Czarny Pan - Rozdział 10


 Głowiłem się i zastanawiałem się, dlaczego w ogóle zacząłem czuć coś do tego Ślizgona - bo że zacząłem to tego byłem pewien - i jak to może namieszać mi w planach ale... stwierdziłem, że nie może. Jedyne co, to może mi tylko pomóc. Oddany mi z miłości Draco może tylko mi przysporzyć korzyści jeśli już a nie cokolwiek negatywnego. Jeśli dobrze to rozegram, blondyn zakocha się we mnie bez pamięci i zrobi dla mnie wszystko ale... jeśli ja wpadnę aż tak bardzo jak on, czy ja będę w stanie wykonywać dalej swój plan? Teoretycznie tak i teoretycznie byłem w stanie zmienić wszystkie zmienne na tyle, by nic na tym nie stracić, jednak wiele czynników jest na ten moment średnio przewidywalnych, więc musiałem po prostu uważać i dobrze to rozegrać. Nie mogłem tylko narażać siebie ani Draco i wszystko powinno być dobrze.

Z takim mocnym postanowieniem w końcu wstałem z łóżka i przybierając maskę najbardziej smutnego i zranionego człowieka jak tylko mogłem, przywitałem się zachrypniętym jeszcze po spaniu i niepewnym głosem z moimi współlokatorami, którzy tylko obserwowali mnie z tym cholernym współczuciem w oczach. Nie powiem, że to ciągłe użalanie się nade mną odrobinę - ale tylko ODROBINKĘ - działało mi na nerwy, jednak nie mogłem wymagać od nich żadnej innej reakcji a takie jawne branie mnie w obronę za Złotego, Niewinnego Chłopca było mi bardzo na rękę.

Dzień mijał szybko jednak tuż przed lekcją z profesor McGonagall postanowiłem jednak zerwać się z lekcji. Musiałem w końcu zacząć pracować nad kolejną fazą mojego planu a nie mogłem tego zrobić, jeśli będę przez cały czas obserwowany przez kilkanaście lub więcej par oczu. Podszedłem więc do mojej opiekunki i postanowiłem zagrać na jej współczuciu i trosce. Czułem się z tym trochę głupio, bo była ona dla mnie prawie jak rodzina i nie chciałem jej ranić, jednak mój cel wymaga poświęceń.

-Pani profesor, mogę na moment z panią porozmawiać?

Zapytałem najbardziej cichym i drżącym głosem, na jaki tylko mogłem się zdobyć w tej chwili. Wzrok pani profesor był tak przepełniony ciepłem i troską, że chciałem od razu wycofać się z mojego planu. 

-O co chodzi, panie Potter?

-Wie pani, pani profesor, nie czuję się najlepiej jakoś... od śmierci profesora nie mogę sobie znaleźć miejsca i nie mam siły na siedzenie w klasie w kolegami. Ja wiem, że oni chcą dla mnie dobrze i chcą mnie pocieszyć ale... mam wrażenie, że od bardzo dawna nawet na moment nie byłem sam, żeby choć spróbować uporać się z moim życiem i... i chciałem się zapytać, czy mógłbym zrezygnować dzisiaj z pozostałych lekcji? Proszę, pani profesor, jestem pewien, że Hermiona pomoże mi później zrozumieć materiał z dzisiejszych zajęć.

Nowa dyrektorka Hogwartu przyjrzała mi się przez chwilę uważnie, po czym odetchnęła głęboko i położyła mi dłoń na ramieniu w opiekuńczym geście.

-Czasem każdy z nas potrzebuje czasu dla siebie, panie Potter. Szczególnie po takich przeżyciach, jakie przeszedłeś w ostatnim czasie. Nie musisz się przejmować lekcjami, zrób to co musisz, żebyś poczuł się lepiej. Tylko proszę, pojaw się na kolacji chociaż na moment żebym wiedziała, że wszystko w porządku. Jeśli będziesz potrzebować, moje drzwi stoją do ciebie otworem.

-Dziękuję, pani profesor.

Wyszeptałem i wymknąłem się jak najmniej postrzeżenie z zamku, kierując się od razu na szkolne błonia. Nawet gdyby ktoś mnie zauważyłnie byłoby to zbytnim problemem, ponieważ od dłuższego czasu już bardzo często tam przesiaduję, więc coś takiego nie wzbudziłoby podejrzeń. Musiałem jednak zadbać o to, żeby jeszcze więcej osób mnie zauważyło. Usadziłem się najdalej od zamku jak mogłem i relaksowałem się, bardzo zadowolony z moich dotychczasowych postępów, aż w końcu nadeszła długa przerwa i sporo osób wyszło przed zamek, by odetchnąć świeżym powietrzem. Upewniłem się, że jak największa ilość osób mnie widziała i odczekałem, aż w końcu wszyscy wrócili na lekcje a ja udałem się do Zakazanego Lasu, by znaleźć się w domu przeznaczonym do moich zupełnie innych, prywatnych potrzeb. Co mogę zrobić? Ciągnie mnie do jak najszybszego wprowadzenia mojego celu w życie...

I nigdy nie popełnię takich samych błędów, jak Voldemort.

Komentarze

Popularne posty