I'm sorry - Rozdział 4

 


Rano, tak jak się umówiliśmy, czekałem przed piekarnią z dwoma drożdżówkami i dwoma kubkami herbaty w ręce. Za dzieciaka Deku najbardziej lubił owocową herbatę i drożdżówki z jabłkiem. Mam nadzieję, że od tego czasu to się nie zmieniło i przynajmniej zje śniadanie, którego na sto procent uniknął w domu. Byłem za wcześnie, jednak nie obchodziło mnie to.

-Hej.

Niemal podskoczyłem, gdy usłyszałem cichy głos po mojej lewej stronie. Najwyraźniej za bardzo pogrążyłem się w myślach i nie zauważyłem, gdy się pojawił. Westchnąłem cicho i wręczyłem mu posiłek, co chyba bardzo go zaskoczyło, sądząc po wyrazie jego twarzy, ale przyjął podarunek i zajrzał do papierowej torebeczki.

-Dzięki.

Powiedział i powoli zaczął skubać drożdżówkę, kierując się w stronę szkoły. Zacząłem więc iść za nim, bo nie będę stał jak kołek pod piekarnią, już i tak czuję się, jakbym wychodził na durnia. Westchnąłem cicho i zastanawiałem się, jak rozpocząc rozmowę i o czym w ogóle mógłbym z nim porozmawiać. 

-Czytałem, że Mt. Lady wczoraj miała niezłą akcję przy dworcu.

-Nic o tym nie wiem.

Przekląłem na siebie w myślach. Kompletnie zapomniałem, że ten ciołek przestał czytać wiadomości. Chciałem już się znowu odezwać, jednak przerwał mi dzwonek w jego telefonie. Wyjął urządzenie z kieszeni i przez chwilę czytał, po czym szybko wystukał coś na klawiaturze. Mogłem się jedynie domyślać, że to albo jego mama albo ktoś z naszej klasy.

-Co mamy w planach w szkole?

Zaskoczyło mnie to pytanie. Nie pytał się o nic dotyczącego szkoły od dawna i nie sądziłem, że o coś takiego zapyta.

-Cóż... poza standardowymi lekcjami to w przyszłym tygodniu mamy mieć ćwiczenia w terenie.

-Gdzie?

-Nie wiem, Aizawa mówił coś, że powie nam dopiero na dzień przed.

Pokiwał głową, kończąc drożdżówkę i wyrzucając papierek do kosza, siorbiąc powoli gorącą herbatę. Westchnąłem cicho i upiłem łyk własnej, zielonej herbaty, czekając na niego cierpliwie.

-Jutro mamy mieć sprawdzian z angielskiego.

Dodałem, ponownie ruszając w ślad za nim. Wszystko wydawało się tak normalne, że aż surrealistyczne i ciężko było mi się odnaleźć w tej sytuacji.

-Wiem.

Jedno słowo a ja już czułem się, jakbym wyszedł na kretyna. W końcu jednak w milczeniu dotarliśmy do szkoły a gdy tylko dotarliśmy do klasy, tłum porwał zielonowłosego, odcinając go ode mnie. Zasypywali go setką pytań, jednak chłopak po prostu ich zignorował i w końcu zajął swoje miejsce, nie odzywając się ani słowem i nie patrząc na nikogo. Czułem zdenerwowaną atmosferę w klasie i zastanawiałem się, co mam z tym zrobić. Kilka osób obrzuciło mnie oskarżającymi spojrzeniami, jednak nic już sobie z tego nie robiłem. Przyzwyczaiłem się. Zamiast tego zastanawiałem się tylko, jak mogę go przeprosić i sprawić, by znów był taki jak dawniej.

Komentarze

  1. Czuję, że ta historia będzie bardzo smutna, ale jednocześnie czuła. Nie mogę się więc doczekać, co jeszcze wydarzy się w tym opowiadaniu. Czekam z niecierpliwością na kolejne części.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że zakończenie Cię nie zawiedzie :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty