Samobójca - rozdział 11


W pokoju Tom chwycił bluzę Czarnego i grzebiąc w kieszeniach wyjął z niej żyletki. Spojrzał wymownie na chłopaka który spuścił głowę. Brwi blondyna zbiegły się ze sobą, gdy tak patrzył na chłopaka. W końcu przerwał panującą między nimi ciszę, ostrym głosem.

-Tak to chciałeś zakończyć? Chciałeś mnie zostawić?

Starał się nie krzyczeć, widział, jaki jego ukochany jest wystraszony, ale w tym momencie nie potrafił nad sobą panować. Przez chwilę znów zapadła cisza, przerywana tylko ciężkim oddechem czarnowłosego.

-Ja... przepraszam. Nie wiem, ja... proszę, pomóż mi.

Powiedział cicho, bojąc się rozdrażnić jeszcze bardziej jedyną osobę, którą kocha. W czasie tego wszystkiego coś sobie uświadomił, i to strasznie go przerażało. Dredziarz podszedł do niego i kucnął przed nim, kładąc mu dłonie na kolanach i starając się patrzeć w twarz. Orzechowe oczy były lekko zaszklone a kryło się w nich przerażenie. Chciał wyjaśnić, więc zaczął.

-Bałem się... strasznie się bałem, że coś ci się stanie. Myślałem nawet, żeby umrzeć, ale wiedziałem, że wtedy i tak może coś ci zrobić. Nie chciałem żadnej z tych rzeczy, ale on nie pozostawiał mi wyboru. I wtedy, jak poszedłem... tak strasznie chciałem, by to się już skończyło. I gdy już prawie mnie miał... modliłem się tylko, żeby mnie zabił w trakcie. Wtedy tak bardzo chciałem poczuć, jak mnie dusi, jak rozcina moją skórę, by zadać śmiertelny cios... Tak bardzo tego chciałem, to mnie przeraża. I gdy mnie znalazłeś i uratowałeś... wiedziałem, że będziesz zły. Chciałem, cały czas chcę, żebyś nawrzeszczał na mnie, pobił, może nawet zgwałcił za to, co miałem zamiar zrobić... Boję się, Tom.

Głos co chwilę mu się załamywał, gdy to mówił. Nie miał pojęcia, skąd u niego takie myśli. Widział, że jego kochanek jest równie zaskoczony i zmartwiony.

-Gdy odszedłeś, ludzie pokazali mi, że nie warto jest ufać i kochać. Mimo to ciągle byłeś w moim sercu. I rodzice, i Sara... Chciałem, żeby to nie okazało się prawdą, ale wszyscy to we mnie zabijali. I gdy Mark ich zabił, zwątpiłem we wszystko, w co do tej pory wierzyłem. A ty... Ty nauczyłeś mnie znowu kochać i wierzyć. Tom, błagam, nie zostawiaj mnie... proszę, wybacz mi. Tak strasznie cię kocham... brzydzę się tym, do czego chciałem się posunąć.

Mówił coraz ciszej, a po jego policzkach spływały łzy. Drżał na całym ciele, roztrzęsiony tym wszystkim. Poczuł nagle, jak dłonie z jego ud znikają. Materac tuż obok niego ugina się pod ciężarem skate'a, a ciepłe, silne ramiona obejmują go mocno, przytulając do rozbudowanej klatki piersiowej, dając poczucie bezpieczeństwa i owijając go tak dobrze znanym mu zapachem. Zamknął oczy i spróbował się uspokoić, wdychając ukochany zapach. Jedna z dłoni trzymała go mocno w talii a druga gładziła po karku i plecach. Po kilku, może kilkunastu minutach, blondyn odsunął go od siebie na długość ramienia i zmusił do patrzenia sobie w oczy.

-Bill... to, co chciałeś zrobić, jest straszne. Ale chciałeś mnie chronić. I nie zostawię cię, za bardzo cię kocham. Ale to, co powiedziałeś... zniszczę to w tobie. Zrobię wszystko, co będzie trzeba, i nauczę cię znowu kochać i nie pragnąć bólu ani śmierci. Tylko nie rób więcej nic tak głupiego. Pamiętaj, że w każdej sytuacji możesz na mnie liczyć.

Powiedział stanowczo, ale niezbyt głośno, jakby każdy dźwięk głośniejszy od szeptu miał zniszczyć coś niezwykle kruchego i delikatnego. Ich usta złączyły się w namiętnym pocałunku i po chwili obaj uśmiechnęli się do siebie, troszkę niepewnie, ale wiedzieli, że są razem i czuli, że teraz wszystko już będzie dobrze. I właśnie w tym momencie zamknęli za sobą upiorny rozdział z krwistymi literami układającymi się w imię Mark. Teraz przyjdzie im się zmierzyć z ich własnymi strachami i wspólną przeszłością, ale razem są o wiele silniejsi. Razem mogą wszystko.

Wtedy znów uderzyły Tom'a słowa, które kiedyś usłyszał od babci.

-Zależy Ci na nim?

Spytała starsza kobieta, sadzając sobie wnuka na kolanach.

-Jak na nikim innym, babciu.

Usłyszała w odpowiedzi. Z uśmiechem i rozczuleniem spojrzała na swego wnuka.

-Więc chroń go, Tom. Świat jest okrutny i jeszcze zdążycie się o tym przekonać nie raz. Bill jest bardzo wrażliwy, chroń go więc, by nie stracił nadziei w ten świat i by w jego oczach zawsze błyszczało szczęście i miłość, jak w tej chwili. Jemu też bardzo na Tobie zależy, jestem pewna. Obaj razem się dopełniacie. Twoi rodzice robią ogromny błąd, że chcą Was rozdzielić. To Wam obojgu przyniesie wiele cierpienia, ale w końcu się spotkacie, wierzę w to. Jednak Bill, jako ten wrażliwszy, dużo bardziej to przeżyje. Uważaj więc, by nigdy bo nie okłamać.
Bo jedna niespełniona przez Ciebie obietnica może przynieść tragedię.

-Obiecuję, Bill. Ochronię cię... pomogę ci.

Wyszeptał, całując czubek głowy zasypiającego w jego ramionach chłopca.

Komentarze

  1. Kobieto! Przez cb się prawie rozmazałam! A, ja na zdj do szkoły ide!
    Rozdział piękny c: Bosze... Tom jest taki opiekuńczy i taki słodki i Billy too. jeszcze 3 rozdziały i epilog. Co jeszcze będzie? Mam nadzieje że ten Mark zgnije w piekle;)

    Azusa <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, płacz... wiem coś o tym ^^
      Hehe :)
      Pozdrawiam~

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty