Odnaleźć siebie - rozdział 9




Nim dotarliśmy do mojego domu, przebudzenie zakończyło się a wykończony Justin zasnął w moich ramionach, kompletnie wykończony tym wszystkim, co się wydarzyło. W cale mu się nie dziwiłem, sam czułem się, jakbym przebiegł co najmniej 100 km bez przerwy, dźwigając wielki głaz i marzyłem o tym, by znaleźć się w końcu we własnym łóżku, ale pragnienie zaopiekowania się przeznaczoną mi Duszą było o wiele silniejsze, niż zmęczenie i nie potrafiłem zostawić go samego. Wniosłem go do tego samego pokoju,  w którym przenocowałem go ostatnio, ale nie potrafiłem wyjść i zostawić go samego. Przysunąłem więc sobie krzesło do królewskiego łoża, na którym leżał i usiadłem na nim, wpatrując się w jego bladą twarz, okalaną ciemnymi, ostro odcinającymi się od białej cery włosami, powoli odpływając myślami. Mam nadzieję, że obudzi się w dużo lepszym stanie, niż jest teraz. I że przeczucie mnie nie myli i nie odrzuci mnie. Dla nas odrzucenie jest czymś, czego możemy nie przeżyć. Z resztą nie tylko dla nas. Dla wielu istnień na Ziemi odrzucenie przez przeznaczoną Duszę może doprowadzić do śmierci z rozpaczy. Nie to, żebym bał się śmierci. Ale tak długo czekałem na to, by go znaleźć, że nie chciałem go stracić, za żadne skarby. Wpatrywałem się w jego skąpaną w delikatnym, księżycowym blasku twarz, zatapiając się w swoich własnych myślach.

Nagle ocknąłem się, czując, że jestem obserwowany. Poderwałem się z miejsca rozglądając się po pokoju i orientując się po chwili, że to jego oczy są we mnie wpatrzone. Spojrzałem na leżącą na łóżku postać, od razu trafiając na intensywnie błękitne oczy, w których mogłem wyczytać niezrozumienie, niepewność i ogromne zmęczenie. Uśmiechnąłem się delikatnie, oddychając z ulgą, że nie widzę w nim ani odrobiny strachu.

-Jak się tu znalazłem?

Usłyszałem jego zachrypnięty głos, jednak nie do końca wiedziałem, co mam mu odpowiedzieć. Nie przygotowałem się na taką ewentualność. Wszystko miało wyglądać przecież zupełnie inaczej.

-Przywiozłem cię tutaj. Co ostatnie pamiętasz?

Łapałem się nikłej nadziei, że nie pamięta nic szczególnego i uda mi się wymyślić jakieś zręczne kłamstwo, które wyjaśniłoby, jak się tu znalazł.

-Pamiętam... Że wszedłem do swojego pokoju i po chwili okropny ból ściął mnie z nóg. Nigdy w życiu nie czułem takiego bólu emanującego w całym ciele...

Nie mogłem zbyt długo zwlekać z odpowiedzią, jednak nie specjalnie wiedziałem, co mam odpowiedzieć, żeby nie uznał tego za oczywiste kłamstwo. Po chwili jednak, na całe szczęście doznałem olśnienia i chociaż wymówka była prymitywna, była to teraz moja jedyna deska ratunku.

-Zadzwoniłeś do mnie. Przyjechałem i zabrałem cię do siebie. Jak się czujesz?

Odbiłem piłeczkę, chcąc szybko zmienić temat i dowiedzieć się, jak czuje się już jako przebudzony.  Jako, że najwyraźniej nie miał nawet pojęcia, kim jest, może to być dla niego wyjątkowo nietypowe. I chyba miałem rację, bo widziałem, jak zagryza wargę, zastanawiając się, co ma mi odpowiedzieć. Widząc wahanie w jego oczach chciałem coś zrobić, by mu pomóc, ale wiedziałem, że na razie nie mogę. Zbyt szybki ruch wykonany zbyt wcześnie i stracę całe jego zaufanie.

-Dziwnie. Znaczy... Mimo że wczoraj myślałem, że umrę z bólu, dzisiaj czuję się całkiem nieźle. Jakby to opisać... Czuję twój zapach o wiele intensywniej, niż wcześniej. Nie wiem, dlaczego, ale tak jest. Kości i stawy trochę mnie bolą i mam lekkie zawroty głowy, ale poza tym całkiem nieźle.

Uśmiechnąłem się delikatnie i postanowiłem wykorzystać ten jeden punkt zaczepienia, który podał mi jak na tacy, chyba nie do końca będąc tego świadomym. Oczywiście ja również wyczuwałem jego zapach o wiele intensywniej, niż jeszcze poprzedniego dnia. Było to absolutnie normalne. Jednak byłem ciekaw, czy on również ma takie same odczucia, jak ja. Jako, że on jest moją Duszą a ja jego, powinien czuć się tak samo.

-Mój zapach pobudza twoje ciało i zmysły, prawda? Chcesz się do mnie zbliżyć bardziej, chociaż sam nie potrafisz wytłumaczyć sobie, dlaczego. Mylę się?

Widziałem, jak jego policzki nabiegają krwią a jego wzrok ucieka gdziekolwiek może, byle nie patrzeć w moją stronę, więc wiedziałem, że trafiłem. Mój uśmiech poszerzył się i nachyliłem się nad nim, ujmując jego dłoń i przytknąłem ją sobie do ust, zaciągając się jego zapachem i składając delikatny pocałunek na jego skórze. Doskonale słyszałem oszalały rytm bicia jego serca.

-To zupełnie normalne. Nie bój się. Po prostu to przyjmij. Jesteś moją duszą a ja twoją.

Komentarze

Popularne posty