Trust me - rozdział 15
-Bill? Billy, słyszysz mnie? - usłyszałem czyiś zmartwiony głos a czyjaś silna, ciepła dłoń gładziła mój policzek. Czułem zawroty głowy i jakby coś mnie dosłownie wypluwało do rzeczywistości. Powoli otworzyłem oczy a gdy wyostrzył mi się wzrok, nad sobą ujrzałem twarz bliźniaka. Od razu do oczu napłynęły mi łzy. Słyszałem aparaturę, nic więcej nie potrzebowałem, by wiedzieć, co się stało. Ktoś mnie znalazł i udaremnił mi moją próbę samobójczą. I zadzwonili po Toma. Toma, który mnie z jakiegoś powodu nienawidzi. Oderwałem policzek od jego ciepłej dłoni z trudem, bo chciałem tak pozostać i odwróciłem się tyłem do niego, kuląc się tak, że cała moja twarz znalazła się pod cienką kołdrą. Po policzkach już płynęły mi łzy, a ja nie mogłem mu tego pokazać. Przecież jego to nie obchodzi. Usłyszałem westchnięcie i jakiś ruch. Skuliłem się bardziej. Bałem się. Ty też mnie uderzysz, prawda? Albo zgwałcisz. Jak oni... Z resztą... Już mnie wykorzystałeś. Czemu miałbyś tego nie zrobić po raz drugi? Zamarłem, gdy poczułem, jak siadasz po tej stronie łóżka, gdzie miałem twarz i bierzesz moją dłoń w swoje. Przez moment nie mogłem oddychać. Bałem się najmniejszego ruchu, jakiejkolwiek reakcji, gdy przeczesywałeś palcami moje włosy. Tak bardzo się bałem. Oni mnie zgwałcili... pobili i zgwałcili. Tuż po tym, jak jedyna ważna dla mnie osoba, znienawidziła mnie. Nie mogłem oddychać. Zacząłem drżeć i chaotycznie łapać powietrze.
-Bill? - usłyszałem twój zaniepokojony głos a potem krzyki. Lekarze. Pielęgniarki. Krzyczeli, by podać mi jakiś lek. Ktoś zaczął przytrzymywać mi dłonie i nogi, gdy zacząłem rozdrapywać blizny. Rzucałem się po łóżku, próbując wyrwać się i zacząć zaspokajać ten cholerny ból, który wypełniał mnie całego. Poczułem nagle falę spokoju. Sztuczną, ale sprawiła, że przestałem się rzucać. Puścili mnie a ja znów skuliłem się tak szybko, jak mogłem. Wciąż nieznacznie drżałem, ale ten sztuczny spokój tłumił moje uczucia. -Co to było? - usłyszałem twój głos a zaraz potem znów chwyciłeś mnie za dłoń. Poddałem się temu, jak szmaciana lalka... którą w końcu jestem.
-Atak paniki. - odparł czyiś głos, ale nie zwracałem na to uwagi. Zacisnąłem mocno powieki i próbowałem przestać drżeć, ale na nic się to nie zdawało. Gładziłeś wierzch mojej dłoni kciukiem, ale to w cale mnie nie uspokajało, choć zawsze tak było. Znów wplątałeś dłoń w moje włosy i czułem twój wzrok na sobie.
-Bill. Billy, słyszysz mnie? Kto ci to zrobił? - zapytałeś, ale nie byłem w stanie odpowiedzieć. Wyrwałem dłoń z twojego uścisku i wplątałem obie dłonie po obu stronach głowy we włosy, ciągnąc za nie i próbując się uspokoić. Ale nie szło mi to. Nie umiałem krzyczeć, bo moje gardło ścisnęło się i kuliłem się, próbując się uspokoić. Chwyciłeś mnie mocno za nadgarstki, a ja, jak na komendę, zamarłem, jakbym w cale nie żył. Uniosłeś mój podbródek i spojrzałeś prosto w moje załzawione oczy. Widziałem zaniepokojenie w Twoich, czułem je, ale nie dopuszczałem do siebie myśli, że tak jest. -Kto cię zgwałcił? - wzdrygnąłem się mocniej i szukałem wzrokiem ucieczki, albo kogoś, kto udzieli mi pomocy w razie potrzeby.
-Nie licząc tego, że mnie wykorzystałeś? Rico z bandą. - odpowiedziałem, a mój głos był dziwnie zachrypnięty.
-Bill, tak? - usłyszałem kobiecy głos. Spojrzałem niepewnie w tamtą stronę. Widziałem i czułem twoją złość, ale zbyt się bałem, by zareagować. Bałem się, że mnie uderzysz. -Muszę cię zbadać. Byłeś nieprzytomny przeszło 24 godziny. - oznajmiła kobieta. 24 godziny? Długo. Ostatnim co pamiętam jest... krzyk woźnej. -Widziałam dokumentację, macie sami podejmować decyzje o leczeniu pod nieobecność matki. Jednak twój stan psychiczny nie jest najlepszy; próba samobójcza i atak paniki zaraz po obudzeniu się, dlatego decyzję podejmuje twój bliźniak. Dodatkowym faktem jest niedożywienie, widoczne jak na dłoni. - spiąłem się. Wyśle mnie do psychiatry. Na pewno. Zamkną mnie w szpitalu. Chyba zacząłem bardziej drżeć. -Zostałeś pobity albo zgwałcony? Dlaczego próbowałeś się zabić? - zapytała, ale widziałem, że jest jej to obojętne. Odwróciłem wzrok i wtuliłem się w poduszkę, a twoja ciepła dłoń od razu zaatakowała skórę na wystającej kości policzkowej. Gładził moją skórę, ale mimo to, bałem się. Gdy tylko lekarka wyszła, wyrwałem się z twoich objęć i przesunąłem się jak najdalej, co na wąskim łóżku było średnio możliwe. Westchnąłeś ciężko a ja blokowałem każdą nieswoją emocję.
-Bill... - wyszeptałeś, ale to już starczyło, bym wybuchł.
-Co?! Mam ci znów oddać siebie, byś do końca mnie zniszczył? Proszę bardzo! Zabij mnie! - głośny szept wyrywał słowa z moich ust, a łzy znów płynęły po bladej skórze. -Nawet dla ciebie stałem się tylko zabawką! Tylko zabawką... - poczułem zawroty głowy. Zerknąłem na ciebie. Byłeś blady i zaniepokojony. Zerknąłem na kroplówkę. Pierwsze zabarwione na czerwono krople zaczęły wpadać do moich żył. Czułem ciężkość powiek. -Tylko zabawką... dla ciebie... - szeptałem, odpływając coraz bardziej. Poczułem już tylko, jak składasz pocałunek na moim policzku.
-Przepraszam, Billy.
Bill nie będąc w swym ciele widział i słyszał wszystko, a gdy wrócił to zapomniał?
OdpowiedzUsuńDziwne, z tym się jeszcze nie spotkałam. Najczęściej jest tak, że bohater pamięta... ale to dobrze. W sumie cos nowego.
Teraz tylko czekać, az Tommy znów powie Billowi prawdę.
Pozdrawiam serdecznie ♥
huehuehue... dokladnie :3 Widzial wszystko ale nie yl tego swiadom po obudzeniu ^^ No musze Was czasem zaskakiwac, tak??? No :P
UsuńPowie... powie, bo musi powiedziec, akurat to jest logiczne :3
Ale bede zla i nastepny rozdzial bedzie one-shot'em na Mikolajki :3
Pozdrawiam
Dobry odcinek. Dużo emocji. Tylko krótko troszkę....
OdpowiedzUsuńKolorada
No nie moglam dluzej ;3; ale ciezse sie ze sie podoba :3
UsuńLeniuchy którym nie chce się pisać komentarzy, obudzcie sie!!
OdpowiedzUsuńbo to jakoś wolno leci :(
#pandoowa
Noo, ostatnio poszło w jeden dzień a teraz nic :/
UsuńMelduje sie :)
OdpowiedzUsuńProsimy dalej!
// Aga
Rozdział Mikołajkowy za 43 minuty :3
Usuń