Trust me - rozdział 4
Obudziłem się, czując, że jestem w łóżku a obok mnie znajduje się coś, co daje mi ciepło i w dodatku tak ładnie pachnie... Otworzyłem powoli oczy i natrafiłem na twoją spokojną, pogrążoną we śnie twarz. Oddychałeś przez lekko rozchylone usta a w twojej dolnej wardze błyszczał kolczyk. Ciekawy jego chłodu chciałem zbliżyć usta do twoich, ale nie zrobiłem tego. Sparaliżował mnie strach tego, o czym w ogóle pomyślałem. Westchnąłem cicho i wtuliłem się z powrotem w twoją pierś, chłonąc twoje ciepło, bo tego właśnie potrzebowałem - ukojenia i bezpieczeństwa. Bałem się, co będzie, małe ostrza uzależniły mnie od siebie, a ja zostałem ich całkowicie i na zawsze pozbawiony. Poczułem, jak obejmujesz mnie i przyciągasz do siebie mocno, jednak nie na tyle, żeby zaczęły mnie boleć poobijane żebra. Zamruczałeś cicho i przeciągnąłeś dłonią od mojego krzyża aż po sam kark, a w przeciwnym kierunku pobiegła fala dreszczy, które wywoływałeś swoim dotykiem. Miałem tylko nadzieję, że nie zauważyłeś mojej dziwnej reakcji. Poczułem, jak druga z twoich dłoni zanurza się w moich włosach i zaczynasz przeczesywać je palcami. Zdusiłem w sobie ciche mruczenie, które chciało wyrwać się z mojego gardła. Zamiast tego po prostu pozwoliłem sobie na lekkie odgięcie głowy w tył, by spojrzeć w twoje piękne, czekoladowe oczy, w których barwie można utonąć. Przez chwilę milczeliśmy, patrząc sobie w oczy a potem westchnąłeś cicho, zdawało mi się, że z rezygnacją i odsunąłeś kawałek. Nie chciałem, żebyś wstawał, ale ty po prostu położyłeś się na plecy i przyciągnąłeś mnie do siebie.
-Powinniśmy wstać. - stwierdziłem, patrząc na zegarek i pierwszy przerywając ciszę po kolejnych długich minutach dogorywania. Westchnąłeś cicho. Jest siedem po trzynastej.
-Wiem... - zamruczałeś niezadowolony i zacząłeś się przeciągać. Ja w tym czasie wstałem i wziąwszy w dłoń jakiś t-shirt i bokserki skierowałem się do łazienki. Długo jednak nie pobyłem sam, bo ledwie zdjąłem moje ostatnie okrycie i wszedłeś do łazienki, lustrując moje ciało głodnym wzrokiem. Zadrżałem i odwróciłem się do ciebie, a ty już stałeś blisko mnie, przytulając moje obnażone ciało do swojego, rozgrzanego i schowanego pod ubraniami. Patrzyłeś mi w oczy w taki sposób, że gorąco uderzało mnie raz po raz i czułem coś elektryzującego. -Przepraszam, Bill, ja już nie mogę... - szepnąłeś, powoli się nade mną nachylając. Nie zdążyłem się spytać, o co chodzi, bo moje wargi zostały porwane do dzikiego tańca z twoimi, co z tego, że gubiłem rytm, skoro tak wspaniały nauczyciel jak ty odbierał mi zdolność logicznego myślenia i zaczerpnięcia powietrza. Nogi się lekko pode mną ugięły a przez całe ciało oprócz dreszczy przeszła fala gorąca. I to od samego pocałunku! Nie czułem obrzydzenia ani niczego, co powinienem w tej chwili czuć. Próbowałem cię dogonić i oddać pocałunek, co mi niezbyt wychodziło, ale się starałem. Oplotłeś mnie ramionami w pasie i oderwałeś się od moich ust dopiero, gdy nie mogłem złapać powietrza w płuca. Zacząłem wtedy oddychać, jakby ktoś właśnie uratował mi życie. Przyglądałeś mi się niepewnie i badawczo, ale chyba mój brak sprzeciwu w czymś cię upewniał. Po chwili wciągnąłeś mnie do kabiny prysznicowej i szybko zrzucając z siebie ubranie, puściłeś ciepłą wodę, która miała nas obojga rozgrzać a w szczególności mnie. Zaraz też zawładnąłeś moimi ustami i językiem, porywając je do zabawy a dłońmi zacząłeś badać moje ciało, szyję, obojczyki, ramiona, sutki, żebra, talię, brzuch, biodra... i zawędrowałeś tam. Dokładnie tam, gdzie twoje dłonie zawędrowały po raz pierwszy rok temu. Mój penis był delikatnie pobudzony, ale nic więcej. Momentalnie go ścisnąłeś i zaczął rosnąć w twojej dłoni a ja jęknąłem. Uważnie obserwowałeś moje reakcje, jakbyś chciał zapamiętać każdy szczegół. Pobudzałeś mnie wciąż, aż moje przyrodzenie stało niemal że na baczność a z mojego gardła co rusz wydobywały się jęki lub westchnięcia. Położyłem dłoń na twoim ramieniu.
-Łóżko... - poprosiłem cicho. Coś dzikiego zabłyszczało w twoich oczach. Wyprowadziłeś mnie z kabiny i dokładnie choć szybko wytarłeś nas obu, po czym wziąłeś mnie na ręce i wpiłeś w moje wargi. Ułożyłeś mnie delikatnie na pościeli i zacząłeś dokładnie całować moje ciało, szczególną uwagę poświęcając każdej mojej bliźnie lub ranie z osobna. W końcu powróciłeś na wysokość mojej twarzy i z delikatnym uśmiechem na ustach chwyciłeś mnie za penisa i zacząłeś masturbować. Jęknąłem i wypchnąłem biodra w przód, rozkładając szerzej nogi. Wiedziałem, że mnie obserwujesz, ale pewne odruchy były ode mnie niezależne. Oblizałem spierzchnięte wargi i przeszedł mnie dreszcz, gdy ścisnąłeś w dłoni oba nasze członki, co było wyzwaniem, bo oba są dość spore. Zacząłeś nas obu masturbować razem a ja mogłem tylko jęczeć i prosić o więcej. Czułem twoje usta, składające pocałunki na mojej szyi i linii szczęki. -Tom.. - jęknąłem w końcu. Spojrzałeś na mnie i zaraz chyba zrozumiałeś, o co mi chodzi, jednak tylko odgarnąłeś mi wolną ręką włosy z czoła i uśmiechnąłeś się, składając pocałunek na moim czole.
-Nie dzisiaj. - odparłeś cicho wprost do mojego ucha, które zaraz potem przygryzłeś a mnie ponownie przeszedł dreszcz. Zacisnąłem dłonie na pościeli czując, że zbliżam się do końca. Wiedziałem, że to zauważyłeś, ty też byłeś już na ostatniej prostej. Przyspieszyłeś ruchy i nim się zorientowałem dochodziłem, długo, z twoim imieniem na ustach. Obaj doszliśmy razem, brudząc mój brzuch i klatkę piersiową. Oddychaliśmy ciężko a u mnie były jeszcze zawroty głowy, pewnie od pobicia, i mogłem jedynie leżeć z zamkniętymi oczami. Ty znalazłeś w sobie na tyle siły, by nas powycierać. Dopiero wtedy opadłeś tuż obok mnie i przyciągnąłeś do siebie, wtulając mocno w swoją klatkę piersiową. Odetchnąłem, wdychając twój zapach. Zawstydziłem się trochę nie tylko samym wydarzeniem ale i faktem, że chciałem żebyś we mnie wszedł. Jako, że zawsze pragnąłem mężczyzny byłem świadomy jak wygląda taki seks. Tylko czemu pomiędzy nami do tego doszło? Spojrzałem ci niepewnie w twarz. Uśmiechałeś się a na twojej twarzy był spokój, spełnienie i troska.
-Chcesz wiedzieć, co mną kierowało. - bardziej stwierdziłeś niż spytałeś a widząc, że kiwam delikatnie głową westchnąłeś cicho i spojrzałeś mi w oczy. -Czekałem na ciebie, Billy. Całe trzy lata... tyle czasu wiem, że moja miłość jest nie tylko braterska. - wyjaśnił a ja aż wciągnąłem głośniej powietrze. W życiu nie pomyślałbym, że mój własny bliźniak będzie mnie pożądał. -Tak, ale nie chciałem nic robić, bo nie byłem pewien twoich uczuć. Wtedy, rok temu... to była chwila zapomnienia. Doszedłeś wtedy z moim imieniem na ustach a ja zdałem sobie sprawę, że też mnie pragniesz, tylko o tym nie wiesz. Postanowiłem dać ci czas ale dziś... Nie wytrzymałem. - szeptałeś, ciągle patrząc mi w oczy. Wszystko by się zgadzało. Chyba... potem często o tobie myślałem w mniej braterski sposób, ale sądziłem, że to złe i odsuwałem to od siebie, ale jak tak myślę, to zawsze podświadomie cię pragnąłem... -Dam ci czas. - powiedziałeś i gdy poczułem, że chcesz wstawać, przytrzymałem cię i wpiłem się w twoje usta. Widziałem zaskoczenie na twojej twarzy ale oddałeś pocałunek, mrucząc cichutko. Położyłeś dłoń na moim policzku. -Nawet nie wiesz, jak długo marzyłem o tej chwili. - szepnąłeś gdy nasze wargi przez chwilę przestały się dotykać. Dłoń położyłem w miejscu na twojej piersi, gdzie powinieneś mieć serce. Czułem nie tylko ciepło twojej skóry ale także jego bicie. Patrzyłem ci głęboko w oczy a ty w moje, bez cienia strachu czy skrępowania. W końcu co może być zawstydzającego w miłości i oddaniu dwóch bliskich sobie ludzi, ich dusz, ciał i serc? Bo czułem, po prostu czułem, że to będzie silniejsze niż wszystko inne i że obaj będziemy spalać się w płomieniach naszej miłości, ale też staniemy ramię w ramię, gdy trzeba będzie o nią walczyć. Uśmiechnąłem się lekko i ucałowałem twoją szczękę a później usta.
-Przepraszam, że kazałem ci czekać. - szepnąłem, na co zaśmiałeś się.
-Znów mnie przepraszasz, Bill. Nie masz za co. - wyszczerzyłeś do mnie wszystkie swoje ząbki i pocałowałeś mocno, natarczywie. Miałem nadzieję, że ta chwila będzie trwać wiecznie, chociaż była jeszcze niepewna i ulotna i koniec końców, trwała tylko chwilę.
No jeden juz będzie �� czytam twoje opowiadania i bardzo mi się podobają, dlatego też nie lubię czekać na nowy rozdział.
OdpowiedzUsuńPomysł z ebookami również jestpodobają.
Co do Trust me to Tom wydaje sie starszy niż Bill, tak jakby między nimi bylo co najmniej 5 lat różnicy, chociaż często w takich relacjach przedstawiasz tę parę, że Tom opiekuje się młodszym Billem.Jest to poprostu słodkie ��
Pozdrawiam i życzę weny.
Fankayaoi
Fanko,
Usuńcieszę się, że mogę liczyć na Twoje komentarze ;)
Przykro mi, że musisz czekać, ale nie ma żadnych reakcji na moje posty, a to nie jest dla mnie motywacja do pisania... chyba rozumiesz?
Więc na pewno dostaniecie e-booki :)
Jakoś lubię tak pisać, ale cieszę się, że się podoba <3
Pozdrawiam~
Witaaam!
OdpowiedzUsuńNo i drugi komentarz.. O:)
Raz sie pojawiam pod postem, raz nie... ale czytam każdy! Możesz być co do tego pewna. Jedynie nie zawsze mam czas jeszcze go skomentować. :(
Trust me mi się bardzo podoba, czuje, że jakoś tak... ciekawie się ta akcja potoczy.
Jedynie martwi mnie fakt, że Bill będzie czuł 'głód' za cięciem... a to trochę może być kłopotem. :(
Pozdrawiam. <3
Milo :3
UsuńPo to dałam te znaczniki na końcu rozdział, ale i tak nikt z tego nie korzysta...
Zobaczymy :P
Pozdrawiam <3
No i brawo chłopaki. Już nie mogę się doczekać co będzie dalej. I mam nadzieję że Bill nie ulegnie pokusie i nie zrobi sobie znowu coś. Życzę weny i całuję!
OdpowiedzUsuńari~
Usuń<3