Lustereczko - rozdział 10
Harry obudził się w swoim pokoju, w swoim łóżku. Dawno już tak nie było, więc tym bardziej utwierdziło go to w przekonaniu, że jego kochanek pomylił się co do klątwy, którą go trafiono i na prawdę musiał po prostu odpocząć. Uśmiechnął się w duchu do siebie, czując, że będzie to dobry dzień. Co prawda nie pamiętał, jak wziął prysznic ani nawet jak znalazł się w łóżku poprzedniego wieczoru, ale nie przejął się tym zbytnio. Ron i Hermiona zaprosili go, by przyszedł do nich na kolację, no ale do tego czasu trzeba coś robić. Wstał, ubrał luźną bluzę, bo w mieszkaniu o dziwo było dość chłodno i skierował się do kuchni, by przygotować sobie coś na śniadanie. Już miał się za to brać, gdy nagle usłyszał rumor z salonu, jakby ktoś wpadł do niego przez kominek. Niewielu ludzi ma do tego autoryzację, ale nikogo się nie spodziewał a ktoś zawsze mógł się włamać, więc od razu sięgnął po różdżkę i skierował się w tamtą stronę. Nie zdążył jeszcze wejść do wspomnianego pomieszczenia, gdy dowiedział się, kto jest jego gościem.
-Harry!
W zdenerwowanym głosie zdecydowanie rozpoznał swoją przyjaciółkę. Schował różdżkę, jak zwykle do kieszeni spodni, i podszedł do niej, widząc ją całą roztrzęsioną.
-Co się stało? Hermi, coś z dziećmi? Z Ronem?
Zapytał, nie do końca będąc pewnym, jak powinien się teraz zachować. W końcu nie na co dzień widział swoją długoletnią przyjaciółkę w takim stanie.
-Kontaktowałeś się ostatnio z Draco? Obaj byliście ostatnio w Paryżu.
Zdziwiło go to pytanie, ale zanim odpowiedział poprowadził ją do kanapy i różdżką przywołał szklankę wody, którą jej podał.
-Draco? Tak, widziałem się z nim, dlaczego pytasz?
-Nie mamy z nim żadnego kontaktu. Miał się dzisiaj zameldować u nas w Ministerstwie, ale nie przyszedł. Nie ma go w Malfoy Manor, jego rodzice nic o nim nie słyszeli od tygodni, Ministerstwo też nie otrzymało od niego żadnych wieści ostatnimi czasy.
Czuł, że zbladł, ale starał się pozostać opanowany i nic nie dać po sobie poznać.
-Dostałem od niego wiadomość, że wysłaliście go na jakąś misję w miejsce, gdzie nie ma zasięgu.
Twarz Hermiony wyrażała ni mniej, ni więcej niż najszczersze zaskoczenie. Czarnowłosy mentalnie dał sobie plaskacza w twarz. Powinien był wcześniej się domyślić, że jego chłopak w cale nie wyjechał na misję, w końcu nie wyjechałby od tak, nie żegnając się z nim, a jednak nie zainteresował się tym.
-Nie... miał wczoraj wrócić do Londynu i dzisiaj się z nami spotkać. Napisał ci jakieś szczegóły?
Dopytywała, mając nadzieję, że jej przyjaciel ma dla niej jakąś wskazówkę, co pomoże jej znaleźć zaginionego aurora.
-Nie, ja... au!
Chłoapk złapał się za głowę, czując nagły, przeszywający go na wskroś ból. Jakby ktoś wbił mu bardzo długą, bardzo cienką igłę w czaszkę. Czuł, jak coraz trudniej mu się oddycha, ale nie potrafił nic z tym zrobić. Przed oczami miał tylko obrazy zakrwawionego Draco i swoją własną dłoń, która trzyma nad nim kolczasty bat. Jednak cały ten obraz widział zdecydowanie zbyt krótko, by móc dostrzec jakieś szczegóły. Cała ta sytuacja trwała zaledwie kilka sekund, ale mocno zaniepokoiło oboje czarodziejów.
-Harry, wszystko dobrze?
Czuł, jak po policzkach powoli zaczynają płynąć mu łzy. Nie potrafił wyjaśnić, co się z nim dzieje. Nie był pewien, ale uczucie w brzuchu mówiło mu, że to on odpowiadał za zniknięcie blondyna. Tylko gdzie go schował? Gdzie on był?
-Mirror...
Szepnął, chociaż sam nie był tego świadom. Jakby ktoś inny zawładnął jego ciałem, ustami i językiem, jedynie jego umysł pozostawał w pełni sprawny. Przynajmniej taką miał nadzieję.
-Harry, o czym ty mówisz? Przerażasz mnie.
Szmaragdowe oczy spojrzały na dziewczynę i zauważył, jak bardzo zmartwiona i wystraszona ona jest. Westchnął cicho i rozmasował sobie skronie, po czym otarł łzy i odetchnął kilka razy głęboko.
-Ja... myślę, że to może być moja sprawka.
Pomiędzy nimi zapadła cisza tak gęsta, że można było ciąć ją nożem.
-Co?
Młoda pracownica Ministerstwa Magii nic więcej nie potrafiła z siebie wydusić. Nie wiedziała, co się z czym łączy i co powinna o tym myśleć.
-To ja stoję za jego zniknięciem. Tylko nie wiem, gdzie on jest.
Komentarze
Prześlij komentarz