Sekret - rozdział 26








-To dziwne, że nie znaleźliśmy żadnych śladów czyjejkolwiek obecności. Ani śladu!

Westchnął blondyn, padając na fotel w ich salonie i chowając twarz w dłoniach. Był wykończony i zawiedziony wynikami ich śledztwa, ale co mogą więcej zrobić? Poczuł chłodne dłonie, które zaczęły rozmasowywać mu ramiona.

-Nie wiem, co o tym myśleć. Logicznym jest, że zatarli wszystkie ślady i uciekli, ale czy możliwym jest zatarcie tak wielkiej ilości poszlak w tak krótkim czasie?

Zapytał chłopak, nie przerywając delikatnego masażu. Ślizgon w końcu złapał go za nadgarstek i pocałował jego dłoń, okazując tym wdzięczność za jego pomoc.

-Wiedzieli, że przyjdziemy.

Odparł, a gdy jego małżonek podszedł do niego objął go, wtulając się w jego brzuch. Długie palce zaczęły bawić się jego włosami w kolorze platynowego blond.

-Zasadzka...

Wyszeptał nagle chłopak, nieruchomiejąc. Stalowoszare oczy spojrzały na niego zaciekawione, niespecjalnie wiedząc, co też chodzi po tej wiecznie rozczochranej głowie.

-Co masz na myśli?

Ponaglił go, marszcząc brwi. Nie wiedział, czemu jego mąż nagle zbladł i zaczął lekko drżeć.

-Chcą nas wyłapać po kolei i zniszczyć. Wiedzą, że gdy jesteśmy razem, gotowi do działania, nic nie wskórają, ale jeśli będą wyłapywać nas po kolei, w szybkim czasie uda im się unicestwić aurorów a co za tym idzie, przejąć Ministerstwo.

Dracon głośniej przełknął ślinę. Ta wizja była przerażająca, ale to, co mówił brunet, miało sens i było bardziej niż prawdopodobne.

-Wyślij sowę do Ministerstwa. Pójdę do Hermiony i zapytam, co z Ron'em.

Odparł, wstając i składając czuły pocałunek na jego czole, idąc do kominka, jednak zatrzymał go okularnik, zaciskający kurczowo palce na rękawie jego swetra.

-Nie.

Szepnął, patrząc z wyraźnym strachem  na swojego chłopaka.

-O co chodzi, Harry?

Niepokój okularnika mu się udzielał, ale starał się zachować spokój, licząc na to, że chłopak się uspokoi.

-Ty i ja jesteśmy jedynymi Strażnikami Tajemnic tego domu. Nawet przez sieć Fiuu nikt oprócz nas nie może tu przybyć.  Jesteśmy tu bezpieczni. Nie możemy się rozdzielać, nie tylko my, nikt nie może zostać sam, bo wtedy stajemy się łatwym celem. Cholera...

Brunet chwycił różdżkę i zaczął chodzić po domu, nakładając kolejne bariery i zaklęcia ochronne, robiąc z tego miejsca fortecę nie do zdobycia i nie do odnalezienia.

-Harry, spokojnie, musimy ich powiadomić...

-Ale nie musimy ryzykować!

Wybuchł chłopak, a Malfoy miał dziwne przeczucie, że ten płacze. Podszedł do niego i odwrócił przodem do siebie, i zauważył łzy żłobiące drogę na jego policzkach. Przytulił go mocno, po czym chwycił jego twarz w dłonie i starł kryształowe krople z bladej skóry.

-Co się dzieje, kochanie?

Zapytał miękko, starając się go uspokoić. Zobaczył, jak zielonooki zagryza wargę i zaciska pięści, próbując nie wybuchnąć.

-Nie mogę cię stracić. Nie chcę. Straciłem całą rodzinę. Rodziców, Syriusza... nie mogę również ciebie stracić. Muszę cię chronić.

Powiedział cicho i gdyby nie to, że blondyn stał tak blisko niego, nie usłyszałby tych słów. Oparł swoje czoło o jego i spojrzał prosto w te piękne, szmaragdowe oczy, w których mógł utonąć.

-Kochanie, nic mi nie będzie. Wrócę za kilka minut, ostrzegę tylko naszych przyjaciół. I nigdy cię nie opuszczę. Musisz się ze mną użerać do końca życia.

Obiecał, muskając delikatnie malinowe wargi i odszedł, znikając po chwili w zielonych płomieniach, zostawiając roztrzęsionego chłopaka pogrążonego we własnych myślach.


Komentarze

  1. Hejeczka,
    wspaniale, mam nadzieję że nic nie stanie się Draco, Harry bardzo to wszystko przeżywa, nie chce go stracić...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty