Trust me - rozdział 7



Leżałem skulony w łóżku, próbując ukryć się przed całym światem. Tak, nawet przed tobą. Wciąż nie mogę wybaczyć sobie tego, że cię zraniłem. Że kilka godzin wcześniej moja dłoń, trzymająca nóż, sprawiła ci ból. Płakałem cicho do poduszki. Wstałeś już kilkanaście minut temu. Po tym, jak mnie pocałowałeś na dzień dobry i starłeś łzy z moich policzków, poszedłeś przygotować śniadanie. Jednak ja nie zamierzałem jeść. Nie mogę. Zraniłem cię, nie tylko fizycznie i żadne przeprosiny nie są na tyle dobre, by przynieść ukojenie. Muszę się ukarać. Pozwolę, by głód wykręcał mi wnętrzności i odbierał zdolność myślenia. Dopóki moje wyrzuty sumienia się nie uspokoją. Dopóki nie zapomnę.
Tak się zatraciłem w swoich rozmyślaniach, że nawet nie zauważyłem, gdy wszedłeś do pokoju i położyłeś się za mną, obejmując mnie w pasie i całując po karku. Otarłem szybko łzy dłonią.

-I tak wiem, że płakałeś. Nie bądź na siebie zły, Billy. Nic się nie stało. - słyszałem to już po raz kolejny od tamtej minuty, ale wciąż nie potrafiłem spojrzeć ci w twarz. Czułem się źle z tym, co ci zrobiłem. Westchnąłeś cicho. Uniosłeś się i pociągnąłeś mnie za podbródek, zmuszając do patrzenia ci w oczy. -Billy, od tej rany dużo bardziej bolało mnie to, że karałeś się. Że nie mówiłeś mi o swoich problemach. Wszystko będzie w porządku, tylko nie karaj się więcej. Jestem tu, dla ciebie. - powiedziałeś a ja czułem, że to prawda. W jakiś sposób spokój, który czujesz, zaczął do mnie docierać. Odetchnąłem cicho i poczułem twoje usta na swoich, gdy całowałeś mnie niespiesznie, delikatnie. Oddałem pieszczotę i gdy się odsunąłeś, spojrzałem ci w oczy, w których tonąłem tak wiele razy w ciągu naszego życia. Uśmiechnąłeś się i poczułem twoje szczupłe palce, gładzące mój policzek. -Chodź, idziemy na śniadanie. - powiedziałeś, a w mojej głowie zapaliła się lampka. Chyba zauważyłeś moją minę. Miałem nic nie jeść, miałem się ukarać. Wpatrywałeś się we mnie, czekając na moją reakcję. Wstałem powoli i podążyłem za tobą, co chyba trochę cię zadowoliło. Usiadłem naprzeciw ciebie przy stole i spojrzałem na przygotowane kanapki i kawę. Ser, pomidory, twarożek, szczypiorek... Miałem się ukarać, ale silniejsza we mnie była myśl, że ty tego nie chcesz, że nie chcesz mojej kary. Mimo, że moja podświadomość była podzielona i krzyczała, żebym nie jadł, uniosłem pierwszą kanapkę do ust i zacząłem jeść. Wnętrzności mi się skręcały i część mnie krzyczała "stop!", ale inna część widząc, jak z zadowoleniem mi się przyglądasz i czując ulgę, którą ze mną dzieliłeś, mówiła mi, bym jadł dalej. I jadłem. Tylko po to, żebyś był szczęśliwy ale to starczyło, by uspokoić rozszalały umysł i ciało i by bez problemu i wyrzutów sumienia móc zjeść swoją porcję. Na koniec zacząłem się nawet lekko uśmiechać, jednak głód, mimo częściowego zaspokojenia go w nocy, znów dał o sobie znać. Starałem się go ignorować i udawać, że wszystko w porządku, ale gdzieś koło południa coś cię zaniepokoiło.

-Wszystko w porządku? Strasznie zbladłeś. - podszedłeś do mnie i położyłeś dłoń na moim czole a potem splotłeś dłonie na moim krzyżu. Przyglądałeś mi się i dopiero po chwili zrozumiałeś, o co chodzi. Przytuliłeś mnie mocno do siebie i ucałowałeś w skroń, czoło i w policzek. -Kochanie, nie myśl o tym. - poprosiłeś a ja wtuliłem się w ciebie.

-Próbuję, Tom, ale to podświadoma potrzeba ciała. Pali mnie to od środka, tak samo, jak moje uczucie do ciebie. - zobrazowałem ci to i położyłem dłoń na twoim serduszku. Zakryłeś moją dłoń swoją a drugą ręką uniosłeś mój podbródek i spojrzałeś mi w oczy. Złożyłeś pocałunek na moim czole, nosie i ustach i pogładziłeś kciukiem moją kość policzkową.

-To minie, skarbie. - obiecałeś i wtuliłeś mnie w siebie. Wiedziałem, że nie kłamiesz. Ty byś mnie nigdy nie okłamał. Wdychałem twój przyjemny zapach i pozwoliłem ci przenieść nas na kanapę. Usiadłem ci rozkrokiem na kolanach i powoli się uspokajałem. Oddawałem twoje pocałunki, badałem dłońmi twoje ciało tak samo, jak ty moje. W końcu głód zupełnie zniknął i zostałeś tylko ty. Tylko twoje rozgrzane ciało, doprowadzające moje do wrzenia, twój dotyk rozniecający ogień i twój niski głos, wprawiający moje ciało w drżenie. Wygiąłem szyję w tył, gdy twoje usta i zęby zaczęły ją pieścić. Nasze oddechy przyspieszyły a podniecenie rosło. Twoje dłonie wkradły się pod moją koszulkę i zaczęły badać moje ciało, każdą kostkę na moich plecach. Z kolei ja badałem strukturę twojego torsu. W pewnym momencie zerwałeś ze mnie koszulkę i zarówno ustami jak i dłońmi zacząłeś badać górną połowę mojego ciała. Całowałem twoje obojczyki, jęcząc cichutko, gdy bawiłeś się moimi sutkami. W końcu i ja pozbawiłem cię koszulki, ale ty znów byłeś krok przede mną i twoje palce zaczęły bawić się gumką od moich spodenek. Uniosłem biodra i po kilku sekundach byłem zupełnie nagi, jednak gdy chciałem zrobić to samo z tobą, zabroniłeś mi. Wpiłeś się w moje usta a twoje dłonie ugniatały moje pośladki, wyrywając z mojego gardła jęki i sapnięcia. W końcu jednak zacząłeś jednym palcem naciskać na moje wejście, a ja aż zadrżałem. Uniosłem delikatnie biodra. Jedną ręką pieściłeś mój tors, ustami wciąż badając moje usta a druga z dłoni zakradała się w te niedostępne dla nikogo innego miejsca. Czułem, że jesteś twardy, bo nasze członki ocierały się o siebie przez zakrywający cię materiał. Kolejne uderzenia gorąca. Już nie czułem tylko za siebie, każde odczucie było podwójne, dzieliliśmy się uczuciami i to było cholernie podniecające. Nie wiem, jak dużo czasu minęło, gdy bawiłeś się mną, nim w końcu twój palec wsunął się we mnie bez większych problemów. Byłem tam mokry, choć nie wiedziałem do końca, od czego - zapewne trochę cieczy, która spływała po moim penisie, posłużyła jako nawilżenie. Jęknąłem i rozłączyliśmy nasze usta, a ty wpatrywałeś się w moją twarz, zapamiętując każdą reakcję. Zacisnąłem mięśnie na twoim palcu a ty poruszałeś nim we mnie, wywołując coraz więcej jęków. Wygiąłem lekko kręgosłup i nabijałem się na ciebie. W końcu pozwoliłeś mi uwolnić swojego penisa, ale nie mogłem go dotknąć. Położyłeś mnie na kanapie i zawisłeś nade mną. Poruszałeś się, jakbyś mnie pieprzył, ocierając nasze przyrodzenia o siebie i pieprzyłeś mnie najpierw jednym a potem dwoma palcami. Zahaczyłeś nawet o ten magiczny punkt w moim ciele i widziałem po tobie, że też poczułeś tę nagłą falę przyjemności. Niespiesznie i powoli ocierałeś nas o siebie i penetrowałeś moje ciało, całując mnie i uważnie obserwując. Nasze penisy były twarde do granic możliwości i spływały po nich pierwsze krople spermy. Jęczałem całkiem otwarcie, wiedząc, że i tak nikt nas nie usłyszy. W końcu czułem, że jesteśmy już blisko spełnienia. Mocniej poruszałeś we mnie palcami i przyspieszyłeś ruchy bioder, aż w końcu obaj doszliśmy, jęcząc z przyjemności. Szczytowaliśmy dobre dwie minuty, a nasienie wciąż z nas wypływało, brudząc mój tors. Czułem, jak moje mięśnie zaciskają się rytmicznie na twoich palcach. Sapałem, próbując uspokoić oddech, ale wciąż nie do końca zakończony orgazm nie pozwalał mi na to. Przyciągnąłem cię za kark do pocałunku i po chwili byłem schowany w twoich bezpiecznych ramionach, uspokajający się po przeżytym orgazmie. Uniosłeś mnie na rękach a ja znów wpiłem się w twoje usta. Jakoś dotarłeś do mojej mojej łazienki i wpakowałeś nas do wanny, którą napełniłeś gorącą wodą i zacząłeś nas myć. Mimo to wciąż obdarzaliśmy się czułym dotykiem i pocałunkami. Czułem się na prawdę szczęśliwy. Po wszystkim siedzieliśmy na łóżku, długo rozmawiając i się wygłupiając, aż postanowiliśmy, że zrobimy obiad a potem obejrzymy jakiś film. Ze splecionymi dłońmi podążyliśmy do odpowiedniego pomieszczenia. Czułem twoje szczęście a ty moje i obaj byliśmy spełnieni w każdym tego słowa znaczeniu. Bałem się tylko końca tej sielanki.

Komentarze

  1. Ladnie prosze o nastepny rozdzial. Wciagnelo mnie to opowiadanie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się :)
      Mam nadzieję, że szybko będę mogła dodać nowy rozdział :)

      Usuń
  2. Tak właśnie myślałam, że Tom znajdzie sposób na Billa, ale nie może być zasielankowo, prawda?
    Pewnie ktoś ich przyłapie, ale wówczas Tom nadal zajmie się Billem, który bardzo to przeżyje (?)
    Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cóż, skoro Bill 'boi się końca tej sielanki' - już nożna się domyśleć, że coś może się stać i zniszczyć te uczucia w nich.
    Tylko co, Tylko kto?
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty