Rebeliant - Rozdział 9


 Gdy obudziłem się, na zewnątrz już od dawna było jasno i bardzo mnie to zaskoczyło. Bill z reguły budził się o świcie i za chwilę budził i mnie, żebyśmy mogli się zebrać i jak najszybciej ewakuować. Pozostawanie zbyt długo w jednym miejscu było zbyt niebezpieczne, dlatego też nigdy nie spaliśmy w danym miejscu więcej niż raz. Czyżbym aż tak go wykończył? 

Dopiero wtedy do mnie dotarło, że zasnąłem przytulając Czarnego do siebie a teraz nie czułem go obok. Od razu poderwałem się do siadu i rozejrzałem dookoła a moje serce zamarło. Nie tylko zniknął były Lider Rebeliantów ale zniknęła też prawie cała broń - oprócz tej, którą oddałem po dołączeniu do rebelii. Najpierw miałem złe przeczucia ale uświadomiłem sobie przecież, że gdyby nas znaleźli to nie zostawiliby mnie tutaj tak po prostu śpiącego jak niemowlę. Bill musiał więc zniknąć z własnej woli. Totalnie mnie to rozwaliło i zacząłem mieć tysiąc myśli o tym, dlaczego miałby odejść i mnie zostawić. Wpadłem nawet w małą panikę, co było dla mnie raczej dość nietypowe. Nigdy nie wpadłem w tak zły stan tylko dlatego, bo ktoś zniknął z mojego życia a czułem, podskórnie czułem że Czarny nie ma zamiaru wracać. Kiedy w końcu udało mi się uspokoić i zacząłem zbierać swoje rzeczy, znalazłem w swoim plecaku list. Aż serce podeszło mi do gardła, widząc pożegnalne słowa zapisane ręką Billa, którego pismo poznałem już na przodzie chociaż układało się jedynie w trzy litery - Tom.

Stałem tak i wpatrywałem się w ten cholerny list zastanawiając się, czy chcę go tak właściwie przeczytać czy nie powinienem może go zignorować albo najzwyczajniej w świecie wyrzucić. W końcu zdecydowałem się na otworzenie go mając nadzieję, że wyjaśni mi to trochę w życiu. Jak to mówią, nadzieja umiera ostatnia, prawda?

Tom,

przepraszam, że budzisz się i nie ma mnie obok Ciebie. Mam nadzieję, że zdołasz wybaczyć mi ten fakt. Tak samo jak mam nadzieję, że zrozumiesz i przebaczysz mi moją ucieczkę. Uwierz mi, że gdybym mógł to zrobiłbym wszystko, aby tego uniknąć.
Tak, jak sam wczoraj powiedziałeś - mnie również coś do Ciebie przyciąga i nie potrafię tego logicznie wytłumaczyć. Chciałbym móc zostać przy Tobie, jednak nie jest to możliwe.
Przez ostatnie tygodnie bardzo długo analizowałem naszą sytuację. Szanse na to, że wygramy są równe niemal zeru. Wymyśliłem plan, który mogę wykonać tylko ja i nie chcę Cię narażać wciągając Cię w szczegóły. Proszę, zagraj według ich narracji i pozwól się widzieć jako bohatera, który umknął z rąk Rebeliantów po tym, jak był przez nich więziony. Zwal na mnie całą winę.

Nie sądzę, żeby z tej akcji udało mi się wrócić żywemu. Szczerze żałuję, że nie mogliśmy mieć więcej czasu. Że nie mogliśmy być gdzieś w innym świecie, razem. Nie żałuję jednak tego, że Cię poznałem. Ani dzisiejszej nocy. Ani tego, że Cię zostawiam.

Tak, jak powiedziałem Ci już jakiś czas temu - mam nadzieję, że po śmierci będę mógł dostąpić zaszczytu zostania Twoim aniołem stróżem i będę Cię chronić przed wszelkim złem.

Wybacz, będę tęsknić,
Bill

Zamarłem, wpatrując się w zapisane tuszem długopisu słowa i nie mogłem w nie uwierzyć a jednak wiedziałem, że była to szczera prawda. Sam nie wiem, kiedy po moich policzkach popłynęły łzy i po prostu zacząłem płakać. Z żalu, z niemocy, ze smutku, z tęsknoty. Kiedy się uspokoiłem, wiedziałem tylko jedno - muszę znaleźć Bill'a, nim wykona swój plan. Muszę go odnaleźć i go wesprzeć. Muszę go odnaleźć i być przy nim. Nie było na ten przymus żadnego logicznego wytłumaczenia - po prostu muszę to zrobić.

I wiedziałem, że mi się to uda... chociaż nie sądziłem, jak sprawy się potoczą ani jak długo mi to zajmie.

Komentarze

  1. Widzę że jakiś rozdział chyba dodatkowo, ale to dobrze 😉 czekam z niecierpliwością na kolejne części

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty