Odnajdę cię! - Rozdział 7
-Tak w sumie to co z twoimi rodzicami?
Zapytałem, bo wydawało mi się, że w sumie powinni już o wszystkim wiedzieć i pamiętać swoje poprzednie życie. Eren, który właśnie leżał na kanapie i czytał, podczas gdy ja robiłem kolację, spojrzał na mnie znad tomiszcza i wzruszył ramionami.
-Wydaje mi się, że nic nie pamiętają. Przynajmniej się nie przyznali. Kiedyś robiłem im sugestie, ale nie zareagowali. Myśleli, że mówię o jakiejś grze. Ale w sumie z drugiej strony przepowiednia brzmiała, że wspomnienia odzyskają ludzie opisnai na kartach ksiegi. O nich nie ma tam ani słowa, więc to chyba logiczne.
Pokiwałem głową, słuchając jego wypowiedzi i ciężko było nie przyznać mu racji.
-A gdzie się podziewa Hanji?
Wciąż miałem wiele pytań i zbyt mało odpowiedzi.
-Ostatnio była w Hong Kongu. Jest starsza od ciebie o cztery lata i robi karierę archeologa. Coś tam bada, nie wiem w sumie tak do końca. Ma wrócić do Japonii za jakiś miesiąc i wtedy się z nami spotka.
-Jak ją znalazłeś?
-To ona znalazła mnie. Jest bardzo mądra, ale mniej szalona niż kiedyś.
-A co z Mikasą?
Chłopak nagle odłożył książkę i wstał, patrząc na swoje dłonie i widziałem, że trafiłem na czuły punkt.
-Nie wiemy. Z tego, co udało nam się dowiedzieć, Mikasa została porwana przez nieznanego mężczyznę, gdy miała 7 lat. Do tej pory jej nie odnaleziono, mimo że minęło 15 lat. Podejrzewamy, że może już nawet nie żyć.
Westchnąłem i przerwałem krojenie kurczaka, po czym podszedłem do niego i przytuliłem, wiedząc, że musi mu być z tym ciężko.
-Przykro mi.
Pokręcił głową i spojrzał na mnie z uśmiechem, starając się pokazać mi, że wszystko w porządku chociaż byłem pewien, że to tylko gra. Mimo to wróciłem do robienia kolacji, bo dzieciak przez cały dzień nic nie jadł i za chwilę mi tu padnie.
-Nie znaleźliśmy jeszcze pozostałych. Mimo social media i Internetu w dzisiejszych czasach, ciężko znaleźć kogoś, kogo zdjęcia nawet nie masz. Nazwiska często się powtarzają. Liczymy, że jakoś ich znajdziemy, ale ciężko to idzie.
-W sumie... czy w tej książce było coś o Petrze i reszcie?
Nastolatek nagle znowu się spiął i wyprostował jak struna na swoim siedzeniu, co mnie trochę zdziwiło.
-Chyba nie. Było o nich wspomniane ale nie wymieniono ich z nazwiska. Nie wiem, czy odzyskają wspomnienia.
Odpowiedział po czym wstał i schował swoją lekturę do plecaka, zarzucając go na ramię.
-Dokąd idziesz?
Zapytałem, ustawiając odpowiednią temperaturę w piekarniku i podchodząc do niego, gdy zakładał buty.
-Do domu. Widzimy się jutro w szkole.
Odpowiedział i wyszedł, zostawiając mnie zirytowanego, z jeszcze większą ilością pytań i mniejszą ilością odpowiedzi.
Komentarze
Prześlij komentarz