How does it feel? - Rozdział 28


 TOM

Bill zaszywał się całymi dniami w swoim pokoju i odsypiał a nocami wymykał się z domu szybciej, niż podmuch wiatru i nie miałem szans go złapać nawet w przelocie. Nie wiedziałem, co mam z tym tak właściwie zrobić i jak go w końcu zagadać. Kiedy wchodziłem do niego do pokoju - o ile jakimś cudem zapomniał zamknąć drzwi na klucz! - to spał jak kamień zalatując alkoholem a gdy wychodził zawsze wyczekiwał na moment, gdy byłem zbyt daleko od drzwi żeby go złapać - na przykład gdy szedłem na chwilę do łazienki, robiłem coś do jedzenia lub brałem coś do picia z lodówki. Denerwowało mnie to i zastanawiałem się nad rozwiązaniem, które spłynęło na mnie jak oświecenie w postaci reklamy z telewizji, którą zobaczyłem przypadkiem w środku nocy po tym, jak zasnąłem na kanapie przed włączonym telewizorem.

Mianowicie dodatkowy zamek do drzwi, który zamontowałem już następnego dnia gdy Bill spał słodko w swoim łóżku. Potem zamknąłem drzwi na cztery spusty i czekałem. Czekałem na to, aż mój kochany braciszek znowu spróbuje się wymknąć z domu. Nie tym razem, nie ma tak łatwo, Billy. 

W końcu nadeszła godzina zero i usłyszałem, jak Billy wychodzi ze swojego pokoju i zbiega po schodach. Już szarpał za drzwi, gdy niemal na nie wpadł. Wszedłem do przedpokoju i złapałem go za ramię, na co spojrzał na mnie z lekka przerażony.

-Nie będziesz wiecznie przede mną uciekał, Bill. Idziemy, porozmawiamy sobie.

Na twarzy mojego bliźniaka malowało się czyste przerażenie i potrafiłem sobie wyobrazić, jak wielkie musiał czuć w środku. Szczęście czy nie - nie umiał tego ukryć, bo jego skóra była lodowato zimna od tego. Wiedziałem, że nie będzie łatwo cokolwiek z niego wyciągnąć ale wiedziałem też, że nie ma na to rady. Musieliśmy to przedysutować i w końcu coś z tym zrobić. Udało mi się zaciągnąć go do salonu i usadziłem go na kanapie. Widziałem, że czuł się cholernie niekomfortowo i chciał dokądś uciec, ale nie miałem zamiaru mu na to pozwolić.

Przyjrzałem mu się. Po raz pierwszy od wielu dni tak na prawdę przyjrzałem się Czarnemu. Wyglądał... no cóż, nie powiem że wyglądał dobrze, bo bym najzwyczajniej w świecie skłamał. Wyglądał na zagubionego, zawstydzonego i cholernie niepewnego siebie. Minęły wieki, odkąd go ostatni raz takim widziałem a dokładniej rzecz biorąc odkąd odeszliśmy ze szkoły i na rzecz zespołu rozpoczęliśmy nauczanie domowe. Był bledszy niż zazwyczaj zważając na to, że nie wychodził w ostatnim czasie na Słońce, miał lekko podkrążone oczy ale nie wyglądało na to, żeby schudł więc musiał jeść coś na swoich nocnych eskapadach oprócz alkoholu. Westchnąłem cicho wiedząc, że muszę w końcu zacząć mówić, bo inaczej będziemy tu siedzieć do naszej wspólnej śmierci w tej okropnej ciszy.

-Billy, nie możesz wiecznie przede mną uciekać. Wiem, że to... te dziwne moce które jakimś sposobem dostałeś w ostatnim czasie cię przerażają. Mnie tak samo ale wiesz co? Zawsze razem rozwiązywaliśmy problemy i dawaliśmy sobie radę. Zawze razem stawialiśmy czoło wszystkiemu. Wiem, że sam na początku zawaliłem nie mówiąc ci o Mirze i pozwalając jej mną manipulować ale zrozum, że bałem się o twoje bezpieczeństwo. Ona dosłownie groziła zabiciem cię i raz o mało jej się to udało, gdy mieliśmy wypadek, który ona spowodowała. Tym razem ta sprawa dotyczy nas obu i powinniśmy to rozwiązać wspólnie, tak jak zawsze to robiliśmy.

Wyłożyłem mu kawę na ławę ale wiedziałem, że jest odmiennego zdania jeszcze zanim się odezwał. Skąd? Ano stąd, że zagryzł dolną wargę w ten specyficzny sposób.

-Nie sądzę, żebyśmy mogli to razem przepracować. Nawet nie wiem, jak mam się w stosunku do ciebie zachowywać, Tom. Najpierw byliśmy tylko braćmi i najlepszymi przyjaciółmi. Potem staliśmy się parą. Teraz nawet nie wiem, czym właściwie jesteśmy a szczerze mówiąc nie jestem w stanie traktować cię tak, jak wcześniej. Przynajmniej jeszcze nie teraz. To dalej boli a ja dalej cię kocham, nawet jeśli tego nie chcę i chciałbym móc to zmienić, nie jestem w stanie teraz być z tobą tylko jak z bratem. 

No po prostu chciało mi się załamać ręce nad tą ludzką postacią siedzącą przede mną i miałem ochotę go walnąć w ten jego pusty łebek. Westchnąłem ciężko jakby miało mi to dać jakąś nadludzką cierpliwość i siłę, mimo że absolutnie nie wierzę w żadne byty nadnaturalne zdolne wysłuchać naszych modlitw ale kto wie, do tej pory nie wierzyłem w rzeczy paranormalne a przede mną siedzi dowód z krwi i kości, nawet jeśli wygląda jak porcelanowa lalka.

-Bill, czy ty poważnie myślisz, że ja już cię nie kocham i nie chcę z tobą być? 

Zapytałem i był to pierwszy raz, kiedy Czarny spojrzał na mnie swoimi ciemnymi oczami od czasu naszego wymuszonego przez Mirę zerwania. Musiałem jednak pamiętać, żeby przeprowadzić z nim tę rozmowę do końca.

-Co?

Wydusił w końcu z siebie mój kochany braciszek i nie mogłem się nie uśmiechnąć. Wyglądał teraz jak mały szczeniaczek i patrzył na mnie niczym kotek ze Shreck'a, co było najzwyczajniej w świecie urocze i mógłbym wpatrywać się w niego tak godzinami. Wziąłem jego dłoń w swoje i o dziwo, nie uciekł od tego dotyku, co było już samo w sobie dobrym znakiem.

-Dalej cię kocham, Billy. Zerwałem z tobą tylko przez szantaże Miry, nigdy tego tak na prawdę nie chciałem. 

Bill przyglądał mi się z takim wyrazem twarzy, który absolutnie nic mi nie mówił i nie miałem pojęcia, co mam w końcu myśleć a Billy nie był zbyt skory do udzielenia mi w miarę szybkiej odpowiedzi.

-W porządku.

Wyszeptał w końcu a ja miałem nadzieję, że od teraz będzie już tylko lepiej, skoro teraz będziemy trzymać się znowu razem. Bo inaczej nie może być, prawda?

BILL

Czy wierzyłem w słowa Tom'a o tym, że dalej mnie kocha i chce ze mną zrozumieć to wszystko, co się ze mną dzieje i nad tym razem ze mną popracować? Oczywiście, że tak. Wiedziałem, że mogę mu ufać i czułem, że jest ze mną szczery. Czy wierzyłem, że chce wrócić do naszego związku? Tutaj odpowiedź również jest tak, ale...

Tom nie ma o niczym pojęcia. I będzie lepiej, jeśli tak zostanie.

Komentarze

  1. Czyli znowu tajemnice…
    I to słynne już jest dobrze ALE… No kurczę krew mnie zalewa w takiej sytuacji 😅😂🤣 dobrze, że cała rozmowa baaa… monolog odbył się spokojnie…
    Krzykiem nic by się nie wskórało, a wręcz pogorszyło i tak już bardo trudną relacje…
    Weny życzę i czekam na nexta - Twoja ASIA 🫶🏻

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty