Wir waren zusammen - Rozdział 2
!!!WAŻNE!!!
Moje kotki, co byście powiedzieli, gdybyście mogli ściągnąć darmowe e-book'i z moimi opowiadaniami - tymi już zakończonymi? Chcielibyście coś takiego, czy niespecjalnie?
____________________________________________________________________________________
Cały czas udawał. Udawał, bo serduszko go bolało od myśli, że nie będzie mógł być z Tomem, bo on ma już wybranka swego serca. Westchnął cicho po raz kolejny odkąd tu jest. Przyszedł dwadzieścia minut temu, jak co tydzień w sobotę i gotował właśnie obiad. Kurczak w zupie cebulowej z ziemniakami... ulubione danie Warkoczyka. Myślami był daleko i nawet student pochylony nad książkami zauważył to, słysząc co chwilę ciche wzdychanie. Minął miesiąc od ich kłótni i od tamtej pory było między nimi... dziwnie. Obaj to wyczuwali, ale żaden nie wiedział, jak to przełamać, chociaż dobrze wiedzieli, co zrobić. Wyznanie swoich uczuć byłoby najlepszym, co mogliby zrobić, ale opętani strachem nie chcieli zniszczyć tego kruchego szczęścia, które mieli, nie wiedząc, że dzięki temu mogą zyskać więcej niż myślą. Ale teraz... Tom postanowił. Obiecał sobie, że dzisiaj wyzna Billowi co czuje. Inaczej obu ich to wykończy. Zauważając, że płyta została wyłączona, wstał po cichu i podszedł do czarnowłosego, oplatając go ramionami w pasie i przyciągając do siebie. Chłopak rozluźnił się i wtulił w ciepłe ciało, rozkoszując się tym zapachem. Znieruchomiał, gdy nos chłopaka zawędrował w miejsce między jego szyją a ramieniem i poczuł tam ciepło wydychanego przez starszego z nich powietrza. Dostał gęsiej skórki i jednocześnie próbował powstrzymać dreszcze, które chciały biec wzdłuż kręgosłupa. Położył dłonie na obejmujących go ramionach.
-Co ty robisz? - zapytał cicho. Nie chciał, żeby to się kończyło, ale wiedział, że jeśli nic nie powie, zrobi się to podejrzane. Został odsunięty od umięśnionego ciała, przez co zaczął żałować, że w ogóle się odezwał, ale zaraz mężczyzna obrócił go do siebie przodem i spojrzał poważnie w oczy.
-Muszę ci coś powiedzieć, chociaż pewnie powinieneś wiedzieć wcześniej. - niski, poważny głos przeszył go.
-Co takiego? - czuł, jak zaschło mu w ustach.
-Pamiętasz, jak się pytałeś, czy kogoś kocham? - zapytał i zobaczył smutek malujący się jedynie w oczach chłopca, który przytaknął głową.
-Właśnie zamierzam to zrobić. - zdawało mu się, albo w orzechowych oczach zabłyszczały łzy. Nie mógł jednak tego stwierdzić, bo powieki opadły, zakrywając je.
-Powinieneś to zrobić. - cichy głos wypełnił pomieszczenie, a dłonie Warkoczyka z wątłych ramion przeniosły się na jego twarz, głaszcząc delikatnie kość policzkową tuż pod oczami.
-Spójrz na mnie. - poprosił i odczekał, aż wypełnione źle skrywanym bólem oczy spojrzały wprost w te jego. Uśmiechnął się delikatnie i pogłaskał go, odgarniając włosy z bladej twarzy -Właśnie to robię. Kocham cię. - powiedział szczerze, głosem lekko drżącym od uczuć. Widział wielkie zaskoczenie na twarzy licealisty i niedowierzanie.
-Tom... - jednak nie mógł dokończyć, bo miękkie usta naparły na jego własne i całowały czule ale jednocześnie namiętnie i wyrażając tym samym milion słów, których nie mogą wyrazić werbalnie, bo tego nie potrafią. Chwilę się całowały a po policzkach chłopca popłynęły łzy. Tom starł je kciukami.
-Czemu płaczesz? - spytał lekko zdezorientowany. W końcu oddawał pocałunek i teraz w tęczówkach też widzi ulgę, radość i miłość...
-To chyba ze szczęścia. - uśmiechnął się Czarny i rzucił mu się na szyję, znów zatapiając się w jego ustach. Poczuł, jak silne ręce obejmują go i przyciągają bliżej ciała. Zamruczał mu w usta i spojrzał w jego oczka, gdy się od siebie oderwali. -Kocham cię. - odpowiedział w końcu to, co chciał powiedzieć przez tyle czasu, a tak bardzo się bał. Teraz to chyba będą jego ulubione słowa.
Moje kotki, co byście powiedzieli, gdybyście mogli ściągnąć darmowe e-book'i z moimi opowiadaniami - tymi już zakończonymi? Chcielibyście coś takiego, czy niespecjalnie?
____________________________________________________________________________________
Cały czas udawał. Udawał, bo serduszko go bolało od myśli, że nie będzie mógł być z Tomem, bo on ma już wybranka swego serca. Westchnął cicho po raz kolejny odkąd tu jest. Przyszedł dwadzieścia minut temu, jak co tydzień w sobotę i gotował właśnie obiad. Kurczak w zupie cebulowej z ziemniakami... ulubione danie Warkoczyka. Myślami był daleko i nawet student pochylony nad książkami zauważył to, słysząc co chwilę ciche wzdychanie. Minął miesiąc od ich kłótni i od tamtej pory było między nimi... dziwnie. Obaj to wyczuwali, ale żaden nie wiedział, jak to przełamać, chociaż dobrze wiedzieli, co zrobić. Wyznanie swoich uczuć byłoby najlepszym, co mogliby zrobić, ale opętani strachem nie chcieli zniszczyć tego kruchego szczęścia, które mieli, nie wiedząc, że dzięki temu mogą zyskać więcej niż myślą. Ale teraz... Tom postanowił. Obiecał sobie, że dzisiaj wyzna Billowi co czuje. Inaczej obu ich to wykończy. Zauważając, że płyta została wyłączona, wstał po cichu i podszedł do czarnowłosego, oplatając go ramionami w pasie i przyciągając do siebie. Chłopak rozluźnił się i wtulił w ciepłe ciało, rozkoszując się tym zapachem. Znieruchomiał, gdy nos chłopaka zawędrował w miejsce między jego szyją a ramieniem i poczuł tam ciepło wydychanego przez starszego z nich powietrza. Dostał gęsiej skórki i jednocześnie próbował powstrzymać dreszcze, które chciały biec wzdłuż kręgosłupa. Położył dłonie na obejmujących go ramionach.
-Co ty robisz? - zapytał cicho. Nie chciał, żeby to się kończyło, ale wiedział, że jeśli nic nie powie, zrobi się to podejrzane. Został odsunięty od umięśnionego ciała, przez co zaczął żałować, że w ogóle się odezwał, ale zaraz mężczyzna obrócił go do siebie przodem i spojrzał poważnie w oczy.
-Muszę ci coś powiedzieć, chociaż pewnie powinieneś wiedzieć wcześniej. - niski, poważny głos przeszył go.
-Co takiego? - czuł, jak zaschło mu w ustach.
-Pamiętasz, jak się pytałeś, czy kogoś kocham? - zapytał i zobaczył smutek malujący się jedynie w oczach chłopca, który przytaknął głową.
-Właśnie zamierzam to zrobić. - zdawało mu się, albo w orzechowych oczach zabłyszczały łzy. Nie mógł jednak tego stwierdzić, bo powieki opadły, zakrywając je.
-Powinieneś to zrobić. - cichy głos wypełnił pomieszczenie, a dłonie Warkoczyka z wątłych ramion przeniosły się na jego twarz, głaszcząc delikatnie kość policzkową tuż pod oczami.
-Spójrz na mnie. - poprosił i odczekał, aż wypełnione źle skrywanym bólem oczy spojrzały wprost w te jego. Uśmiechnął się delikatnie i pogłaskał go, odgarniając włosy z bladej twarzy -Właśnie to robię. Kocham cię. - powiedział szczerze, głosem lekko drżącym od uczuć. Widział wielkie zaskoczenie na twarzy licealisty i niedowierzanie.
-Tom... - jednak nie mógł dokończyć, bo miękkie usta naparły na jego własne i całowały czule ale jednocześnie namiętnie i wyrażając tym samym milion słów, których nie mogą wyrazić werbalnie, bo tego nie potrafią. Chwilę się całowały a po policzkach chłopca popłynęły łzy. Tom starł je kciukami.
-Czemu płaczesz? - spytał lekko zdezorientowany. W końcu oddawał pocałunek i teraz w tęczówkach też widzi ulgę, radość i miłość...
-To chyba ze szczęścia. - uśmiechnął się Czarny i rzucił mu się na szyję, znów zatapiając się w jego ustach. Poczuł, jak silne ręce obejmują go i przyciągają bliżej ciała. Zamruczał mu w usta i spojrzał w jego oczka, gdy się od siebie oderwali. -Kocham cię. - odpowiedział w końcu to, co chciał powiedzieć przez tyle czasu, a tak bardzo się bał. Teraz to chyba będą jego ulubione słowa.
Gdzieś chyba przeczytałam, że zawiesiłaś to opowiadanie (chyba że mi się coś pomyliło, bo jestem nieogarniętą osobą xD), ale jeśli tak to wiesz kiedy znowu byś je wznowiła? To moje ulubione opowiadanie na blogu i jakoś tak ciągle czekam na rozdział. Weny
OdpowiedzUsuń~Demi Lerman