Lód - rozdział 5
-Dzień dobry, nazywam się Schuhmacher i uszyję dla pana garnitur. Pozwoli mi pan zebrać wymiary?
Do pomieszczenia w towarzystwie Tom'a wszedł podstarzały mężczyzna, niosąc ze sobą notes i miarę krawiecką, a na nosie miał okrągłe okulary.
-Dzień dobry. Oczywiście.
Czarnowłosy chłopak podniósł się szybko z łóżka, jednak szybko tego pożałował, czując zawroty głowy i upadając z powrotem na łóżko. Silne dłonie chwyciły go za ramiona i pomogły mu wstać, gdy odzyskał już jasność widzenia.
-Powoli i na spokojnie. Zostanę tu by go asekurować.
Oznajmił Tom, zajmując miejsce na wiklinowym fotelu przy łóżku i spoglądając na pozostałych. Starszy mężczyzna położył notes na biurko i otworzył na zaznaczonej stronie, wpatrując się w nią.
-Czy wiesz, ile masz wzrostu?
To pytanie ewidentnie zostało zadane młodszemu z chłopców. Ten skinął głową, po chwili orientując się, że krawiec czeka, aż poda mu liczbę.
-180 cm, proszę pana.
Odpowiedział i kątem oka zauważył, że Warkoczyk uśmiechnął się rozbawiony. Nie był pewien, co go tak rozbawiło.
-Ile ważysz?
Padło kolejne pytanie. Chłopak musiał się nad nim chwilę zastanowić.
-Myślę, że koło 50 kg. Ostatnio, jak się ważyłem, waga wskazywała 52.5 kg.
Obaj mężczyźni unieśli brwi w szoku.
-127,5 różnicy... a twoje BMI wskazuje zapewne na wychudzenie...
Mruczał Tom w konsternacji, zastanawiając się, co może z tym zrobić. Jego ukochany musi ewidentnie przybrać na wadze.
-Rozbierz się do bielizny, proszę.
Odparł krawiec, a Tom ciekawie spoglądał na wolno rozbierającego się chłopaka. Po raz pierwszy miał okazję zobaczyć jego ciało. Pierwszym, co mu się rzuciło w oczy, były wystające kości. Obojczyki, kości ramion, biodra, żebra, stawy, kostki kręgosłupa... to wszystko siniaczyło jego delikatną skórę, która w kontakcie z zimnym powietrzem od razu pokryła się gęsią skórką a chłopak zaczął delikatnie drżeć, mimo, że w pokoju było ciepło. Starszy mężczyzna sprawnie i szybko zbierał miarę z chłopca, kończąc po kilku minutach i pozwalając mu się ubrać. Czarnowłosy momentalnie ubrał się i okrył dodatkowo swetrem, od razu pakując się pod kołdrę.
-Uszyję odrobinę większy garnitur, mam nadzieję, że do tego czasu przybierze pan na wadze. Od razu zabieram się do pracy. Do widzenia.
-Do widzenia.
Obaj mężczyźni odpowiedzieli jednocześnie. Tom spojrzał na swojego ukochanego i nachylił się, delikatnie muskając jego usta, po raz pierwszy od wielu dni. Wrócił na swoje miejsce i wyciągnął telefon.
-Skontaktuję się z moim znajomym dietetykiem. Spytam się go, jak możesz przybrać na wadze. Mam nadzieję, że szybko uda ci się przytyć.
Powiedział, wystukując coś szybko na telefonie, po czym odłożył go na szafkę nocną.
-Przecież wystarczy, żebym jadł, prawda?
Zapytał zaskoczony nastolatek, wciąż lekko oszołomiony pocałunkiem.
-Nie. Jedzenie, suplementy diety... musimy wiedzieć, co najlepiej zwiększa masę, żeby ci skutecznie pomóc.
Czekoladowe oczy badały bladą twarz. Odczekał chwilę, po czym przysiadł na skraju łóżka i znów złożył pieszczotę na bladych wargach partnera. Długo nie odrywali się od siebie, delikatnie pieszcząc swoje usta. Gdy w końcu delikatnie odsunęli się od siebie, ich oczy wpatrywały się w siebie.
-Przepraszam, że sprawiam kłopoty. I dziękuję ci, za pomoc.
Cichy, lekko zachrypnięty głos poniósł się po pomieszczeniu. Zakolczykowane usta wygięły się w czułym uśmiechu.
-Nie sprawiasz kłopotów. I robię to tylko dlatego, że Cię kocham.
Odparł chłopak, kładąc dłoń na jego policzku i delikatnie gładząc kciukiem jego skroń.
-Też cię kocham.
Odparł, a jego wargi znów zostały zakryte przez usta młodego mężczyzny, zatapiając ich obu w czułym pocałunku.
Komentarze
Prześlij komentarz