Rozdzieleni - rozdział 15
Bill zszedł na dół powoli, wycierając jeszcze włosy ręcznikiem, zaglądając do kuchni, gdzie siedział jego przyjaciel. Spojrzał na niego cosik niepewnie i podszedł do niego, łapiąc go za nadgarstek i mierząc mu puls.
-Masz lekką arytmię. Wzmocnij się i odpocznij dzisiaj. Jeśli jest coś do zrobienia, ja się tym zajmę.
Oznajmił i zabrał mu z ręki nóż, dokańczając robienie kanapek. Nucił pod nosem wymyśloną ostatnio piosenkę i przygotował posiłek dla właściciela domu, który bacznie mu się przyglądał.
-Nie ześwirujesz znowu, prawda?
Zapytał niepewnie, przyglądając się bladej, lekko zapadłej twarzy.
-Nie. Pielęgniarka, którą poznałem, będzie co tydzień wysyłać mi krew. Przepraszam za dzisiaj.
Odparł, podając chłopakowi talerz pełen kanapek z wędliną, serem, sałatą, ogórkiem i pomidorem. Sam wziął kawałek ogórka do ust i nastawił kawę.
-Okey. I nie przejmuj się. Jesteśmy prawie jak bracia, zrobiłbym dla ciebie, Gusa i Toma wszystko.
To wyznanie zaskoczyło Czarnego. Nie, żeby tego nie wiedział, ale od kiedy zamieszkali we własnych domach trochę się od siebie odsunęli, plus chłopak dowiedział się, że jest przecież nieludzką istotą. Nadludzką.
Zimna, blada skóra.
Zbyt delikatny puls, pompujący krew krążącą w żyłach.
O wiele większa siła.
Szybkość.
Zdolność manipulacji.
I inne tego typu rzeczy. Wiedział o tym, a mimo to mu ufał. Ufał, że ten nic mu nie zrobi. A usłyszenie tych słów z jego ust były jak miód na skamieniałe serce, które skryło się przed całym światem. Stracił brata, swojego ukochanego, nie był nawet pewien, na jak długo. Stracił matkę, która okazała się być jego najgorszym wrogiem. Bał się, że straci kogoś jeszcze. Że ktoś znowu go zrani.
-My dla Was też, wiesz przecież.
Odpowiedział po chwili cicho, czując się całkiem szczęśliwy z tego powodu. Czuł, że te nic nieznaczące słowa dodają mu sił.
-Blada skóra, czarne sny
Po policzkach płyną łzy
W moich myślach ja i ty
Ale los jest jednak zły
Na zawsze nas rozdzielono
Życie nam odmieniono
Ale ja nie dam Ci odejść
Jakoś uda nam się to przejść
Kochanie, zaufaj mi, proszę
Tego stanu sam nie znoszę
Nucił chłopak, gdy słodził kawę i podawał koledze.
-Napisałeś nową piosenkę?
Zapytał Geo. Dawno nie słyszał, by ich wokalista coś napisał. Cieszył się, bo to oznaczało, że jego przyjacielowi się poprawia.
-Nie, jakoś tak teraz wymyśliłem.
-Chcesz nad czymś popracować? Dawno już nie graliśmy.
Czarny westchnął a basista wiedział, że to zły znak.
-Tak, ale wiesz... bez Tom'a to nie to samo. Przepraszam, ale póki co nie chcę grać. Chcę się skupić na moim Tomie...
Westchnął smutno, marzycielskim tonem i zanurzył się w swoich rozmyślaniach, popijając kawę.
Komentarze
Prześlij komentarz