Proszę, żyj - prolog
Jestem okropna, zamieszczając post o
takiej godzinie... no, ale co poradzić. Przeprowadzką zajmę się jutro po
południu, albo rano, jeszcze nie wiem. Neko jest okropna bo wstawia
dzisiaj już drugi smutny rozdział z Roppi'm i Tsuki'm... Gomen ne.
*Chowa się za plecami Roppi'ego*.
No, ale już trudno. Jak nie chcecie to nie
czytajcie, bo się możecie zdołować. Ale jak przeczytacie to pięknie
proszę o komentarz.
Ja ne.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~-Ro-Roppi. Chciałbyś mo-może coś zje-zjeść? - czerwonooki blondyn zajrzał niepewnie do szarego pokoju przez szparę w drzwiach.
-Tsuki. Dlaczego nie wejdziesz normalnie? Przecież to również Twój pokój. - spojrzenie czerwonych oczu spoczęło na zarysie sylwetki. Drzwi lekko zaskrzypiały, gdy blondyn otworzył je szerzej. Wszedł do pokoju i najciszej jak umiał zamknął je za sobą.
-Czemu zachowujesz taką ciszę? - zapytał brunet z lekkim rozbawieniem. Mimo, że w pokoju panował półmrok, doskonale zobaczył rumieniec, który wykwitł na twarzy wyższego chłopaka.
-T-Tak jakoś. - odpowiedział cicho Heiwajima i podszedł do łóżka, na którym leżał jego ukochany. - N-nie jesteś gł-głodny? - ponowił swoje pytanie.
-Nie, dziękuję, Tsuki. - odparł brunet, kręcąc przy tym lekko głową. -Położysz się ze mną? - zapytał. Przez chwilę panowała cisza, ale zaraz potem przerwał ją delikatny szelest pościeli i skrzypienie sprężyn. Chłopcy położyli się przodem do siebie i przez chwilę wpatrywali się w swoje twarze bez słowa. Tak, jakby chcieli zapamiętać każdy detal twarzy partnera i wyryć go sobie na zawsze w pamięci. Po kilku minutach mniejszy chłopak przytulił się do torsu blondyna.
-Ro-Roppi. N-nie ciąłeś się dzisiaj, prawda? - zapytał w końcu.
-Nie. - westchnął w odpowiedzi Orihara. Wiedział, jaki ból sprawiłby Tsuki'emu, gdyby to zrobił, a tego nie chciał. Nigdy więcej nie chciał oglądać bólu malującego się na twarzy jedynej drogiej mu osoby. Nagle drzwi otworzyły się szybko z głośnym zgrzytem i trzaskiem. Do pokoju wlało się światło lampy stojącej przed drzwiami.
-O nie, ile wy macie lat, co? - rozległ się rozwścieczony, kobiecy głos. Drobny chłopak zadrżał na jego dźwięk. Trzydziestoparoletnia brunetka wkroczyła pewnym krokiem do pomieszczenia i stanęła nad tulącą się parą.- Nie zachowujcie się jak pedały. Macie 16 lat, ile jeszcze chcecie spać razem? - każde jej słowo ociekało jadem. Chwyciła blondyna za koszulkę i zmusiła do wygrzebania się z pościeli i stanięcia przed nią. -Ty, mój drogi, idziesz do siebie. Przecież mieszkasz dwa piętra wyżej. Nie możesz tam iść? - wywarczała. Siłą wypchnęła chłopca z mieszkania i wróciła do sypialni swojego syna.
Tej nocy Tsuki długo nie mógł zasnąć. Zastanawiał się, co się dzieje z Roppi'm. Jego matka zachowuje się tak od dłuższego czasu. O dziwo tylko przy dzieciach. Przy swoim rodzeństwie jest aniołem. Nikt niestety nie chciał uwierzyć dwóm szesnastolatkom, że kobieta oszalała. Blondyna najpierw w nocy, przed spaniem, a potem zaraz po wstaniu dręczył niepokój. Bał się tego, jakie ma rany fizyczne, ale Roppi ma też słabą psychikę. Już się samookalecza. Jak to na niego wpłynie? Wychodząc do szkoły blondyn wziął do torby apteczkę. Trzeba będzie opatrzyć Roppi'ego. Jak zawsze, brunet już czekał na swego towarzysza.
-Roppi... - wiedział, jakie blondyn zada pytanie, więc od razu skinął głową.
-Tak, mam trochę ran. Opatrzyłem je prowizorycznie, ale mógłbyś zerknąć na to? - odpowiedział od razu. Gdy Heiwajima skinął głową poszli do jednego z zaułków. Roppi usiadł na jakiejś skrzyni, a obok niego wylądowała apteczka. Brunet od razu podwinął rękaw na lewej ręce, gdzie widniała długa i głęboka rana. Blondyn syknął cicho na jej widok i zabrał się za jej oczyszczanie. Przy swoim partnerze nabrał już praktyki lekarskiej. Tak, partnerze. Kiedyś byli przyjaciółmi, ale potem zakochali się w sobie. Zarówno Tsuki jak i Roppi czuli silną potrzebę przebywania ze sobą tak blisko i tak długo, jak tylko się da. Gdy wracali do domu, często razem leżeli lub się przytulali. Często milczeli. Świetnie rozumieją się bez słów. Czasem czytają, bo oboje to kochają. Żadne z nich nie wyobrażało sobie życia bez siebie nawzajem. Roppi czasem mówił nawet, że żyją w idealnej symbiozie. Potrzebują siebie nawzajem, aby żyć.
-Gotowe. - oznajmił blondyn gdy odkaził i zabandażował ranę. - Gdzie jeszcze jesteś ranny? - zapytał. Brunet podniósł koszulkę do góry i odsłonił blady, poznaczony licznymi siniakami i nacięciami brzuch. Rany szybko zostały odkażone i zaklejone plastrami. Czerwone oczy spojrzały wyczekująco na drobnego chłopaka, oczekując na odpowiedź na jego nieme pytanie. Na szczęście brunet pokręcił głową na znak, że nie ma już więcej ran. Tsuki odetchnął z niemałą ulgą.
Komentarze
Prześlij komentarz