Dla Ciebie - 16

BILL

Tom zwariował. Co ja mam robić, co robić, co robić... siedzę w tym szpitalu już ze dwie godziny a oni wciąż go badają i szyją a ja płaczę i płaczę i każą mi się uspokoić ale ja nie potrafię i ta pielęgniarka chce mi dać coś na uspokojenie a ja nie i wtedy zaczynam znów ryczeć jeszcze bardziej i bardziej... cholera. Wyciągnąłem w końcu telefon i drżącą dłonią, po kilkunastu minutach wahania i decydowaniu, że jednak nie, zadzwoniłem do Gustava. Odebrał po dwóch sygnałach.

-No co tam, Bill, potrzebna pomoc w pakowaniu?

Zapytał, a ja po prostu znów się rozpłakałem.

-Bill, co jest?

Wyraźnie zaniepokoił go mój płacz. Uspokoiłem się trochę.

-Je..jesteśmy w szpitalu... Tom... głowa...

Chciałem. Na prawdę chciałem i starałem się mówić pełnymi zdaniami, ale one więzły mi w gardle.

-Spokojnie, Bill, będzie dobrze, Tom jest twardy...

Próbował mnie uspokoić, ale coś mu nie szło.

-Co się stało?

Usłyszałem inny znajomy głos i skuliłem się jeszcze bardziej na moim krzesełku.

-Tom miał wypadek.

Goerg. To z nim jest Gus... Dlatego tam jest Geo.

-Bill, jesteś na głośnomówiącym. Co się stało?

Przez kilka długich sekund nic nie potrafiłem powiedzieć, aż w końcu jakoś mi się udało wymamrotać.

-Wy...wywalił się... rozciął głowę... krew... miał omamy.

Mówiłem bardzo cicho, ale chyba mnie zrozumieli.

-Stary, będzie dobrze. Nie takie rzeczy go spotykały i nic mu nie jest. Nie możemy przyjechać, bo zabraliśmy nasze dziewczyny do Paryża, ale... jesteśmy z wami.

Mówił Geo, a ja rozłączyłem się, bo właśnie z sali Tom'a wyszedł lekarz i podszedł do mnie.

-Pański brat...

Zawahał się przy tym słowie, ale zaraz kontynuował.

-Rozciął sobie głowę, co już zszyliśmy i ma lekki wstrząs mózgu, ale to mu niedługo minie. Ma zaskakująco wysoki poziom endorfin i testosteronu, co tłumaczy jego... ciągłe śmiechy.

Wyjaśnił, a ja poczułem, jak coś spada mi z serca. Uczucie ulgi jest wspaniałe. Skuliłem się trochę, drapiąc po ramieniu.

-Dziękuję.

-Proszę go zabrać, uspokoić i dbać. Nie może uprawiać żadnej większej aktywności fizycznej przez minimum tydzień.

Wyjaśnił i odszedł, a po chwili z sali wyszedł Tom. Spojrzał na mnie roześmiany, ale gdy zauważył mój wyraz twarzy, jego mina zrzedła i podbiegł do mnie szybko.

-Wszystko dobrze?

Zapytał zdenerwowany i zaczął oglądać mnie ze wszystkich stron. Przytuliłem się do niego. Szczęściem mieli w rzeczach znalezionych jakieś ciuchy i nie musiał wracać w bokserkach do domu. Objął mnie mocno.

-Nie. Bałem się.

Szepnąłem.

-Przepraszam.

Jęknął.

-Już więcej tego nie zrobię! Przysięgam!

Skinąłem głową.

-Wiem, bo załatwiłeś sobie tydzień bez seksu.

Westchnąłem, w końcu to też aktywność fizyczna a ja na górze nie będę... no a nie będzie kazał mi się na niego nabijać, nie? Czy tak?

 -Co!?! Żartujesz, nie? Powiedz, że żartujesz! 

Zapytał z autentycznym przerażeniem na twarzy. Pokręciłem głową.

-Lekarz powiedział, że przez tydzień masz zakaz większych aktywności fizycznych.

Odpowiedziałem, kuląc się, bo jakiś ratownik przechodził obok nas i się na nas patrzył. 

-Nawet na jeźdźca? 

Zapytał z nadzieją, a ja zaczerwieniłem się i zamarłem.

-Uhm...

Mruknąłem.

-Czyli...czyli co będzie? Ja chyba nie wytrzymam. 

Przyznał. lekko przerażony, szeptem.

-A dilda? 

Zapytał po chwili równie cicho, a ja w tej chwili nie wytrzymałem.

-Cicho! Na razie masz obiecany sriptiz, ale jak coś takiego mówisz, to najwyraźniej nic ci nie jest.

Odwróciłem się i skierowałem do wyjścia. Po chwili dobiegł do mnie.

-Czyli mogę zrobić ci ten striptiz?

Zapytał, szeptając mi do ucha. Aż przystanąłem i spojrzałem na niego zdziwiony.

-To nie ja miałem go zrobić?

Spytałem.

-A nie możemy zrobić razem?

Zapytał od razu, a ja się zarumieniłem.

-Może najpierw wrócimy do domu?

Zaproponowałem.

-Chyba masz racje...

Na parking dotarliśmy w akompaniamencie jego śpiewu "Hej sokoły". Odetchnąłem i pociągnąłem go w stronę jednej z taksówek, po czym podałem adres. Przynajmniej mam pewność, że nie zrobimy tego w samochodzie...

Szybko dojechaliśmy do domu. Za szybko. Nigdy nie wiem, czego się spodziewać po bracie. Idziemy spać, kochać się, oglądać film, jeść?

-Pójdziemy popływać w basenie?

Spytał a ja skinąłem głową.

-Idę się przebrać.

Skierowałem się na schody. Wszedłem do pokoju a mój bliźniak za mną i zaczął nas obu rozbierać, a raczej rozbieraliśmy się nawzajem. 

-Poczekaj chwilę.

Wyszedł z pokoju i po chwili wrócił, wciąż goły, z pasem cnoty w dłoniach.

-Idziemy?

Patrzyłem to na niego, to na pas.

-Nago? A to po co?

Spytałem zaskoczony.

-No idziemy się pływać + moje marzenie o seksie w basenie = prawdopodobny sex, a, że mam zakaz na sex... Kluczyk wrzuciłem do twojej garderoby, soo..

Ja. Mam. Mega. Bałagan. W. Garderobie. I teraz nie wiem, co robić. Z jednej strony ta wizja, co Tom mi podsunął jest taka kusząca, a z drugiej się stresuję... co ja mam zrobić? Chyba się rumienię, ale jak mam wizje bliźniaka z naszego seksu i dodam kropelki wody, to mi się to podoba... Cholera.

-A...acha. To chyba wiecznie będziesz w tym chodził...

-Nie.

Pokręcił głową, a ja uniosłem lekko brew.

-Pamiętam mniej więcej, gdzie go rzuciłem.

Westchnąłem.

-Nasz ostatni dzień w domu i będziemy pływać i szukać klucza...


-... i pakować się. Po za tym ja go szukać nie będę. Będzie mnie kusił. 

Poprawił mnie i wszedł do basenu.

-Po za tym ta kulka jest całkiem przyjemna.

Wszedłem za nim.

-Czyli rozumiem, że nigdy więcej nie zamierzasz uprawiać seksu? 

Zapytałem. 

 -... Pomogę ci ale ty go przetrzymujesz... 

Zaczął pływać z lekko obrażoną miną. Ja jednak po prostu oparłem się o brzeg.

-Kurczę ten hak to dobry pomysł...

Uniosłem w górę jedną brew.

-Jaki hak?

Mój brat dziwnie mocno się zaczerwienił i spojrzał na mnie.

-Bo... to no... Można doczepić... ten no... hak.

-I co on robi?

Dopytałem zdezorientowany. Odetchnął głęboko, nim odpowiedział.

-Do pasa można doczepiać hak który jest zakończony kulką, którą się wkłada do tyłka.

Powiedział szybko i zanurkował, chyba po to, żeby pozbyć się czerwieni ze swojej twarzy. Trochę mnie zamurowało ale w końcu westchnąłem i czekałem, aż mój bliźniak wynurzy się spod tafli wody.

-Uhm.

Mruknąłem i zacząłem pływać wzdłuż basenu.


TOM

Billy, się chyba na mnie fochnął... Ej! Ja nie chcę żeby się na mnie fochał!
Podpłynąłem cicho do niego i wynurzyłem się zaraz przed jego twarzą i pocałowałem go namiętnie w usta.

-Billy... Nie gniewaj się. Chciałem dobrze... Jak bym cię zgwałcił w basenie pewnie miałbyś traumę!

Spojrzał na mnie zaskoczonymi patrzałami.

-Nie focham się. Po prostu dam ci to, czego chcesz.

-Ale ja nie wiem sam czego chce! Jestem zagubiony.


To prawda.Przytuliłem go. Wiem na sto procent:
-że jestem gejem,
-że kocham Billa,
-że lubię zabawki
Ale, jednak się w tym wszystkim gubię. To jest dla mnie chyba trochę za szybko.

-Billy, ja chyba nie mogę się z tego otrząsnąć. Trzy tygodnie temu byłem hetero z dziewczyną którą myślałem, że kocham, a teraz jestem homo, myśl o hetero seksie mnie obrzydza i całym sobą cię kocham. To jest dla mnie szok. Przepraszam, Billy.

Skrzywił się lekko ale zaraz wrócił ze swoją pokerową twarzą


-Więc załóż się ze mną.

KOCHAM ZAKŁADY!

-O co? Jak? Gdzie? Kiedy?
 

Uśmiechnął się lekko.

-Przez tydzień nie zbliżymy się do siebie bardziej, niż za czasów tras. Zero pocałunków, pieszczenia, seksu... jak bracia. Jak kiedyś. Jeśli to, co powiedziałeś dzisiaj się nie zmieni... to nie zmieni się nic między nami. Będę cały twój. Wchodzisz w to?

 -Czyli tak: 1.Zero seksu, buziaków i mizianka przez tydzień. 2.Możemy razem spać, przytulać się. 3.Jeżeli dalej będę sobą to co jest podpunkcie pierwszym będzie dostępne... Coś pominąłem?


-Nie. Doskonale to ująłeś. I... Tom... to nie jest, że ja cię nie kocham czy coś, tylko... zaskakuje mnie twoje podejście do tego wszystkiego. Boję się, że za jakiś czas ci się odwidzi i stwierdzisz, że to była chwilowa fascynacja. A jeśli tak, to wolę to zakończyć teraz... no i nie chcę, żebyś mnie zdradzał potem na prawo i lewo z pannami bo jednak nie jesteś gejem ale nie chcesz mnie ranić...

Bawił się palcami i nie patrzył mi w oczy.

-Rozumiem, masz prawo myśleć, że mogę ci zdradzać.

Nie powiem. Zabolało mnie to, ale Bill ma rację, a po za tym sam wyrobiłem sobie opinie skaczącego z kwiatka na kwiatek, ale... kocham go i zrobię dla niego wszystko.

-Billy, zgadzam się na wszystko. Jeżeli chcesz możesz mnie trzymać bez seksu nawet z rok! Jeżeli nie będziesz mieć dzięki temu żadnych wątpliwości to nawet dwa lata! Tylko mam trzy pytania.
 
-Przepraszam...

Trochę się zmieszał.

-Jakie?

-Nie masz za co przepraszać. To hmm... Mogę używać dild czy dildów? Jak to się nazywa w liczbie mnogiej...

 Pokręcił głową.


-Ranię cie i ja to czuje.

Położył sobie dłoń na serduszku.

-Jeśli chcesz to możesz

-Ale, ja raniłem cię bardziej i jak to mówi stare przysłowie: "oko za ząb, ząb za ucho, a nuttela za gofry".

Położyłem dłoń na jego rączce i splotłem nasze palce.

Zgłupiał.

-Nuttella za... Nie ważne, ale przecież mnie nie raniłeś.

Spojrzał na wasze splecione palce.

-Jakie jest drugie pytanie?

-Raniłem, raniłem i nie zaprzeczaj. Um, drugie to takie czy mogę zadać jeszcze trzy?

Zaśmiał się.

-Możesz zadać do woli. I jak mam nie zaprzeczać? Nie czuję się zraniony.

Odpowiedział ale chyba sobie coś przypomniał, bo zaczął bawić się kolczykiem w języku.

-Taak... Na pewno... Ech, to trzecie i czwarte. Czy za tydzień mnie rozdziewiczysz? I Czy przez ten tydzień jako dziewica muszę ubierać się na biało?

Nie chcę ubierać białych sukienek! Ani habitów i chodzić na szczudłach jak w takim jakimś polskim filmie o lesbijkach, którego nazwy nie pamiętam!

Na chwilę go zamurowało. Spojrzał na ciebie dziwnie.

-Eee... na trzecie pytanie nie znam odpowiedzi, jeśli mam być z tobą szczery to się boję, z kolei jeśli chodzi o czwarte... Nie? Skąd w ogóle ten pomysł? I tak, na pewno!

Uparł się żeby nie przyznać, że kiedykolwiek go zraniłem.
 -Czyli będę dziewicą do końca życia...

Bosze ja nie chcę!! Ech... Najwyżej kupię sobie sex-maszynę i z nią stracę cnotę i zrzucę swój wianek... a chciałem go dać Billowi...

-No bo dziewicę ubierają się na biało, nie? I zraniłem cię! O! Pamiętasz jak się pobiliśmy? Rozwaliłem ci nos!

Inaczej go nie przekonam, a jeżeli mi nie uwierzy to zabiorę go do konowałów żeby mu pokazali jego kartotekę.

-Sam się o to prosiłem. Sprowokowałem cie do tej walki. Czy ja się do tej pory ubierałem na biało?

Spytał retorycznie. Zamknął oczka i westchnął.

-Zrobię to, tylko daj mi czas.

Poprosił i wyszedł z basenu, rzucając się na leżak.

-Nie ubierałeś się na biało, ale to zupełnie inna sytuacja! I to, że mnie prowokowałeś nie ma nic do rzeczy. Najważniejszy jest fakt, że cię zraniłem.

Wyszedłem z basenu i kucnąłem mu przed twarzą

- I ostatnie pytanie. Dostanę ostatniego buziaka przed tym tygodniem?

Zrobiłem kocie oczka, więc musi podziałać, nie?

-Dobrze wiesz, że z tym wyrazem twarzy ugrasz u mnie wszystko...

Westchnął teatralnie i pocałował cię długo.

-Co nie zmienia faktu że nigdy nie zraniłeś mnie celowo.

Udaje że nie pamięta takich sytuacji.  Mój kochany Billy!

Klapnąłem na podłogę. Wygrać czy przegrać?

-Bill pamiętasz jak mama upiekła kiedyś sernik, a ja ci powiedziałem, że się zepsuł?

-Tak. No i?

Siedzi po turecku.

-Skłamałem. Billy... Przepraszam... Ja go zjadłem... Cały...

Spuściłem głowę i czekałem na wyrok. Teraz mnie znienawidzi!

Zaczął się śmiać.

-Wiem o tym, głupku. Widziałem cię potem w kuchni jak go jadłeś. Jeśli to miał być przykład, że kiedyś mnie zraniłeś, to nie przekonałeś mnie.

-Ale jak ci to powiedziałem to się rozpłakałeś!

No przecież dobrze pamiętam!

-No... tak. Bo było mi przykro, że się zepsuł. Ale w sumie to i tak nie miałem do ciebie pretensji a potem zabrałem ci czekoladę, więc no. Poza tym od kiedy ja jem dużo?

Zapytał ciekawie.

-Jakieś inne przykłady? Coś co mnie przekonać?

-Odbiłem ci dziewczynę w podstawówce!

To musi go przekonać!

-Tak... no i?

Nie ruszyło go to.

-Tom, dobrze wiesz, że cała szkoła to dla mnie zamknięty rozdział.

Dodał.

-Jak wiozła nas karetka powiedziałem, że jesteś gejem.

Wywrócił oczami.

-Byłeś jak naćpany. Poza tym siebie też wkopałeś.

Dalej nie przekonany.

-To.. mmm... a...to... W tedy gdy cię uderzyłem w Billy'ego? Nie prowokowałeś mnie.

-Nawet o tym nie pamiętam.

-A, jak zemdlałeś przed porwaniem?

Zagryzł wargę.

-Byłem zazdrosny o Rię. Masz prawo do własnych wyjść. Była dla ciebie wszystkim.

Zamilkł.

-Ale, zawsze jeździliśmy razem i tuż przed wyjazdem powiedziałem ci że cię nie biorę. Mogłem przynajmniej powiedzieć ci o tym wcześniej! Plus nie przypilnowałem cię z jedzeniem!

-Jezu, Tom, przestań się obwiniać o coś, co nie ma znaczenia! Ona była dla ciebie wszystkim i to zrozumiałe, że tak robiłeś. Ile razy dla mnie z czegoś zrezygnowałeś, nawet wystawiłeś kumpli? A o jedzenie powinienem się troszczyć sam a nie zwalać to na ciebie.

Zdenerwował się trochę bo na prawdę nie lubi czasu kiedy byłem z Rią.
  
-Ale, ja jestem beznadziejny! Rozumiesz?! Jestem kompletnym idiotom i dupkiem, a bratem jestem takim, że mnie można pożałować! To ja powinienem zostać porwany, a nie ty! Nie zasłużyłeś sobie na to w przeciwieństwie do mnie!

Ja nie mogę! Wychodzę stąd. Bill miał się nigdy nie dowiedzieć o moich wyrzutach sumienia. Przez nie jestem słaby i Billy nie będzie miał we mnie oparcia bo będzie się bał, że będę mieć je jeszcze większe! Kurwa skąd ja biorę tą logikę!

-Tom!

Krzyknął za tobą.

-Gdyby był wybór, czy pójdę tam drugi raz czy wezmą ciebie, to poszedłbym ja! Nie pozwoliłbym ci tam iść, choćbyś był moim największym wrogiem, a tak się składa, że nim nie jesteś!

Wrzasnął za tobą i pobiegł do swojego pokoju, trzaskając drzwiami.

Poszedłem do pokoju i trzasnąłem drzwiami. Znalazłem wolny kawałek ściany i zacząłem o nią walić głową.
 
-Kurwa, kurwa, kurwa, kurwa!

I oto mamy potwierdzenie, że jestem beznadziejny! Kurde no! Zabiję się!

Billy wparował do mojego pokoju i położył na komodzie kluczyk.

-Daję ci wolną rękę. Rób, co chcesz, ale nigdy więcej nie mów, że powinieneś zostać porwany, bo to w tobie się zakochałem i nie dałbym cie skrzywdzić.

Powiedział i wyszedł.

 


Komentarze

Popularne posty