Zmiana - rozdział 6

Ten rozdział będzie dłuższy, obiecuję >.<
Mówiłam, że będzie chory... i jest :P przypadek... (taaaaa... na pewno) Ostrzegałam!
Natomiast 7 będzie już normalniejsze :P
ale końcówka może Wam trochę rozjaśnić co nieco
4 komentarze = kolejny rozdział
____________________________________________________________________________________

-No, to teraz idziemy się zabawić. - pomyślałem i wyszedłem z domu. Tom jeszcze spał. Och, mam zamiar wrócić, gdy już wstanie. Skierowałem się w miejsce, gdzie umówiłem się ze szkolnym dealer'em. Podałem mu dłoń i podpaliłem za pomocą czarnej zapalniczki cienkiego papierosa, którego chwilę wcześniej umieściłem między moimi miękkimi wargami. Zaciągnąłem się dymem i wypuściłem go powoli z płuc, czując, jak cały stres odpływa z mojego ciała. Rzadko palę, no, ale czasem się zdarza, na przykład teraz. Spojrzałem na chłopaka.

-Masz? - zapytałem krótko. Czasem zaopatruję się u niego w jakieś lekkie dragi, a tak, żeby spróbować, albo żeby zabawić się z moją nową zdobyczą. Ten skinął głową i podał mi paczkę papierosów, w której standardowo ukryte były woreczki z białym proszkiem. Sprawdziłem ilość i podałem mu gotówkę, a on zaczął się zbierać. -Już uciekasz? Daj mi chociaż dokończyć fajkę. - powiedziałem lekko złośliwie. Wspominałem, że ten koleś dał mi kiedyś dupy? Nie? To właśnie wspominam. Zrobiłem mu wtedy zdjęcie, boi się, że wciąż je mam. No... mam, ale nie użyję go, prawda? Po co? To tylko moja zdobycz. Nikomu nic do tego.

-Mam jeszcze klienta. Dom publiczny. - wyjaśnił krótko i zniknął. Czyli pewnie musi dać narkotyk, przez które ciało nieszczęśnika będzie niemiłosiernie podniecone i pobudzone przez około 12-16 godzin bez przerwy. W dodatku osoba po tym jest wrażliwa na dotyk skrzydeł motyla a co dopiero czyiś... Jeśli nikt go nie zaspokoi, może nawet zemdleć a zbyt długie działanie narkotyku, rekord to podobno 21 godzin, przynajmniej w naszej okolicy, ani raz nie zaspokojone orgazmem, może doprowadzić do jakiś komplikacji... albo to, albo to bujdy na resorach. Nie zastanawiając się nad tym dłużej, zdeptałem peta czubkiem buta i wróciłem szybko do domu. Zerknąłem na zegarek. 7:34. Tom wstaje za jakieś pół godziny. Z uśmiechem wyjąłem jedną torebeczkę z paczki po papierosach i wysypałem na tackę przy zlewie jej część. Wziąłem niewielką, metalową łyżeczkę i nasypałem odpowiednią ilość proszku, resztę chowając. To, co zostawiłem na sztućcu, przeniosłem nad kuchenkę gazową i odpalając jeden palnik stopiłem. Dodałem równe 3 krople wody i jedną ręką wyjąłem z kieszeni kupioną wczoraj strzykawkę i igłę. Kupiłem cały zestaw... a co! Wlałem substancję do strzykawki i wprowadziłem narkotyk do żyły. Nie biorę często, prawie w cale, ale no, nudzę się, to i głupie pomysły przychodzą mi do głowy. Poza tym, jak kiedyś powiedziałem mamie, że biorę ekstazy z kolegami, to mi powiedziała tylko, żebym nie wziął za dużo i że życzy mi miłej zabawy, więc chyba nie ma w tym nic złego, nie? Niby ludzie umierają od narkotyków... ale co złego to nie ja, o! Usiadłem na krześle i szybko wyrzuciłem zawiniętą w papier strzykawkę, marszcząc brwi. Czemu moje serce tak nagle przyspiesza? Poczułem wibracje telefonu, więc odczytałem wiadomość.

Nie bierz tego! Pomyliłem wasze zamówienia....

O kurwa. Czyli że... nie... będę chodził 16 godzin ze stojącym penisem, a grecki bóg nawet nie chce na mnie spojrzeć w ten sposób! I w co ja się wpakowałem?! Przełknąłem gulę w gardle. Jeśli teraz szybko się zbiorę to wyjdę, nim Tom wstanie i wrócę jutro, jak narkotyk zejdzie... Wstałem ale moje nogi zrobiły się jak z waty. Musiał mi dać lek o natychmiastowym działaniu?! No musiał?! Klęcząc na podłodze czułem, jak moje serce przyspiesza, słyszałem, jak krew szumi mi w uszach a temperatura ciała podnosi się. Mój oddech przyspieszył i czułem wciąż rosnące podniecenie, które szybko przybierało na sile. Jakby mnie kto teraz związał, to bym był już zgubiony... Zacząłem czołgać się do łazienki, mimo jęków, które czasem wydobywały się z moich ust - ciasne spodnie drażniły mojego podnieconego penisa. Z cichym westchnieniem i pośpiechem wpadłem do łazienki i zatrzasnąłem drzwi, czym prędzej pozbywając się spodni i bielizny. Moja męskość była naprężona jak chyba nigdy. Zacząłem się masturbować, próbując nie jęczeć, gdy usłyszałem pukanie do drzwi.

-Bill, wszystko w porządku? - rozbrzmiał jeszcze lekko zaspany głos właściciela. Zatkałem usta wolną dłonią. Jeśli odpowiem, z moich ust wydobędzie się tylko i wyłącznie jęk, a na to nie mogę pozwolić. Jednak szybko zbliżający się orgazm w cale nie ułatwiał mi sprawy. Jęknąłem mimo woli i skupiłem się już tylko na tym, żeby skończyć. Może wtedy będę trzeźwiej myślał? Zacisnąłem mocniej dłoń na penisie i usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi dokładnie w momencie, gdy doszedłem z jękiem. Drżałem na całym ciele i opadłem lekko zmęczony na ziemię, nie przejmując się spływającą mi po koszulce spermą. Zimna podłoga przyjemnie chłodziła moją skórę, więc zacząłem się o nią lekko ocierać, by się ochłodzić, jednak nie przewidziałem, że tak szorstki i twardy dotyk też mnie podnieci... moje ciało natychmiast zaczęło reagować. -Co ty robisz? - usłyszałem w końcu zduszony głos pana domu. Nawet na niego nie spojrzałem, moje dłonie zrywały koszulkę, by przywrzeć całym ciałem bezpośrednio do zimnych kafelek.

-Narkotyk... cały dzień tak... - szepnąłem tylko, bo zaraz moje słowa zginęły w jęku, gdy przypadkiem moja męskość poczuła to zimno na sobie. Od razu bardziej się podnieciłem. Cholera! -Tom.. jeśli nie zaaaamierzasz w-we mnie wejść... to przy-ynajmniej niee paaaaatrz... - wyjęczałem, znów poruszając dłonią na przyrodzeniu. Poczułem jego dłoń na ramieniu i obrócił mnie na plecy. Moje spragnione ciało zareagowało samo, rozkładając szeroko uda, w zapraszającym geście, ukazując całe moje podniecenie i zawstydzenie, stojącą i mokrą męskość, sterczące sutki, rytmicznie zaciskające się mięśnie zwieracza, który wcześniej chyba podrażniłem, drgające jabłko Adama, przyspieszony oddech, zamglony podnieceniem wzrok, dłonie błądzące po ciele i rozchylone, czerwone usta, z których wydobywały się jęki. Chwycił mnie za oba nadgarstki i jedną ręką przygwoździł je nad moją głową, odbierając mi możliwość zaspokajania się, na co jęknąłem niezadowolony. Usadził się między moimi nogami a ja tylko zacząłem poruszać biodrami w durnej nadziei, że podłoga mi pomoże. No ciekawe, jak. Zamknąłem oczy i jęknąłem w męczarniach, które sam sobie zafundowałem. Nagle poczułem coś dużego przy moim odbycie i po chwili to coś twardego wypełniło mnie całego, wydzierając głośny jęk z mojego gardła i obfity orgazm z mojego penisa. Dopiero po kilku sekundach dotarło do mnie, że Tom we mnie wszedł. Spojrzałem mu w oczy i wtedy zaczął się poruszać, pobudzając mnie na nowo do zabawy. Ciekawe, czy on wie, że mnie rozdziewicza? I że jest cholernie podniecający... i tak duży... o cholera! Właśnie trafił w ten magiczny punkt, sprawiając, że moje ciało aż podskoczyło. Zacisnął dłoń u nasady mojego penisa, nie pozwalając mi dojść i poruszał się, mocno, brutalnie, głęboko, doprowadzając mnie do szaleństwa. Niedługo potem byłem na szycie, ale wciąż nie pozwalał mi dojść. Spuściłem się dopiero, gdy on sam był na granicy i moje mocniejsze zaciśnięcie się na nim pozwalało mu osiągnąć satysfakcję.
Nie wiem, ile tak się kochaliśmy w tej łazience. Może z kilka godzin, może cały dzień... czasem pieprzył mnie a czasem po prostu masturbował, przez narkotyk mogłem dojść więcej razy niż normalnie i ciągle nie miałem dość. Nawet nie liczyłem, ile razy osiągnąłem orgazm. Natomiast w trakcie dotarło do mnie, że moja chęć zwrócenia na siebie jego uwagi była spowodowana tym, że mi się spodobał, ale potem... zakochałem się w nim. I tego nienawidziłem w sobie w tym momencie, tego się brzydziłem. W końcu działanie narkotyku ustało i na wpół przytomny zarejestrowałem, że Tom niesie mnie do łóżka. Wisiałem w jego ramionach jak bezwładna marionetka. W myślach zobaczyłem jego uśmiechniętą twarz, jego zatroskany wyraz twarzy.

-Zakochałem się w tobie, Tom... - powiedziałem do mężczyzny w myślach obiecując sobie, że nigdy w życiu nie powiem tego na głos, nawet, gdy to uczucie przybierze na sile. Nigdy też nie powiem "kocham Cię". Obiecałem sobie kiedyś, że nigdy się nie zakocham i nie złamię obietnicy. Nie pozwolę sobie na to.

Komentarze

  1. Co tu się odwaliło? O.o
    w sumie, mogłam spodziewać się wszystkiego, ale no cóż... takiego rozdziału to na pewno nie.
    Ale podobało mi się, i coś czuje, że to co powiedział, wcale nie było w myślach? :)
    Pięknie, pięknie, pięknie <3
    A tak w ogóle, masz zamiar jeszcze dodawać rozdziały do 'Seit unsere Schulzeit'? :D
    POZDRAWIAM ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej-hej~,
      Sama nie wiem, co ja odwaliłam xD Serio! Ale to ja, więc radzę pamiętać, że ja mogę napisać dosłownie WSZYSTKO :P
      Noo... to się okaże, chociaż nie wiem czy w 7 rozdziale ^^
      Dzięki :D
      Yup, po 7 rozdziale Was pomęczę i zrobię przerwę w tym opowiadaniu i pójdzie SUS :D
      Pozdrawiam~

      Usuń
  2. Obecna!!!! (Jkbc:D)
    // Aga

    OdpowiedzUsuń
  3. No nieźle, gorsze niż viagra, a co Tom wziął, że dał radę pieprzyć Billa cały dzień ?
    Pozdrawiam
    fankayaoi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie cały dzień ;3; było, że on raz go pieprzył a raz pieścił... po prostu byłdobrze nakręcony :D

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty