Proszę, żyj! - rozdział 2







Ohayo~!
No tak, no więc ogłoszenie parafialne: "Wspólne mieszkanie" drugi rozdział postaram się zamieścić w weekend~! Ale nic nie obiecuję. ;)
No i mamy kolejny rozdział "Proszę, żyj!" Szczerze to nie wiem, ile będzie rozdziałów, to zależy jak to rozwinę, więc nie powiem Wam, kiedy skończę. Ale kolejny rozdział postaram się dodać... w środę.
No i jeszcze jedno zdanko: Ponieważ znów idziemy do szkoły, a Neko ma trochę roboty, rozdziały będą zamieszczane rzadziej.
Tak, więc gomen~!
Ale już nie przedłużając, proszę tylko o komentarze pod rozdziałem, nie jestem pewna, czy mi wyszedł, bo chyba troszku nudno pod koniec, no ale chciałam przemyślenia Tsuki'ego~. ^.^
Zapraszam~!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Wstałem i tak jak co dzień wyszedłem z mieszkania. Tyle, że tym razem nie szedłem do szkoły. Wszedłem do zaułku i usiadłem w miejscu, gdzie dzień wcześniej siedział Roppi. Jeszcze nikogo nie ma. Cały czas zastanawiam się, jak ciężko jest ranny? Zerknąłem na zegarek. 7:27. Czyli zaraz przyjdą. I faktycznie, po chwili pojawił się Izaya a zaraz po nim Shizuo. Równo o 7:30 przyszli Delic, Psyche, Hibiya i Tsugaru. Zapadła na chwilę grobowa cisza.
-Izaya, wie-wiesz może, j-jak ciężko ranny je-jest Ro-Roppi? - zapytałem cicho. Wszyscy zwrócili wyczekujący wzrok na bruneta. Jednak ten pokręcił głową.
-Nie mam pojęcia. Usłyszałem tylko potworną awanturę, a potem dźwięk upadającego noża i zbitego szkła. Zadzwoniłem po karetkę, ale nie wiem, co z nim. - odparł w końcu. Zaniepokoiłem się jeszcze bardziej. Proszę, Roppi, żyj! To moja jedyna myśl. Ruszyliśmy do szpitala. Całe 10 minut drogi przebyliśmy w całkowitej ciszy. Gdy weszliśmy do środka, od razu podeszliśmy do recepcji.
-Przepraszam, szukamy Orihary Roppi'ego. Chcemy go odwiedzić. - powiedział Delic. Pielęgniarka spojrzała na nas, a potem wstukała coś w komputer.
-Pokój 307 na pierwszym piętrze. Nie siedźcie tam długo. - poprosiła z delikatnym uśmiechem. Delic skinął głową i poszliśmy we wskazanym kierunku. Szybko znaleźliśmy się przed drzwiami wspomnianego pokoju. Obok białych drzwi była tabliczka z numerem 307. Weszliśmy niepewnie do środka. Na jedynym łóżku w sali leżał Roppi, bledszy niż zwykle, podpięty do różnych urządzeń, kroplówki, z maską na twarzy. Spał. Jego klatka delikatnie unosiła się i opadała. Na szczęście żyje. Podszedłem do jego łóżka. Spod kołdry wystawał bandaż. Szedł przez ramię. Czyli miał zabandażowany brzuch. Tak samo jak obie ręce. Na lewej ze skroni, także ma plaster. Cieszę się, że żyjesz. Przemknęło mi przez myśl i lekko się uśmiechnąłem. W tym momencie maszyna zaczęła piszczeć. Shizuo złapał mnie za ramiona i odsunął, a do pokoju wpadli lekarze. Zostaliśmy wyproszeni. Czekaliśmy na korytarzu około 40 minut. Boję się. Tak, bardzo się boję, że stracę Roppi'ego. Gdy lekarz wyszedł, posłał nam zmęczony uśmiech i podszedł do nas.
-Nastąpiło zatrzymanie akcji serca. Na szczęście udało nam się ją przywrócić. Teraz będzie już dochodził do siebie. Myślę, że obudzi się za jakieś dwa dni. Przyjdźcie wtedy, dobrze? - powiedział i odszedł do pokoju lekarskiego, który mijaliśmy gdy szliśmy do Roppi'ego. Odetchnąłem z ulgą, z resztą jak wszyscy. Roppi żyje.
-No... było groźnie, ale przeżył. To dobrze. - westchnął w końcu Tsugaru. Wyszliśmy ze szpitala i skierowaliśmy się do parku. Siedliśmy w najmniej widocznej części, tak, aby służby porządkowe nas nie złapały. W końcu powinniśmy być w szkole... Psyche wyciągnął z tornistra koc i rozłożył go na trawie przy krzakach. Najwyraźniej to przewidział. Na szczęście nie pada, chociaż niebo jest zaciągnięte ciężkimi chmurami. Żadne z nas nie mówiło zbyt dużo, nawet gdy zaczął padać deszcz i musieliśmy uciekać. To pierwsze krople deszczu, a nie krzyk Psyche wyrwały mnie z rozmyślań. Martwię się o Roppi'ego. Padało coraz mocniej, więc szybko skierowaliśmy się do domów. Ustaliliśmy, że po prostu odwołano nam dwie ostatnie lekcje.
W mieszkaniu zrobiłem sobie herbaty i siadłem przy oknie. Obserwowałem świat, który teraz wydawał mi się szary i smutny. Okropne. Czy właśnie to zawsze widzisz, Roppi? Czy to o tym myślisz, gdy mówisz, że nienawidzisz tego świata? Skoro go nienawidzisz, tak samo jak ludzi, dlaczego mówisz, że ze mną jest inaczej? Czym sprawiłem, że w Twoich oczach jestem inny? Usłyszałem dźwięk upadającego metalu. Przypadkiem potrąciłem łyżeczkę do herbaty. Dopilnuję, byś przeżył. Jeszcze nie wiem jak, ale to zrobię. Jestem egoistą, ale... nie chcę Cię stracić.

Komentarze

Popularne posty