Sekret - rozdział 11

Tak, jak można było się tego spodziewać, wieść o tym, że Złoty Chłopiec się przebudził, dotarła do wszystkich jeszcze przed kolacją. Jednak nikt nie wiedział, dlaczego ani jego partner, ani dwójka jego przyjaciół nie pojawiła się w Wielkiej Sali.

-Drogie dzieci, zanim rozpoczniemy biesiadę, chciałbym wam przypomnieć, że od jutra gabinety moje oraz opiekunów Domów będą otwarte przez całą dobę, aby pomóc wam uporać się z bitwą, po której rany jeszcze długo się nie zagoją.

Powiedział. Już chciał poprosić Skrzaty domowe o wniesienie potraw, gdy jeden z uczniów Ravenclaw podniósł się ze swojego miejsca i zabrał głos.

-Panie profesorze, co z Harrym?

Zapytała dziewczyna, a po sali poniósł się gwar. Wszyscy byli ciekawi. Starszy mężczyzna westchnął i milczał przez chwilę, nim zabrał ponownie głos.

-Pewnie wielu z was już wie, że pan Potter odzyskał przytomność. Jego bliscy znaleźli sposób, by go obudzić. Fizycznie Harry'emu nic nie dolega. Ale nie wróci do nas jeszcze przez jakiś czas.

Zakomunikował, a kolejna fala ekscytacji poniosła się po sali. Trwało to chwilkę, nim mógł kontynuować.

-Niestety, pan Potter chwilowo stracił pamięć. Cóż... mamy nadzieję, że chwilowo. Aktualnie całe grono nauczycielskie próbuje znaleźć sposób, by przywrócić mu wspomnienia. Proszę was, drodzy uczniowie, byście póki co nie niepokoili pana Pottera i pozwolili nam w spokoju działać. Poinformuję was o tym, jeśli coś się zmieni.

Zakończył i zasiadł do stołu, a skrzaty wniosły jedzenie. Wszyscy uczniowie i część nauczycieli żywo dyskutowali. Cieszyli się, że ich przyjaciel przeżył, ale mieli nadzieję, że niedługo odzyska pamięć. Z kolei blondwłosy chłopiec siedział na parapecie okna obok sali szpitalnej. Nie chciał tam wchodzić. Nie chciał znów patrzeć w te zagubione oczy, które go nie poznawały. Bał się tego. Nie płakał, mimo, że na jego policzkach wciąż były ślady łez. Słyszał zbliżające się kroki, ale ignorował to. Nie wiedział, co ma zrobić. Bał się tego. Ale po chwili poczuł dłoń na swoim ramieniu i spojrzał w zatroskane oczy opiekunki domu Gryffindora.

-Draco, chciałbyś porozmawiać?

Zapytała. Chłopak pokręcił jednak głową.

-Siedzę tu i czekam, w razie, gdyby coś się stało. Ale nie mogę tam wejść. Ta pustka i zagubienie w jego oczach... to jest straszne.

Przyznał, kierując swój wzrok za okno, gdzie obserwował, jak Słońce powoli chowa się za horyzont.

-Rozumiem cię, Draco. Wszyscy chcielibyśmy, by Harry do nas wrócił.

Dodała kobieta, kierując swój wzrok na jezioro.

-W mugolskim świecie z medycznego punktu widzenia amnezja cofa się pod wpływem czasu i wspomnień. Chcemy tego spróbować, może nasza obecność jakoś mu pomoże, ale nie wiem, jak to jest w wypadku zaklęć. Nie poddamy się tak łatwo.

Usłyszał głos Hermiony za plecami, ale nie odwrócił się. Pokiwał jedynie głową.

-Sądzimy, że powinieneś przypominać Harry'emu różne sytuacje z waszej znajomości.

Głos zabrał rudowłosy chłopak, ale Malfoyowi to się w cale nie uśmiechało. Mimo to po chwili ciszy wstał i skierował swe kroki do sali, gdzie leżał jego chłopak i niepewnie otworzył drzwi.

-Harry? Możemy wejść?

Zapytał cicho, patrząc na leżącą na łóżku postać. Twarz chłopca ozdobił szeroki uśmiech.

-Draco! Jasne, wchodź, kto jeszcze z tobą jest? Bałem się, że już nie przyjdziesz, nie wiem, co złego zrobiłem, że byłeś na mnie zły, ale cieszę się, że jesteś.

Do sali za platynowowłosym weszła pozostała trójka, zajmując miejsca koło jego łóżka.

-Nie byłem zły. Po prostu zszokowany. Wiesz... jesteśmy... byliśmy, bardzo blisko. To dla mnie szok, że nic nie pamiętasz.

Odparł, ujmując jego dłoń w swoje palce. Okularnik spojrzał po twarzach wszystkich.

-Nie pamiętam was, ale czuję, że wszyscy byliście dla mnie bardzo ważni. Nie wiem, czy coś sobie przypomnę, ale mam nadzieję, że możemy dalej być tak blisko, jak kiedyś. Odbudować to.

Powiedział, uśmiechając się ciepło, jak to tylko on potrafił.

-Pamiętam, jak pierwszy raz zobaczyłem ten uśmiech, gdy skierowałeś go do mnie. Dodawałeś mi odwagi. Mówiłeś, że wszystko będzie dobrze, bo jesteś ze mną. Zaufałem ci. Zaufasz teraz nam, że będzie dobrze?

Zapytał Ślizgon, uśmiechając się lekko. Wszyscy ochoczo pokiwali głowami.

-Oczywiście. Skoro wam ufałem, a wy mi, to oczywiście. A... byliśmy wszyscy przyjaciółmi?

-Ja jestem twoją nauczycielką i opiekunką.

Pierwsza głos zajęła Minerwa. Jednak gdy spotkała wzrok swego ucznia, zamilkła.

-Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, stary, mieszkamy razem w jednym pokoju i znamy się od pierwszego dnia szkoły. Mieliśmy razem wiele ciekawych przygód.

Rudowłosy chłopak odwrócił się, ukrywając łzy, gdy to sobie przypomniał.

-Przyjaźnimy się we trójkę. Jestem kujonką i na początku w cale mnie nie lubiliście. Po pewnym wypadku zaczęliśmy trzymać się we trójkę i tak zostało.

Na koniec wypowiedzi głos nastolatki załamał się i po jej policzkach popłynęły łzy.

-Przez długi czas byliśmy wrogami, ale w końcu znaleźliśmy wspólny język i byliśmy bardzo blisko.

Zakończył wywód blondyn, ledwo powstrzymując łzy.

-Nie pamiętam tego wszystkiego, ale cieszę się, że jesteście. Mam nadzieję, że znów będziemy się przyjaźnić.

Powiedział miękko, uśmiechając się i przytulając każdego po kolei.

Jedyne co, to wszyscy mogli mieć teraz nadzieję na znalezienie sposobu, by przywrócić mu pamięć.

Komentarze

  1. Hejeczka,
    wspaniale, nie pamieta, ale czuje że znali się byli ważni, Draco cierpi i to bardzo...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty