Lustereczko - rozdział 11

 


-Co ma pan na myśli, panie Potter, mówiąc, że to pan porwał i uwięził Dracona Malfoya, ale nie wie pan, jak i gdzie?

Starszy mężczyzna przechadzał się po swoim gabinecie, nie do końca wierząc, w to co słyszy. Oczywiście zdawał sobie sprawę z burzliwej przeszłości, jaka łączyła tych dwoje jeszcze za czasów szkolnych, ale odkąd pracowali razem nigdy nie było między nimi zgrzytów a ci dwaj aurorzy nawet się zaprzyjaźnili.

-Dokładnie to, co mówię, panie Ministrze. Podczas gdy ścigałem tego przestępcę, Mall'a, rzucił on we mnie jakimś dziwnym zaklęciem, ale nic mi się nie stało. Dopiero wieczorem zauważyłem na piersi czarny sierp księżyca. Byłem z tym u świętego Munga i bardzo dokładnie mnie zbadano, ale stwierdzono, że nic mi się nie dzieje,

Wyjaśnił bardzo zestresowany chłopak, siedząc na krześle i czując w ustach taką suchość, jakby cała Sahara postanowiła się tam nagle przenieść.

-I co było dalej?

Dopytywał się mężczyzna, próbując jakoś to sobie poukładać w głowie i zastanawiając się nad tym wszystkim. 

-Powoli zacząłem wariować. Nagle budzę się w dziwnych miejscach, a obok jest zawsze zbite lustro i jestem cały poraniony i we krwi. 

W sali zapadła cisza. Nikt tak na prawdę nie wiedział, co powiedzieć ani co robić dalej. Nikt nie przewidział takiego obrotu spraw.

-Panie Ministrze, pozwoli pan?

Po kilku minutach to Hermiona przerwała ciszę i wyszła z poproszonym mężczyzną z gabinetu, najwyraźniej chcąc coś omówić. Chociaż nie było ich tylko kilka minut, dla Harry'ego ciągnęło się to jak wieczność.

-Panie Potter, może pan już iść. 

Te słowa padły zaraz po ponownym otwarciu się drzwi z ust samego Ministra Magii i auror nie do końca wiedział, o co chodzi ani jak ma się zachować. Spojrzał na przyjaciółkę, na której twarzy malował się wspierający uśmiech, więc po chwili konsternacji wstał, pożegnał się z nimi i wyszedł do domu. Nie mógł już widzieć, jak za jego plecami Hermiona rzuca na niego zaklęcie śledzące.

Rozmowa Hermiony z Ministrem Magii

Mężczyzna wszedł za swoją pracownicą do sekretariatu przed jego własnym gabinetem i spojrzał na nią zaintrygowany. Dobrze wiedział, że jest to bardzo inteligentna czarownica a w jego odczuciu wpadła na jakiś pomysł odkrycia prawdy, nie chciała jednak by auror, którego się to tyczy, o tym wiedział.

-Panie Ministrze, mój dobry znajomy z czasów szkolnych w Hogwartcie wymyślił ostatnio nowe zaklęcie i poprosił mnie, byśmy je przetestowali na większą skalę. Myślę, że to odpowiedni moment. 

Oznajmiła, szperając wśród listów leżących na jej biurku i starając się znaleźć ten odpowiedni. Na jej ustach zagościł triumfalny uśmiech, gdy jej się to udało.

-Co to za zaklęcie?

Mężczyzna nie krył podziwu dla młodej pracownicy Ministerstwa, która dzięki swojej zaradności, wiedzy i swojemu talentowi często pomagała w rozwiązywaniu problematycznych spraw.

-Zaklęcie nazywa się Oculi Expirativ (oko ducha) i ma działać na tej zasadzie, że gdy na jakąś osobę rzuci się to zaklęcie, można go dokładnie obserwować. Nad taką osobą będzie fruwać niewidzialne i niewykrywalne bez zaklęcia oko, do czasu aż zaklęcie zostanie odwołane lub przerwane. To, co rejestruje takie oko, można zobaczyć w dowolnym naczyniu z wodą, na które rzuci się inne zaklęcie, Ostende Mihi (pokaż mi), które połączy się razem z zaklętym Okiem Ducha. 

Wyjaśniła pokrótce i chwyciła jeden z wielkich pucharów, które zdobiły jej ścianę i sprawnym zaklęciem napełniła je wodą aż po brzegi. 

-Dzięki temu będziemy mogli śledzić pana Pottera i dowiemy się, co się dzieje. Będzie pani potrafiła rzucić to zaklęcie?

Brunetka uniosła wzrok znad naczynia i z uśmiechem pokiwała głową w odpowiedzi. Stanęła po lewej stronie Ministra a ten otworzył drzwi i oboje obrzucili spojrzeniem zaniepokojonego aurora. 

-Panie Potter, może już pan iść.

Widzieli zagubienie i niezrozumienie malujące się na twarzy młodego mężczyzny, ale po chwili wstał i po pożegnaniu z nimi skierował się do drzwi. Hermiona szybko ale dyskretnie wyciągnęła swoją różdżkę i wymierzyła nią w swojego przyjaciela. 

-Oculum Mitte Spiritum. 

Szepnęła tak, by nikt jej nie słyszał, nawet stojący tuż obok niej pracodawca, a gdy tylko drzwi zamknęły się za aurorem, odetchnęła z ulgą.

-Udało się?

Zapytał przejęty mężczyzna. Mimo że wierzył w umiejętności i możliwości swojej pracownicy, nie mógł być pewien, że nowe zaklęcie, znajdujące się jeszcze w fazie testowej, zadziałało poprawnie.

-Zaraz się przekonamy.

Miona podeszła do napełnionego wcześniej wodą pucharu i koniuszkiem różdżki dotknęła jego brzegu.

-Ostende mihi faciem oculis exspirativ. 

Zaraz potem mogli dokładnie zobaczyć tył głowy Harry'ego, który przemierzał korytarzami Ministerstwa Magii, kierując się w stronę wyjścia, by wrócić do domu za pomocą sieci Fiuu. 

-Udało się. Teraz pozostało jedynie czekać i obserwować.

Komentarze

Popularne posty