Wir waren zusammen - rozdział 9
Bill widział, że coś się stało. Nie wiedział tylko, co takiego. Przyglądał się młodemu mężczyźnie, który spoglądał za okno, popijając kawę z pustego już kubka. Od dziesięciu minut. A Czarny siedział i wpatrywał się w niego, nie bardzo wiedząc, co wprawiło go w taką konsternację. Po chwili uśmiechnął się przebiegle, wstał ze swojego miejsca i cicho podszedł do partnera. Usadził mu się okrakiem na kolanach i wpił w jego miękkie, zakolczykowane usta. Dopiero wtedy chłopak wyrwał się z zamyślenia i zaczął oddawać pocałunek, kładąc jedną dłoń na plecach nastolatka. Gimnazjalista nie odrywając się od jego ust zaczął gładzić rękami jego plecy.
-Billy, stój, nie. - powiedział starszy z nich, przerywając pieszczoty i patrząc na niego cosik niepewnie. Orzechowe oczy wyrażały zaskoczenie, ale ich właściciel nie zaprotestował. -Nie powinniśmy się tak spieszyć. Wczoraj był nasz pierwszy raz, powinieneś się najpierw zregenerować, zanim zrobimy to po raz kolejny. - dodał z delikatnym uśmiechem, nie zdradzając mu prawdy i gładząc delikatnie plecy partnera.
-Ale czym się martwisz? - zapytał nastolatek, opierając się o blat stołu, by lepiej patrzeć twarz na swojego ukochanego.
-Niczym, kochanie, po prostu się zamyśliłem. - odparł, całując jego nosek i odgarniając mu włosy z twarzy. Spojrzał na moment za okno, widząc, jak zza chmur wyłania się Słońce. -Pójdę pobiegać a ty w tym czasie zastanów się, gdzie chcesz wyjść dzisiaj, okey? Wrócę w ciągu godziny. - obiecał, składając kolejny pocałunek na jego czole i podnosząc go, by po chwili posadzić go na kuchennym blacie i złożyć ostatni pocałunek na jego ustach. Po chwili wyszedł z pomieszczenia, kierując swoje kroki do pokoju by się przebrać i zostawiając partnera samego. Jednak długo tak nie siedział, wstał ze swojego miejsca i wszedł do sypialni, wyjmując z biurka swoje farby, kredki i ołówki. Usłyszał trzask drzwi, ale nie zareagował na to, zakładając słuchawki na uszy i puszczając głośną muzykę, rozłożył wielką kartkę na blacie i zaczął rysować. Gdy tworzył, zatapiał się w tym całkowicie i tak było i tym razem, nawet nie zorientował się, gdy jego chłopak wrócił z treningu do domu, nie zauważył, gdy chodził po sypialni i brał prysznic. Dlatego podskoczył z zaskoczenia, gdy ciepłe ramiona objęły go i przycisnęły do ciepłego ciała. Wyłączył muzykę i zdjął słuchawki.
-Hej.
-Hej, przepraszam, że cię wystraszyłem. Co to będzie? - zapytał starszy z nich, spoglądając na ołówkowy szkic, który dopiero zaczynał nabierać barw i kształtów.
-Molo nad morzem. Pamiętam, jak raz w życiu byłem nad morzem i stałem na takim molo. - odparł, przyglądając się swojej pracy. Chciałby jeszcze kiedyś pojechać nad morze, ale póki co wspomnienia mu wystarczały.
-Możemy w wakacje pojechać nad morze. - ten pomysł w cale nie był głupi i możliwy do realizacji. Rozmarzony uśmiech wykwitł na ustach młodszego z nich.
-Daj mi dokończyć, za niedługo przyjdę do ciebie na dół. - obiecał chłopiec, z powrotem zakładając słuchawki i zatapiając się w swojej twórczości. Warkoczyk zaśmiał się cicho i zszedł na dół, zasiadając na kanapie z notatkami z zajęć. Pierwszy raz od dawna widział, jak jego ukochany rysuje i podobało mu się to. Miał nadzieję, że takich chwil będzie więcej.
Komentarze
Prześlij komentarz