Dla Ciebie - Alternativ - Rozdział 3
Kochani~!
Wybiło nam 150 postów, więc chcę przygotować dla Was coś specjalnego, nim wybije 200 :)
Tylko problem - co?
Jeśli macie jakieś propozycje, możecie pisać w komentarzach, na GG lub stronie na Facebook'u ;)
Wybiło nam 150 postów, więc chcę przygotować dla Was coś specjalnego, nim wybije 200 :)
Tylko problem - co?
Jeśli macie jakieś propozycje, możecie pisać w komentarzach, na GG lub stronie na Facebook'u ;)
A tymczasem - miłego czytania :)
BILL
Gdy mój umysł znów wrócił do strasznego, brutalnego acz realnego świata, znów leżałem w tej samej celi, co wcześniej, na tak samo zatęchłym materacu. Prychnąłem cicho sam do siebie. Zachciało mi się spania pod samym prześcieradłem i wygrzewania się we Włoszech. Co mi odbiło? Mogłem grzecznie zostać w szpitalu i wtedy Tom na pewno nie miałby przeze mnie...
Tom.
Cholera! Przecież oni będą go szantażować, o ile już tego nie robią! Tak właściwie to ile byłem nieprzytomny? Nie mam pojęcia, ale wszystko mnie boli. Czuję, jak każdy jeden mięsień pali mnie żywym ogniem, na całe szczęście o wiele mniejszym, niż po podaniu tej przeklętej trutki. Nawet nie wiem, czy jest dzień czy noc, o godzinie już nie wspominając. Być może mój bliźniak właśnie odbiera przesyłkę od kuriera, może ją wyrzuca a może... może jest z Rią? Może zostawi mnie tak, by być z nią? W końcu ją kocha. Nie zostawi jej. Jest dla niego ważniejsza ode mnie, prawda? Prawda?! Niech ktoś mi powie, że tak, błagam! Nie chcę, żeby cierpiał, żeby narażał się na niebezpieczeństwo... niech zapomni o mnie, swoim głupim bracie bliźniaku, i ułoży sobie życie. Proszę...
-Bitte... /Proszę.../
Szepnąłem w ciemność pokoju, jednak nikt mi nie odpowiedział. Mijały minuty. Z minut godziny. Byłem sam i nawet się z tego cieszyłem. Pogrążyłem się we wspomnieniach z bliźniakiem. Nasze urodziny. Zawsze w pierwszej kolejności rzucał się na tort, dopiero potem prezenty miały dla niego jakiekolwiek znaczenie. Wspólne wakacje. Obaj uwielbiamy wodę, słońce i ciepło, więc zawsze świetnie się dogadywaliśmy w sprawie miejsca naszego wypoczynku a na miejscu bawiliśmy się najlepiej w swoim towarzystwie. Z resztą zawsze najlepiej czuliśmy się sami. Nawet po poznaniu The G's gdzieś tam pozostała bariera, której nie pozwoliliśmy im przekroczyć a za którą sami się skryliśmy, jak za szklaną szybą. Tak było idealnie. Perfekcyjnie. Do czasu...
-Und dann hast du Ria kennen gelernt. /I wtedy poznałeś Rię./
Mruknąłem do siebie i wróciłem pamięcią do tego dnia.
Byłem sam w domu bo z rana gdzieś zniknąłeś, zostawiając tylko liścik, że popołudniu wrócisz z niespodzianką, więc czekałem. Usłyszałem zgrzyt zamka więc niezmiernie ciekaw, co takiego przygotowałeś, z ogromnym uśmiechem na ustach wyszedłem ci naprzeciw. Zamarłem w pół kroku z uśmiechem na ustach, gdy zobaczyłem ją u twego boku. Była niewątpliwie piękna. Uśmiechałeś się dumnie i przyciągnąłeś ją za talię do siebie. Sposób, w jaki na nią patrzyłeś sprawił, że serce mi pękło i byłem gotów przysiąc, że słyszeli to sąsiedzi, chociaż dobrze zdawałem się, że ten dzień nadejdzie - tylko nie, że tak nagle.
-Bill, to Ria, moja dziewczyna.
Widziałem to. Po tym, jak się zachowywałeś, jak ją traktowałeś, jak na nią patrzyłeś, jak o niej mówiłeś. Wszystko zdradzało, że to "ta jedyna", że zakochałeś się po uszy, że nie chcesz już nikogo innego.
A potem każdego dnia moje serduszko pękało na nowo, gdy obserwowałem, jak się do niej zbliża. Z trudem przełykałem łzy i pomagałem mu wybierać dla niej prezenty i godziłem ich po różnych sprzeczkach. I każdej nocy płakałem w poduszkę za czymś, czego nigdy nie będę mógł mieć. Za jego miłością. Pragnąłem znaleźć się na miejscu Rii. Dostała coś, czego pragnąłem i nieodwracalnie to utraciłem przez tę jedną dziewczynę. Nie lubię jej, ale nie potrafię jej za to nienawidzić. Jeśli Tom ją kocha i jest szczęśliwy, to w porządku. Niech tak będzie. W końcu pragnę tylko jego szczęścia, prawda?
Z dalszych rozmyślań wyrwał mnie zgrzyt otwieranych drzwi i znów, jak dzień wcześniej, dwóch mężczyzn związało mi oczy i wywlokło z celi prowadząc powoli do innej. Po kilku minutach byliśmy dokładnie tam, gdzie wczoraj, a ja znów siedziałem przywiązany do tego samego krzesła. Spuściłem głowę. Wojowniczy nastrój mnie opuścił, byłem osłabiony i czułem się chory, ale co mam zrobić? Staruszek podszedł do mnie z włączoną kamerą i palcami uniósł mój podbródek, bym spojrzał w obiektyw.
-Czas na drugi filmik dla braciszka. Jak myślisz, zbiera już pieniądze dla ciebie?
Zapytał jadowicie, na co uśmiechnąłem się mimo, że czułem się, jakbym miał zaraz zemdleć.
-Mach das nicht, Tom. /Nie rób tego, Tom./
Znów dostałem w policzek. Zdawałem sobie sprawę, że pół mojej twarzy musi być sine. Odkaszlnąłem chwilę i złapałem powietrza.
-Mam nadzieję, że o mnie zapomniał.
Wyraźne zaskoczenie malowało się na twarzy mojego oprawcy.
-Och tak? A to dlaczego?
Zapytał zaciekawiony.
-Ponieważ sprawiam mu jedynie problemy. Teraz, gdy mnie już nie ma, w końcu może żyć pełnią życia.
Wyjaśniłem smutno. Mężczyzna pokiwał głową.
-Czyli byłoby lepiej, gdybyśmy cię zabili?
Zapytał, na co przytaknąłem. Pojedyncza łza spłynęła mi po policzku. Nie chciałem umierać. Życie to był dla mnie cenny dar i chciałem spędzić je właśnie z bliźniakiem, ale z każdą upływającą chwilą zdawałem sobie sprawę, że mam coraz mniejsze szanse na przeżycie. Starszy mężczyzna westchnął.
-Niestety nie tak nam kazano.
Powiedział i skinął na kogoś w rogu sali. Ten ktoś miał zasłoniętą twarz ale, o dziwo, ubrany był w garnitur. Spowite w czerni postacie porwały mnie z krzesła i przywiesiły na linach pod sufitem tak, że mimo słabego organizmu musiałem stać, chociaż lekko się chwiałem. Zostałem pociągnięty w dół i wylądowałem na klęczkach przed mężczyzną w garniturze. Rozpiął spodnie i zsunął je wraz z bokserkami do kostek a ja aż zadrżałem domyślając się, co zaraz usłyszę.
-Zajmij się mną.
Rozkazał niskim, chropowatym głosem. Poczułem łzy w oczach i po chwili zaczęły opuszczać moje oczy.
-Nein, bitte, ich kann nicht... /Nie, proszę, ja nie mogę.../
Szepnąłem, jednak znów zostałem zdzielony po twarzy.
-Nie obchodzi mnie, czego chcesz. Albo zaspokoisz mnie tak, albo cię wyrucham.
Zagroził. Z dwojga złego wolałem już zrobić mu loda. Upokorzony i poniżony zabrałem się do pracy wciąż płacząc. Najpierw z obrzydzeniem ująłem go w dłoń i zacząłem pobudzać, poruszając dłonią w górę i w dół. Chuchałem na niego. Ledwo mogłem przełykać ślinę. Wiedziałem, że jak się nie postaram, spotka mnie coś gorszego. W końcu wziąłem go ostrożnie do ust, ale mężczyzna się zniecierpliwił. Poczułem, jak zakleszcza moje włosy w mocnym uścisku.
-Jesteś do niczego.
Powiedział i zaczął... pieprzyć mnie w usta. Tak po prostu. Ostro i brutalnie, aż się dławiłem, kaszlałem, nie mogłem oddychać a z moich oczu łzy płynęły strumieniami i zlewały się z potem spływającym po mojej twarz. Gdy skończył w moich ustach, zmusił mnie, bym to połknął. Nie chciałem. Zacząłem mieć odruchy wymiotne ale z pustego żołądka nic nie chciało wyjść. Klęczałem tak i nawet nie zauważyłem, gdy podszedł do mnie "lekarz", jak go nazwałem w myślach, ze strzykawką pełną tego białego świństwa.
-Nie, proszę, nie...
Szepnąłem, jednak nie zważając na to wbił igłę w moje ramię i niemal natychmiast poczułem odbierający rozum ból. W kilka chwil leżałem na ziemi i walczyłem o każdy oddech, nie będąc w stanie się poruszyć. Pragnąłem przestać to czuć. Krzyczałem ochrypłym głosem i płakałem, błagałem o śmierć, jednak nikt nie chciał przynieść mi ulgi.
-Tom! Sag ihn! Sag, dass du mich nicht brauchst! Bitte! /Tom! Powiedz mu! Powiedz, że mnie nie potrzebujesz! Proszę!/
Błagałem w pewnym momencie a zaraz potem znów zawyłem z bólu. Nie wiem, jak długo to trwało ale nawet nie zauważyłem, jak osunąłem się w ciemność.
-Tot mich. /Zabij mnie./
TOM
Halihalo,
OdpowiedzUsuńdawno mnie tu nie było!
Ale witam się z tobą bardzo serdecznie, gratuluje za świetny rozdział... i czekam na kolejny!
Jeju, co tu sie rozwodzić...
Dobrze znasz meine Meinung darüber, wie du schreibst!
Buziaki kochana. 💕
Hejo :D
UsuńDziękuję :*
Znam, znam :D
Buziaki~!
Bardzo fajne opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńIle będzie odcinków?
Cieszy mnie to :)
UsuńNie jestem w stanie Ci tego na razie powiedzieć :)
Cześć! Dzisiaj przypadkowo znalazłam twojego bloga i po prostu się w nim zakochałam! Świetnie piszesz dziewczyno! :) Już nie mogę doczekać się kolejnego odcinka. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńWitaj :) Cieszę się, że Ci się spodobało, Aniołku ^^
UsuńPozdrawiam~!
Rozpłakałam się masz kochana talent pisania piszesz tak lekko i z taką pasja i wrażliwością. To hest pierwsze opowiadanie przy którym poprostu łza się zakręciła.
OdpowiedzUsuńPozostaje mi jedynie podziękować za miłe słowa :)
Usuń