Opiekun 2 - Rozdział 13


 Zastanawiałem się, co mam teraz zrobić a stojący nade mną, półnagi Eren w cale nie pomagał mi w podjęciu decyzji - nawet, jeśli go nie widziałem. Chłopak westchnął ciężko i słyszałem, jak siada tuż obok mnie, jednak wciąż nie odważyłem się na niego spojrzeć.

-Mam te sny od ponad dwóch lat. Doskonale wiem, jak wyglądało nasze poprzednie życie. Poznałeś moich rodziców jeszcze zanim się poznaliśmy. W tamtym życiu mi kiedyś o tym opowiadałeś. Doktor Jeager, mój ojciec, pomógł ci, gdy udało ci się wyrwać z Podziemnego Miasta, w którym żyłeś. Wtedy żyliśmy na wyspie Paradise, otoczeni trzema murami. Ja żyłem w dystrykcie Shiganshina, na zewnątrz najbardziej zewnętrznego muru. Mój ojciec był szanowanym lekarzem i pomagał również wojskowym. Po tym, jak Eren zwerbował cię do Oddziału Zwiadowców i zamieszkałeś na powierzchni, miałeś problemy zdrowotne. Nie byłeś przyzwyczajony do takiej ilości Słońca i mój tata znalazł sposób, aby ci z tym pomóc. Potem trafiłem pod twoje skrzydła i razem zwalczaliśmy Tytanów a potem ludzi, którzy nas uwięzili na tej wyspie, odcinając nas od zewnętrznego świata. Z czasem... zakochaliśmy się w sobie i byliśmy razem. Umarłem przed tobą ale wiem, że mocno cię kochałem i że mieliśmy za sobą wiele pięknych, wspólnych chwil. Zginąłem, gdy miałem 24 lata. Poprosiłem cię wtedy, w dniu mojej śmierci, żebyś żył dalej, dla mnie. Obiecałeś, że spełnisz nasze marzenia, sam. Nie mogłem odżałować tego, że cię zostawiam i dalej boli mnie fakt, że cię wtedy zostawiłem, chociaż nie mogłem nic na to poradzić. 

Wysłuchałem w ciszy jego słów, nim w końcu odważyłem się unieść na niego wzrok. Wiedziałem, że nie mogę uciec od tej rozmowy. W końcu będę musiał się z nim skonfrontować a czym szybciej, tym lepiej.

-Znam cię od urodzenia, Eren. Obiecałem twoim rodzicom, że będę się tobą opiekować.

-Jedno nie zaprzecza drugiemu. 

Uśmiechnąłem się lekko. Chłopak zawsze miał odpowiedź na wszystko i w sumie mogłem się tego po nim spodziewać. Po poważnym spojrzeniu zielonych oczu i poważnym wyrazie twarzy wiedziałem, że nie żartuje i ma zamiar faktycznie doprowadzić sprawę do końca - tu i teraz. 

-Masz rację, ale... to chyba dla mnie za szybko. Dopiero co skończyłeś 18 lat. Te sny... mam je od paru miesięcy, ale wciąż niewiele wiem. 

-Nie kochasz mnie?

-Nie o to chodzi. Kocham cię i to bardziej, niż w ogóle kiedykolwiek bym pomyślał. Ale to nie jest takie proste. Wciąż jestem twoim opiekunem. Teraz masz dostęp do swojego konta, do środków, które zostawili ci rodzice. Możesz robić co chcesz, możesz się stąd wyprowadzić... a ty chcesz zostać ze mną?

Poczułem jego dłoń na swoim policzku jeszcze nim zauważyłem, że wyciągnął rękę w moją stronę. Patrzyłem się prosto w te piękne oczy, których barwę nie sposób było podrobić. 

-Kocham cię, Levi. Wiem o tym od dawna i nie odpuszczę. Poczekam na ciebie ile będzie trzeba. Ale jestem pewien swoich decyzji i swoich uczuć. Przemyśl to, proszę. Przed wyjściem do szkoły zostawię ci wszystkie notatki, które zrobiłem na podstawie swoich snów. Sporo się z nich dowiesz. 

To powiedziawszy wyszedł, zostawiając mnie samego w kuchni a parę minut później usłyszałem trzask drzwi wejściowych. Zrobił się z tego niezły kogiel-mogiel a ja nie byłem pewien, co mam teraz z tym wszystkim zrobić. Postanawiając jednak, że nie mogę tak przez cały dzień siedzieć, poszedłem do siebie do pokoju się przebrać i zauważyłem tam grubą teczkę, której z pewnością wcześniej tam nie było. Po jej otworzeniu od razu rozpoznałem pismo Erena. Więc to jego notatki. Wiedziony ciekawością... Od razu zacząłem czytać.

Urodziłem się w Shiganshinie 30 marca 835 roku. Shiganshina była dystryktem położonym na południowym krańcu muru Maria. Moim najlepszym przyjacielem był Armin Arlet a przyjaciółką moja przybrana siostra, Mikasa Ackermann. Zawsze denerwowało mnie życie w zamknięciu i często porównywałem to do życia świń w zagrodzie. Już gdy byłem dzieckiem marzyłem o dołączeniu do Oddziału Korpusu Zwiadowców, by pomóc im uwolnić świat od nękających nas Tytanów. Gdy miałem dziewięć lat, pojechałem z ojcem odwiedzić rodzinę Ackermannów, jednak jej rodzice byli w domu martwi a Mikasa zaginęła. Odnalazłem ją, otoczoną przez dwóch bandytów w jednym z leśnych domków. Zabiłem obydwu jednak wtedy pojawił się trzeci zbir. Mikasa zabiła go w mojej obronie a Mikasa zamieszkała z nami. Rok później tytani, po 100 latach spokoju, rozbili mur otaczający Shiganshinę i weszli do miasta. Tytan Uśmiechnięty na moich oczach zabił, albo raczej zjadł, moją matkę. Razem z Mikasą i Arminem dotarliśmy na ewakuujący ludzi statek i uciekliśmy z tego koszmaru. Poprzysięgłem wtedy powyżynać wszystkich Tytanów. Jednak dopiero dwa lata później mogłem dołączyć do Korpusu Treningowego w wojsku i to właśnie zrobiłem. Po trzech latach mordęczego treningu ubiegałem się o dostanie się do Korpusu Zwiadowców i udało mi się. Z pewnych przyczyn szybko dołączyłem do Specjalnego Oddziału Zwiadowców pod dowództwem Leviego Ackermanna, który po czasie okazał się być dalekim kuzynem Mikasy a z czasem stał się moim partnerem. Chociaż wydawało się, że kilkukrotnie ich zdradziłem, on jako jedyny zawsze stał u mojego boku, nawet wtedy gdy Mikasa i Armin we mnie zwątpili.

Czytałem jego notatki z rosnącym zaciekawieniem i jednocześnie czułem dreszcze. Historia niemal dokładnie się powtórzyła. Eren zabił i widział jako dziecko śmierć swoich rodziców na własne oczy. Przewróciłem stronę i czytałem dalej.

Jak dostałem się do Elitarnego Oddziału Zwiadowców pod dowództwem kaprala Leviego Ackermanna? Na samym początku mojej kariery wojskowej okazało się, że ja sam jestem Tytanem - i z tego powodu zostałem objęty nadzorem Leviego, najsilniejszego żołnierza ludzkości, który jako jedyny mógł mnie kontrolować a w razie problemów pokonać lub nawet zabić. Po wielu trudnościach i z zebranych informacji dowiedzieliśmy się, że jest więcej ludzi Tytanów. Okazało się, że Tytani tworzeni są przez wstrzykiwanie im specjalnego serum, które zamieniało ich w Tytanów. Było 7 głównych Tytanów, którzy mogli przybierać swoją ludzką postać - dlatego pozostali Tytani zjadali ludzi, aby znaleźć wśród nich tych ludzi-Tytanów i móc znów przybrać ludzką postać. Tytani sami w sobie są nieśmiertelni, oprócz 7 głównych Tytanów, którzy przez Klątwę Ymir, królowej Tytanów, umierali po 13 latach od zostania jednym z głównych Tytanów. Ja zostałem po moim ojcu Tytanem Atakującym, dla którego wolność była najważniejszą rzeczą na świecie i dąży do niej po trupach. Po pewnym czasie miałem w sobie jednak jeszcze więcej Tytanów, tylko nie do końca potrafię je teraz jeszcze nazwać. W mojej formie Tytana trenowałem pod okiem Leviego i Hanji, aby potem pomagać im w tej właśnie formie. Dzięki mnie uczyniliśmy duży postęp na przód, by w końcu pokonać tych, którzy skazali nas na taki a nie inny los. Byłem gotów poświęcić dla tej sprawy swoje życie - i koniec końców to zrobiłem. Ze względu na klątwę Ymir zmarłem, mając 24 lata i pozostawiając Leviego samego, z misją odebrania życia tym, przez których ja i tysiące innych mieszkańców wyspy Paradise straciliśmy życie.

Zamknąłem szybko teczkę, nie mogąc dalej czytać. Poszczególne sceny przelatywały mi przed oczami, mimo że wcześniej jeszcze nawet o nich nie śniłem. Ile ten chłopak musiał przejść, nie dzieląc się ze mną swoimi snami, dusząc to wszystko w sobie?

-Cholera.

Komentarze

Popularne posty