Be mine tonight

Będę dla Was okrutna i dziś wstawię one-shot :D
Trochę po Halloween ale co tam...
Kto zgadnie, jakie słowo pasuje w tym opowiadaniu ale ani razu NIE zostało użyte? Ten może zamówić u mnie jakiegoś one-shota, bądź, jak się wkręcę, opowiadanie, które pierwszy dostanie on ^^
4 kom = nowy rozdział~
_________________________________________________________________________________

Noc. Księżyc jasno świeci a przez otworzone na oścież okno do mojego pokoju wpada zimny wiatr. Zakopuję się pod kołdrą, drżąc z zimna, ale nie zamknę okna. Nie, nie odetnę się od Ciebie. Zegar oznajmia nadejście północy cichym piknięciem i kolejne, co słyszę, to szelest Twoich ubrań, a potem cisza i okna się zamykają. Nic nie widzę, wszystko dzieje się zbyt szybko i nie mija nawet pięć sekund, gdy już siadasz na łóżku obok mnie i gładzisz delikatnie palcami moją szyję. Uśmiecham się delikatnie i wyginam ją w Twoją stronę, spoglądając na Ciebie. Też się uśmiechasz.

-Hej, Billy.

Szepnąłeś i pocałowałeś delikatnie w usta. Odwzajemniłem pieszczotę, po czym opadłem na poduszki i odrzuciłem kołdrę, byś położył się obok mnie. Jednak wciąż patrzyłeś mi w oczy, myśląc nad czymś.

-Jesteś coraz słabszy, Billy.

Spojrzałeś na mnie smutno, ale ja się nie smuciłem. Największy żal mam o to, że przez białaczkę będę musiał Cię opuścić.

-Jest dobrze, póki mogę być z tobą.

Odpowiedziałem lekko zachrypniętym głosem. Pogładziłeś mnie po policzku i uśmiechnąłeś się delikatnie.

-Jest jeden sposób, byś nie musiał mnie zostawiać, ale nie wiem, czy się zgodzisz.

Szepnąłeś w noc, przyglądając mi się. Skinąłem głową, byś mówił dalej. Zainteresowałeś mnie tematem.

-Mogę cię zmienić, wtedy przeżyjesz. Tylko za, najpóźniej, kilka lat, będziesz musiał opuścić rodzinę i przyjaciół. Na zawsze.

Zrobiłem wielkie oczy. Nigdy nie mówiliśmy o przemienieniu mnie i Twoje słowa zaskoczyły mnie, ale pomysł mi się spodobał.

-Oni i tak spisali mnie na straty. Lekarz twierdzi, że nie dożyję poranka.

Powiedziałem, co cię wyraźnie zmartwiło, ale zaraz się uśmiechnąłeś.

-Można to ładnie odegrać.

Uśmiechnąłeś się a widząc zgodę w moich oczach, musnąłeś delikatnie moje wargi i przetoczyłeś nas tak, że leżałem pod Tobą.

-Tom?

Zapytałem, a Twoje oczy zagłębiły się w moich.

-Chcę to z tobą przeżyć. Ostatni raz, jako człowiek.

Poprosiłem, na co uśmiechnąłeś się z rozczuleniem i odgarnąłeś niesforne kosmyki z mojego czoła.

-W porządku.

Powiedziałeś i pocałowałeś mnie delikatnie ale namiętnie, po czym zacząłeś mnie rozbierać. Byłem na siebie zły, że mogę tylko leżeć i ci się poddawać, ale jestem zbyt słaby a Tobie zdaje się to nie przeszkadzać. Polizałeś mnie po szyi i zatopiłeś w niej swoje kły, od czego zadrżałem. Zrobiłeś to delikatnie, nie wchodząc nimi całkowicie, ale starczyło, by po skórze pociekła mi krew. Zacząłeś lizać miejsce ukłucia, by wprowadzić jak najwięcej jadu, znajdującego się w Twojej ślinie. Wzdychałem cichutko. Lubię to uczucie. Wiem, że pijąc moją krew możesz zobaczyć moje myśli i poczuć moje uczucia. Dlatego to najintymniejsza rzecz, jaką robią tacy, jak Ty. Chociaż niektórzy robią to z każdym, ale chyba zawsze się tacy znajdą. Objąłem Cię za szyję, a Ty delikatnie zdjąłeś ze mnie spodnie, bo bluzka i tak już leżała na ziemi. Nie miałem bielizny, więc drżałem pod Tobą - wychudły i nagi. Czułem podniecenie, które we mnie rosło, nie potrafiłem go ukryć, ale wciąż wpatrywałem się w Twoje oczy. Pocałowałeś mnie czule i zacząłeś rozciągać. Pieściłeś moje ciało, przygotowując na coś więcej, jednocześnie naznaczając mnie w różnych miejscach i sącząc we mnie swój jad. Gdy byliśmy obaj nadzy i podnieceni, zaświtała mi w głowie pewna myśl.

-Tom? Napij się choć raz mojej krwi.

Poprosiłem, na co zatrzymałeś się i spojrzałeś na mnie uważnie. Widząc, że jestem pewien, nachyliłeś się nad moją szyją i wbiłeś swoje kły głęboko od skórę. Zadrżałem. Zacząłeś pić i dokładnie czułem każdą jedną kropę upływającą z mojego ciała. Przymknąłem oczy i odchyliłem bardziej szyję, czując to przyjemne uczucie. W końcu odsunąłeś swoje wargi od mojej skóry i uważnie spojrzałeś w oczy, ale w Twoich było zadowolenie. Pocałowałeś mnie jeszcze raz i wszedłeś we mnie, tłumiąc mój jęk w swoich ustach. Wiedziałem, że chciałbyś to zrobić powoli, na spokojnie, napawać się tym, ale minęło już czterdzieści minut a o 2 jest kolejny obchód pielęgniarek. Wiem, że do tej pory musimy zdążyć. Zacząłeś się we mnie poruszać, wciąż pieszcząc ustami i dłońmi moje rozpalone ciało. Czułem, jak moja krew płonie, co zaczynało być skutkami Twojego jadu. Jęczałem coraz częściej i przeplatało się tam Twoje imię, aż w końcu doszliśmy obaj a Ty, w chwili ekstazy, wbiłeś swoje zęby raz jeszcze w moją szyję. Wyszedłeś ze mnie i szybko nas oporządziłeś, po czym położyłeś obok mnie i przytuliłeś do siebie.

-Za niedługo zaśniesz. Gdy się obudzisz, będę przy tobie.

Szepnąłeś mi do ucha. Usłyszeliśmy kroki na korytarzu. Pocałowałeś mnie raz jeszcze i zniknąłeś, tak szybko, jak się pojawiłeś. Drzwi się otworzyły a ja ostatnim, co pamiętam, to pisk maszyny monitorującej pracę mojego serca i krzyk pielęgniarki.

***

Obudziłem się na zimnym, metalowym stole w obcym pomieszczeniu. Rozejrzałem się. Kostnica. A obok mnie? Ty. Leżałeś obok mnie i z uśmiechem na ustach bawiłeś się moimi włosami. Odwzajemniłem ten uśmiech.

-Jak się czujesz?

Zapytałeś, na co chwilę się zastanowiłem.

-Inaczej ale... wciąż dobrze. Tylko....

Westchnąłem i spojrzałem na niego cierpiętniczo. Spojrzał na mnie zaskoczony. I jak ja mam mu to powiedzieć?

-Chyba się podnieciłem.

Stwierdziłem, na co parsknął śmiechem. 

-Spokojnie, to tylko efekt uboczny przemiany. Wszystko teraz czujesz jakieś sto razy bardziej i przez pierwsze parę miesięcy bliskość ukochanej osoby będzie cię podniecać do granic w parę sekund.

Wyjaśniłeś i pocałowałeś mnie w usta.

-Bądź mój tej nocy.

Poprosiłeś, po czym dobitnie, dokładnie, dogłębnie pokazałeś mi, jak będę teraz wszystko odczuwał, powoli pieszcząc moje ciało i kochając się ze mną długo i namiętnie, nie spiesząc się nigdzie i zaspokajając nas obu fizycznie i psychicznie. A potem uśmiechnąłeś się i gdy znów byliśmy w ubraniach, posadziłeś mnie sobie na kolanach i wystawiłeś szyję. Wiedziałem, co chcesz, bym zrobił. Zbliżyłem się do Twojej skóry i powoli wbiłem się w Twoją tętnicę, po czym zacząłem pić krew a wraz z nią Twoje uczucia i myśli. A były one wypełnione mną. Niesamowite uczucie, gdy mogę poczuć Twoją miłość w innym niż dosłownym tego słowa znaczeniu. Skończyłem pić i spojrzałem Ci w oczy. Uśmiechałeś się, po czym pogładziłeś mnie po szyi w miejscu, gdzie za chwilę zatopiłeś swoje zęby, poznając mnie na nowo. Następnie wziąłeś mnie za dłoń i obaj stanęliśmy na parapecie otwartego okna. Byliśmy na czwartym piętrze i patrzyliśmy w noc, aż w końcu spojrzałem na Ciebie a Ty na mnie.

-Witaj w świecie Nocy.

Uśmiechnąłeś się i pociągnąłeś, byśmy razem skoczyli w dół. I skoczyliśmy. Tak, jak w nasze nowe, wspólne życie.

Komentarze

  1. Wampir? :D
    seks? :D
    'Duży Tommy'? :D
    Obstawiam, że wampir!
    no tak, one-shot mi się niezmiernie spodobał, bardzo dobrze został napisany ♥
    I dobry pomysł na niego ;)
    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ładnie napisany �� czuć emocje ��

    OdpowiedzUsuń
  3. No chyba wampir? krwopijca? a może wilkołak? nieeee ten ostatni nie bardzo pasuje do Toma, ale Bill wampirkiem? czemu nie :)
    Pozdrawiam
    fankayaoi

    OdpowiedzUsuń
  4. Wampir? Dawca nowego życia? Życie nad śmiercią?
    Oj no, trudno stwierdzić :/
    Ale cóż, jednoczęściówka bardzo dopracowana :-)
    // Aga

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty