How does it feel? - Rozdział 12



 BILL

Sam nie byłem do końca pewien, co mam o tym wszystkim myśleć. Faktycznie - odkąd obudziłem się w szpitalu czułem tak ogromną miłość i jednocześnie pociąg do brata, że zdecydowanie nie mieściło się to już w ramach normy a gdy wspomnienia do mnie wróciły zrozumiałem, że już bardzo dawno zakochałem się w bliźniaku a to uczucie jedynie rosło z każdym dniem. Nie mogłem zaprzeczyć, że byłem szczęśliwy jak nigdy i miałem wrażenie że śnię, gdy okazało się że odwzajemnia moje uczucia i musiałem to przez chwilę przetrawić żeby mieć pewność, że obaj tego chcemy. Jednak miłość jaką widziałem w jego oczach za każdym razem, gdy w nie patrzyłem i pożądanie, gdy przyglądał się mojemu nagiemu ciało upewniło mnie, że obaj jesteśmy na 100% pewni iż chcemy się zaangażować w ten związek na poważnie. Tylko dlatgo zdecydowałem się mu odpowiedzieć i zgodzić się na ten związek - bo tego pragnąłem i ponieważ wiedziałem, że Tom chce tego równie mocno jak ja.

Seks był wręcz niesamowity. Miałem wrażenie, że to nie tylko w przenośni ziemia się trzęsie ale że to cały pokój rusza się wbrew mojej woli. Nie byłem dziewicą ale uprawiałem seks o wiele rzadziej niż bliźniak i muszę przyznać, że dał mi on o wiele więcej przyjemności niż jakikolwiek seks z kimkolwiek kiedykolwiek wcześniej. Nie mogę nawet opisać tego, jak cudownie czułem się w ramionach Toma.

Niestety niepokoił mnie jeden fakt. Podczas gdy leżałem wtulony w ramionach bliźniaka, odpoczywając po tym istnie wyczerpującym zadaniu jakim był nasz niedawny stosunek wydawało mi się, że coś jest inaczej niż zwykle i nie byłem do końca pewien czy to fakt, jak zajebiście się czułem czy też coś zupełnie innego. Starałem się jednak zepchnąć ten niepokój na sam brzeg mojej podświadomości i pogrążyłem się w luźnej rozmowie z Tomem, gdy nagle rozdzwonił się jego telefon. Zerknął na wyświetlacz i odebrał, od razu dając na głośnomówiący a ja przytuliłem się mocniej do jego piersi, na co zaczął smyrać mój bok.

-Hej, mamo, co tam u was?

-Cześć kochanie, pisałeś że z Billem już lepiej?

Bliźniak spojrzał na mnie bardzo sugestywnie, jednak pokręciłem tylko głową dając mu znać, że nie mam zamiaru się odzywać. Czy tego chciałem czy nie, fakt że rodzice zostawili nas w tej sytuacji zupelnie samych i nawet nie chcieli spróbować pomóc mi wrócić do dawnego siebie i przypomnieć sobie cokolwiek z mojej przeszłości bardzo mnie bolał. Nie to, żebym nie rozumiał ich odczuć i strachu ale jednak zraniła mnie świadomość, że woleli uciekać z własnego domu niż spróbować jakoś pomóc swojemu młodszemu synowi. Chyba to, że nawet nie chcieli spróbować bolało mnie najbardziej w tym wszystkim i nie miałem zamiaru szybko im wybaczyć chociaż wiedziałem, że mój brat miał co do tego zupełnie inne zdanie i absolutnie się na nich o to nie gniewał. 

-Tak, przypomniał sobie całkiem sporo i jest dawnym sobą. Naszym kochanym Billem.

Przytaknął Tom, wywracając cicho oczami ale nie dał mamie po sobie poznać, że coś jest nie tak. Ważne, że nie wiedzieli o tym, że znajduję się tuż obok i wszystkiego słucham.

-Bardzo mnie to cieszy, skarbie! Wrócimy za parę dni i wtedy się zobaczymy, dobrze?

Usłyszałem głos w słuchawce i nie mogłem się nie skrzywić na te słowa. No tak, jak Tom już zadbał o mój powrót do zdrowia to można wracać na gotowe i udawać, że nic takiego się nie stało, prawda? Aż mnie krew zalewała na samą myśl o tym. Tom z kolei wydawał się bardziej rozumieć rodziców i chociaż był trochę zawiedziony ich postępowaniem to jednak bronił ich, gdy tylko zaczynałem to komentować. Wolałem więc zostawić już ten temat w spokoju.

-W porządku, pozdrów tatę.

-Pozdrowię a ty ucałuj ode mnie brata.

-Jasne.

Dredziarz rozłączył się i uniósł mój podbródek, po czym cmoknął mnie w usta.

-W końcu mama kazała cię ucałować, prawda?

Powiedział z tym swoim komicznym wyrazem twarzy i nic nie mogłem poradzić na to, że zacząłem się śmiać.

TOM

Obserwowałem swojego bliźniaka i widziałem, jak gotuje się w nim ze złości. Mama zadzwoniła dzisiaj z samego rana i oznajmiła, że będą wieczorem już w domu a on aż kipiał odkąd tylko to usłyszał. Nawet chciał od ręki kupić pierwszy lepszy dom w Hamburgu i się wynieść zanim wrócą, jednak udało mi się go przekonać, że to nie jest najlepszy pomysł. Tak czy siak był wściekły i nie mogłem go za to winić. Po części rozumiałem rodziców ale Billa bardzo dotknęło to zachowanie - był pewien, że matka zawsze będzie o niego walczyć a tymczasem poddała się już na starcie.

Chodził więc wkurzony po całym domu i nie potrafił na niczym skupić się dłużej, aż w końcu zadekował się w swoim pokoju i nie wychodził z niego przez dłużą chwilę. Trochę zaskoczył mnie ten nagły spokój, wiec poszedłem to sprawdzić i chwile później stałem w drzwiach i obserwowałem leżącego na łóżku i oglądającego jakiś film na laptopie bliźniaka, którego mina wyrażała jedno - bez kija nie podchodź. Westchnąłem cicho i zignorowałem to nieme ostrzeżenie, przysiadając się obok niego na łóżku i wplątując mu palce we włosy.

-Hej, kocie. 

Szepnąłem ale burknął tylko coś niewyraźnie w pościel, najwyraźniej nie będąc w humorze na rozmowę. Nie miałem zamiaru go męczyć ale nie chciałem mu też tak po prostu odpuszczać.

-Mama nie chciała cię zranić, wiesz o tym. Wiesz, że twoja utrata pamięci bardzo w nas uderzyła.

Dodałem na co westchnął ciężko i zapauzował film, zerkając na mnie do góry i widziałem po jego minie, że nie podoba mu się fakt bronienia przeze mnie rodziców. 

-Jakby mnie to nie obeszło. Wiesz, jak cholernie się bałem? Pamiętałem tylko ciebie i to, jak bardzo cię kocham. Nawet nie wiedziałem co się ze mną dzieje, że moje serce tak mocno biło w twojej obecności. Nie pamiętałem nic o sobie, nawet własnego imienia ani kim tak właściwie jestem. To było cholernie przerażające i nie mam pojęcia, jakbym sobie bez ciebie poradził a wsparcie mamy i Gordona z pewnością by mi nie zaszkodziło a może nawet by mi pomogło. Może szybciej bym sobie coś przypomniał. 

Słuchałem go z zaskoczeniem, bo do tej pory nigdy tak szczerze nie powiedział mi o tym, jak czuł się ze swoją amnezją. Oczywiście widziałem po nim że się bał, znam go w końcu jak otwartą księgę i nawet gdyby chciał nie mógł by tego przede mną ukryć ale nie sądziłem, że aż tak go to uderzyło. Najwyraźniej poczuł się po prostu odrzucony przez naszych rodziców i nie zamierzał ukrywać przed nimi tego faktu - mało tego, znając jego to będzie się z tym obnosił i ciosał im kołki na głowach za każdą jedną drobnostkę. Nie miałem na to wpływu i mogłem jedynie się modlić, że ten wulkan nie wybuchnie zbyt gwałtownie. 

-Rozumiem cię Billy, na prawdę. Nie staram się umniejszyć temu, co ty przeżyłeś tylko staram się wytłumaczyć ci, że nikomu z nas nie było łatwo. Nie chcę, żebyście się tu pozabijali.

-Więc znajdźmy jak najszybciej jakiś dom w Hamburgu i się wyprowadźmy, bo nie mam zamiaru żyć z tymi ludźmi pod jednym dachem dłużej, niż jest to absolutnie konieczne.

Burknął w odpowiedzi i wiedziałem, że jeśli dalej będę naciskać to jeszcze ja się z nim pokłócę a wcale nie miałem na to ochoty. Zbyt dobrze nam razem było, żeby teraz w tym mieszać. Nachyliłem się i pocałowałem go w czoło, po czym spojrzałem mu głęboko w oczy. Miałem nadzieję, że nie będzie się na mnie gniewał i będzie dalej tym słodkim pieszczochem, którego tak bardzo kochałem. 

-W porządku, Billy. Pamiętaj, że zawsze stoję za tobą murem i będę cię wspierać, choćby nie wiem, co. Kocham cię.

Dopiero teraz po raz pierwszy tego dnia na bladej twarzy mojego bliźniaka wykwitł uśmiech. I był to najpiękniejszy obrazek, jaki widziałem w całym moim życiu.

Komentarze

Popularne posty