Trust me - rozdział 16


Gdy znów się obudziłem, świat wirował. Czułem czyjąś ciepłą dłoń na karku. Od razu pomyślałem o bliźniaku. O tym, jak leżeliśmy razem jeszcze w wakacje i obejmował mnie za kark, a ja mruczałem, niczym rasowy kot.

-Mm... Tom... - szepnąłem i otworzyłem oczy. Wtedy uderzyły mnie wszystkie ostatnie wydarzenia. To znów wróciło. Odtrącenie. Pobicie. Gwałt. Szpital. Atak paniki. Zebrały mi się łzy w oczach.

-Billy, nie płacz. - usłyszałem twój zatroskany głos ale bałem się na ciebie spojrzeć. Pomyślałem tylko o jednym. Że wyślesz mnie do psychiatryka.

-Powiedz tym w szpitalu... żeby nie wypowiadali przy mnie twojego imienia, gdy mnie już zamkniesz. - poprosiłem i czekałem na wściekłość z twojej strony, ale twoja dłoń jedynie przeniosła się z mojego karku na policzek.

-O czym ty mówisz? Bill, spójrz na mnie. - usłyszałem. Niepewnie spojrzałem ci w twarz i nie widziałem tam ani grama wściekłości, jedynie troskę i miłość, żal i smutek. -Gdzie mają cię zamknąć? - spytałeś, patrząc mi w oczy. Uciekałem wzrokiem, ale wciąż patrzyłem w twoim kierunku, żebyś się nie wściekł.

-No... w szpitalu psychiatrycznym. - powiedziałem zduszonym głosem. Coś wiązało mi gardło. Nie mogłem mówić ani normalnie oddychać. Westchnąłeś.

-Bill, nie wyślę cię tam. Za niedługo wracamy do domu. - powiedziałeś spokojnie, ale na mnie to zadziałało wręcz odwrotnie.

-A... nie dałoby się mnie po prostu zabić? - spytałem z lekką nutą nadziei, ale zobaczyłem niepokój na twojej twarzy.

-Nigdy w życiu! Jesteś moim bratem, kocham cię. - zrobiło mi się smutno na dwa ostatnie słowa, bo trzy poprzednie niszczyły wszystko. Ale co mogę zrobić? Po prostu skuliłem się i leżałem, pozwalając twoim dłonią badać moją skórę. -Wszystko ci wyjaśnię, gdy wrócimy do domu. - obiecałeś, a ja spojrzałem na ciebie. Patrzyłeś zaniepokojony w moją twarz, ale ja po prostu skinąłem głową, na znak, że się zgadzam. Raczej i tak nie mam zbyt wiele do gadania. Po pewnym czasie, kiedy milczeliśmy, przyszedł lekarz z uśmiechem na ustach i zaczął mnie badać. Oczywiście najpierw wywiad.

-Witaj, Bill. Jak się dziś czujesz? - zapytał, a ja zastanowiłem się chwilę.

-Średnio. - odparłem wreszcie, po długich sekundach milczenia.

-A co czujesz? - kolejne pytanie.

-Strach. I smutek. I samotność. - wyliczyłem, a ty ścisnąłeś mocniej moją dłoń.

-Powiedz, jakie są twoje relacje z bratem? Jesteście bliźniakami, prawda? - skinąłem głową i szybko odpowiedziałem.

-Normalne. Chyba. W sensie... no normalne. - zaplątałem się, ale lekarz pokiwał głową na znak, że rozumie.

-Kochasz go? - spojrzałem na ciebie, patrzyłeś na mnie wyczekująco.

-Najbardziej na świecie. - opowiedziałem w końcu, po czym odwróciłem wzrok.

-Co byś dla niego zrobił? - padło kolejne pytanie z ust mężczyzny. Nie musiałem się zastanawiać.

-Wszystko. - szczera prawda.

-A matkę? Jakie są wasze relacje? - zastanowiłem się chwilę.

-Dobre.

-Dba o was?

-Tak.

-A ojciec?

-Nie utrzymuje z nami kontaktu.

-Kochasz matkę?

-Oczywiście. - co to w ogóle za pytania, co? Mam mu jeszcze podać spis przyjaciół? Sorry, nie mam ich!

-Więc dlaczego próbowałeś się zabić? - padło kolejne pytanie, na które zamarłem. Spojrzałem na ciebie. Widziałem niepokój i ciekawość w twoich oczach.

-Ponieważ osoba, którą kocham wykorzystała mnie a potem porzuciła, traktując, jak najgorsze ścierwo, a rówieśnicy dokuczali mi od lat. Nie wytrzymałem. - wraz z ostatnimi słowami przeniosłem spojrzenie z powrotem na doktora. Czułem twój żal, widziałem, jak na twojej twarzy maluje się rozpacz, ale nic z tym nie mogłem zrobić. Sam do tego doprowadziłeś, braciszku. A w mojej głowie brzmi tylko pytanie "Dlaczego?"

-Jak się czujesz fizycznie? - kolejna seria pytań. Nie może mnie zostawić?

-W porządku.

-Coś cię boli? - westchnąłem. Serce.

-Nie. - ,ężczyzna chwilę coś notował.

-Jeśli w ciągu 3 godzin twój stan nie ulegnie pogorszeniu, możesz wyjść do domu.  oznajmił i sięgnął po moją kartę pacjenta, gdzie również coś zapisał, po czym odłożył ją i po prostu wyszedł.

-Przepraszam. - usłyszałem i spojrzałem na ciebie. Siedziałeś ze skruszoną miną, ale ja potrafiłem zareagować jedynie wzruszeniem ramion.

-Nauczę się żyć samemu tak, jak kiedyś nauczyłem się żyć jedynie w twoim towarzystwie. - stwierdziłem.

-Nie! Nie rozumiesz. - zaprzeczyłeś żarliwie i spojrzałeś na mnie z rozpaczą.

-Mam dość, Tom. Dość tego, że wszyscy mnie wykorzystują i nienawidzą.

-Nie wykorzystuję cię i nie nienawidzę. - zaprzeczyłeś od razu. Chciałem ci wierzyć, ale... nie potrafiłem.

-Nie wierzę ci. - odparłem po prostu, wywołując smutek na twojej twarzy. Chciałem powiedzieć, że wierzę, żebyś się nie smucił, że cię kocham... ale moje wargi nie chciały złożyć tych słów w całość i mogłem jedynie obserwować twój ból.

Komentarze

  1. Suupi odicnek! ♥
    #pandoowaa

    OdpowiedzUsuń
  2. :'( biedny Bill

    OdpowiedzUsuń
  3. czekam na ten moment, gdy Bill dowie sie prawdy...
    i na SUS :( co z tym opkiem? :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. SUS stoi... aktualnie pisze caly czas "Zmiane", "Trust me", "Ludzka maszynę", "Nowe życie" (nowe opo) i "Angel" (tez nowe) i szczerze mówiąc nie mam weny na SUS ale na pewno go nie porzuce 😊 niestety mam problemy z Internetem i rozdział będzie najwcześniej w piątek

      Usuń
  4. Swietny! :)))
    / Aga

    OdpowiedzUsuń
  5. Super odcinek. Czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty