"Kocham cię" nie zawsze jest zgubne - rozdział 1
Konbawa~!
Wiecie, zastanawiam się, czy Was za bardzo nie rozpieszczam, wstawiając tyle notek... o.o
No i ładnie Was proszę o zostawianie komentarzy~! Nawet taki najkrótszy jest mile widziany ;)
No więc, krótkie ogłoszenia.
Miniaturka z przeprowadzką zagości tu prawdopodobnie jutro wieczorem. :3
No i nie przyzwyczajajcie się do tak częstych wpisów~! ;3
Dziękuję Wam za komentarze i liczę na więcej. <3
Nuko-chan wybaczam~!
A teraz już nie przynudzam. ;)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Shizuo zabrał swojego dotychczas największego wroga do ich znajomego lekarza. Co ja wyprawiam? Pytał sam siebie, jednak nie potrafił znaleźć odpowiedzi. Robił to, co podpowiadało mu serce. Nie jest potworem. Zrobi wszystko, by nie umarł na jego rękach. Nawet, jeśli to gnida i największa zakała tego miasta.
Shinra operował go już dobrą godzinę, Celty mu asystowała, a Heiwajima blady jak ściana siedział w salonie i nieprzytomnym wzrokiem wpatrywał się w tarczę zegara. Nie sądził, że będzie się tak bardzo martwił. Nigdy nie podejrzewał, że tak przejmie się losem pchły. Minuty trwały całą wieczność, jednak czas nie chciał przyspieszyć, jakby robiąc na złość blondynowi.
W końcu, po dwóch godzinach, Bezgłowy Jeździec i lekarz podziemia wyszli z pokoju, gdzie zszywali Oriharę.
-Udało się. Będzie żyć. Tylko że... -lekarz nie dokończył, niepewnie zerkając w stronę ukochanej.
Był wyraźnie zdenerwowany. Pomiędzy brwiami złotookiego wytworzyła się drobna zmarszczka.
-Tylko co? -zapytał, nie będąc jednak pewien, czy chce to usłyszeć.
-Shizuo, widzisz, ktoś musi się nim zająć przez najbliższe kilka tygodni... -jednak to dalej nie dawało
Potworowi Ikebukuro odpowiedzi na jego pytanie. -A my z Celty wyjeżdżamy na trzy miesiące, pamiętasz? -dokończył doktorek, lekko chowając się za swoją dziewczyną.
-Ah, no tak. No i co w związku z tym? -zapytał, dalej nie do końca rozumiejąc o co chodzi.
-No więc... myślę, że to TY musisz się nim zająć. -oznajmił Shinra, teraz już cofając się za plecy dziewczyny. Mimo jego oczekiwać, Shizuo nie rozniósł domu. Mało tego! Nawet się nie zdenerwował. Po prostu wzruszył ramionami.
-Okey. -stwierdził w końcu. Oniemiały szatyn patrzył na niego przez chwilę niepewnie. -Kiedy mam go zabrać? -Heiwajima pytał się śmiertelnie poważnie, co zaskoczyło parę.
-Najlepiej od razu. -padła niepewna odpowiedź a blondyn wszedł do odpowiedniego pokoju i wziął pchłę na barana. Niósł go do siebie, zastanawiając się, dlaczego tak po prostu się zgodził. Jednak nie potrafił odpowiedzieć sobie na to pytanie. Zrobił to jakby czysto intuicyjnie.
Droga przebiegła bez przeszkód, więc po powrocie do domu od razu położył rannego do swojego łóżka. Spojrzał na zegarek. 18:56. Przeszedł do kuchni i wyjął butelkę mleka z lodówki. Upił łyk i spokojnie wyglądał za okno, rozkoszując się widokiem miasta pogrążającego się w mroku i smakiem ulubionego napoju, gdy nagle usłyszał krzyk. Głos dobiegał z jego sypialni. Złapał miotającego się Oriharę za ręce i spróbował go obudzić.
-Izaya! Izaya! Pchło, do cholery, obudź się! -wrzeszczał. W końcu wykończony nie tylko swoim stanem ale i niespokojnym snem, wsza się obudził. Starł kropelki potu z czoła i wielkimi oczami wpatrywał się w Heiwajimę.
-Shizu...chan...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Koniec części drugiej ^^
Kolejnej możecie się spodziewać jutro ~!
Jestem naprawdę okropna... tyle notek w dwa dni~!
Liczę na wasze komentarze~! Szczerze, to
prawie nikt nic nie pisze. Przez to nie wiem, czy Wam się podoba moja
twórczość, czy też nie.. więc ładnie proszę, piszcie nawet dwa słowa~! I
nie tylko u mnie, ale u Nuko-chan też ^^
Liczy się dla nas każda Wasza opinia~!
Ale dość już o tym. :3
Zastanawiam się, czy nie napisać Wam jakiegoś songficka... mam już zarys, tylko nie wiem, czy chcecie~?
No i drugi dylemat - czy napisać Wam coś
jeszcze do północy, bo przez.cały dzień jutro nic nie napiszę... ale to
sama się muszę zastanowić.
Neko~
Komentarze
Prześlij komentarz