Dla Ciebie - 6
BILL
Kiedy się obudziłem, ktoś nade mną stał. Czułem to, mimo wciąż zamkniętych oczu. Po prostu wiedziałem, że ktoś jest w tym pomieszczeniu. To strasznie dziwne uczucie. W pierwszym odruchu miałem nadzieję, że to Tom, ale skarciłem się za to w myślach. Niby jakim cudem mój bliźniak miałby się tu znaleźć? Od wczoraj mam gorączkę, więc na pewno majaczę. Innego wytłumaczenia nie ma. Z resztą czuję, jak moje ciało jest rozpalone i drży z zimna, bo cienki koc, którym jestem okryty nie daje mi wystarczająco dużo ciepła.
Czy to się nie może w końcu skończyć? Błagam, ja już nie chcę... Tom, Tom, słyszysz mnie, prawda? A jak nie, to czujesz, że mi źle, co nie? Karz tym porywaczom się pieprzyć i niech mnie w końcu dobiją. Proszę. Ładnie proszę. Zrobisz to dla mnie, prawda? Pozbędziesz się z głowy problemu, który stawał na drodze do szczęścia twojego związku z Rią. Przepraszam, ja już więcej nie będę, tylko nie chcę czuć już więcej tego przeraźliwego zimna i bólu... zaraz... mi jest chyba bardziej zimno tak wewnętrznie niż na ciele. W sercu... Och... teraz już rozumiem. Chyba właśnie dostałem tej depresji, o której tyle słyszałem a nigdy nie miałem okazji się o niej przekonać. No, to teraz już mam.
Jeny... czy wszyscy, co mają depresję myślą o tym, by umrzeć? Współczuję im. Ten stan, w jakim teraz jestem, mimo gorączki i stanu fizycznego, jest okropny, nie potrafię go nawet dobrze opisać. Jakbym nigdy więcej miał się nie uśmiechnąć i miało nie spotkać mnie nic dobrego. Bo tak w sumie jest, no ale... takie dziwne uczucie. Pustka i zimno i smutno i... i po prostu tak strasznie źle, że chce się to jak najszybciej zakończyć i zapomnieć o tym.
Zacząłem płakać, o czym zorientowałem się dopiero, gdy ten ktoś nade mną przejechał palcem po moim policzku, ścierając brutalnie kryształową kroplę. Otworzyłem oczy, gdy dostałem od niego lekko w policzek. Spojrzałem na jegomościa. Cały na biało. Chyba zacznę mieć uraz do tego koloru. Zamaskowany, więc nie mogę zobaczyć jego wyrazu twarzy, a przez maskę głos stał się zniekształcony.
-Mam cię nakarmić.
Powiedział i wyciągnął przed siebie drugą rękę, w której trzymał niewielki, biały talerzyk. Na naczyniu znajdowała się bułka a z pomiędzy jej części widziałem kawałek nerki. Zrobiło mi się niedobrze i chciałem się odsunąć, ale biały jegomość przytrzymał mnie za włosy. W tym momencie zza jego pleców wyszedł Staruszek z włączoną kamerą.
-W takim razie nagrywamy piąty filmik dla twojego braciszka. Jak myślisz, jak dużo będziemy musieli jeszcze ich nagrać, zanim się nad tobą zlituje i odda nam pieniądze?
Zapytał, śmiejąc się jadowicie. Zachciało mi się wymiotować. Zarówno od widoku nerki jak i od dźwięku jego strasznego śmiechu. Usiadł, kierując kamerę prosto na mnie, a mężczyzna w bieli przyszpilił mnie brutalnie do ściany jedną ręką. Jestem słaby, ale i tak wyrywam się jak mogę, nie zjem tego, nie ma mowy!
Po minucie, może dwóch, do pokoju weszło też dwóch ochroniarzy. Zmusili mnie do klęknięcia i jeden z nich usiadł za mną, krępując mi ręce na plecach i nie pozwalając na jakikolwiek ruch, za to drugi chwycił mnie mocno za włosy i za podbródek i zmusił do otwarcia szczęki. Płakałem. Mnie się chce wymiotować na samą myśl o tym, a mam to jeść?!
Mężczyzna włożył bułkę do moich ust a ochroniarz zmusił mnie do ugryzienia jej i połknięcia. Czułem smak narządu i zacząłem mieć odruchy wymiotne, a jednak nie mogłem zwrócić, bo miałem usta zasłonięte i siłą zamknięte przez tego osiłka. Gdy upłynęło kilka sekund znów rozwarł mi szczękę i tak to trwało, aż skręcając się zjadłem całą przygotowaną bułkę. Było mi niedobrze. Bardzo.
Gdy tylko mnie puścili, zacząłem kaszleć i nie mogłem podnieść się z klęczek. Skierowałem twarz do dołu i kaszlałem, a po chwili zacząłem zwracać mój posiłek. Nie miałem już sił. Gorączka, płacz, wyrywanie się, zmuszenie do zjedzenia tak obrzydliwej rzeczy, myśli o bracie i torsje a na koniec wymioty sprawiły, że całkiem opadłem z sił.
Jednak zapowiadało się, że to jeszcze nie koniec moich tortur, bo gdy tylko ułożyłem się na wznak na materacu, Staruszek stanął nade mną, kierując obiektyw we mnie i kiwając na ubranego na biało mężczyznę ręką. Ten podszedł do mnie ze strzykawką, ale ja nie miałem już siły nawet się wyrywać. Mój oddech nie mógł się uspokoić. Poczułem ukłucie a po chwili po moim ciele rozeszła się fala przeraźliwego bólu. Zacząłem krzyczeć i rzucać się na materacu, próbując jakoś zapobiec okropnemu, nie do opisania stopniu bólu, ale nie dałem rady. Po chwili zacząłem tracić czucie w pewnych częściach ciała i zacząłem słabo słyszeć a mój wzrok też zaczął szwankować. Kilka minut później ciemność porwała mnie w swoje ramiona, a ja w końcu nic nie czułem.
Szkoda, że nie może tak zostać na zawsze.
Kiedy się obudziłem, ktoś nade mną stał. Czułem to, mimo wciąż zamkniętych oczu. Po prostu wiedziałem, że ktoś jest w tym pomieszczeniu. To strasznie dziwne uczucie. W pierwszym odruchu miałem nadzieję, że to Tom, ale skarciłem się za to w myślach. Niby jakim cudem mój bliźniak miałby się tu znaleźć? Od wczoraj mam gorączkę, więc na pewno majaczę. Innego wytłumaczenia nie ma. Z resztą czuję, jak moje ciało jest rozpalone i drży z zimna, bo cienki koc, którym jestem okryty nie daje mi wystarczająco dużo ciepła.
Czy to się nie może w końcu skończyć? Błagam, ja już nie chcę... Tom, Tom, słyszysz mnie, prawda? A jak nie, to czujesz, że mi źle, co nie? Karz tym porywaczom się pieprzyć i niech mnie w końcu dobiją. Proszę. Ładnie proszę. Zrobisz to dla mnie, prawda? Pozbędziesz się z głowy problemu, który stawał na drodze do szczęścia twojego związku z Rią. Przepraszam, ja już więcej nie będę, tylko nie chcę czuć już więcej tego przeraźliwego zimna i bólu... zaraz... mi jest chyba bardziej zimno tak wewnętrznie niż na ciele. W sercu... Och... teraz już rozumiem. Chyba właśnie dostałem tej depresji, o której tyle słyszałem a nigdy nie miałem okazji się o niej przekonać. No, to teraz już mam.
Jeny... czy wszyscy, co mają depresję myślą o tym, by umrzeć? Współczuję im. Ten stan, w jakim teraz jestem, mimo gorączki i stanu fizycznego, jest okropny, nie potrafię go nawet dobrze opisać. Jakbym nigdy więcej miał się nie uśmiechnąć i miało nie spotkać mnie nic dobrego. Bo tak w sumie jest, no ale... takie dziwne uczucie. Pustka i zimno i smutno i... i po prostu tak strasznie źle, że chce się to jak najszybciej zakończyć i zapomnieć o tym.
Zacząłem płakać, o czym zorientowałem się dopiero, gdy ten ktoś nade mną przejechał palcem po moim policzku, ścierając brutalnie kryształową kroplę. Otworzyłem oczy, gdy dostałem od niego lekko w policzek. Spojrzałem na jegomościa. Cały na biało. Chyba zacznę mieć uraz do tego koloru. Zamaskowany, więc nie mogę zobaczyć jego wyrazu twarzy, a przez maskę głos stał się zniekształcony.
-Mam cię nakarmić.
Powiedział i wyciągnął przed siebie drugą rękę, w której trzymał niewielki, biały talerzyk. Na naczyniu znajdowała się bułka a z pomiędzy jej części widziałem kawałek nerki. Zrobiło mi się niedobrze i chciałem się odsunąć, ale biały jegomość przytrzymał mnie za włosy. W tym momencie zza jego pleców wyszedł Staruszek z włączoną kamerą.
-W takim razie nagrywamy piąty filmik dla twojego braciszka. Jak myślisz, jak dużo będziemy musieli jeszcze ich nagrać, zanim się nad tobą zlituje i odda nam pieniądze?
Zapytał, śmiejąc się jadowicie. Zachciało mi się wymiotować. Zarówno od widoku nerki jak i od dźwięku jego strasznego śmiechu. Usiadł, kierując kamerę prosto na mnie, a mężczyzna w bieli przyszpilił mnie brutalnie do ściany jedną ręką. Jestem słaby, ale i tak wyrywam się jak mogę, nie zjem tego, nie ma mowy!
Po minucie, może dwóch, do pokoju weszło też dwóch ochroniarzy. Zmusili mnie do klęknięcia i jeden z nich usiadł za mną, krępując mi ręce na plecach i nie pozwalając na jakikolwiek ruch, za to drugi chwycił mnie mocno za włosy i za podbródek i zmusił do otwarcia szczęki. Płakałem. Mnie się chce wymiotować na samą myśl o tym, a mam to jeść?!
Mężczyzna włożył bułkę do moich ust a ochroniarz zmusił mnie do ugryzienia jej i połknięcia. Czułem smak narządu i zacząłem mieć odruchy wymiotne, a jednak nie mogłem zwrócić, bo miałem usta zasłonięte i siłą zamknięte przez tego osiłka. Gdy upłynęło kilka sekund znów rozwarł mi szczękę i tak to trwało, aż skręcając się zjadłem całą przygotowaną bułkę. Było mi niedobrze. Bardzo.
Gdy tylko mnie puścili, zacząłem kaszleć i nie mogłem podnieść się z klęczek. Skierowałem twarz do dołu i kaszlałem, a po chwili zacząłem zwracać mój posiłek. Nie miałem już sił. Gorączka, płacz, wyrywanie się, zmuszenie do zjedzenia tak obrzydliwej rzeczy, myśli o bracie i torsje a na koniec wymioty sprawiły, że całkiem opadłem z sił.
Jednak zapowiadało się, że to jeszcze nie koniec moich tortur, bo gdy tylko ułożyłem się na wznak na materacu, Staruszek stanął nade mną, kierując obiektyw we mnie i kiwając na ubranego na biało mężczyznę ręką. Ten podszedł do mnie ze strzykawką, ale ja nie miałem już siły nawet się wyrywać. Mój oddech nie mógł się uspokoić. Poczułem ukłucie a po chwili po moim ciele rozeszła się fala przeraźliwego bólu. Zacząłem krzyczeć i rzucać się na materacu, próbując jakoś zapobiec okropnemu, nie do opisania stopniu bólu, ale nie dałem rady. Po chwili zacząłem tracić czucie w pewnych częściach ciała i zacząłem słabo słyszeć a mój wzrok też zaczął szwankować. Kilka minut później ciemność porwała mnie w swoje ramiona, a ja w końcu nic nie czułem.
Szkoda, że nie może tak zostać na zawsze.
TOM
-Jeszcze, pięć minut Billy. Wyłącz
ten cholerny budzik, albo włóż go sobie do tyłka. Może będzie
ciszej... Co!?
Gdy przed oczami stanęło mi dildo
Billa, szybko otworzyłem oczy próbując odgonić ten obraz z głowy.
Tyle, że . . . Nie podziałało.
Poszedłem do łazienki przyłączonej
do pokoju, wziąć szybki prysznic, a przed oczami dalej go miałem.
Fioletowego. Z wypustkami. Mniejszego od mojego Tommy'ego. Tylko...
dlaczego Tommy... Tommy! Dlaczego mi to robisz? Nie, Tommy! Siad!
Sit! Setz dich! Osowari!
Ech, co ja z nim mam. Wziąłem
prysznic godny Oceanu Antarktycznego, jednakże mój, mały... znaczy
duży, dalej się prężył... No ćóż miałem zrobić, no?!
Wyciągnąłem, jak się okazało,
wibrator i położyłem go na łóżku przede mną i... i... wpisałem
do neta... no co? Mogę przecież nie wiedzieć, nie? Wpisałem „
Jak uprawia się sex analny”. Rozglądnąłem się, czy przypadkiem
jakieś straszydło nie podgląda, ale ani na szafie, ani pod łóżkiem
nic nie znalazłem. Sic!
Włączyłem jakąś stronkę i
zacząłem czytać.
„Kontakty
analne mogą być satysfakcjonującą formą kontaktów seksualnych
pod warunkiem odpowiedniego podejścia obydwojga partnerów, w
przeciwnym wypadku łatwo stają się źródłem bólu i
dyskomfortu...”
Myślę,
że wibrator ma odpowiednie podejście...
„...W
osiągnięciu sukcesu ważna jest cierpliwość oraz delikatność w
zachowaniach partnera, a zwłaszcza jego umiejętność pokonania
podświadomego oporu psychicznego partnerki oraz oporu fizycznego
zwieracza odbytu. Mięsień odbytu jest tak zbudowany i unerwiony, że
się zaciska pod wpływem bodźców zewnętrznych np.: nacisku palca,
prącia lub bodźców psychicznych, np.: na samą myśl o kontakcie
analnym. Aby doprowadzić do rozluźnienia się zwieracza należy
pomagać sobie środkiem poślizgowym. Zbyt pospieszne działanie,
gdy zwieracz nie jest jeszcze rozluźniony, wywoływać będzie ból
zamiast spodziewanej przyjemności.
W
początkowym etapie należy odrobiną oliwki delikatnie wymasować
pośladki i wnętrze szpary pośladkowej. Kolejnym krokiem jest
koncentracja uwagi na samym "słoneczku", które całujemy
oraz delikatnie penetrujemy poślinionym, zwilżonym oliwką lub
wydzieliną pochwy palcem. Próby muszą być delikatnie i powolne,
bez zbędnego pośpiechu. Należy wycofać się przy pierwszej oznace
dyskomfortu partnerki, bo jednym ruchem można wszystko popsuć i to
na bardzo długo. Palec musi mieć opiłowany paznokieć i być
zupełnie gładki. Staramy się wprowadzić go wyjątkowo powoli,
wręcz niezauważalnie, wykonując jednocześnie ruchy kołowe
masujące zwieracz zewnętrzny od środka.
Czemu
to ma służyć? Po kilku lub kilkunastu próbach takiej stymulacji
zwieracz zewnętrzny przy dotknięciu z zewnątrz powinien zacząć
się rozluźniać, a nie kurczyć. Cały ten rytuał powinien być
przesycony radością i subtelnością, partnerzy powinni unikać
sztucznego nastroju powagi podsycanego lękiem.
Gdy
osiągniemy ten etap - co robić dalej? Próbujemy włożyć drugi
palec stosując zasady wymienione powyżej. I wreszcie po długim
czasie, gdy obydwoje będziemy wiedzieli, że jesteśmy gotowi zrobić
milowy krok naprzód, dojdzie do samego stosunku. Wkładanie członka
wymaga wielkiej cierpliwości, musi on być nasmarowany, podobnie jak
i odbyt, żelem nawilżającym.
Prącie
należy wsuwać w odbyt bardzo powoli, w miarę możliwości
wykonując drobne, okrężne ruchy. Po całkowitym włożeniu, warto
go nieco potrzymać tam w bezruchu, aby się wszystko dobrze ułożyło,
po czym można rozpocząć stosunek.”*
Skomplikowane, nie powiem. Ale... Nie!
Jak Bill mógł to ja też! O! Szybko się rozebrałem, wziąłem z kosmetyczki wazelinę, czy jakiś krem do ciała i położyłem się
na łóżku, ale... czy nie powinienem mieć jakiś większych
oporów?
. . .
Podobno samo wkładanie nie robi z
faceta geja, więc... To jak to było? Muszę się rozluźnić. Dildo
raczej mnie nie przygotuje. Włączyłem „Rette mich”, (o.o o.o o.o o.o - Neko) a gdy
usłyszałem jego głos od razu się odprężyłem. Nie tak, jakby tu
był, ale...
Wziąłem ten krem na palca i zacząłem
okrążać nim wokół, jak to nazwał ktoś z tej strony,
„słoneczka”. Po chwili włożyłem palec. Dziwnie... Ciepło...
Umm...Dziwnie... Ruszyłem...Przyjemnie...? Jeszcze jeden ruch...
Przyjemnie... Umm... W tył...W przód... Przyjemnie... Drugi
paluszek... Trochę boli... Um... Ruszam... I... I stwierdzam, że
jestem całkiem dobry w pieprzeniu... Rozumiem już dziewczyny
dlaczego tak jęczały, uczucie wręcz boskie. Trzeci... Znowu
boli... Delikatnie ruszyłem i...
-Aaach...!
Jak przyjemnie... Jeszcze raz... Tym
razem udało się powstrzymać, ciekawe co sobie ktoś by mógł
pomyśleć i jego mina... Hihihi... Może jednak nie będę się
powstrzymywać? Dobra, teraz idzie w ruch... Pan Dildo. Fanfary,
światła, czerwony dywan, łóżko i moje oczko. On we mnie, moje
ruchy, jego ruchy, moje jęki, jego wibracje. I ten orgazamiczny
orgazm...
Chyba trzeba będzie się w takie cóś
zaopatrzeć. No bo jak coś dające taką przyjemność, może być
złe? Ja bym Nobla dał temu co to wynalazł. Ech, trzeba się
zbierać, ale... No, może... Nie, nie mogę...Albo,... i tak chodzą
na ósmą, a jest siódma, soo...
****
Neko, tak jak obiecałam xD
****
Po skończonej zabawie z dildem,
wsiadłem w autobus i teraz wchodzą do takiego budynku co są ci
wszyscy ważni ludzie i... No wiecie ci Pieprzeni Biurokraci.
Podeszłam do czegoś, takiego ni to budka z rejestracją, ni to
recepcja. Siedziała w niej dość młoda dziewczyna i gdyby nie była
ubrana jak „stara panna” można uznać by ją za całkiem sexy,
choć muszę przyznać, że te kujonki są... niegrzeczne. Mmm,
ciekawe jak by wyglądała z rozpiętą koszulką, krótszą
spódniczką i biczem w ręce... No co? Wy myślicie, że tylko Billy
ma zabawki? E, może jednak nie, nie wpuści mnie...Raczej do łóżka
na pewno, ale nie do Anioła. Więc ominąłem Panią Starą Pannę z
Biczem i ruszyłem do sali obrad, pamiętając, że lubi tam
przebywać i pracować.
Ludzie, dziwnie się na mnie lampili,
ale pewnie widząc, że moje ubrania nie należą do najtańszych
tylko mnie obserwowali gotowi ruszyć do akcji. Hehe, przypominają
się stare czasy jak z Młodym, czasami (czyt. co dziennie po szkole,
wieczorem i w środku nocy) włóczyliśmy się po nie ciekawych
okolicach, a teraz gdy jesteśmy „trochę” sławni na krok się
ruszyć nie można! Tragedia, a nawet nie chodzi o bezpieczeństwo bo
z tym dalibyśmy sobie radę, ale o to że ktoś nas pozna i pójdzie
obsmarować do brukowca, żeby mieć na kolejną działkę.
Ech, „Life is Brutal” jak ktoś
filozoficznie odkrył. Popchnąłem dobrze mi znane drzwi i weszłem
do pomieszczenia.
-Angela...Eee... no...
Czemu nikt mnie uprzedził, że jest
zebranie, no?! Dobra, Tom ogar!
-Znaczy... Pani kanclerz, możemy
porozmawiać na osobności? Mam pilną sprawę. Życia i śmierci,
można by rzec.
No i czemu się lampicie snoby, nie do
roby jedne?! Moja wina, że tu jesteście?! Hm! Spadać mi stąd!
Cezar mówi poszli won, to idziemy sobie stąd!**
-Przepraszam, ale teraz nie mo...
Szybko przeszedłem wszystkie schodki
i znalazłem się u podium, gdzie siedział cel mojej podróży.
-Porwano Billa. Pomóż.
Tak, Anioł to przyjaciółka mamy z
podwórka, ma u mnie dług i bardzo lubi Billa, więc są duże
szanse, że pomoże.
-Dobra, zaczekaj w moim gabinecie, za
chwilę wyślę tam kogoś ze służb i wyjaśnisz sytuację. Przyjdę
po zebraniu.
-Dzięki.
Mam, nadzieję że nikt nie usłyszał
tej szeptaniny, nie chcę rozgłosu w prasie, nie takim kosztem.
Gdy już miałem wyjść, odwróciłem
się i z bananem (na twarzy zboczeńcy, na twarzy)...
-Przepraszam, na najście. Życzę
miłego naradzania się. Nie zapomnijcie o głodujących dzieciach w
Afryce!
Kontem oka zauważyłem jak Anioł robi
faceplam. Może, rzeczywiście mogłem wspomnieć o wykorzystywanych
dzieciach w Chinach... Ech, skierowałem się do biura Anioła. Miała
całkiem blisko, ale droga była po kręta i te oczyska we mnie
wlepione. Pf, nie mają o czym baby plotkować, to jeszcze może mam
im wywrzeszczeć: „I am Tom Kaulitz. I am your lord and master!”
Ta, klękajcie przede mną narody bo jam jest Bóg Sexu...
Sprawdziłem! Serio!
-Osz kurwa, no!***
Znowu! Nie dość, że boli to jeszcze
zaraz zwymiotuje. Lekko zgięty, ignorując spojrzenia Pieprzonych
Biurokratów wszedłem do łazienki od razu kierując się do
pierwszej kabiny, niestety była zajęta przez jakąś macającą się
parę i ledwo zdążyłem ustawić się do rozmowy, moje skromne
śniadanko wylądowało w kibelku, zresztą bardzo miłym! No!
Gadaliśmy o pogodzie! I o tym jak wielu ludzi przed nim klęczało.
Nawet zbudowali mu świątynie! Powszechnie nazywną Kiblem, albo WC.
Po trochę trwającej konwersacji i smakiem śniadania w ustach
wyszedłem ze spowiedzi na pokutę, mam umyć świątynie w domu. Jak
wrócimy to pewnie Billy i tak mi każe, więc... Ale, najpierw
obedrę ze skóry, wykastruje, podsmażę na wolnym ogniu,
poćwiartuję, a na koniec ugotuję w oleju jego porywaczy. Muszą
mu coś dawać skoro jest mu nie dobrze i nie może wymiotować.
Zawsze tak było, że jak Bill nie mógł dobiec do łazienki to mi
robiło się nie dobrze. I takim sposobem Młody nigdy nie zrobił
tego na podłogę... no raz nie trafił do kibelka i wylądowało
obok. (Magia -Neko) Ech, to było po tym, jak dostaliśmy te nagrody. To były
czasy... Już miałem wychodzić, gdy do królestwa, mojego kumpla
(tak, tu chodzi o muszlęxD) wszedł dobrze mi znany mężczyzna.
-Tata?! Au!
...No i znowu zemdlałem... Nie, no! To
się robi już nudne. Ile można mdleć! Pieprzony porywacz mojego
Billa!
Foch!
**W filmie „Asterix i Obelix: Misja
Kleopatra” na końcu, albo nawet po napisach jest scena, gdzie
legion/y rzymskie idą i śpiewają „Cezar mówi poszli won [tu
legiony chórkiem powtarzają], to idziemy sobie stąd [znowu
chórek]”.Film fajny i polecam:)
***Wy też tak macie, że zamiast „au”
mówicie „osz ku**a”?
Komentarze
Prześlij komentarz