Zmiana - rozdział 3
Tym razem inne opowiadanie :) Następny kontynuacja "Trust me" ;)
Jednak tym razem potrze 4 komentarzy, by pojawił się rozdział! Powodzenia :D
____________________________________________________________________________________
Następnego dnia, gdy się obudziłem, w całym mieszkaniu panowała idealna cisza. Uniosłem powoli powieki i siadając powoli, rozejrzałem się po pokoju. Na stoliku nocnym była karteczka i butelka wody. Sięgnąłem po napój i nawilżyłem wyschnięte gardło. Czułem się lepiej niż wczoraj, ale wciąż bolała mnie głowa i brzuch. Westchnąłem cicho i sięgnąłem po papier, który był pokryty szybkim, ale ładnym pismem.
Wyszedłem do pracy. Będę koło 13. Zjedz coś. Naleśniki masz w lodówce do odgrzania a leki na gorączkę stoją obok ekspresu na kawę. Nie wychodź z domu ale korzystaj ze wszystkiego.
Tom
Spojrzałem na zegarek. 11:07. Czyli mam prawie dwie godziny... wstałem i otworzyłem pierwszą lepszą szufladę w komodzie, ale zrezygnowałem z pomysłu ukradnięcia mu jakiś rzeczy. Na szczęście zawsze w torbie noszę zapasowe ubrania. No co? Jak byłem młodszy, często zdarzały się pobicia, nie mogłem wracać potargany. Szkolną torbę znalazłem w korytarzu. Wygrzebałem z niej czarne rurki z dodatkiem laikry, dzięki czemu są rozciągliwe i wygodne na siedzenie w domu. Znalazłem jeszcze bokserki i popielaty T-shisrt. W torbie leżały też wszystkie moje wisiorki, które najwyraźniej ściągnął mi wczoraj gospodarz domu. Poszukałem łazienki i, o ironio, znalazłem ją za pierwszymi drzwiami do których podszedłem. Szybko się załatwiłem i umyłem i wróciłem do korytarza, by z torby wziąć zestaw do makijażu i szczoteczkę do zębów. No co? Przezorny zawsze ubezpieczony. Gdy byłem pewien, że wyglądam całkiem pociągająco, bo nie można przesadzać, a mój oddech jest przyjemnie miętowy, wróciłem do torby, by wyciągnąć z niej telefon i zerknąć na wyświetlacz. Nikt nic ode mnie nie chciał. Standard. Mało kiedy ktoś do mnie dzwonił. Westchnąłem cicho i przeszedłem przez salon do kuchni. Stanąłem na środku i podrapałem się po brzuchu. Czy ja jestem głodny? Nie... raczej nie. Ale napiłbym się soku, o! Ciekawe, czy Tom ma sok? Zajrzałem do lodówki i aż się uśmiechnąłem. W drzwiach stały dwa kartony soku pomarańczowego. Zadowolony wziąłem do dłoni otwarty karton i nalałem sobie do szklanki. Kilka sekund myślałem, po czym wziąłem oba przedmioty w dłonie i wróciłem do salonu, gdzie postawiłem je na stoliku do kawy i usadziłem się na kanapie, sięgając po pilot od telewizora. W sumie dawno nie oglądałem telewizji, ale że nie mam przy sobie laptopa, to nie mam co robić. Niby mogę użyć Internetu na telefonie, ale... no właśnie, ale. Nie chce mi się, to trudniejsze a mi jest lekko niedobrze. Włączyłem jakiś pierwszy lepszy film na jaki natrafiłem i zacząłem powoli sączyć słodki, a zarazem lekko kwaskowy sok z gładkiej szklanki. Pewnie nie było najmądrzejszym, pić sok prosto z lodówki, ale nie przejmowałem się tym nigdy zbytnio, więc czemu mam się przejmować teraz?
Po jakimś czasie film się skończył i zaczął się kolejny. Gdzieś w połowie filmu, przy którym co chwilę odpływałem, nie umiejąc utrzymać otwartych oczu, usłyszałem pukanie do drzwi. Spojrzałem na zegarek. 13:11. Czyli że to może być mój nauczyciel. W sumie, czemu chcę go poderwać, skoro wszyscy odchodzą? Co takiego ma w sobie ten mężczyzna? Pytałem siebie, idąc do korytarza i poprawiając przy okazji włosy i makijaż, po czym wygładziłem bluzkę i otworzyłem drzwi z lekko zadziornym uśmiechem na ustach. A tam... stała jakaś kobieta. Drobna blondynka w szafirowej sukience, czarnych butach i z niewielką, czarną torebką wpatrywała się we mnie błękitnymi oczami.
-Dzień dobry. - przywitałem się grzecznie. Mój nauczyciel ma dziewczynę? Wygląda na kogoś w jego wieku... Zrobiło mi się przykro z jakiegoś powodu, ale nie dałem tego po sobie poznać.
-Jest Tom? - ejejejej. Żadnego "Dzień dobry" czy chociaż "Hej"? No jak tak można, gdzie kultura, ja się pytam? Zmarszczyłem lekko brwi.
-Nie ma, powiedział, że... - nie dane mi było dokończyć, bo kobieta wprosiła się do mieszkania i odepchnęła mnie, zaczynając chodzić po domu.
-Tom? Tom, kochanie? - słyszałem, jak chodzi po pomieszczeniach i szuka mężczyzny, a ja po prostu zamknąłem drzwi i poszedłem za nią. Znalazłem ją w łazience. -Gdzie jest Tom? - od razu rzuciła mi pytanie a ja nawet nie miałem szansy odpowiedzieć, bo przyszpiliła mnie do ściany, gdy tylko otworzyłem usta. -Dlaczego nie pozwolicie nam być razem?! - wrzasnęła i rzuciła mną o ścianę. O dziwo, była całkiem silna a ja walnąłem się w głowę. Bolący brzuch i gorączka a w dodatku całościowe osłabienie organizmu w cale mi nie pomagało. Poczułem zawroty głowy ale wciąż stałem twardo na nogach. No ale niestety nie mogłem oddać kobiecie... nie wypada, no. Ale jak mi złamie paznokieć, to wbiję jej go w oko, o! Westchnąłem i spróbowałem na spokojnie, jeszcze raz.
-Toma nie ma... - jednak znów nie dane mi było dokończyć, bo kobieta uderzyła mnie pięścią w brzuch, na nieszczęście dokładnie w miejscu, gdzie wczoraj dostałem piłką, przez co zgiąłem się wpół i prawie zwymiotowałem. Zacząłem kaszleć i klęknąłem na ziemi, kiedy usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi.
-Bill? - usłyszałem niski głos ale nie odezwałem się. Usiadłem pod ścianą, próbując przeczekać ten nieznośny ból.
-Tom! - kobieta zaświergotała i rzuciła się na szyję mężczyźnie, który właśnie wszedł do korytarza. Zaskoczony odepchnął ją, a ja powoli zacząłem wstawać, przytrzymując się ściany. Przecież to jego dziewczyna, prawda? Więc po co ja tu? Będę tylko przeszkadzać. I co z tego, że kręci mi się w głowie i pewnie zemdleję w połowie drogi do domu? Podpierając się ściany chwyciłem swoją torbę, ale poczułem dłoń nauczyciela na swoim nadgarstku i plecach.
-Usiądź, zaraz się tobą zajmę. - poprosił niskim głosem ale ja nie chciałem. Przecież nie jestem u potrzebny, prawda? Ale w porządku. Oparłem się plecami o ścianę i patrzyłem, jak kobieta się do niego klei a on odpycha ją i wyprowadza. Zamknąłem oczy, próbując jeszcze trochę opanować ból. Chyba trochę odpłynąłem, bo następnym, co zarejestrowałem, to ciepła dłoń na moim ramieniu. -Chodź, położysz się. - usłyszałem głos mężczyzny i pozwoliłem mu poprowadzić się do pokoju, w którym się obudziłem. Z cichym sykiem położyłem się na łóżko i spojrzałem na brązowowłosego.
-Przepraszam. - szepnąłem, wciąż trzymając dłoń na brzuchu. Zauważyłem jego zdziwiony wzrok w kakaowych oczach.
-Za co? - zaczął podwijać mi koszulkę, zapewne chcąc obejrzeć mój brzuch. Uniosłem biodra, przez co moja koszulka podwinęła się aż pod sutki, odsłaniając całą moją klatkę piersiową.
-Za to, że musiałeś ją przeze mnie wygonić. - odparłem, patrząc mu w twarz. Widziałem, jak co chwilę zjeżdża wzrokiem na mój tors, jednak uśmiechnął się i spojrzał mi w oczy.
-Nie przepraszaj. Nie lubię jej. Jest psychopatką, nachodzi mnie od kilku lat. To już piąty raz, jak się przez nią przeprowadziłem... - chyba zbladłem. Jakaś część mnie nie chciała, żeby ten mężczyzna zniknął z mojego życia. Poczułem jego palce, badające mój brzuch i momentalnie się lekko spiąłem, ale po kilu sekundach to uczucie minęło i pozwoliłem jego dłonią błądzić po moim ciele. Opuściłem powieki, chłonąc ten przyjemny dotyk. Rozgrzewał i był taki przyjemny... Z brzucha zaczął badać moje żebra i w końcu trącił sutki, a ja zadrżałem, ledwo zduszając jęk, na ten niespodziewany dotyk. Otworzyłem oczy i zobaczyłem, jak jego, błyszczące, wpatrują się we mnie. Wstrzymałem na chwilę oddech i przejechałem językiem po wargach. Moje ciało krzyczało, umysł błagał, by mnie pocałował, ale on jedynie uśmiechnął się lekko i znów trącił mój sutek, wyrywając tym razem jęk z moich lekko rozchylonych ust. Cholera! Jego dotyk był taki przyjemny, że aż się zacząłem podniecać. To dziwne, bo nigdy tak nie miałem. Chociaż z reguły to ja rządziłem w trakcie seksu... mimo, że nie miałem ich zbyt wielu. Cudowne dłonie zniknęły i wstał, przykrywając mnie kołdrą. -Zawołam cię na obiad. - oznajmił i wyszedł, zostawiając mnie z milionem myśli i palącą skórą, na której wciąż czuję jego dotyk. Zamknąłem oczy ale to mnie nie opuściło. Wręcz przeciwnie. Pierwszy raz w życiu nie umiałem zapanować nad własnym ciałem. Wciąż czułem jego dłonie na ciele i ciepło w moim ciele rosło. Sam zacząłem się dotykać, najpierw po brzuchu i bokach, powoli docierając do sutków. Zdusiłem pierwszy jęk i wtuliłem twarz w poduszce a dłońmi wciąż się dotykałem. W końcu byłem już na tyle podniecony od samych wyobrażeń tego, jak mnie dotyka, że musiałem się zaspokoić. Wsunąłem dłoń w spodnie i w bokserki i zacząłem się pobudzać, chociaż i tak już byłem podniecony a moja męskość twarda. Jęknąłem i wtuliłem twarz bardziej w poduszkę, przyspieszając ruchy dłoni na moim członku i zaciskając go mocno. Zacząłem szczypać i ciągnąć moje sutki i wbijać paznokcie w skórę. No co? Jestem masochistą, okey? Lubię ostry seks. Rozłożyłem bardziej nogi i brutalnie zacisnąłem palce na moim penisie, po czym rozluźniłem ją trochę i po kilku chwilach doszedłem, tłumiąc jęk w poduszce, a przed oczami widziałem twarz Toma i czułem jego dotyk na ciele. Orgazm wstrząsnął moim ciałem i po chwili leżałem z palącym poczuciem winy, zaspokojony i zawstydzony wstałem i powoli przeszedłem do łazienki, gdzie w kilka minut doprowadziłem się do porządku. Stanąłem przed lustrem i spojrzałem na siebie. Co się we mnie zmieniło? Dlaczego tak bardzo pragnę tego mężczyzny? Przecież jest tylko przelotnym epizodem w moim życiu. Może jak mnie przeleci to się uspokoję? Przestanę go pragnąć?
-Bill, obiad! - usłyszałem jego wołanie i wtedy postanowiłem. Doprowadzę do tego, by mnie przeleciał i wtedy dam sobie spokój. Na pewno wtedy już nie będę go potrzebować a pożądanie i te wszystkie, dziwne uczucia, które nawiedzają mnie teraz, znikną. Muszę to tylko zrobić.
Jednak tym razem potrze 4 komentarzy, by pojawił się rozdział! Powodzenia :D
____________________________________________________________________________________
Następnego dnia, gdy się obudziłem, w całym mieszkaniu panowała idealna cisza. Uniosłem powoli powieki i siadając powoli, rozejrzałem się po pokoju. Na stoliku nocnym była karteczka i butelka wody. Sięgnąłem po napój i nawilżyłem wyschnięte gardło. Czułem się lepiej niż wczoraj, ale wciąż bolała mnie głowa i brzuch. Westchnąłem cicho i sięgnąłem po papier, który był pokryty szybkim, ale ładnym pismem.
Wyszedłem do pracy. Będę koło 13. Zjedz coś. Naleśniki masz w lodówce do odgrzania a leki na gorączkę stoją obok ekspresu na kawę. Nie wychodź z domu ale korzystaj ze wszystkiego.
Tom
Spojrzałem na zegarek. 11:07. Czyli mam prawie dwie godziny... wstałem i otworzyłem pierwszą lepszą szufladę w komodzie, ale zrezygnowałem z pomysłu ukradnięcia mu jakiś rzeczy. Na szczęście zawsze w torbie noszę zapasowe ubrania. No co? Jak byłem młodszy, często zdarzały się pobicia, nie mogłem wracać potargany. Szkolną torbę znalazłem w korytarzu. Wygrzebałem z niej czarne rurki z dodatkiem laikry, dzięki czemu są rozciągliwe i wygodne na siedzenie w domu. Znalazłem jeszcze bokserki i popielaty T-shisrt. W torbie leżały też wszystkie moje wisiorki, które najwyraźniej ściągnął mi wczoraj gospodarz domu. Poszukałem łazienki i, o ironio, znalazłem ją za pierwszymi drzwiami do których podszedłem. Szybko się załatwiłem i umyłem i wróciłem do korytarza, by z torby wziąć zestaw do makijażu i szczoteczkę do zębów. No co? Przezorny zawsze ubezpieczony. Gdy byłem pewien, że wyglądam całkiem pociągająco, bo nie można przesadzać, a mój oddech jest przyjemnie miętowy, wróciłem do torby, by wyciągnąć z niej telefon i zerknąć na wyświetlacz. Nikt nic ode mnie nie chciał. Standard. Mało kiedy ktoś do mnie dzwonił. Westchnąłem cicho i przeszedłem przez salon do kuchni. Stanąłem na środku i podrapałem się po brzuchu. Czy ja jestem głodny? Nie... raczej nie. Ale napiłbym się soku, o! Ciekawe, czy Tom ma sok? Zajrzałem do lodówki i aż się uśmiechnąłem. W drzwiach stały dwa kartony soku pomarańczowego. Zadowolony wziąłem do dłoni otwarty karton i nalałem sobie do szklanki. Kilka sekund myślałem, po czym wziąłem oba przedmioty w dłonie i wróciłem do salonu, gdzie postawiłem je na stoliku do kawy i usadziłem się na kanapie, sięgając po pilot od telewizora. W sumie dawno nie oglądałem telewizji, ale że nie mam przy sobie laptopa, to nie mam co robić. Niby mogę użyć Internetu na telefonie, ale... no właśnie, ale. Nie chce mi się, to trudniejsze a mi jest lekko niedobrze. Włączyłem jakiś pierwszy lepszy film na jaki natrafiłem i zacząłem powoli sączyć słodki, a zarazem lekko kwaskowy sok z gładkiej szklanki. Pewnie nie było najmądrzejszym, pić sok prosto z lodówki, ale nie przejmowałem się tym nigdy zbytnio, więc czemu mam się przejmować teraz?
Po jakimś czasie film się skończył i zaczął się kolejny. Gdzieś w połowie filmu, przy którym co chwilę odpływałem, nie umiejąc utrzymać otwartych oczu, usłyszałem pukanie do drzwi. Spojrzałem na zegarek. 13:11. Czyli że to może być mój nauczyciel. W sumie, czemu chcę go poderwać, skoro wszyscy odchodzą? Co takiego ma w sobie ten mężczyzna? Pytałem siebie, idąc do korytarza i poprawiając przy okazji włosy i makijaż, po czym wygładziłem bluzkę i otworzyłem drzwi z lekko zadziornym uśmiechem na ustach. A tam... stała jakaś kobieta. Drobna blondynka w szafirowej sukience, czarnych butach i z niewielką, czarną torebką wpatrywała się we mnie błękitnymi oczami.
-Dzień dobry. - przywitałem się grzecznie. Mój nauczyciel ma dziewczynę? Wygląda na kogoś w jego wieku... Zrobiło mi się przykro z jakiegoś powodu, ale nie dałem tego po sobie poznać.
-Jest Tom? - ejejejej. Żadnego "Dzień dobry" czy chociaż "Hej"? No jak tak można, gdzie kultura, ja się pytam? Zmarszczyłem lekko brwi.
-Nie ma, powiedział, że... - nie dane mi było dokończyć, bo kobieta wprosiła się do mieszkania i odepchnęła mnie, zaczynając chodzić po domu.
-Tom? Tom, kochanie? - słyszałem, jak chodzi po pomieszczeniach i szuka mężczyzny, a ja po prostu zamknąłem drzwi i poszedłem za nią. Znalazłem ją w łazience. -Gdzie jest Tom? - od razu rzuciła mi pytanie a ja nawet nie miałem szansy odpowiedzieć, bo przyszpiliła mnie do ściany, gdy tylko otworzyłem usta. -Dlaczego nie pozwolicie nam być razem?! - wrzasnęła i rzuciła mną o ścianę. O dziwo, była całkiem silna a ja walnąłem się w głowę. Bolący brzuch i gorączka a w dodatku całościowe osłabienie organizmu w cale mi nie pomagało. Poczułem zawroty głowy ale wciąż stałem twardo na nogach. No ale niestety nie mogłem oddać kobiecie... nie wypada, no. Ale jak mi złamie paznokieć, to wbiję jej go w oko, o! Westchnąłem i spróbowałem na spokojnie, jeszcze raz.
-Toma nie ma... - jednak znów nie dane mi było dokończyć, bo kobieta uderzyła mnie pięścią w brzuch, na nieszczęście dokładnie w miejscu, gdzie wczoraj dostałem piłką, przez co zgiąłem się wpół i prawie zwymiotowałem. Zacząłem kaszleć i klęknąłem na ziemi, kiedy usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi.
-Bill? - usłyszałem niski głos ale nie odezwałem się. Usiadłem pod ścianą, próbując przeczekać ten nieznośny ból.
-Tom! - kobieta zaświergotała i rzuciła się na szyję mężczyźnie, który właśnie wszedł do korytarza. Zaskoczony odepchnął ją, a ja powoli zacząłem wstawać, przytrzymując się ściany. Przecież to jego dziewczyna, prawda? Więc po co ja tu? Będę tylko przeszkadzać. I co z tego, że kręci mi się w głowie i pewnie zemdleję w połowie drogi do domu? Podpierając się ściany chwyciłem swoją torbę, ale poczułem dłoń nauczyciela na swoim nadgarstku i plecach.
-Usiądź, zaraz się tobą zajmę. - poprosił niskim głosem ale ja nie chciałem. Przecież nie jestem u potrzebny, prawda? Ale w porządku. Oparłem się plecami o ścianę i patrzyłem, jak kobieta się do niego klei a on odpycha ją i wyprowadza. Zamknąłem oczy, próbując jeszcze trochę opanować ból. Chyba trochę odpłynąłem, bo następnym, co zarejestrowałem, to ciepła dłoń na moim ramieniu. -Chodź, położysz się. - usłyszałem głos mężczyzny i pozwoliłem mu poprowadzić się do pokoju, w którym się obudziłem. Z cichym sykiem położyłem się na łóżko i spojrzałem na brązowowłosego.
-Przepraszam. - szepnąłem, wciąż trzymając dłoń na brzuchu. Zauważyłem jego zdziwiony wzrok w kakaowych oczach.
-Za co? - zaczął podwijać mi koszulkę, zapewne chcąc obejrzeć mój brzuch. Uniosłem biodra, przez co moja koszulka podwinęła się aż pod sutki, odsłaniając całą moją klatkę piersiową.
-Za to, że musiałeś ją przeze mnie wygonić. - odparłem, patrząc mu w twarz. Widziałem, jak co chwilę zjeżdża wzrokiem na mój tors, jednak uśmiechnął się i spojrzał mi w oczy.
-Nie przepraszaj. Nie lubię jej. Jest psychopatką, nachodzi mnie od kilku lat. To już piąty raz, jak się przez nią przeprowadziłem... - chyba zbladłem. Jakaś część mnie nie chciała, żeby ten mężczyzna zniknął z mojego życia. Poczułem jego palce, badające mój brzuch i momentalnie się lekko spiąłem, ale po kilu sekundach to uczucie minęło i pozwoliłem jego dłonią błądzić po moim ciele. Opuściłem powieki, chłonąc ten przyjemny dotyk. Rozgrzewał i był taki przyjemny... Z brzucha zaczął badać moje żebra i w końcu trącił sutki, a ja zadrżałem, ledwo zduszając jęk, na ten niespodziewany dotyk. Otworzyłem oczy i zobaczyłem, jak jego, błyszczące, wpatrują się we mnie. Wstrzymałem na chwilę oddech i przejechałem językiem po wargach. Moje ciało krzyczało, umysł błagał, by mnie pocałował, ale on jedynie uśmiechnął się lekko i znów trącił mój sutek, wyrywając tym razem jęk z moich lekko rozchylonych ust. Cholera! Jego dotyk był taki przyjemny, że aż się zacząłem podniecać. To dziwne, bo nigdy tak nie miałem. Chociaż z reguły to ja rządziłem w trakcie seksu... mimo, że nie miałem ich zbyt wielu. Cudowne dłonie zniknęły i wstał, przykrywając mnie kołdrą. -Zawołam cię na obiad. - oznajmił i wyszedł, zostawiając mnie z milionem myśli i palącą skórą, na której wciąż czuję jego dotyk. Zamknąłem oczy ale to mnie nie opuściło. Wręcz przeciwnie. Pierwszy raz w życiu nie umiałem zapanować nad własnym ciałem. Wciąż czułem jego dłonie na ciele i ciepło w moim ciele rosło. Sam zacząłem się dotykać, najpierw po brzuchu i bokach, powoli docierając do sutków. Zdusiłem pierwszy jęk i wtuliłem twarz w poduszce a dłońmi wciąż się dotykałem. W końcu byłem już na tyle podniecony od samych wyobrażeń tego, jak mnie dotyka, że musiałem się zaspokoić. Wsunąłem dłoń w spodnie i w bokserki i zacząłem się pobudzać, chociaż i tak już byłem podniecony a moja męskość twarda. Jęknąłem i wtuliłem twarz bardziej w poduszkę, przyspieszając ruchy dłoni na moim członku i zaciskając go mocno. Zacząłem szczypać i ciągnąć moje sutki i wbijać paznokcie w skórę. No co? Jestem masochistą, okey? Lubię ostry seks. Rozłożyłem bardziej nogi i brutalnie zacisnąłem palce na moim penisie, po czym rozluźniłem ją trochę i po kilku chwilach doszedłem, tłumiąc jęk w poduszce, a przed oczami widziałem twarz Toma i czułem jego dotyk na ciele. Orgazm wstrząsnął moim ciałem i po chwili leżałem z palącym poczuciem winy, zaspokojony i zawstydzony wstałem i powoli przeszedłem do łazienki, gdzie w kilka minut doprowadziłem się do porządku. Stanąłem przed lustrem i spojrzałem na siebie. Co się we mnie zmieniło? Dlaczego tak bardzo pragnę tego mężczyzny? Przecież jest tylko przelotnym epizodem w moim życiu. Może jak mnie przeleci to się uspokoję? Przestanę go pragnąć?
-Bill, obiad! - usłyszałem jego wołanie i wtedy postanowiłem. Doprowadzę do tego, by mnie przeleciał i wtedy dam sobie spokój. Na pewno wtedy już nie będę go potrzebować a pożądanie i te wszystkie, dziwne uczucia, które nawiedzają mnie teraz, znikną. Muszę to tylko zrobić.
Coś czuje, że jeszcze duuzo wątków pojawi się z tą psychopatyczną blondiną...
OdpowiedzUsuńtak czy siak, mam nadzieję, że szybko pojawią się cztery komentarze, i czekam na kolejny odcinek tego tu opka <3
Pozdrawiam, ściskam. <3 :)
Wątek z wariatką jest genialny, zastanawiam się czemu mam Billa się nim nie interesuje i czemu Bill nie uważa że to dziwne że jest już tyle u swojego nauczyciela i nic. Ale czekam na następny z niecierpliwością!
OdpowiedzUsuńmama*
UsuńOgółem, jak już wspomniałam, rodzice Bill'a pracują głównie za granicą i rzadko bywają w domu, jednak wątek zostanie dokładniej i dogłębniej wyjaśniony w jednym z kolejnych odcinków :)
UsuńTo nawiązuje do poprzedniego pytania - Bill ma w tym opowiadaniu trochę spaczony pogląd na rzeczywistość, na życie i na ludzi dorosłych właśnie przez ciągłą nieobecność rodziców i kilka incydentów z życia, o których jeszcze będzie mowa.
Wyświetlenia w ogóle zgadzają się z komentarzami???
OdpowiedzUsuńbo jakoś mało ich masz, a nie wierzę, że tylko tyle osób czyta te opowiadania!!!
Tak czy siak, zgadzam się z osobą powyżej, co z mamą Billa??? :-)
pozdrawiam!! // Aga
Otóż nie. Jeśli mam być szczera to minimalna liczba odwiedzających mojego bloga na dzień wynosi 60 osób. 60 osób które nadrabiają lub czytają na bieżąco albo sprawdzają, czy przypadkiem nie ma nowego rozdziału. Ostatnio liczba odwiedzin na dzień waha się w okolicy 100, aczkolwiek komentarzy dalej brak. Stąd ta akcja z moją prośbą o komentarze. Chcę widzieć, że ktoś to czyta i się interesuje a moja praca nie idzie na marne.
UsuńRozdzial jak zwykle swietny. Bardzo lubie to opowiadanie. Chce juz wiedziec co bedzie dalej :)
OdpowiedzUsuń"Zmiana" niedługo (mam nadzieję) :)
Usuń