Wir haben uns auf zufall getroffen - rozdział 7
Nie długo jednak dane było mu pospać. Gdzieś po dwóch godzinach od zaśnięcia usłyszał za drzwiami potworny rumor i krzyk. Krzyk matki. Był zdziwiony, rozespany i lekko zdezorientowany. Zerwał szybko czarno-biały materiał z szyi jasnego misia i wrzucił arafatkę pod poduszkę, po czym zasłał szybko łóżko i otworzył drzwi, lekko rozespany, zeźlonej matce. Na szczęście, był w stanie udawać, że wstał już jakiś czas temu i że właśnie się zbierał. Spojrzał zdziwiony na wściekłą rodzicielkę, która mierzyła go takim spojrzeniem, że gdyby mogła nim zabijać, już byłby martwy. Kobieta marszczyła swoje jasne brwi i zaciskała dłonie w pięści. Chłopak nie mógł nie zauważyć, że brzuch jego rodzicielki był coraz bardziej widoczny. Milczał, czekając, aż usłyszy coś z jej zaciśniętych w cienką linię warg, ale nie musiał czekać długo.
-Masz zamiar jadać z nami normalnie?! - wydarła się, na co serce Czarnego boleśnie się ścisnęło. Nie chciał mieć tak złych kontaktów z matką, ale ona nie dawała mu szansy na naprawienie tego. Bolało go to, ponieważ do tej pory bardzo kochał rodziców, którzy, jak się okazało, w cale nie kochali jego. Pokręcił przecząco głową, wiedząc, że jeśli się odezwie, zadrży mu głos i przegra. Kobieta zamachnęła się i uderzyła syna otwartą dłonią w twarz tak mocno, że głowa aż mu odskoczyła w tył.
-Świetnie. Zagłodź się na śmierć, będzie mniej problemów. - wysyczała, po czym odwróciła się na pięcie i odeszła. Czarnowłosy stał nieruchomo jeszcze przez chwilę, po czym przeszył go niewyobrażalny ból, który nie miał nic wspólnego z piekącym policzkiem. Zamknął drzwi na klucz i osunął się po ścianie, kuląc i wpadając w histerię. Starał się jednak być cicho, nie chciał, by rodzice go usłyszeli. Z oczu strumieniami płynęły łzy, niszcząc staranny makijaż, a cichy szloch wstrząsał całym drobnym ciałem. Siedział tak, skulony, kilka, może kilkanaście minut, aż wreszcie powoli się podniósł, chociaż ciągle miał problemy z oddychaniem. Nie potrafił normalnie zaczerpnąć powietrza, coś niewidzialnego zaciskało mu się na szyi. Wbił sobie paznokcie w skórę, mając na dzieję, że to go choć trochę uspokoi, i o dziwo - podziałało. Przestał się trząść, a po kilku kolejnych, upiornie długich i pustych minutach zupełnie się uspokoił. Ścierając resztki łez z twarzy chwycił telefon i odczytał wiadomości. Miał ich trzy. Wszystkie od tej samej osoby. Jedynej osoby, która w tym momencie dawała mu ukojenie.
Śpij
dobrze, Billy :)
Jestem już w domu ;) Odezwij się, jak się wyśpisz.
Wszystko w porządku? Mam dziwne przeczucia...
Chłopiec poczuł, jak znów niewidzialna lina zaciska się na jego strunach głosowych a po policzkach zaczynają płynąć łzy. Drżącymi dłońmi odpisał.
To boli, Tom... To tak bardzo boli...
Napisał, dusząc głośniejszy szloch. Skulił się na łóżku i wtulił w misia, niemal od razu otrzymując odpowiedź od przyjaciela.
Co się stało? Bill, co oni Ci zrobili?
Czarny pociągnął nosem i przetarł jeszcze dłonią po policzkach, rozmazując resztki makijażu.
Uderzyła mnie... w życiu nie czułem się tak strasznie. Czemu nie możesz być obok?
Zapytał, chociaż to było bez sensu. Dobrze wiedział, że Tom ma swoje życie i nie rzuci wszystkiego dla niego.
Billy, nie rób niczego głupiego, proszę. Ona nie ma prawa Cię tak traktować. Pomogę Ci, tylko daj mi trochę czasu. Myśl o mnie, kiedy będzie Ci źle, pisz do mnie... ale nie rób niczego głupiego.
Nie wiem, czy będę potrafił.
Potrafisz, Billy. Niezależnie co się stanie, masz mnie.
Co tak krótko? :'(
OdpowiedzUsuńJak w większości opowiadań (a już zwłaszcza twincest), nie lubię Simone. Najchętniej, bym jej teraz sama pokazała, co to znaczy czuć ból!
(Najlepiej z lewego sierpowego)
Tak czy siak, czekam, aż akcja się tutaj bardziej rozkręci..Bo tak będzie, nieprawdaż? :D
Zobaczysz w następnych częściach :)
UsuńLubię Simone w życiu ale nie w opo xD