Pełnia - Prolog
Mały chłopiec upadł z hukiem na podłogę a z jego gardła wyrwał się przy tym krótki krzyk. Szybko czerwieniejący, lewy policzek z pewnością palił chłopca żywym ogniem, jednak nie zrobił tego, co każde dziecko na jego miejscu od razu by zrobiło - nie chwycił się za bolące miejsce i nie próbował go rozmasować, aby w jakikolwiek sposób uśmieżyć ból. Co to, to nie. Zamiast tego trwał na ziemi niczym posąg a w ciemnych, szeroko otwartych oczach malowało się istne przerażenie wpatrując się w stojącą nad nim osobę. Nie płakał, chociaż łzy cisnęły mu się do oczu. Nie odważyłby się płakać w tej chwili. Teraz bał się nawet oddychać, jednak ta podstawowa funkcja życiowa nie chciała dać się od tak wyłączyć i nie miał na nią zbyt dużego wpływu. Szczególnie nie w swoim wieku.
-Nie będziesz więcej hańbił imienia naszej rodziny, ty niewdzięczny bachorze. Rozumiesz?
Zimny, kobiecy głos przebijał serce chłopca niczym stal, jednak powstrzymywał wszelkie normalne reakcje. Nie chciał pokazać jej, jak bardzo raniły go takie słowa i ton z ust własnej matki. Zupełnie, jakby ktoś próbował rozszarpać mu serce na strzępy, a przecież to wciąż biło - bezpieczne w jego piersi.
-ROZUMIESZ?
Rozbrzmiał ponownie ten kobiecy głos, tym razem jeszcze bardziej przerażający i niemal mrożący krew w żyłach. Chociaż być może większości osób faktycznie zamieniłby on krew w czysty lód.
-Tak jest, madam...
Wychrypiał chłopiec o wiele słabszym głosem niżby chciał, jednak nie miał na to w tym momencie absolutnie żadnego wpływu. Nie odważył się jednak odezwać podobnie.
-Mam nadzieję. Ta lekcja wyryje się na zawsze w twoim ciele.
Na te słowa chłopiec zamarł z czystego przerażenia. Nie poruszył się nawet wtedy, gdy różdżka została wycelowana w jego stronę. Nie spuszczał wzroku ze skrytej w cieniu, kobiecej twarzy.
Nie minęło długo, nim po korytarzach domu rozniósł się trwający niemal wieczność, przeszywający krzyk.
Hejka, kiedy będzie aktualizacja kalendarza?
OdpowiedzUsuń