Lustereczko - rozdział 12
Harry wrócił do domu i niczego nie podejrzewając rozsiadł się na kanapie i zamknął oczy, nie wiedząc, co ma o tym wszystkim sądzić. Cała ta sytuacja wydawała mu się strasznie dziwna i podejrzana, ale ufał Hermionie i wierzył w to, że wie, co robi. Po stwierdzeniu, że przyjaciółka z pewnością wszystkim się zajmie, wstał z wygodnego mebla i poszedł do kuchni z postanowieniem przygotowania sobie obiadu, bo z tego stresu nic wcześniej nie jadł i potrzebował przyswoić jakieś kalorie. Zajął się swoją codziennością jakby nigdy nic sie nie stało, postanawiając zaufać swojej przyjaciółce.
Tymaczasem w Ministerstwie Magii
Hermiona po raz kolejny udowodniła, jak wartościową pracownicą jest dla Ministerstwa i jak utalentowaną jest czarownicą, gdy w przeciągu zaledwie dwóch godzin udało jej się zorganizować 5 zaufanych osób, które na zmiany miały pilnować Harry'ego i w razie czegoś niepokojącego lub nowego zawiadomić resztę, by móc zareagować. Neville, Ron, Luna, Pansy i ona sama podzielili się na zmiany, by śledzić ich przyjaciela i jednego z najlepszych aurorów, jakimi dysponowało Ministerstwo. Rudzielec, który właśnie siedział przy pucharze z wodą, w której odbijał się obraz jego najlepszego przyjaciela, wciąż próbował to wszystko sobie jakoś poukładać i ogarnąć. Nie do końca rozumiał, jakim cudem Harry miał się w to wszystko wmieszać i być odpowiedzialnym za zniknięcie Dracona, ale wiedział, że skoro jego żona tak mówi, to prawdopodobnie tak jest i Chłopiec, Który Przeżył na prawdę został opętany. Słońce już dawno zniknęło za horyzontem, a ponieważ nic się nie działo, Wesley dosłownie odliczał minuty, aż jego zmiana się zakończy. Przyglądał się od niechcenia swojemu przyjacielowi, który właśnie wchodził do łazienki i westchnął ciężko, widząc, że ten przygotowuje się do kąpieli. Najwyraźniej będzie musiał to oglądać. Okularnik podszedł do lustra i spojrzał w nie, ale to, co wywołało zaskoczenie na piegowatej twarzy, znajdowało się w tafli lustra. To nie była twarz jego przyjaciela. Pod jego oczami malowały się niezwykle ciemne, niemal czarne cienie, których jeszcze kilka sekund wcześniej tam nie było, tęczówki błyszczały niezdrowym szaleństwem a usta wykrzywiły się w podłym uśmiechu. Widział to zaledwie przez sekundę lub dwie, bo jego przyjaciel złapał się za głowę i uklęknął na ziemi, po drodze niemal zaliczając zderzenie czoła z marmurową umywalką, ale tyle wystarczyło, by przyspieszyć jego puls i wiedzieć, że się nie pomylili. Wybrał jedną z napisanych wcześniej przez jego żonę karteczek z napisem ZACZĘŁO SIĘ i skopiował ją kilka razy, po czym jednym machnięciem różdżki wysłał ją do wszystkich zainteresowanych, również do samego Ministra. Nie minęło nawet pięć minut, podczas których klątwa najwyraźniej już całkowicie przejęła kontrolę nad młodym mężczyzną, gdy wszyscy pojawili się w pomieszczeniu a dzięki zdolnościom Hermiony wszyscy mogli dokładnie widzieć obraz z pucharu na pustej ścianie, jakby był wyświetlany z rzutnika. Cała szóstka z przerażeniem patrzyła, jak Złoty Chłopiec spokojnie bierze prysznic, po czym otulony jedynie puchatym ręcznikiem przechodzi do swojej sypialni, gdzie elegancko się ubiera, jakby szykował się na randkę. Z pedantyczną wręcz dokładnością dbał o każdy szczegół i strzepywał niewidzialny kurz ze swojego ubrania. Uśmiechnął się do swoejgo nieskazitelnego odbicia i wyszedł z pomieszczenia, stając pod przeciwległą ścianą. Machnął ręką i ukazały im się drzwi, których wcześniej z pewnością tam nie było, a gdy je otworzył Hermiona aż pisnęła i musiała zasłonić sobie usta dłonią, ponieważ obraz, jaki im się ukazał, był przerażający. Ukrytym pomieszczeniem była sala tortur, w której na samym środku na metalowym krześle siedział przywiązany grubymi, skórzanymi pasami poszukiwany przez nich blondyn, którego cera zdecydowanie poszarzała i pojawiło się na niej niezliczenie wiele ran i krwawych wybroczyn, a zrozpaczenie w oczach wskazywało na to, że dokładnie wie, co zaraz nastąpi.
-Więc jednak pan Potter się nie mylił. To jego dotknęła klątwa i to on odpowiada za zniknięcie młodego pana Malfoya. Musimy się tam dostać.
Słowa Ministra były doskonale słyszalne, ale jednak i tak nikt się nie ruszył z miejsca. Wszyscy jak zaklęci patrzyli na malującą się przed nimi scenę. Elegancko ubrany brunet podszedł do swojego więźnia i uniósł jego głowę, chwytając go za podbródek.
-Znowu nic nie zjadłeś. Chyba nie chcesz mi tu zbyt szybko paść?
Głos, mimo że wydobywał się z ust Harry'ego, w ogóle go nie przypominał. Był zimny, kompletnie wyprany z emocji i... kompletnie nie jego.
-Nie jestem głodny.
Skomentował zachrypnięty i wyraźnie zmęczony mężczyzna, który próbował wyrwać swój podbródek z żelaznego uścisku zimnych palców.
-W takim razie zakładam, że jesteś gotowy na dzisiejszą sesyjkę?
Z tymi słowami rozpoczęło się piekło, którego żadne z oglądających tę sytuację osób nie potrafiło nigdy więcej wymazać z pamięci.
Komentarze
Prześlij komentarz