Miej serce, patrz w serce! - rozdział 3

Hej, hej~!
No więc tak, kilka spraw.
1) Będzie inna wersja zakończenia "Porwania". Dużo dłuższa, pracuję nad nią. :)
2) Tutaj wstawiam Wam takie zakończenie "Miej serce....", ale mam jeszcze pomysł na inne, więc na pewno jak znajdę chwilę to je napiszę. Do tego zakończenia będzie jeszcze jeden rozdział. ;)
3) Tak, idą święta, więc do 7.01.2015 będę Wam wstawiać trochę częściej coś, jeśli będę mieć chwilę i będę w domu. Ale potem musicie wiedzieć, opowiadania będą zamieszczane rzadziej. Nie chcę tego, ale mam w tym roku egzaminy i muszę przysiąść, więc komu smutno to przepraszam. ;-;
4) Miałam coś jeszcze napisać... *myśli* Ah, tak~!
Ponieważ w czasie przerwy w szkole będzie trochę czasu, proszę Was, żebyście do 20 grudnia wybrali paring, który chcecie :3
Oczywiście komentarze piszemy pod tym postem, wygra ten paring, który będzie miał większą ilość komentarzy. ;)
A teraz, nie chcę Wam przedłużać, nie wiem, czy Wam się spodoba ta wersja zakończenia, jak nie to wyczekujcie drugiej wersji. ;)
Dobranoc. :)

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Psyche:
Minął rok, odkąd Tsugaru wyjechał. Tęsknię za nim, i to bardzo mimo, iż już trochę przywykłem. Wciąż czekam na jego powrót. Mam nadzieję, że wróci... Codziennie rano i wieczorem powtarzam 'Tsugaru, wróć, proszę", ale czy bogowie zechcą wysłuchać moich próśb?
Dostałem kilka wiadomości od wtyki Izayi. Ale od jakiś dwóch miesięcy się nie odezwał. Martwię się. A co, jeśli obaj zginęli?
Podnoszę wzrok na siedzących przede mną Shizuo i Izayę. Mój kuzyn uśmiecha się do mnie i przenosi wzrok na blondyna.
-To jak, Psy? Zdradziłeś już Tsu? - zapytał ze śmiechem, za co dostał sójkę w bok od blondyna. Chyba dosyć bolesną, bo skrzywił się lekko. Zaśmiałem się nie szczerze, trochę histerycznie.
-Co Ty, Izaya. Nie żartuj nawet. - odparłem. Trochę się skrzywiłem, czując na sobie badawcze spojrzenie czerwonych oczu. Za każdym razem, gdy to robił, przeszywał mnie chłód. To naprawdę nie przyjemne uczucie.
Czułem, jak w moich oczach pojawiają się łzy. W towarzystwie starałem się nie myśleć o Tsugaru. Zawsze reagowałem płaczem.
W pewnym momencie brunet westchnął i przyciągnął się. Chyba zauważył moją zmianę nastroju.
-No nic, w każdym razie ja już się zbieram. Idziesz, Shizzy~? - zapytał wstając. Złotooki skinął głową i również wstał od stołu. Podążyłem za nimi do przedpokoju. Mimo, iż byli parą, to często zachowywali się po prostu jak przyjaciele. Ale nie będą sobie zabierać wolności, a z ich charakterami to pozabijaliby się, gdyby mieli być ze sobą nierozłączni 24 godziny na dobę.
-Do zobaczenia, Psyche. - pożegnał się Shizuo i wyszedł za swoim kochankiem. Zamknąłem za nimi drzwi.
Znowu zostałem sam.
To jest właśnie ta rzecz, do której nie mogę przywyknąć.            Samotność.
Chwyciłem swojego ulubionego pluszaka i skuliłem się na kanapie. Wkrótce zasnąłem, zmęczony cichym szlochem.

Obudziło mnie pukanie do drzwi. Aż przeskoczyłem, gdy usłyszałem je ponownie. Niepewnie podszedłem do drzwi i otworzyłem je.
-Cześć. - zamarłem na dźwięk tego głosu. Wpatrywałem się w wysokiego, niebieskookiego blondyna.
-Tsugaru~! - zawołałem, rzucając mu się na szyję. Wciągnąłem go do mieszkania i przyjrzałem mu się. - Nic Ci nie jest? - zapytałem niepewnie. Uśmiechnął się do mnie ciepło, przytulił i ucałował w czubek głowy.
-Prawie. - szepnął mi do ucha. Odsunąłem się od niego. Patrzył na mnie, wprost w moje przerażone oczy. Rozpiął koszulę. Na jego lewym ramieniu, nieco poniżej serca, znajdowała się duża, głęboka blizna. Ponadto na jego brzuchu widniał ślad po ostrzu. Poczułem, jak po policzkach spływają mi łzy. Tsugaru szybko podbiegł do mnie i przytulił. Uświadomiłem sobie, że niewiele brakowało, a straciłbym go na zawsze.
-Hej, nie płacz, Psy. Już jest dobrze. - wyszeptał mi do ucha.



Tsugaru:
Poczułem, jak Psyche mocniej się we mnie wtula.
-Nie płacz, proszę. - wyszeptałem mu prosto do ucha. Pociągnął nosem i odsunął się trochę ode mnie. Byłem zdziwiony, gdy na jego mokrej od łez twarzy zobaczyłem uśmiech.
-Przepraszam. Po prostu cieszę się, że już tu ze mną jesteś. Że żyjesz. Tęskniłem. - wychlipał i otarł łzy. Pogłaskałem go po głowie. Pochyliłem się i pocałowałem delikatnie jego miękkie wargi. Na twarzy bruneta wykwitł rumieniec. Tak bardzo za nim tęskniłem...
-Siadaj. - zażądał. - Chcesz coś do picia? - zapytał i nie czekając na odpowiedź, wyszedł do kuchni. Po chwili przyniósł na tacy dwa kubki zielonej herbaty i ciasto. Kiedy postawił to na stoliku, objąłem go w pasie i przyciągnąłem do siebie zmuszając tym samym, aby usiadł mi na kolanach. Położył głowę na moim ramieniu i westchnął.
-Dobrze, że już jesteś, Tsu-chan~. - wyśpiewał cicho. Sięgnąłem po jeden z kubków i podałem mu go, jednocześnie głaszcząc jego drobne ciało po plecach.
-Już Cię nie opuszczę, Psyche. Tęskniłem.

Komentarze

Popularne posty