Księżniczka nocy - Rozdział 5


 Obudziłam się dopiero gdy poczułam, jak ktoś delikatnie potrząsa moim ramieniem. Przetarłam zaspane oczy i rozejrzałam się po wnętrzu powozu z zaskoczeniem zauważając, że Anastazja i Nathaniel gdzieś zniknęli a pojazd się zatrzymał. Spojrzałam z niezrozumieniem na pochylającego się nade mną z uśmiechem Daniela.


-Jesteśmy na miejscu.


Oznajmił jednak dopiero po chwili dotarł do mnie sens jego słów. Oznaczało to, że jesteśmy na terenie królestwa Narodu Światła, na zamku. Od razu poderwałam się do siadu jednak nie ruszyłam w kierunku drzwi. Z jednej strony byłam bardzo ciekawa i podekscytowana, jednak z drugiej strony bardzo bałam się tego, co się stanie po tym, jak wysiądę z powozu. Nie wiedziałam, co czeka na mnie na zewnątrz. Po chwili poczułam, jak Daniel ujmuje moją dłoń w swoją i spojrzałam na niego.


-Nie denerwuj się. Będę przy tobie.


Zapewnił mnie i w całym komizmie tej sytuacji uspokoiło mnie to. Skinęłam powoli głową i zrobiłam głębszy wdech a po chwili wraz z Danielem z powodu, stając od razu na wyłożonym kostką ogromnym podjeździe rozciągającym się przed ogromnych rozmiarów pałacem z szarego kamienia. Widok zapierał dech w piersiach i musiałam przyznać, że nigdy nie widziałam równie imponującej budowli. Nie widziałam jednak nikogo w pobliżu, co trochę mnie zdziwiło i zaczęłam się rozglądać, próbując kogokolwiek dostrzec. 


-Dojechaliśmy już paręnaście minut temu. Poprosiłem Nathaniela i Anastazję by oddelegowali pozostałych. Pomyślałem sobie, że zbyt dużo osób dookoła mogłoby sprawić, że poczujesz się niekomfortowo i wolisz powoli wejść w swoje nowe życie i przyzwyczaić się do tego wszystkiego w swoim tempie. W dodatku wciąż jesteś człowiekiem, wprawdzie w trakcie przemiany, ale człowiekiem i mogłabyś nie czuć się najlepiej w obecności tak dużej ilości wampirów.


Wyjaśnił Daniel, zauważając moją konsternację i zaskoczenie. Musiałam przyznać, że chociaż sama o tym nie pomyślałam, to zdecydowanie miał rację i byłam mu wdzięczna, że zajął się nawet takimi drobiazgami, biorąc pod uwagę moje uczucia i komfort.


-Dziękuję.


Odpowiedziałam i po chwili pozwoliłam mu poprowadzić się w kierunku pałacu. Najpierw musieliśmy wejść po kamiennych schodach, by dotrzeć do ogromnych, metalowych wrót w których wykute były skomplikowane zdobienia, które nie miały dla mnie żadnego sensu ale z pewnością robiły wrażenie. Po chwili znaleźliśmy się w ogromnym holu oświetlonym kilkoma pokaźnych rozmiarów, diamentowymi żyrandolami. Na ścianach wisiały liczne obrazy, których nie potrafiłam nazwać a po podłodze rozpościerał się puszysty i wyglądający na przyjemnie miękki dywan w kolorze czerwonego wina. Ruszyliśmy przed siebie, kierując się do również pokaźnych chociaż zdecydowanie mniejszych wrót, znajdujących się naprzeciwko. Chwilę później kluczyliśmy już skomplikowanymi korytarzami, które również ozdobione były obrazami, dywanami i drogimi żyrandolami, jednak nie miałam pojęcia, dokąd idziemy. W pewnym momencie zatrzymaliśmy się jednak przed kolejnymi drzwiami.

-Tutaj jest twój pokój. Zostawię cię tu, byś mogła odpocząć po podróży, wziąć kąpiel i przebrać się. Przyjdę do ciebie za kilka godzin i zabiorę na kolację, dobrze?


Zaproponował, jednak ja odruchowo mocniej zacisnęłam palce na jego dłoni. Czułam na sobie jego zaskoczone spojrzenie, mimo że nawet na niego nie zerknęłam.


-Możesz ze mną zostać?


Poprosiłam cicho, czując ogarniający mnie strach na samą myśl o tym, że miałabym zostać sama w nieznanym mi miejscu w dodatku po tym, jak dostarczono mi taką ilość niespodziewanych informacji w których nie mogłam się odnaleźć. 


-Jeśli takie jest twoje życzenie. 


Przytaknął w końcu i oboje weszliśmy do pomieszczenia, które najwyraźniej miało stać się od teraz moim pokojem. Był to sporych rozmiarów pokój w którym znajdowało się prawie to samo, co w moim starym pokoju w królestwie Anglii. Na lewej ścianie od drzwi znajdowało się ogromne łóżko z baldachimem a po jego obu stronach stały stoliki nocne z lampkami i leżały dywany, które zapewne były tam, by nie stawać bosymi stopami na kamiennej posadzce. Pod oknem stało sporych rozmiarów, drewniane biurko a ściana, na której to okno się znajdowało, pokryta była regałami wypełnionymi po brzegi książkami. Na ścianie, na której znajdowały się drzwi można było zauważyć sporych rozmiarów szafę a naprzeciwko łóżka była toaletka, na której widziałam przybory do makijażu i perfumy. Tuż obok toaletki widać było drzwi, najprawdopodobniej prowadzące do łazienki. Niepewnie podeszłam do okna i spojrzałam na rozciągający się pod nim ogród w którym widziałam kilka osób. Westchnęłam cicho i odwróciłam się przodem do wciąż stojącego przy drzwiach Daniela, który przyglądał mi się z delikatnym uśmiechem na twarzy. Podeszłam do łóżka na którym usiadłam i poklepałam kołdrę obok mnie, zachęcając go, by tam usiadł. Gdy w końcu to zrobił, zastanawiałam się, co mam mu powiedzieć. Wiedziałam jednak, że muszę z kimś porozmawiać a jemu najbardziej ufałam.


-Czuję się zagubiona. Mam mętlik w głowie i kompletnie nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć. Nie potrafię odnaleźć się w tym wszystkim, o czym mi powiedzieliście a wasze słowa i fakty, przed którymi mnie stawiacie, wydają mi się wręcz nierealne. Trudno mi w to wszystko uwierzyć i… mam wrażenie, że jestem z tym wszystkim sama.


Przyznałam się w końcu, próbując jak najlepiej ubrać moje uczucia w słowa, chociaż nie było to wcale takie proste i nie wiedziałam, czy chłopak dobrze zrozumie to, co chcę mu przekazać.


-Rozumiem, jak się czujesz. Przechodziłem przez coś podobnego, chociaż raczej nie mogę się do ciebie porównywać. Nie wiem, jak mogę ci z tym pomóc jednak mogę cię zapewnić, że nie jesteś sama. Jestem tu dla ciebie i zawsze będę gotów by ci pomóc, ochronić bądź spełnić każdą twoją prośbę. Z resztą do tej pory też to robiłem. Więc chyba nie musisz czuć się tu samotna, prawda? Wiem, że słowami wiele nie zdziałam. Potrzebujesz czasu, by się do tego wszystkiego przyzwyczaić. Ja jednak nie opuszczę twego boku, niezależnie od tego, co się stanie.


Zapewnił mnie co w jakiś sposób uspokoiło mnie chociaż odrobinę i poczułam nowy przypływ nadziei i odwagi, chociaż wciąż nie wyzbyłam się strachu i zagubienia, które tak intensywnie czułam. 


-Dziękuję. Nie wiem, jakbym sobie poradziła bez ciebie. 


Odpowiedziałam, splatając palce naszych dłoni i obdarowując go ciepłym uśmiechem. Po kilkunastu sekundach przerwałam jednak tę cichą chwilę i wstałam z łóżka, kierując się do drzwi. Czułam, że potrzebuję zrelaksować się pod ciepłym prysznicem by uspokoić swoje myśli i serce.


-Idę się szybko umyć. Zaczekasz tu na mnie?


-Oczywiście, Caroline.


Uśmiechnęłam się, słysząc jak wypowiedział moje imię. Zawsze wypowiadał je w bardzo charakterystyczny sposób i chociaż kompletnie nie potrafiłam określić, jak dokładnie, niezwykle mi się to podobało i lubiłam, gdy nazywał mnie po imieniu. Po chwili jednak zamknęłam za sobą drzwi do łazienki i nie przyglądając się pomieszczeniu, by jak najszybciej się uwinąć, zrzuciłam z siebie ubrania. Już miałam wejść pod prysznic, gdy moja sylwetka mignęła mi w lustrze. Zatrzymałam się i przyjrzałam się sobie, zupełnie jakbym nie poznała własnego odbicia. Zawsze byłam szczupła i w tej kwestii nic się nie zmieniło. Na jasnej skórze nie miałam żadnych blizn a nawet znamion nie miałam zbyt wiele, jedynie kilka pieprzyków nad lewym biodrem i jeden na zgięciu łokcia prawej ręki. Blond włosy były w okropnym nieładzie, co nie było dziwne, skoro przez kilka godzin spałam na kolanach Daniela a niebieskie oczy były delikatnie podkrążone. Nie do końca wiedziałam, dlaczego, bo w końcu całkiem się wyspałam ale postanowiłam się nie zagłębiać w ten temat. Nie chcąc dłużej na siebie patrzeć, weszłam pod prysznic i odkręciłam ciepłą wodę. Już po chwili gorące krople spływały po mojej skórze i pomagały mi rozluźnić napięte od tego całego stresu i wszystkich niespodzianek mięśnie. Mój krótki relaks przerwało jednak pukanie do drzwi, które po chwili się uchyliły.


-Caroline, zapomniałaś wziąć ze sobą ubrań na zmianę. Wybrałem ci coś z twojej szafy, mam nadzieję, że ci się spodoba. Położę na podłodze przy drzwiach.


Przez szum wody usłyszałam głos Daniela, jednak nie odpoiwedziałam mu. Trochę mnie zaskoczył bo chociaż oczywistym było, że nie chcę zakładać ubrań w których przebyłam całą tę podróż to ani przez chwilę nie pomyślałam o wzięciu czegoś na zmianę. Mogłam sobie tego pogratulować jednak bylam wdzięczna, że chłopak znów się mną zaopiekował. Muszę kiedyś porządnie podziękować mu za to wszystko, co dla mnie robi. Nie każdy by się tak zaopiekował taką roztrzepaną nastolatką. Skoro jednak nie potrafiłam zatroszczyć się sama o siebie to jak ktokolwiek mógł ode mnie oczekiwać, że za kilka tygodni przejmę władzę nad całym królestwem? Zdecydowanie nie byłam na to gotowa, chociaż nie sądziłam, bym kiedykolwiek miała podjąć się tego zadania. Nie wyobrażałam sobie siebie w tej roli i nie miałam zamiaru jej przejąć. Nie mogą mnie przecież zmusić. Chyba nie.

Po kilku minutach zakręciłam lejącą się wodę i po wytarciu się ręcznikiem w końcu wyszłam spod prysznica, stając na miękkim dywanie. Pod drzwiami faktycznie leżały nowe ubrania w tym również bielizna i ten fakt odrobinę mnie zawstydził, jednak postanowiłam to zignorować. Założyłam na siebie czarne jeansy i czerwoną koszulę po czym uczesałam włosy znalezioną w łazience szczotką i przejrzałam się w lustrze. Wyglądałam o wiele lepiej niż parę minut temu i trochę poprawiło to mój humor. Do pokoju wróciłam więc z lekkim uśmiechem zadowolenia na twarzy.


-Widzę, że ktoś tu ma już lepszy humor. Gorący prysznic potrafi zdziałać cuda. 


Roześmiał się Daniel przyglądając mi się a ja przyznałam mu rację, rzucając się na ogromny, miękki materac.


-Fakt, że czuję się o wiele lepiej ale jednocześnie czuję się bardzo zmęczona. 


Przyznałam, czując jak oczy mi się kleją i jestem o krok od cudownej krainy snów. Poczułam jak długie palce zaczynają bawić się moimi mokrymi włosami.


-Więc śpij. Obudzę cię na kolację.


Powiedział, zniżając swój głos do kojącego szeptu. 


-Będziesz tu, gdy się obudzę?


Zapytałam cicho, ledwo jeszcze kontaktując z rzeczywistością.


-Oczywiście.


Nie jestem pewna, czy Daniel coś jeszcze mówił, bo zaraz potem zapadłam w głęboki sen.


***


Obudziłam się, słysząc czyjeś głosy. Dłuższą chwilę zajęło mi rozróżnienie ich i rozumienie sensu tej rozmowy.


-Danielu, powtarzam ci po raz setny, musisz coś zjeść.


Ten zdenerwowany głos zdecydowanie należał do Anastazji. Nie była jednak zła a zaniepokojona i łatwo można było wyczuć tę różnicę w jej głosie.


-Nie mogę. Obiecałem, że będę tu, gdy się obudzi.


Chłopak z kolei wciąż wydawał się być spokojny i opanowany, jak z resztą przez większość czasu. Jak tak się zastanowić to jeszcze nigdy nie widziałam, żeby się denerwował. 


-Nie żywiłeś się już od kilku dni. Wykończysz się. Póki co śpi, nie będzie cię tylko chwilę.


-Nie odejdę stąd tak długo, jak długo Caroline mnie potrzebuje.


-Więc będzie lepiej, jak w końcu się na nią rzucisz? Mimo jadu w jej ciele ona wciąż jest człowiekiem i pozostanie nim jeszcze przez kilka tygodni. Wolisz się nią żywić? Zrób to.

Pomiędzy rodzeństwem zapanowała cisza a ja nawet bałam się poruszyć. W końcu jednak poczułam, jak materac obok mnie ugina się a znajoma dłoń zaczyna głaskać mnie po głowie.


-Za chwilę pójdę coś zjeść. Wyjdź.


Zażądał od swojej siostry. Kroki a po chwili trzask drzwi. Przez chwilę panowała cisza a potem przyjemnie głaskanie po głowie się skończyło i chłopak wstał z łóżka, odchodząc parę kroków ode mnie.


-Wiem, że już nie śpisz. Nie musisz już udawać.


Usłyszałam słowa, które zdecydowanie były skierowane do mnie. Zawstydzona tym, że zostałam przyłapana na podsłuchiwaniu zerknęłam na Daniela, który jednak wciąż się do mnie uśmiechał.


-Przepraszam, że podsłuchiwałam.


-Nie przejmuj się, nic się nie stało. Wybacz, jednak nie podejdę do ciebie bliżej, póki się nie pożywię. Wolę nie ryzykować realizacji scenariusza mojej siostry.


-Pożywienie się moją krwią byłoby takie straszne?


-Nie, oczywiście, że nie, jednak nie sądzę, byś tego chciała. Z resztą wśród wampirów panują pewne zwyczaje związane z piciem krwi.


-Jakie zwyczaje?


Zapytałam a w jego zielonych oczach coś błysnęło. Najwyraźniej bardzo lubił ten temat albo tylko mi się tak wydawało.


-Żywimy się tylko krwią ludzi. To brzmi dosyć logicznie ale były wampiry, które próbowały się przerzucić na krew zwierząt, jednak prędzej czy później głód doprowadzał ich wręcz do szaleństwa. Wampiry wiążą się tylko z innymi wampirami i również nawzajem piją swoją krew. Jest to bardzo intymny rytuał w dodatku niezwykle przyjemny. Wypicie twojej krwi, gdy jesteś jednocześnie wampirem i człowiekiem a w dodatku spadkobierczynią królowej Sary mogłoby być dla mnie uzależniające a w dodatku byłoby dla ciebie skazą. Księżniczka powinna być gryziona jedynie przez swojego wybranka bądź wybrankę.


Wyjaśnił ale mnie szczególnie zaciekawił fakt, że wypicie nawzajem swojej krwi przez wampiry jest tak intymnym rytuałem. 


-Dla ludzi picie ich krwi jest pewnie bolesne?


-Absolutnie nie, jest to dla nich tak przyjemne, że wręcz uzależniające. Z resztą wampiry również czerpią z tego ogromną przyjemność. 


-Dlaczego więc wymiana krwi między wampirami jest tak intymna?

-Jest to coś na poziomie seksu. Stosunek płciowy uprawia się z reguły z osobą, którą się kocha. Jest to bardzo intymne i niezwykłe przeżycie dla dzielących je zakochanych. Picie krwi jest do tego trochę podobne. Na przykład wypicie krwi w trakcie szczytowania podobno potrafi dosłownie zwalić z nóg bądź nawet doprowadzić wampira do omdlenia. Dodatkowo wymiana krwi między wampirami działa na wampiry na zasadzie narkotyków. Co prawda nie tracimy świadomości i ciągle mamy kontrolę nad swoimi czynami, słowami i myślami ale uczucie jest podobne jak po zażyciu narkotyków.


Mówił spokojnie ale ten jego spokój i odpowiedź wydała mi się wręcz jeszcze bardziej interesująca. Przez chwilę analizowałam jego słowa, zastanawiając się, jak to jest, jednak wciąż miałam w głowie jedno pytanie.


-Robiłeś to już kiedyś z innym wampirem?


Znów zauważyłam błysk w jego oczach, jednak nie zmienił wyrazu twarzy ani nawet swojej postawy. Mimo to widziałam, że zaskoczyłam go tak bezpośrednim pytaniem.


-Nie, nigdy. Chcę to zrobić jedynie z moją ukochaną. Jestem tradycjonalistą.


-Więc czemu z nią tego nie zrobisz?


-Ponieważ nie wiem, czy ona również czuje to samo do mnie.


-Powinieneś powiedzieć jej, że ją kochasz.


-Może kiedyś to zrobię.


-Myślisz, że warto czekać? Może stracić nadzieję.


-Liczę, że zaczeka, aż będzie odpowiedni moment, by wyznać jej moje uczucia.


-Myślisz, że ona też cię kocha?


-Myślę, że jej się podobam ale sama jeszcze nie jest tego do końca świadoma.


Przez chwilę mierzyliśmy się spojrzeniami a ja zastanawiałam się, jaka jest kobieta, którą kocha stojący przede mną wampir i miałam nadzieję, że szybko ją poznam. Wtedy jednak coś mi się przypomniało i o mało nie zapadłam się pod ziemię, że o tym zapomniałam.


-Powinieneś iść coś zjeść, prawda? Anastazja tak mówiła.


-Racja, jednak nie wyjdę dopóki mi tego nie powiesz. Poradzisz sobie sama? Wrócę najpóźniej za 40 minut. 


-Tak, zostanę tutaj i nie ruszę się z pokoju. Poczekam na ciebie.


Przez chwilę Daniel jeszcze mi się przyglądał, jednak w końcu mruknął coś, czego kompletnie nie zrozumiałam i po chwili zniknął, zostawiając mnie samą w mojej nowej sypialni. Miałam więc dość czasu na przemyślenia. Wciąż czułam się zagubiona i nie potrafiłam sobie tego wszystkiego poukładać, jednak czułam się już o wiele lepiej psychicznie. Fizycznie jednak czułam się bardzo słabo i częściowo było to spowodowane tym, że od dawna już nic nie jadłam i głód niemal zwalał mnie z nóg, jednak również jad, który wprowadzał mnie w stan grypopodobny oddziaływał na mój stan fizyczny. Westchnęłam cicho i przekręciłam się na bok, spoglądając przez okno na zaciągnięte ciężkimi chmurami niebo. Zdecydowanie zbierało się na deszcz ale mnie to cieszyło. Deszcz przynosi spokój i ukojenie. Być może przyniesie mi coś dobrego.


Komentarze

Popularne posty