Odnaleźć siebie - rozdział 15




Przeżycia minionych kilkunastu minut były tak intensywne, że Nicholas musiał nieść mnie do domu, bo nie byłem w stanie opanować drżenia moich nóg, przez co byłem na siebie wkurzony no ale bywa, już nic raczej na to nie poradzę. Sądziłem, że zaniesie mnie do pokoju, w którym się obudziłem, ale zamiast tego zabrał mnie do pomieszczenia znajdującego się dokładnie po przeciwnej stronie korytarza. Jak się okazało, była to piękna i wielka sypialnia o białych ścianach i ciemnobrązowych panelach, na której środku stało ogromne, królewskie łoże wyłożone miękką, białą pościelą, na której za moment wylądowałem i dopiero wtedy mogłem rozejrzeć się po pokoju. Na tej samej ścianie, co łóżko, czyli po prawej od wejścia, znajdowały się jeszcze dwa stoliki nocne, po bokach łoża i dwie komody. Podłoga przy łóżku wyściełana była białym dywanem, by nie stawać od razu na zimnej podłodze. Naprzeciwko łóżka wisiał wielki, plazmowy telewizor a pod nim znajdowała się szafka z odtwarzaczem DVD i imponującą kolekcją filmów. Na prawo od telewizora były drugie drzwi, które prowadziły do innego pomieszczenia a obok nich, naprzeciwko drzwi znajdowało się ogromne okno. Ściany były jednak puste i przez to pomieszczenie to wydawało się dziwnie puste, mimo, że było w nim pełno najróżniejszych rzeczy.

-Wybierz, co chcesz obejrzeć, skoczę się przebrać.

Z zamyślenia wyrwał mnie głos mojej Duszy, który wręczył mi pilot do telewizora z uśmiechem na ustach i wyszedł z pomieszczenia. Patrzyłem w ślad za nim a moja dłoń podświadomie powędrowała do mojego ramienia, w miejscu, gdzie widniał ślad po jego ugryzieniu. Nawet nie zorientowałem się, gdy mężczyzna podszedł do mnie i ujął moją dłoń w swoje, całując jej wierzch i spojrzał na mnie z nieukrywaną miłością.

-Wszystko w porządku?

Zapytał i wtedy dopiero zorientowałem się, jak to musi wyglądać z jego perspektywy. Zupełnie tak, jakbym był nieszczęśliwy.

-Przepraszam, zamyśliłem się.

-Nie przepraszaj. Po prostu czuję, że coś jest nie tak i nie wiem, jak ci pomóc.

Spuściłem wzrok, nie mogąc znieść spojrzenia jego smutnych oczu. Czuł frustrację na samą myśl, że nie jest w stanie nic z tym zrobić.

-Ja po prostu... nie jestem przyzwyczajony do tego.

Wyjaśniłem cicho, robiąc ręką bliżej nieokreślony ruch, pokazując wszystko dookoła mnie.

-Do czego, skarbie?

Nicholas usiadł przy mnie i objął ramieniem, odgarniając mi długie włosy z twarzy, ale mimo to nie byłem w stanie na niego spojrzeć.

-Do takiej... opieki, troski. Nawet do miłości.

Wyznałem w końcu, czując, jak jego ciało się spina, gotowe do skoku na tego, kto mnie źle traktuje.

-Co masz na myśli?

Pytanie zadał dopiero po chwili, najwyraźniej ledwo nad sobą panując, jednak gdy tylko rozbrzmiało poczułem spływające mi po policzkach łzy i ukryłem twarz w dłoniach, po prostu zaczynając płakać.

Komentarze

Popularne posty