Wędrówka - Prolog


 Błyskawica rozświetliła nagle ciemne pomieszczenie, które zdawało się być pogrążone nie tylko w panującej wokół ciemności ale również w nieprzeniknionej ciszy. Na samym środku stało ogromne łóżko, które wciąż było idealnie zasłane. Pozorny obserwator nie zastałby tu nikogo, bo i nikogo by tu nie szukał. Każdy, kto bardziej by się przypatrzył zauważyłby, że w rogu pokoju skulona siedzi drobna postać, która ze skupieniem obserwowała swoją pracę, mimo płynących po policzkach łez. Ciemnoczerwona ciecz powoli spływała po bladym przedramieniu i kropla po kropli wsiąkała w materiał koszulki i spodni, zostawiając po sobie plamy. Jedynym zamąceniem ciszy poza szalejącą za oknem burzą, była melodia wydobywająca się z gardła tej postaci - i chociaż sam ten dźwięk miał moc rozdzierania serc, to nikt nie miał prawa tego usłyszeć.

Komentarze

Popularne posty