Przypadek - Rozdział 15


 GEORG

Droga do LA a tam do szpitala dłużyła mi się niemiłosiernie i widziałem, że Gus też się niecierpliwi. Nie było nic gorszego od tego cholernego czekania i niewiedzy. W końcu obaj są dla nas jak bracia, nie było mowy że tak po prostu zostaniemy w Niemczech i będziemy czekać bezczynnie na jakiekolwiek wieści. 

Kiedy w końcu dotarliśmy do szpitala, ani trochę nie mogliśmy odetchnąć z ulgą. Bliźniacy leżeli na szpitalnych łóżkach nieprzytomni, zwróceni przodem do siebie i trzymający się za ręce, co w jakiś sposób zapewniało nas, że w końcu się obudzą. Chociaż tego mogliśmy być mniej lub bardziej pewni. Heidi wyglądała po prostu na zmęczoną. Bez jej standardowego makijażu i trochę wyzywających, drogich ciuchów wyglądała po prostu jak każda inna żona martwiąca się o swojego męża. Zamarłem, gdy spotkałem ją w kafejce. To nie była ta sama osoba, którą znaliśmy. Jednak o wiele bardziej przeraziliśmy się widząc Emily, która wyglądała najzwyczajniej w świecie jak duch. Gdy na nas spojrzała wiedziałem, że przed chwilą jeszcze płakała po jej czerwonych oczach i śladach łez na policzkach. Wyglądała, jakby już była martwa. Nie byłem w stanie tego inaczej opisać. Tylko ten przeogromny smutek w jej oczach zdradzał, że jest jeszcze żywa. Że jeszcze należy do tego świata. Rozpłakała się na nowo, gdy tylko ją przytuliłem. Zdawało mi się, że o wiele bardziej przejmuje się tą sytuacją niż ktokolwiek z nas. 

-To moja wina, Geo. To przeze mnie się pokłócili, to ja trzymałam Bill'a z daleka do Tom'a. Mogłam wcześniej zmusić go do przylotu ale tego nie zrobiłam. To moja wina...

Płakała w moją koszulkę a ja nie miałem pojęcia, jak mam ją pocieszyć. Więc po prostu dawałem jej się wypłakać i miałem nadzieję, że bliźniacy niedługo się obudzą. W przeciwnym razie wiedziałem, że stanie się coś złego. Nie tylko w naszej małej rodzinie ale w końcu też rodzice bliźniaków zaczną się niepokoić, nie mając z nimi zbyt długo żadnego kontaktu. Nie wyobrażam sobie, w jaki sposób miałbym przekazać ich matce, co się tak właściwie stało. Mogłem się tylko cieszyć, że ze względu na kłótnię bliźniaków nie mieliśmy w kalendarzu żadnych terminów. Inaczej byłoby niezłe zamieszanie z odwoływaniem ich. Całe szczęście, że tak się jeszcze nie stało i mogliśmy w jakiś spośób odetchnąć. 

-Nie mogłaś nic z tym zrobić. Obaj są dorośli i cholernie uparci ale wszystko skończy się dobrze. 

Zapewniał ją Gus ale nie sądziłem, żeby w tym wypadku faktycznie mu teraz wierzyła i go słuchała. Była zbyt roztrzęsiona, by racjonalne argumenty mogły do niej trafić. Znałem to od Bill'a, on też już kiedyś miał kilka takich dziwnych stanów ale byłem lekko zaskoczony, że Emily też w takie wpadała. To tylko utwierdzalo mnie, jak podobni potrafili do siebie być. Nie wiedziałem tylko, co będzie dalej.


GUSTAV

Bliżniacy tym razem potrzebowali wyjątkowo wiele czasu, żeby znów dojść do siebie. Było to dość nietypowe ale również niebezpieczne. Starałem się zachować spokój ale nie było to takie proste. Heidi, Emily i Geo powoli świrowali i wiedziałem, że jeśli szybko coś się nie zmieni to będziemy mieć o wiele więcej problemów na głowie, niż w tej chwili.

Lekarze również pozostawali bezradni. Bliźniacza więź - szczególnie w tak specjalnych przypadkach - jest dla nauki wciąż wręcz niewytłumaczalna i nie można jej z niczym powiązać, przez co nie mieli żadnych szczególnych rozwiązań ani odpowiedzi dla nas. Wyniki braci były w normie, więc kazali nam po prostu czekać.

To właśnie było najgorsze.

Pewnego dnia - jakoś tydzień po tym, jak przylecieliśmy do Los Angeles - to się w końcu stało. W końcu bliźniacy obudzili się i poza byciem totalnie skołowanym i trochę zmęczonym - wszystko wydawało się być w porządku. Świętowaliśmy więc w ich szpitalnym pokoju, ciesząc się że to wszystko zakończyło się dobrze, gdy usłyszałem wypowiedziane przez Bill'a jedno, bardzo dziwne pytanie, które jednocześnie kompletnie zmieniło atmosfere w pokoju.

-Gdzie jest Emily?

Komentarze

Popularne posty