Opiekun 2 - Rozdział 12


 W tym wszystkim chyba najbardziej zszokowało mnie to, że prawdopodobnie Eren również był kiedyś członkiem Oddziału Zwiadowców i był moim podwładnym. Nie mogłem uwierzyć w to, że ten słodki dzieciak, którego znam przecież od dziecka. Z drugiej strony jednak faktem było, że chłopak już kiedyś zabił i być może faktycznie był w stanie masowo zabijać tych całych tytanów, którzy próbowali nas zniewolić. Hanji co prawda wciąż zastanawiała się i próbowała wynaleźć, dlaczego tytani w ogóle się pojawili i kim Eren był w naszym oddziale, więc musiałem po prostu czekać na jakieś informacje, żeby cokolwiek się dowiedzieć i miałem nadzieję, że wtedy część układanki się ułoży. Byłem jednak pewien, że widziałem go w moich snach w tej samej pelerynie, którą nosiłem ja i pozostali. 

Przez to wszystko nie mogłem za dobrze spać a dodatkowo ciągle przyglądałem się swojemu podopiecznemu, który zdawał się kompletnie nic nie zauważać. Co miałem poradzić? Ciągle zastanawiałem się nad tym, czy nie zaczął mieć przypadkiem takich samych snów, jak ja. Miałem nadzieję, że nic takiego się nie stało i że ma jeszcze czas, bo te sny mnie wykańaczały, chociaż z drugiej strony gdyby cokolwiek mi się śniło, mogliśmy się czegokolwiek w końcu dowiedzieć. 

Westchnąłem ciężko i wyłożyłem omlet na talerz, mając nadzieję że osiemnastolatek zaraz się pojawi. Ostatnimi czasy często zamykał się sam w swoim pokoju i nawet nie chciał ze mną rozmawiać tyle, co zazwyczaj. I szczerze mówiąc? Chociaż był straszną przylepą, denerwowało mnie to, że to się zmieniło. Rozumiałem jednak, że chłopak dorasta i potrzebuje więcej przestrzeni. 

W końcu nastolatek wszedł do kuchni a gdy się odwróciłem, niemal opadła mi szczęka. Eren usiadł przy stole w samych bokserkach, eksponując swoją nagą i wysportowaną klatkę piersiową. Musiałem się otrząsnąć, ale młode i zdecydowanie gorące ciało chłopaka zwracało na siebie moją uwagę. Westchnąłem ciężko i podałem mu śniadanie, starając się jak najmniej na niego patrzeć. Nie wiedziałem, gdzie mam się podziać, więc w końcu gdy wszystko było już czyste i poukładane, usiadłem naprzeciwko niego i starałem się czytać gazetę, chociaż doskonale czułem na sobie spojrzenie jego zielonych oczu. Przeszło mi nawet przez myśl, czy może nie specjlanie mnie podpuszcza, jednak szybko odrzuciłem taką możliwość. Przecież to Eren, znam go od urodzenia! Ale nie mogłem zaprzeczyć temu, że zmężniał i wyprzystojniał a fakt, że był już pełnoletni i że nie byliśmy w ogóle ze sobą spokrewnieni w cale mi nie pomagał. 

-Ostatnio ciągle chodzisz z głową w chmurach. Wszystko w porządku?

Spojrzałem na Erena znad gazety, czego zaraz pożałowałem widząc jego uważne spojrzenie i miałem wrażenie, że może ze mnie czytać jak z otwartej księgi. Ponieważ ze stresu zaschło mi w ustach, przed odpowiedzią napiłem się łyk herbaty.

-Tak, mam po prostu dużo na głowie. 

-Na przykład sny o Oddziale Zwiadowców i Tytanach?

Gazeta wymsknęła mi się z rąk, opadając z cichym plaskiem na stół a ja czułem, jak oblewa mnie zimny pot. Czyli jednak miewał te sny? I nic mi nie powiedział? Jedno było jasne. On wie.

-O czym?

Chłopak prychnął i obruszył się, zakładając ręce na piersi i wyglądał, jakbym właśnie wymierzył mu policzek, chociaż w rzeczywistości trzymałem się od niego tak daleko, jak tylko mogłem.

-Nie zachowuj się, jakbyś nie wiedział, o czym mówię. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że w naszym poprzednim życiu byłem twoim podwładnym, kapralu. I że byłem twoim kochankiem. Doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Tak samo jak doskonale wiem, że od dłuższego czasu też masz te sny. Z pewnością o wiele dłużej, niż ja. I rozmawiałeś o tym kilkukrotnie z Hanji i Erwinem, nie wmówisz mi, że jest inaczej. 

Musiałem zbierać szczękę z podłogi, ale nie wiedziałem, co mam mu na ten temat odpowiedzieć. Skoro wiedział wszystko, to nie mogłem już temu zaprzeczać. Schowałem twarz w dłoniach i zastanawiałem się, co mam teraz z tym wszystkim zrobić.

-Dlaczego nie przyszedłeś do mnie z tym od razu?

Zapytałem zamiast tego, chcąc w jakikolwiek sposób sobie to wszystko poukładać w głowie. Słyszałem, jak Eren wstał ze swojego miejsca i bardziej wyczułem niż usłyszałem, że do mnie podszedł. 

-Jakieś... trzy lata temu. Tak, to było wtedy. Jakieś trzy lata temu zorientowałem się, że czuję do ciebie coś więcej, niż do brata czy opiekuna. Nigdy nie ukrywałeś, że nie jesteśmy spokrewnieni. Zacząłem łapać się na tym, że chcę być bliżej ciebie, robić z tobą coraz więcej rzeczy... jednak zwalałem to na garb mojego wieku i okresu dojrzewania. Jakiś czas później zaakceptowałem fakt, że się w tobie zakochałem. To głupie, prawda? Wiedziałem, że nie odwzajemnisz tego uczucia, ale nie mogłem nic na to poradzić. W końcu nie potrafię kontrolować swoich uczuć, prawda? W noc, w którą to zaakceptowałem, zacząłem mieć dziwne sny. Takie jakby wspomnienia. Zupełnie, jakbyśmy już kiedyś żyli. W tych wspomnieniach widziałem wszystko. Każdej nocy kolejny element układanki dochodził do pozostałych, pokazując mi obraz całości. Zrozumiałem, kim byłem ja i kim byliśmy my. Zrozumiałem, że to nie jest szczeniackie zauroczenie, tylko uczucie, które po prostu musiało mi się przydażyć. Nie wiedziałem tylko, jak z tobą o tym porozmawiać. Aż w końcu domyśliłem się, że masz te same sny i czekałem, jak mnie o to zapytasz i jak mnie będziesz traktować. Mam nadzieję, że nie będziesz od tego uciekać tylko ze względu na to, że znasz mnie od dziecka.

Słuchałem jego kolejnych słów a ja czułem, jak moje serce coraz mocniej bije a krew szumiała mi w uszach. Zaschło mi w ustach a w myślach miałem kompletny mentlik. Co ja mam teraz zrobić?

Komentarze

Popularne posty