Mój własny libero - Rozdział 7

 


Wciąż nie mogłem uwierzyć w to, że przeszliśmy do eliminacji. Nie mogłem w to uwierzyć mimo ogromnego plakatu na naszej szkolnej sali treningowej i gratulacjach od samego dyrektora, który nawet nas pochwalił, czego chyba najmniej się spodziewałem. Wszyscy byli pozytywnie nastawieni i w drużynie praktycznie nie było żadnego innego tematu do rozmowy a ja jakoś wciąż miałem wrażenie, że to tylko mi się śni i niedługo się obudzę i okarze się, że mimo szczerych chęci nie udało nam się dostać do eliminacji. Ale to właśnie była rzeczywistość, chociaż tak ciężko było mi w to uwierzyć. 

-Coś taki zamyślony?

Wzdrygnąłem się lekko, wyrwany ze świata swoich własnych przemyśleń przez głos Daichiego. Uśmiechnąłem się lekko i westchnąłem cicho, nie do końca wiedząc, jak się zachować.

-Wciąż nie wierzę, że jedziemy na elmininacje.

Przyznałem się w końcu, widząc zrozumienie na twarzy przyjaciela i wiedziałem, że mam w nim pełne wsparcie.

-Spokojnie, to rzeczywistość. Wydaje mi się, że jesteśmy na tyle silni, by dostać się dalej. 

Zapewnił mnie po czym odszedł, zostawiając mnie samego na sali gimnastycznej a przynajmniej tak mi się wydawało do momentu, gdy ktoś wyrósł przed moimi oczami. Odchyliłem głowę, opierając ją o ścianę pod którą siedziałem i spojrzałem prosto na chłopaka z postawionymi wysoko na żel włosami.

-Co tam, Noya?

Zagadałem, będąc w wyjątkowo dobrym humorze, na co ten uśmiechnął się do mnie szeroko.

-Chciałbym ci coś dać.

-Z jakiej okazji?

-Z okazji zakwalifikowania się do eliminacji.

-A co takiego?

-Zaraz się dowiesz.

-Okay.

-Możesz zamknąć oczy?

-Po co?

-Inaczej nie dostaniesz tego czegoś.

-Dlaczego?

-Bo musisz zamknąć oczy.

-Nie rozumiem.

-Będziesz dalej dyskutował czy zamkniesz w końcu oczy?

Westchnąłem cicho i tak, jak prosił zamknąłem oczy, czekając, co zrobi. Po chwili poczułem ciepły oddech na swojej twarzy i nasze usta zetknęły się w delikatnym pocałunku. Byłem zaskoczony ale nim zdążyłem się otrząsnąc i zareagować, chłopak zniknął, zostawiając mnie samego.

Komentarze

Popularne posty