął lekki dreszcz.

Już nie chodzi nawet o sam okres od końca trasy ale mój braciszek był swego rodzaju świętoszkem i nie mam pojęcia, kiedy ostatnio uprawiał seks - dałbym sobie jednak rękę uciąć, że było to bardzo dawno - a w dodatku na sto procent nigdy wcześniej nie robił tego z mężczyzną. Cieszył mnie fakt, że będe jego pierwszym i jedynym, który będzie doprowadzać go do istnego szaleństwa - bo taki właśnie mam plan.

-Tom, co ty...

Nie dałem mu dokończyć pytania, bo wziąłem jego penisa w usta i zacząłem mu obciągać. Czułem, jak powoli rośnie w moich ustach, jak uda Billa raz po raz drżą i słyszałem, jak wzdycha z przyjemności. Jego palce raz po raz zaciskały się i rozluźniały na moich ramionach a ja cieszyłem się każdą sekundą tej chwili, chcąc ją jak najlepiej zapamiętać, nawet jeśli mieliśmy mieć przed sobą jeszcze wiele takich i o wiele wspanialszych chwil. W końcu zacząłem obcałowywać go po podbrzuszu i jednocześnie podwijając mu podkoszulek całowałem każdy kolejny skrawek jego ciała, aż w końcu na powrót dotarłem do tych smakowitych ust i zatopiłem się w ich narkotycznym smaku. Rozebrałem go do końca i teraz razem staliśmy nago pod prysznicem z mocnymi erekcjami, które dobitnie domagały się uwagi. Przyciągnąłem Billa mocno do siebie i masując jego pośladki spijałem każde westchnięcie z jego ust, szczególnie gdy udało mi się wtargnąc w nie językiem na co Czarny jęknąl mi prosto w usta. Nie mogłem się na to nie uśmiechnąć, bo jego reakcje sprawiały mi cholerną satysfakcję. 

-Kurwa, mam na ciebie taką ochotę...

Westchnąłem prosto w jego słodkie usteczka, ocierając o siebie nasze krocza, na co Billy jęknął głośniej. Wiedziałem, że żadne z nas nie jest w stanie się już wycofać ale nie chciałem go skrzywdzić.

-Weź mnie, Tom. Proszę.

Odpowiedział drżącym głosem a ja aż odsunąłem się kawałek i spojrzałem mu w twarz. Był mocno zarumieniony i zdecydowanie podniecony ale widziałem, że podejmuje świadome decyzje i wie, co robi. Trochę mnie to zaskoczyło ale...

-Jesteś pewien?

Zapytałem ale nie dostałem na to już werbalnej odpowiedzi. Po prostu wyplątał się z mojego uścisku po czym zakręcił wodę i wyciągnął mnie spod prysznica. Zaciągnął mnie z powrotem do mojej sypialni, gdzie nie zważając na kapiącą z nas wodę rozłożył się na łóżku - patrząc na mnie tym cholernie pożądliwym wzrokiem i rozkładając zachęcająco nogi, jakby błagał mnie żebym go pieprzył. Musiałem oblizać usta widząc go takim, bo Billy jest niezmiernie smakowitym kąskiem. Zawisłem nad nim i znów zatopiłem się w jego usta, przejeżdżając dłonią po całym jego ciele. Czułem, jak chłopak pode mną drży i nie byłem teraz pewien, czy to w wyniku podniecenia czy z zimna ale nie było to teraz ani trochę istotne. Sięgnąłem do szafki po lubrykant i wylałem go sobie na palce, po czym bez ceregieli wsunąłem jeden w chętną dziurkę Czarnego. Spiął się lekko pod wpływem tego nieznanego uczucia, jednak nie protestował. 

Przez dłuższy czas rozciągałem go, smakując jego ust i zostawiając ślady naszej zbrodni na jego szyji i klatce piersiowej, nim w końcu zaczął się pode mną wić i wyrywać. Odsunąłem się kawałek i spojrzałem mu w twarz żeby dowiedzieć się, o co chodzi.

-Wejdź już we mnie, proszę.

Wyszeptał przyciągając mnie za szyję do pocałunku. No powiedzcie mi, jak mogłem mu odmówić? Zabrałem więc swoje palce z jego wnętrza i wsunąłem się w niego kawałek, czując ciasny krąg mięśni zaciskających się na moim penisie i drżenie drobnego ciała pode mną. Głaskałem go po biodrach i po bokach bo bardzo chciałem dać mu jak najwięcej przyjemności ale wiedziałem, że ten etap trzeba po prostu przetrwać a potem będę mógł wysłać go na inną orbitę. Bill jednak nie zamierzał w cale być grzeczny i najwyraźniej zirytował go fakt, że nie robię tego tak, jak chce - nie mam pojęcia, skąd u niego tyle siły ale nagle przerzucił mnie na łóżko i nim zdołałem się zorientować w sytuacji, usiadł na mnie nabijając się na mojego penisa. Musiałem zagryźć zęby i wciągnąłem gwałtowniej powietrze, czując jego niezwykle ciasne i gorące wnętrze. Złapałem go za bidora i nie pozwalałem mu się odsunąć nawet odrobinę, rozkoszując się tym. Dopiero po chwili byłem w stanie uspokoić sie na tyle, żeby spojrzeć mu w twarz i upewnić się, że wszystko jest w porządku. Poza tym, że oddychał ciężko a jego usta były rozchylone wyglądał w porządku. Przyciągnąłem go do siebie i złączyłem nasze usta w czułym, powolnym pocałunku, gładząc go po biodrach i dając mu czas na przyzwyczajenie się.

-Jak ci jest, kocie?

Zapytałem cicho zerkając mu prosto w oczy i rozkoszując się spoczywającym na mnie, słodkim ciężarem. Czarny uśmiechnął się lekko i pocałował mnie krótko w usta, nim się odrobinę odsunął.

-Dziwnie... Jest cholernie przyjemnie i chyba zemdleję z podniecenia, ale...

Przerwał w pół zdania a ja aż uniosłem brwi w zdziwieniu. 

-Ale?

-Ale to ty, Tommy. Znasz mnie na wylot. Znasz każdą moją reakcję. Dziwnie się czuję ze świadomością, że to własnie ty... że to ty jesteś we mnie, tak głęboko...

Westchnął cicho z przyjemności i przymknął oczy. Pogłaskałem go z czułością po policzku i odwróciłem nas z powrotem tak, żebym to ja był na górze i oplotłem sobie jego łydki wokół moich bioder, wchodząc w niego do samego końca.

-Ja z kolei myślę, że to właśnie jest idealne.

Powiedziałem i powoli się wycofałem, po czym szybko wszedłem w niego do końca, szukając jak najlepiej uderzać by trafiać go w prostatę. Bill jęknął cicho ale to nie było jeszcze to.

-Znamy się tak dobrze, że czytamy sobie praktycznie w myślach.

Powtórzyłem ruch pod innym kątem ale reakcja była praktycznie taka sama. 

-Wiem, że nie muszę nic przed tobą ukrywać ani niczego nie muszę się wstydzić.

Dodałem i znów się w nim poruszyłem, jednak znów nie miałem szczęścia trafić w jego prostatę.

-Osoba, której ufam najbardziej na świecie, którą kocham jak nikogo innego i której pragnę na każdym możliwym poziomie duchowym, umysłowym i cielesnym odwzajemnia moje uczucia. I wiesz, co jest najlepsze?

Zapytałem ale nie dałem mu czasu odpowiedzieć, bo wypróbowałem uderzenie pod kolejnym kątem. Tym razem Czarny aż jęknął z przyjemności i zacisnął lekko palce na pościeli więc wiedziałem, że udało mi się trafić. Teraz pozostaje mi tylko doprowadzić go do czystego szaleństwa.

-Że tylko ja mogę cię takim oglądać.

Dodałem o wiele niższym głosem, nim zaatakowałem jego szyję. Bill chętnie mi się oddawał, odwzajemniał każdy gest i każdą pieszczotę, chętnie sam się na mnie nabijał a jego słodkie jęki przyjemności wypełniały moją głowę. Pieściłem jego ciało na wszelkie możliwe sposoby i miałem nadzieję, że daję mu maksimum przyjemności. Dopiero, gdy poczułem jak jego wnętrze coraz mocniej się na mnie zaciska a paznokcie orają skórę moich pleców odsunąłem się odrobinę i spojrzałem mu prosto w twarz, z której wyzierała tak ogromna przyjemność. Chociaż ledwo już kontaktował to udało nam się nawiązać kontakt wzrokowy i najwyraźniej zaskoczyłem go kolejnym pchnięciem. Sapnął cicho i zacisnął palce na pościeli, wijąc się pode mną.

-Ja... T... To...

Nie skończył. Nie mógł skończyć, bo był zbyt zajęty docieraniem do ekstazy. Zacząłem poruszać się odrobinę szybciej i mocniej, chcąc dać mu maksimum przyjemności i już po chwili mogłem obserwować, jak Billy dochodzi z głośnym jękiem na ustach. Poruszyłem się jeszcze kilka razy nim sam doszedłem, eksplodując w jego ciasnym, ciepłym wnętrzu i złączyłem nasze wargi w czułym pocałunku, starając się odrobinę sprowadzić go na ziemię i trochę podziękować za to, jak bardzo mi zaufał i jak bez żadnego wątpnienia mi się oddał. W tym momencie poczułem, jak drży ziemia. I to dosłownie, w cale nie miałem na myśli przysłowiowego trzęsienia ziemi po zajebistym seksie - chociaż to też miałem - ale dosłownie meble drżały a gdy spojrzałem na sufit, lampa mocno się kiwała. Co dziwne, to wszystko ustało dopiero w momencie, gdy mój bliźniak odetchnął głęboko i spojrzał mi z uśmiechem w twarz, przyciągając mnie do siebie za szyję.

-Masz rację, Tom. Jest najlepiej bo to właśnie ty. Ogromnie cię kocham.

Wyszeptał mi do ust a ja puściłem to dziwne trzęsienie ziemi w niepamięć i zamknąłem go w moich ramionach, na powrót zatapiając się w jego ustach.

Komentarze

Popularne posty