Trust me - rozdział 19
Nie wracałeś. Byłem spokojny. Początkowo. Minęła godzina, dwie, trzy... z czternastej po południu zrobiła się dwudziesta wieczorem. A potem dwudziesta pierwsza. Chodziłem po domu i praktycznie gryzłem ściany z niepokoju. Byłem przerażony. Nie odbierałeś telefonu, nie odpisywałeś na wiadomości, a ja nie wiem, gdzie poszedłeś. Tłumaczyłem sobie, że gdyby coś się stało, na pewno bym to poczuł, że nasza więź dałaby mi o tym znać, ale na niewiele się to zdawało. Bałem się, tak strasznie się bałem, że gdy w końcu wszedłeś do domu, rozpłakałem się na widok, że jesteś cały i zdrowy. Podszedłeś do mnie z wielkim uśmiechem na twarzy i przytuliłeś mnie mocno.
-Nie płacz, Bill, nic mi nie jest. - poprosiłeś, a ja z ulgi i radości... w przypływie emocji, tak po prostu, przy chłopakach, wpiłem się w twoje usta. Zamarłeś na chwilę, ale szybko oddałeś pocałunek, obejmując mnie mocniej. -No już, głuptasie. - powiedziałeś ocierając mi łzy, gdy odsunęliśmy się od siebie. Uśmiechnąłem się lekko.
-Tak się bałem... - szepnąłem, na co pokiwałeś głową. Na pewno to czułeś, jestem pewien, bo przestałem blokować naszą więź. Czułem Twoją miłość do mnie i szczerość i żal, gdy znów nie pozwalam ci się przytulić, poczucie winy... to wszystko wypełnia cię, a ja cierpię razem z tobą.
-Wiem. Ale spokojnie, nasz tata siedzi i długo z więzienia nie wyjdzie. - zdziwiłem się, a widząc to, wyszczerzyłeś ząbki.
-Okazało się, że od dziesięciu lat handluje sporymi ilościami marihuany. W dodatku jest zamieszany w zabójstwo jakiś siedmiu osób, choć sam podobno nie zabił. - wyjaśniłeś, a ja zbladłem. Nie spodziewałem się tego po naszym ojcu. Zaraz jednak uśmiech powrócił na moją twarz i wtuliłem się w ciebie z ulgą. Już nic nam nie grozi.
-Dziękuję. - szepnąłem do chłopaków, którzy po prostu wyszczerzyli się i pokazali kciuka w górę. Odetchnąłem z ulgą a ty objąłeś mnie mocniej w pasie.
-Dzięki, chłopaki. Zdzwonimy się jakoś na dniach, nie? - zapytałeś.
-No pewnie, czekamy na twoją specjalną pizzę. - odparli a zaraz potem usłyszałem trzask drzwi. Wziąłeś mnie na ręce i zaniosłeś na górę, gdzie położyłeś w moim własnym łóżku.
-Jest już późno, Billy. Wyśpij się. - poprosiłeś, a ja zerknąłem na zegarek. 23:45. Faktycznie dość późno, a mój organizm nie wrócił jeszcze do pełni sił... złapałem cię za rękaw, gdy chciałeś wstać.
-Uhm... - mruknąłem, a ty uśmiechnąłeś się ciepło.
-Tak? - spojrzałem ci w oczy i rozchyliłem wargi.
-Będziesz spać dziś ze mną? - poprosiłem. Zaskoczyłem cię tym, ale skinąłeś głową. W końcu od dawna nie spaliśmy razem..
-Pójdę się umyć i wrócę. - obiecałeś i wyszedłeś, a ja czekałem. Słyszałem, jak bierzesz prysznic i myjesz zęby, a potem trzask drzwi i już po chwili leżałeś w moim łóżku a ja wtulałem się w ciebie. Twoje ramiona przyciągały mnie do umięśnionego ciała. Nawet nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo mi tego brakowało...
-Dobranoc. - szepnęliśmy obaj nim... odleciałem.
Przedostatni? :O nie!! Odcinek super!! Będę czekala!!! :D
OdpowiedzUsuńPrzedostatni krótki rozdział, opowiadanie jeszcze sie nie kończy :p
UsuńAha... :D
UsuńSuper odcinek <3 czekamy dalej:-)
OdpowiedzUsuń/ Aga
Licze na dłuższe <3
OdpowiedzUsuńŚwietny:)
Czwarty! :)
OdpowiedzUsuń#pandowa
Czekam na kolejny :D
OdpowiedzUsuń