Rebeliant - Rozdział 11


 Wpatrywałem się zaskoczony w uśmiechniętą twarz Bill'a, który chyba czekał aż w końcu przetrafię te informacje. Odsunąłem się lekko od niego ale dalej nie wypuściłem go ze swoich ramion.

-O czym ty mówisz?

-Uciekniemy. Nie narażę cię na to wszystko. Pomożesz mi zebrać rzeczy, proszę?

Nie powiem, bardzo mnie zaskoczył ale w końcu się zgodziłem, więc skinąłem lekko głową i zacząłem zbierać to, co leżało na ziemii kiedy poczułem jakiś ruch. Gdy tam spojrzałem, było już za późno. Bill pewnym krokiem, z dumnie podniesioną głową wyszedł na rynek i zmierzał na sam jego środek - pod ratusz. Poczułem, jak nagle zrobiło mi się niezwykle zimno i słabo. Zerwałem się i zacząłem biec za nim, jednak już było za późno. Był za daleko. Ludzie go rozpoznali i wyciągnęli telefony żeby nagrywać a policja zaczęła biec w naszą stronę. Zdążyłem jedynie złapać go za rękę, nim nas otoczyli.

Bill nawet na mnie nie spojrzał, chociaż trzymając jego nadgarstek czułem pod palcami jego bardzo szybki puls i wiedziałem, jak bardzo się denerwuje. Przysunąłem go do siebie i zakryłem go własnym ciałem obserwując trzymających nas w szachu policjantów, gdy zauważyłem że wszyscy wskazują na budynek obok którego jeszcze przed chwilą się całowaliśmy. Poszedłem za ich wzrokiem i zauważyłem ogromny plakat. Farbą, która miała przypominać krew, napisano:

"Nawet jeśli zginę, rebelia nie umrze!"

-Tom! Złapałeś go! Gdzieś ty się podziewał?

Usłyszałem z tłumu znajomy głos. Gdy się odwróciłem, zauważyłem wpatrującego się we mnie z nadzieją i niedowierzaniem Andreasa. Wiedziałem, że to wszystko musi być dla niego cholernie dziwne i nie dziwiłem mu się, że nic z tego nie rozumiał i łapał się jedynej dla niego racjonalnej opcji. Będę musiał go rozczarować. Zauważyłem, że policjanci wyciągają broń ale i tak nie puściłem. Moje serce waliło jak młotem i czułem wręcz krążącą mi w żyłach adrenalinę. Pomyślałem o tym, co ci ludzie mu zrobią, co zrobią z Liderem Rebeliantów jeśli im na to pozwolę. Przyciągnąłem Bill'a do siebie i objąłem go mocno obserwując nasze otoczenie. Byłem wściekły i wiedziałem że prędzej zginę niż pozwolę, żeby coś mu się stało.

-Tom, co ty robisz?

Andreas brzmiał jakoś słabo, jednak nie miało to teraz znaczenia. Wyciągnąłem moją jedyną broń palną - niewielki pistolet z zaledwie kilkoma kulami. Zbyt mało jak na nich, ale musiałem blefować.

-Adreas, przypomnisz jakie miałem wyniki na treningach?

Rzuciłem, wpatrując się uparcie w stojącego dokładnie przede mną dowódcę tego zbiegowiska, który wpatrywał się we mnie i w znajdującego się w moich ramionach czarnowłosego.

-Pobiłeś rekordy... nigdy nie było nikogo lepszego od ciebie.

Głos mojego niedawnego kolegi z służby brzmiał słabo, jednak nie było to dla mnie istotne w tym momencie. Zauważyłem, że dookoła wśród policjantów zrobiło się zamieszanie. Nic dziwnego, w końcu zrozumieli że nie mogą się ze mną równać.

Wtedy wyczaiłem moment, kiedy opuścili gardę. Wziąłem Bill'a za rękę i po prostu zacząłem biec.

Komentarze

  1. Hejj, przychodzę z masą pytań, kiedy pojawi się kalendarz na czerwiec? Albo czy inne opowiadania będą dalej ciągniętych np. "wo bist do" "zapisane w gwiazdach" albo "how does it feel" przepraszam jeśli jakąś nazwę źle napisałam😞.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może nie z masą, ale no

      Usuń
    2. Hej, tak oczywiście, wszystko będzie kontynuowane! Mam aktualnie trochę gorący okres, ale na początku lipca powinnam wrócić do normalnego pisania :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty